We meet again | część 8

ROZDZIAŁ 8

Weszłam do domu, rzucając buty w kąt i pobiegłam do mojego pokoju, rzucając się na łóżko. Bardzo szybko zasnęłam, byłam naprawdę zmęczona..

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

- Aliss, mogę? – usłyszałam ciepły głos Justina

- Wejdź..

Chłopak wszedł po cichu do mojego pokoju, zamknął drzwi i położył się obok mnie pod kołdrą, a ja wtuliłam się w jego tors.

- Alisson.. – powiedział, gdy spojrzałam na niego. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ od razu poczułam jego usta na swoich. Nie protestowałam, tylko odwzajemniłam ten namiętny pocałunek. Podczas tego Justin przekręcił mnie i leżał nade mną. Zaczął składać pocałunki na mojej szczęce, na mojej szyi.. Po chwili zaczął się bawić moimi piersiami w bardzo przyjemny sposób, po czym przyssał się do jednego z sutków, a drugim się bawił palcami.

- Ahh, Justin.. – jęknęłam cicho, i wtedy poczułam jego palce na moim skarbie. Palcami zgrabnie zaczął pocierać łechtaczkę, wtedy zaczęłam przygryzać dolną wargę, żeby nie obudzić nikogo w domu. Po chwili jego palce znalazły się w środku i szybko odnalazły punkt G. Czułam jak szybko jego palce wsuwają się we mnie a po chwili wysuwają.

- Kochanie, dojdź dla mnie. – szepnął i jego język po chwili znalazł się na mojej łechtaczce, a ja jak na zawołanie, doszłam jęcząc jego imię.

- Wejdź we mnie, proszę.. – szepnęłam, gdy oparł swój tors o moje ciało.  

- Jesteś pewna?

- Tak. – powiedziałam pewnie i po chwili poczułam jego członka wchodzącego z lekką trudnością.

Uniosłam biodra w jego stronę co ułatwiło mu wejście, a wtedy.....


- Alisson, wstawaj, już 7!! – Powiedziała moja mama, potrząsając mnie za ramię. Eh, no świetnie, to był po prostu sen.

Zerwałam się szybko z łóżka i pobiegłam najpierw umyć twarz i zęby, a potem wziąć prysznic, po czym ledwo wyszłam i się wytarłam a już musiałam suszyć włosy, bo bym się nie wyrobiła. Zrobiłam sobie lekki makijaż i przeczesałam włosy szczotką, co sprawiło, że moje naturalne pofalowane włosy lekko się wyprostowały.

Wróciłam do pokoju i założyłam jasne jeansowe rurki, dopasowane do mojej figury, do tego beżową bluzkę z długim rękawem a na to założyłam kamizelkę futerkową, mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli. Biorąc wcześniej spakowaną torbę, zbiegłam szybko na dół i wcisnęłam na nogi beżowe vansy.

- Pożyczyć Ci samochód? – zapytała mama. – Masz 10 minut do dzwonka.

- Nie boisz się, że mnie może złapać policja? – uniosłam lekko brew.

- Za tydzień kończysz 18 lat, poza tym masz prawo jazdy, ale możesz je odebrać dopiero za tydzień, chodziłaś na kursy, nie pamiętasz? – skinęłam głową na jej słowa i podeszłam, żeby wziąć te kluczyki. - Uważaj na siebie. – dodała, a ja ucałowałam jej policzek.

- Dziękuję! - krzyknęłam łapiąc kurtkę. Może nie będzie mi zimno, ale na wszelki wypadek ją wezmę, najwyżej zostawię ją w samochodzie.

Po dosłownie 8 minutach byłam w szkole, pędząc do Sali biologicznej. Ta jędza Sandilands znowu będzie mi kazała zrobić jakiś projekt. Widziałam z drugiej strony mojego kolegę z biologii, widocznie też zaspał tak jak i ja. Oboje weszliśmy do sali a oczy wszystkich osób w klasie zatrzymały się na nas, łącznie z oczami Justina.. Zaraz, zaraz, co on robi w mojej klasie biologicznej?!

Pewnie wybrał ten sam przedmiot idiotko! – wyzywałam siebie samą w myślach.

- Ooo, panienka Alisson i Dean! Jak miło was widzieć! – zaśmiała się. – Trochę wam się przyspało – zmierzyła nas wzrokiem jakbym z nim się przespała. – To nie szkodzi, zrobicie razem projekt, na za 2 tygodnie. – uśmiechnęła się i kazała nam zająć miejsca. Usiadłam obok Justina, ponieważ Sandilands wyznaczyła to jako moje miejsce na biologii.

Justin nie odezwał się do mnie całą lekcje, ja zresztą też nie miałam zamiaru ani ochoty z nim rozmawiać.

Wyszłam z klasy po dzwonki, zabierając ze sobą wszystkie swoje rzeczy. Myślałam o Justinie.. O co temu chłopakowi chodzi? Czemu ja się z nim cały czas kłócę?

- Heej, Alisson! – ktoś złapał mnie za ramie tym samym wyrywając mnie z moich myśli, a ja automatycznie się odwróciłam, żeby zobaczyć kto to. Zobaczyłam Dean'a.

- Oh, cześć. – uśmiechnęłam się na widok chłopaka. Przystojny brunet z brązowymi oczyma odwzajemnił mój gest.

- Lipa trochę z tym projektem.. – spojrzał na mnie i podrapał się po karku zawstydzony.

- No co Ty, daj spokój – zaśmiałam się – kiedy zaczniemy go robić?

- Może dzisiaj już? – zapytał niepewnie a ja skinęłam głową.

- Jasne, to może dzisiaj u mnie?

- Jasne, do zobaczenia po szkole? – uśmiechnął się

- Poczekaj na mnie przed szkołą, przyjechałam dziś samochodem. – chłopak tylko skinął głową i odszedł.

Westchnęłam i skierowałam się do sali matematycznej. Świetnie, lekcja, na której siedzę z Jamie'm.

Weszłam do Sali niepewnym krokiem i usiadłam w ławce. Jamie'go nie ma w szkole? Coś się stało. Zresztą.. zachował się jak dupek. Powiedziałam mu, że nie jestem gotowa a on po prostu ubrał się i wyszedł..

Muszę się w końcu poważnie zastanowić nad tym związkiem.

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 975 słów i 5342 znaków.

Dodaj komentarz