We meet again | część 30

- Głośni jesteście - zaśmiała się Ama, a ja poczułam jak moje policzki nabierają koloru dojrzałego pomidora.

- Nie ładnie tak podsłuchiwać - Justin też się zawstydził ale nie chciał dać tego po sobie poznać. Był w samym ręczniku, więc cofnął się do łazienki i wsunął na siebie bokserki.  

Wyszedł w samej bieliźnie i od razu wskoczył do mnie do łóżka.

- Dobranoc. - szepnęła Ama po cichu otwierając drzwi.

- Amanda? Gdzie idziesz? - szepnęłam przykrywając siebie i Justina.

-Shh.. do Nicolasa.- zachichotała i zniknęła za drzwiami.

- Wiedziałeś? - zaśmiałam się do mojego chłopaka wtulając się w jego tors.

- Nie. -pokręcił głową.

- Nicolas to Twój najlepszy przyjaciel.  

- Nic się nie chwalił.- powiedział zdezorientowany. - Jutro go wypytam - zaśmiał się. - A teraz dobranoc kochanie. - pocałował moje czoło i przytulił mnie.  

~~

- Alison, musimy iść na obiad! Zaraz się spóźnimy - jęczał Justin za drzwiami. Czy faceci naprawdę nie rozumieją co znaczy 'poczekaj chwilkę, muszę poprawić makijaż'? Westchnęłam kończąc kreskę eyeliner'em na powiece. Wyszły mi idealne dzisiaj.

Po porannym plażowaniu z całą grupą i moimi przyjaciółmi, mój poprzedni makijaż poszedł się jebać.  

- Zadowolony? - rzuciłam zdenerwowana zakładając na stopy beżowe converse.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie, a drzwi od pokoju się otworzyły. Przed nimi stał Jamie.

- Oh. Sorry, że wam przeszkadzam, chciałem tylko z Tobą pogadać, Alis. - podrapał się po głowie.

- Jak mi przykro, że Twoje plany pójdą na marne. - zaśmiał się Justin i ominął Jamiego razem ze mną.  

Skierowaliśmy się na stołówkę, a ja byłam lekko zła, że on traktuje wszystkich jak wrogów.  

Dzisiaj spaghetti, ale suuper, może znajdziemy ze 3g mięsa na talerzu, albo nawet i nie.

- Uwaga, klaso! - krzyknął Bener, nauczyciel historii. - Po obiedzie macie dzień wolny, nie zgubcie się i tak dalej, jutro wracamy do domów. - ogłosił nauczyciel i wrócił do jedzenia swojego obiadu.

- Pizzeria, proszę proszę! - piszczała Ama. Siedziałyśmy przy stoliku z Justinem i jego kolegami, wliczając Nicolasa.

- Jestem za. - kilka osób chętnie się zgodziło, a mianowicie; Ja, Amanda, Justin i Nicolas.

~~

- My zamówimy pizze i piwa a wy idźcie usiąść. - szepnął mi na ucho mój chłopak i pocałował mnie w policzek. Skinęłam głową i udałyśmy się z Amą do wolnego stolika.

- No więc.. Nicolas. - zaczęłam, gdy z Amandą zajęłyśmy stolik. Dziewczyna się lekko zarumieniła i uśmiechnęła.

- Zaczęło się wtedy w pizzerii, jak wyszliście z Justinem. Przysiadł się do mnie. - zapiszczałyśmy jak nastolatki.

- Co się stało? - zapytał lekko rozbawiony Justin, gdy usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem, a Nic zrobił to samo.

- Babskie sprawy - zaśmiałam się, a Ama mi zawtórowała. Justin pocałował mnie namiętnie, kładąc dłoń na moim policzku.

- Kocham Cię. - szepnął patrząc mi w oczy, zaraz po pocałunku.  

Po chwili kelnerka przyniosła nam zamówione jedzenie itp.

*

Po paru godzinach opuściliśmy lokal. Nie wiem dokładnie, która była godzina, ale było już późno. Doszliśmy do hotelu, żegnając się z chłopakami, którzy poszli do siebie.  

- Alis, w sumie to może pójdziemy do jakiegoś sklepu po jakieś przekąski? Napiła bym się jeszcze wina - zachichotała moja przyjaciółka.

- Chętnie. - uśmiechnęłam się szeroko i wyszyłyśmy z hotelu. Szybszym krokiem kierowałyśmy się do najbliższego marketu, trzymając się pod rękę. Oczywiście jak to dziewczyny, musiałyśmy kogoś obgadywać. Tym razem padło na Kaitlyn. Dowiedziałam się, że niedawno Kaitlyn się spotykała z Nicolasem, ale on to szybko zakończył, po tym jak zaczęła latać za Justinem.

- Jakie chipsy bierzemy? - zapytałam Amę, stojąc przed regałem z mnóstwem paczek tego cholernie niezdrowej, ale jakiej pysznej przekąski.  

- Weź Lays'y.

- Jakie? Wezmę fromage ok? - nie czekając na odpowiedź, wrzuciłam owe chipsy do koszyka. Ama za to się zajęła napojami, wzięła 0,5l wódkę zamiast wina i ze 4 kartony soków z czerwonej pomarańczy.

Ja za to wpakowałam do koszyka jeszcze kilka paczek chipsów 'wiejskich ziemniaczków' koperkowych i o smaku masła, mniaaam! Wzięłyśmy jeszcze jakąś czekoladę i ciasteczka maślane.

- Alison, czy to Jamie z chłopakami i koleżankami Kaitlyn? - dziewczyna pokazała palcem w ich stronę. Stali tak samo w kolejce, tylko przy innej kasie. - Może zaprosimy ich do siebie? Wypijemy razem - zaśmiała się dziewczyna.

- Ama, myślę, że to nie jest najlepszy pomysł, Justin i Nicolas mogą się wkurzyć. - pokiwałam głową w stronę dziewczyny.

- Ohh, daj spokój, tam są też dziewczyny! Tylko będziemy pić i jeść! - krzyknęła rozentuzjazmowana Ama.

- Dobra, ale to będzie Twoja wina. I ja się ich nie pytam. - skrzyżowałam ręce na piersi, gdy wyłożyłam wszystkie produkty na taśmę. Ekspedientka zapytała mnie o dowód, więc z uśmiechem na ustach jej go podałam.

Razem z Amą popakowałyśmy wszystko w torebki i opuściłyśmy sklep. Jamie i reszta byli już w przodzie, więc Amanda musiała na nich krzyknąć. Zatrzymali się a wtedy widziałam jak moja przyjaciółka coś mówi i wszyscy spojrzeli się na mnie.

Widziałam jak Jamie kiwa głową na tak i Ama kiwnęła mi ręką żebym przyszła.

- Daj, wezmę. - mruknął Jamie, gdy szłam obok nich.

- Nie podlizuj się, dam sobie radę. - warknęłam, a on do końca drogi się do mnie nie odzywał.  

W hotelu wszyscy poszli do naszego pokoju, więc rozstawiłyśmy nasz stół, miałyśmy 3 krzesła, więc dostawiłyśmy do niego jedno łóżko, to Amandy, oczywiście.  

Postawiliśmy butelki wódki na stół, i inne smakołyki, oni tak samo. Otworzyłam jedną z paczek i zabrałam garść chipsów.

- Alis, możemy porozmawiać? - zapytał Jamie siadając obok mnie.

- Czego znowu chcesz?  

- Tu nie chodzi o mnie, o nas czy nawet o Ciebie. Tu chodzi o Justina.. i Kaitlyn.

- C-co? - szepnęłam i złapałam go za rękę, prowadząc na korytarz. Zamknęliśmy za sobą drzwi. - O co chodzi? - zapytałam zaniepokojona.

- No bo widzisz.. Jak wróciłaś do Justina.. On następnego dnia coś zrobił, czego Ci nie powiedział.

- Możesz mówić jaśniej do cholery?! - warknęłam, a on skinął głową i oparł się o ścianę, dalej gestykulując rękoma.  

- Gadałem z chłopakami, Kaitlyn im się chwaliła. Mówiła o Deanie i o jakimś szpitalu, że była tam z Justinem, i tam Ty się z nim pokłóciłaś  i oni wyszli razem i pojechali do klubu. - złapał wdech i kontynuował. - Justin się tam strasznie najebał a nie chciał jechać do domu, bo ojczym byłby strasznie zły na niego, więc pojechali do niej, a co się tam dalej działo no to wiesz..

- Nie kłam! - popchnęłam go, czując niesamowity gniew. - Takie to dla Ciebie zabawne? Najpierw bawiąc się moimi uczuciami a teraz próbując skłócić mnie z moim chłopakiem?! - krzyczałam na niego.

- Alison, shhh uspokój się. - złapał mnie za ramiona próbując mnie uspokoić. - Jeśli mi nie wierzysz, chodź teraz do Justina, sama go zapytasz. - szepnął a w głowie zapaliła mi się lampeczka, że ten idiota może mówić prawdę.

Skierowałam się w stronę pokoju mojego chłopaka, a Jamie szedł za mną. Weszłam do pokoju, ale nie znalazłam tam mojego chłopaka. - Może pokój Kaitlyn? - pomyślałam, kiwając głowa na 'nie' żeby odgonić od siebie tą okropną myśl, no ale jednak nogi same mnie tam zaprowadziły. Były lekko uchylone drzwi, no musiałam zajrzeć.

Poczułam jak krew odpływa mi z ciała, gdy zobaczyłam zapłakaną Kerr w ramionach mojego chłopaka.

- Shh Kaity, jakoś sobie poradzimy. - powiedział łapiąc jej głowę w dłonie i pocałował jej czoło.

- To jest już 6 tydzień.- załkała, a ja poczułam, że zawala mi się świat. Ona jest w ciąży. Łzy leciały mi po policzkach a ja cicho łkałam chowając twarz w dłoniach.

- Alison, shh - Jamie przytulił mnie, a ja nawet nie pomyślałam o tym, żeby go od siebie odepchnąć. Usłyszeliśmy kroki, a po chwili skrzypienie drzwi.

Spojrzałam w tę stronę i zobaczyłam zszokowanego Justina.

- Ty chuju! Nienawidzę Cię! - odruchowo się zamachnęłam i wymierzyłam soczystego liścia, którym obdarowałam policzek blondyna. - Z nami koniec, rozumiesz?! KONIEC! - wrzeszczałam czując najgorsze uczucie na świecie. - Nie chce Cię już nigdy widzieć! - zaczęłam biec w stronę mojego pokoju, Justin chciał pójść za mną ale Jamie mu zastawił przejście.

- To pewnie przez Ciebie kutasie - Justin popchnął Jamiego a Jamie go odepchnął z podwójną siłą.

- Nawet nie próbuj - warknął Jamie. - Myśl nad tym co robisz, tatuśku. - zakpił Jamie, odchodząc w kierunku mojego pokoju, a Justin kopnął śmietnik z całej siły.

Oczywiście impreza się szybko skończyła, Ama wyprosiła wszystkich, został tylko Jamie z nami. Leżałam pod kołdrą odwrócona do ściany, wypłakując z siebie wszystkie smutki, jakby miało mi to coś pomóc. Amanda pakowała nasze walizki, a Jamie jej pomagał. O czymś rozmawiali, ale w sumie mnie to nie obchodziło. Po prostu czekałam, aby najgorszy dzień w moim życiu się już skończył.

~~~

Oto przedostatni rozdział 'We meet again', następny będzie już ostatnim :( <3

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1802 słów i 9508 znaków.

Dodaj komentarz