alternatywna rzeczywistość
''Wypowiedz moje imię, chcę usłyszeć Twoje wołanie
Trzymaj mnie blisko, chcę poczuć Twoje serce
Oblewa mnie zimny pot i chcę Cię tak bardzo
A teraz masz mnie całą w swojej głowie, jak cholera.''
ONE
Los Angeles;
Starałam się wypełnić wszystkie, niepotrzebne nam, dokumenty odnośnie aresztowań w poprzednim miesiącu. Było to niestety trudne, gdy swoje miejsce pracy miało się obok partnera, który nie robił dosłownie nic tylko leżał z nogami na biurku pijąc swoją odrestaurowującą herbatkę. Nie narzekałam na swoją pracę w Los Angeles Police Departament, ponieważ naprawdę bardzo długo starałam się o pracę tutaj, nawet jeśli wypełniałam papierki. Od czasu do czasu jeździłam z Felixem na patrole, ale to tyle.
Czekałam na coś dużego i coś, przy czym mogłabym się wykazać.
- Wiesz - zaczął Felix, a ja spojrzałam na niego. - Jak tak patrzę na ciebie to widzę siebie, kilkanaście lat temu. Wtedy myślałem sobie, że nic nie będę robił ciekawego oprócz pracy w policji, aż tu nagle pojawiłaś się ty - zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami.
- To nie było zabawne - odpowiedziałam
- To nie miało być zabawne.
- Więc może byś się ruszył do roboty, bo wydaje mi się, że to gówno, robię za ciebie - syknęłam, a Felix uniósł ręce w geście obronnym, zdejmując nogi z biurka. Stanął za mną i zajrzał mi przez ramię. Westchnęłam zirytowana, jego denerwującym zachowaniem.
- Hmm, myślę, że jest okej. To znaczy powinnaś jeszcze oddzielnie kłaść raporty tych z izby wytrzeźwień i tych, którzy po pijaku wszczynali bójki.
- Wow, Felix nie wpadłabym na taki świetny pomysł - mruknęłam z sarkazmem, unosząc dwie teczki, w których oddzielnie były te dwie rzeczy. Felix się roześmiał, a chwilę potem drzwi się otwarły prezentując nam, asystenta szefa policji. Rozejrzał się, po czym jego wzrok powędrował na naszą dwójkę. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, jak to miałam w zwyczaju, ponieważ lubiłam Jack'a.
- Wasza dwójka, do pokoju głównego - powiedział
- Czy coś się stało? - spytał Felix, gdy ja wstałam ogarniając papiery. Zrobiłam coś? Myślę, że nie inaczej Jack by nie przychodził.
- Po prostu chodźcie - odpowiedział i zniknął. Spojrzałam na Felixa, który wzruszył ramionami także nie wiedząc, o co chodzi. To znaczy gdy każe nam iść do pokoju głównego szykuje się jakaś akcja, a że ja jestem tylko osobą uczącą się, po co mam iść? Oby mnie nie wywalił.
- A co jeśli on chce mnie zwolnić? - spytałam Felixa, który chwilę potem spojrzał na mnie z politowaniem i popukał się w czoło.
- Słyszysz co ty mówisz? Prawdopodobnie będziesz tu pracować, a to, że zawołał nas świadczy o jakiejś akcji - wyjaśnił. Przytaknęłam myśląc nad tym; Felix miał rację. Po prostu za bardzo się tym przejmuje. Przekroczywszy próg pokoju doznałam szoku widząc tam zespół oddziału kryminalistycznego.
- Nareszcie - odezwał się Jack. - Felix i Olivia jedziecie do więzienia Stanowego. Doszło do morderstwa, a my się tym zajmiemy.
- CO - zapytałam z niedowierzaniem, czując jak moje serce przyśpiesza. - Żartujesz tak? Dostałam pierwszą sprawę?! - szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, a szóstka osób w pokoju, zaśmiała się.
- Tak Olivia - odezwała się Rosie. - Twój tata nie dałby nam spokoju, gdybyś kolejne miesiące przesiedziała za biurkiem.
- Nie mamy czasu! - przerwał nam Dylan. - Zbieramy się!
- Dostane broń? - odwróciłam się w stronę Felixa, który jedynie prychnął.
- Oczywiście, że to nie jest konieczne - odpowiedział, rujnując mój naprawdę dobry nastój.
- Jesteś niszczycielem zabawy - oznajmiłam, krzyżując ramiona. Liczyłam na to, że dostanę broń, ale jak widać nie udało się.
- Cokolwiek pozwoli ci w nocy spać - zaśmiał się, czochrając moje włosy. Wywróciłam oczami udając, że jestem obrażona, a następnie udałam się do Jack'a.
- Jack! Jack! Jack! - krzyknęłam, a chwile potem Jack odwrócił się w moją stronę. Zaczekał aż do niego podejdę, a potem weszliśmy do pomieszczenia gdzie są te różne rzeczy/ bronie do czegoś w terenie.
- Tak? - spytał, idąc w stronę jakiejś półki.
- Czy dostanę broń? - zapytałam z nadzieją, a Jack odwrócił się aby na mnie spojrzeć. Wzruszywszy ramionami, skinął twierdząco głową, a ja pisnęłam szczęśliwa.
To chyba jest jakiś mój szczęśliwy dzień, przysięgam.
Założyłam pasek, a potem umieściłam w nim broń i naboje, uprzednio sprawdzając magazynek. Od Jack'a dostałam odznakę LAPD. Założyłam kurtkę, a potem wyszłam razem z nim do radiowozu, gdzie na miejscu kierowcy siedział już Felix.
- Widzisz? Mam broń - powiedziałam, uśmiechając się. Felix wywrócił oczami, a ja usiadłam z tyłu.
- Wiadomo jaka była przyczyna śmierci? - zapytałam
- Nie. Wszystkiego dowiemy się na miejscu. Trzeba to zachować w tajemnicy, że doszło do morderstwa w najbardziej strzeżonym więzieniu w Los Angeles - odpowiedział Jack.
- Tylko nasza ekipa wie? - spytał Felix, a Jack przytaknął.
- To mężczyzna. Został znaleziony w pralni podczas gdy inni więźniowie wykonywali swoje obowiązki.
Nie odpowiedziałam nic więcej tylko patrząc przez okno myślałam o tym, co się tam stało. Wow, morderstwo w więzieniu? Brzmi jak coś małego, gdzie zabójca może zostać znaleziony od razu jednakże z doświadczenia wiem, że tak nie jest. Najczęściej w więzieniu giną osoby, które coś wiedzą lub takie, które w jakiś sposób przeszkadzały.
xxx
jeśli przeczytałaś / eś zostaw komentarz (:
2 komentarze
Julka000666
Super!!!
Vinyl3
No no interesujace jak przeczytam nastepna czesc tomoze napisze cos wiecej
livney
@Vinyl3 cóż oby się spodobało xx