MIND || jdb #35

THIRTY - FIVE

     POV JUSTIN

     X FLASHBACK X

     - Jesteś takim dzieciakiem - syknął Eric, ciągnąc mnie za ramię do wyjścia. Zaśmiałem się i spojrzałem przez ramię na mojego brata, który robił dziwne miny do Erica, a on tego nie widział. - Co wam wpadło do tych głupich łbów aby włamać się na teren prywatny? Matka z ojcem was niczego nie uczyli?

     - Odpierdol się od naszych rodziców - syknął Brandon.

     - Ty się już nie odzywaj. Masz piętnaście lat i tak się do starszych odzywasz?

     - Zamknij kurwa ryj - warknąłem i wyrwałem mu się. - Nie musisz gadać gównien na nich, skoro nic nie wiesz - Eric przez chwilę patrzył na mnie, aż westchnął i spojrzał na Brandona.

     - Brandon idź do domu i powiedz rodzicom, że Justinowi nic nie jest.

     - Co? Nie, ja idę z Justinem - chłopak zmarszczył brwi, a ja nie wiedziałem o co temu starszemu przyjebowi chodzi.

     - Nie, idź uspokój Aarona, Holly i rodziców, a ja muszę z Justinem o czymś porozmawiać.

     Przez chwilę patrzyłem mojemu bratu w oczy, aż wreszcie podszedłem do niego i położyłem dłonie na jego ramionach, uśmiechając się przy tym lekko. Chciałem aby on szedł do domu, ponieważ wiem, że Eric chce pogadać o tym gównie, które ostatnio ma miejsce w naszej dzielnicy.

     Tak to kurwa jest, że nigdy nie wiesz czy ktoś ci przyjebie, czy poklepie po ramieniu.

     X END FLASHBACK X

     Co jakiś czas uderzałem głową w stolik, przeklinając przy tym. Myślałem, że moje życie już mnie w ogóle nie zaskoczy, a tu proszę.

     - Justin przestań - powiedziała Olivia, a ja spojrzałem na nią. Miała nogi na stoliku i wciąż patrzyła na mnie.

     - To nie tobie spierdolono całe życie i to nie ty straciłaś całą rodzinę - odpowiedziałem, a w piersi poczułem jakiś ból. Przełknąłem ślinę, po czym zacisnąłem pięści i położyłem znowu głowę na stoliku.

     - Nie wiem co czujesz - zaczęła. - Ale już nie jesteś z tym sam, wiesz? Masz mnie.

     - Czy ty chcesz mi coś powiedzieć? - podniosłem głowę i spojrzałem na nią, mrużąc oczy. Szybko pokręciła przecząco głową.

     - Nie.

     - Kłamca - odpowiedziałem niemal od razu. Prawda, znam ją może od kilku miesięcy, ale wiem, że gdy chce mi coś powiedzieć unika mojego wzroku, albo tak jak teraz, mówi szybko i czasami niewyraźnie.

     - Powiedziałam, że nie mam ci nic do powiedzenia - dodała, zdejmując nogi i siadając prosto. Przełknęła ślinę, a jej wzrok znowu uciekł przez co się roześmiałem.

     - Cholera, Olivia, mów co się stało - wstałem i podszedłem do niej. Spojrzała w drugą stronę i położyła dłonie na kolanach, a potem zaczęła się bawić palcami.

     - No bo chodzi mi o to, że nie chciałam ci tego mówić, ponieważ nie wiedziałam jak zareagujesz no i zaczęło się od tego, że...

     - Czekaj - ukucnąłem naprzeciwko niej, a ona odwróciła się w moją stronę i położyłem dłonie na jej dłoniach. - Mów powoli tak abym zrozumiał, okej? I nie denerwuj się - zachęciłem ją uśmiechem. Olivia wzięła oddech i ona także posłała mi lekki uśmiech.

     - Lucas miał siostrę i tą siostrą była Molly, moja współlokatorka, która zniknęła, po tym jak ktoś włamał mi się do mieszkania i szukał czegoś tylko u mnie w pokoju. Potem na łóżku ktoś zostawił mi jej martwe zwierze, a na oknie była groźba - tutaj poprawiła swoje okulary. - Ktoś napisał na oknie ''Lepiej zacznij uważać'' więc tylko to ci chciałam powiedzieć i cóż tak wyszło - wzruszyła ramionami i splotła swoje palce z moimi. Zaczęła bawić się nimi kiedy ja starałem się zrozumieć, co ona mi kurwa właśnie powiedziała.

     - Ktoś ci groził? - spytałem aby się upewnić, a ja spojrzała na mnie z politowaniem.

     - A co ja ci powiedziałam, huh? Ktoś włamał mi się do mieszkania - powtórzyła powoli.

     Moje serce biło naprawdę szybko i totalnie wystraszyłem się, że jej mogło się coś stać. To znaczy wiem, że będąc w policji wie jak się bronić, ale kurwa to wciąż kobieta i co mogłaby zrobić jakby jakiś goryl ją porwał? Przetarłem twarz prawą dłonią i zagryzłem wargę, patrząc na Olivię. Czasami siedząc na dziedzińcu zastanawiałem się jak taka dziewczyna jak ona mogła coś do mnie poczuć. To nawet nie Piękna i Bestia tylko coś jak pojebaniec i królowa.

     - Mogłaś mi powiedzieć od razu.

     - Tak, ale nie chciałam! - powiedziała głośno. - Masz dosyć gówna w swoim życiu.

     - Jeśli chodzi o ciebie to nic innego mnie nie obchodzi - powiedziałem. - Powinienem być na ciebie zły za to, że mi tego nie powiedziałaś, ale ważniejsze jest to, że tobie nic nie jest, a tą osobę znajdziemy - uśmiechnąłem się do niej.

     - Przyjąłeś to tak lekko? - uniosła brwi.

     Wciąż jestem wkurwiony i na pewno gdy ona już stąd wyjdzie rozpierdole coś.

     - Oczywiście - zaśmiałem się i wstałem, cały czas trzymając ją za rękę. - Powinienem już wracać do celi.

     - Spławiasz mnie? - udała smutek, a ja się ponownie zaśmiałem i trąciłem ją lekko w ramię.

     - Kiedy stąd wyjdę pójdziemy na randkę.

     - Ale nie kupuj mi czekoladek, okej? Może być taki wielki, wielki miś ale nie czekoladki.

     - Pewnie - musnąłem jej usta, a potem odwróciłem się tyłem do niej. - Możesz założyć kajdanki.

     - Moment, tylko wezmę papiery. A właśnie. Co dalej? Trent, Eric nie powiedział mi, że mam ci to pokazać.

     - Trzymajmy się wersji, że ja tego nie widziałem - Olivia założyła mi kajdanki, a potem poszłem z nią do wyjścia. - Tak chyba będzie lepiej, bo na razie nie potrzebujemy więcej problemów.

     - Tak masz rację - przyznała. Zaczekałem aż zamknie drzwi, a potem ruszyliśmy do celi.

     - Bradley cię odstawi, bo wątpie, że będę mogła wejśc z teczką na Oddział.

     - Okej - odpowiedziałem, chociaż też nie chciałem aby Olivia tam wchodziła i słuchała tamtych kretynów.

     - Co będziesz teraz robił?

     - Już przegapiłem wycieczkę na dziedzińcu, więc możliwe, że pogram z Blake'iem w pokera.

     - Blake'iem?

     - Oh, jest ze mną w celi. Polubiłabyś go.

     - Mam nadzieję, że dla niego jesteś dość miły.

     - Ty i Blake to wyjątek.

     - O! Znowu się spotykamy! - usłyszałem głos za moimi plecami i zmarszczyłem brwi, ponieważ to jest znajome. Zatrzymałem się podobnie jak Olivia.

     - Hej, Tobias - mruknęła z niechęcią wyczuwalną w głosie, ale wątpie aby on to dosłyszał. Odwróciłem się aby zobaczyć dosyć blisko nas policjanta. Zmrużyłem na niego oczy, ponieważ nie przypominam sobie aby on tutaj pracował, a nam przecież wszystkich. Więc też musi być nowy. Był wysoki, i był też brunetem z lekkim zarostem na twarzy. Miał lekki uśmiech, ale wciąż był wkurwiający, mimo że znam go dosłownie chwilę. Gdy tylko spojrzał na mnie lekko rozchylił swoje usta i zacisnął szczękę, jakby skądś mnie znał, a nawet jakby mnie skądś pamiętał. Jednak to jest niemożliwe. Oblizał wargi, wziął oddech i skinął na mnie, a Olivia podążyła za jego wzrokiem. Bardziej ścisnęła moje ręce.

     - Justin Bieber? - uniósł brwi.

     - Taa - mruknąłem z niechęcia. - A ty kim jesteś?

     - Tobias Murray - odpowedział. - Zostałem przeniesiony z Toronto.

     - To co robisz w Los Angeles? - prychnąłem, przechylając głowę.

     - Zaczynam od nowa - powiedział powoli. Kurwa, no ja nie wiem, ale koleś jest dziwny. Chyba Olivia wymieniła z nim jakieś słowa, bo się pożegnał i patrząc na mnie odszedł. Odprowadziłem go wzrokiem i gdy zniknął spojrzałem na dziewczynę.

     - Co to jest za facet? - wzruszyła ramionami.

     - Dziwny jest.

     - Cholernie bardzo - stwierdziłem.

     - Tak czy inaczej Ernest powinienen przyjechać w tym tygodniu - zmieniła szybko temat. - Nie wiem czy będę mogła być z wami, bo przecież mogę dostać jakąś inną robotę tutaj.

     - W sumie to troche gorące, że jesteś tutaj - oblizałem wargi, a nawet wyobraziłem ją sobie w pomarańczowym kombinezonie. Ja pierdole Bieber, ogarnij się.

     - Za to ty idiotą już będziesz - zaśmiałem się z jej zrezygnowanego głosu, ale ostatecznie nic nie powiedziałem. Zauważyłem Bradleya jak szedł w naszą stronę, więc potem szybko odwróciłem się w stronę Olivii i musnąłem jej usta.

     - Wracaj.

     - Wrócę - odpowiedziałem.


xxx
w sumie nawet okej wyszedł ten rozdział hahaha.
[ w sobotę mecz, a ja już nie mogę się doczekać podobnie jak wakacji omg ]

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1654 słów i 8417 znaków, zaktualizowała 23 cze 2016.

2 komentarze

 
  • niezgodna

    cuuudoooo. nie jade autobusem bo powiedzialas ze nid jedziesz

    23 cze 2016

  • livney

    @niezgodna JAK TY JEDZIESZ TO JA TEZ. MÓWIŁAM PRZECIEŻXD

    23 cze 2016

  • Malutka

    Cudo :) i znów pojawiły się nowe wątki hehe

    23 cze 2016

  • livney

    @Malutka zdarza się hahahah

    23 cze 2016