MIND || jdb #13

THIRTEEN

     
     Dwa dni później siedząc w moim mieszkaniu miałam dookoła kartony, w których znajdowały się akta Justina i Lucasa. Nie chciałam wzbudzać podejrzeń w pracy, ponieważ śledztwo zostało zakończone, nazwane nieszczęśliwym wypadkiem więc teraz nikt nie może się dowiedzieć co robię za ich plecami. To nie tak, że to jest złe ale wolę po prostu zająć się tym wszystkim sama, bo wiem, że Felix, Dylan i Jack [ ewentualnie tata ] maczaliby w tym palce przez co ja nie zrobiłabym nic.

     Odłożyłam kubek herbaty na stolik i wzięłam do ręki akt urodzenia Lucasa, nawet jeśli oglądałam to już kilka razy. A być może to fakt, że zaraz mam zajrzeć do akt Justina powodował, że odwlekałam ten moment.

     Bałam się, że zobaczę tam nazwę Xenox.  

     - Co tu robisz? - usłyszałam za sobą głos Molly i jedynie wywróciłam oczami.

     - Pracuję - odpowiedziałam, poprawiając okulary.

     - Nad czym? - usiadła obok mnie, a ja zasłoniłam kartkę.

     - Im mniej wiesz tym lepiej śpisz - oświadczyłam. Molly wywróciła oczami i włączyła telewizor, a ja podniosłam głowę i zmrużyłam oczy.

     - Musisz to robić właśnie teraz? - zapytałam zirytowana.

     - Tak - prychnęła. - Zaraz poleci mój ulubiony serial.

     - Nie masz ulubionego serialu.

     - Od dzisiaj mam - warknęła, a ja zła wstałam i schowałam wszelkie kartki do kartonu. Biorąc je w ręce udałam się do pokoju, gdzie schowałam je w takie miejsce, o którym Molly nie wie, bo jest kurewsko wścibska i na pewno będzie szperała po rzeczach.

     Wszystko czego teraz chcę to iść na imprezę, upić się i choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim.

     Podczas gdy rozczesywałam moje włosy, gdzieś w pokoju zadzwonił mój telefon. Jęknęłam zirytowana i wstając z podłogi, chwyciłam go z łóżka.

     - Co się stało, że dzwonisz o tak późnej porze? - powiedziałam do Dylana, który po chwili się roześmiał.

     - Co dzisiaj, to znaczy teraz, robisz?

     - Czemu pytasz?

     - Jestem ciekawy - odpowiedział. - Więc?

     - Szykuję się na imprezę - wyjaśniłam. - I zanim zadasz idiotyczne i irytujące pytania uprzedzam, że nie mam na to ochoty.

     - Spokojnie - zaśmiał się. - Jest środa, a ty idziesz na imprezę? Dokąd?

     - Czy środa to zła pora na porządne upicie się? - spytałam retorycznie. - Nie mam pojęcia dokąd.

     - W takim razie za pół godziny będę u ciebie! - zawołał i się rozłączył, a ja mruknęłam coś niezadowolona pod nosem, ponieważ nie wiem w jakiej sprawie do mnie zadzwonił.

     Dlaczego w tej chwili przypomniałam sobie o tym, że jutro spędzam dzień z mamą i siostrą?

     Jestem taka zła, przysięgam. Przez ostatnie dni byłam pogrążona w śledztwie, które się już zakończyło, a teraz działając na własną rękę, starałam się wyjaśnić sprawę z Justinem. Tak długo nie rozmawiałam z mamą, a co dopiero z rodzeństwem, które i być może mnie denerwowało, ale na szczęście z nimi już nie mieszkam.

     Z racji tego, że jutro czwartek w piątek muszę iść do Justina i przedyskutować kilka rzeczy, a także dowiedzieć się czy ma adwokata; ale ja w to wątpię więc postaram się przekonać Scotta, aby się tym zajął.  

     Gdy tylko zrobiłam kitkę odetchnęłam z ulgą, ponieważ tym razem włosy wyglądały naprawdę dobrze. Czasami mnie kurewsko denerwowały tym, że były tak długie, ale nie miałam serca ich ściąć. Wstałam, oceniając swój wygląd w lustrze; miałam czarne jeansy, crop top i jeansową kurtkę. Myślę, że wyglądam okej; poprawiłam okulary, chwyciłam torebkę, którą przewiesiłam przez ramię, a następnie założyłam buty. Gotowa wyszłam z pokoju, który zakluczyłam na klucz i schowałam go do torebki.

     - Wychodzisz? - przede mną pojawiła się Molly, a ja powstrzymałam się od wywrócenia oczami.

     - Tak, idę wyrzucić śmieci - odpowiedziałam z uśmiechem. Dziewczyna prychnęła, zarzuciła swoimi brązowymi włosami i weszła do salonu.  

     Kiedy tylko znalazłam się na zewnątrz napisałam smsa do Dylana, gdzie idę.

JA: Idę w stronę Bubble (:

DYLAN: Za jakiś czas tam będę.  

     Tak naprawdę idąc do klubu myślałam tylko o Justinie. I być może brzmi to irracjonalnie, niemożliwie czy coś jeszcze, to jakaś część we mnie wierzy, że on nie zabił swojej rodziny. Mogłabym go zostawić i zająć się czymś innym, ale myślę, że za daleko w tym zabrnęłam i jedyne co może pomóc mi się z tego wydostać to fakt rozwiązania tej sprawy.

     Justin nic z tego dnia nie pamięta.

     Otrząsnęłam się z tych wszystkich myśli, gdy zauważyłam Dylana jak stał obok Bubble. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy ruszył w moją stronę, a ja unosząc głowę, uśmiechnęłam się do przyjaciela.

     - Hej - przywitał się i oblizał wargi.

     - Cześć - zaśmialiśmy się oboje, a następnie ruszyliśmy do środka.

xxx

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 944 słów i 4851 znaków.

1 komentarz

 
  • niezgodna

    Cudo.

    23 maj 2016