Anastazja cz. 2

Lekko otwieram drzwi z nadzieją, że jednak śpią. Zmierzam w stronę schodów. Była cisza, jedynie co słychać to flirt pracujący w akwarium. Okey chyba jeszcze śpią, muszą. Nie chce kolejnej kłótni. Serce zaczyna mi walić, spocone dłonie wycieram o bluzę. Nagle słyszę okropny chrapliwy głos.
- Gdzie ty byłaś ! -Stiven tak krzyknął, że aż podskoczyłam do góry – Znowu się gdzieś szlajałaś, co ty sobie myślisz, że możesz od tak robić co chcesz. Do puki mieszkasz pod moim dachem masz się mnie słuchać ! - serce co raz bardziej mi waliło ze złości i przerażenia, miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy. Ana uspokój się. Bądź cicho. Nie odzywaj się, lepiej będzie mieć to szybko za sobą. Teraz zauważyłam jak on okropnie wygląda. Stoi przede mną z rozgniewanym wyrazem twarzy. Mężczyzna ze sporą nadwagą ubrany w biały podkoszulek z której ocieka widoczny pot. Z wielu zabrudzeń wynika, iż jest nieświeży – Słuchasz mnie ? Co się tak gapisz ?!
W tym momencie przychodzi zaspana mama. Przecierając oczy dla rozbudzenia mówi.
- Stiven dlaczego jest tu tak głośno ? - Miałam ogromną ochotę wtulić się w mamy ramiona lecz tego nie zrobiłam. Wiedziałam, że poprze Stiva zamiast mnie bronić.
- Twoja niewychowana córka znowu uciekła z domu – A może jednak mama mu się przeciw stawi i nie pozwoli mnie obrażać. Myliłam się.
- Ohhh kochanie wiesz jakie są nastolatki – powiedziała łagodnym głosem aby uspokoić męża. - ciągle gdzieś chodzą mówią, że uciekają a potem wracają bo pieniędzy im brak – na końcu uśmiechnęła się.
- Może będzie dobrze jeśli pójdę do pokoju – starałam się powiedzieć głośno I wyraźnie, ale gdy spojrzałam na ojczyma głos mi się załamał. Nie mam zamiaru patrzeć jak mamie jest za mnie wstyd i stara się załagodzić awanturę.
Stiven chciał coś powiedzieć, ale mama weszła mu w słowo.
- Tak, lepiej będzie jeśli już pójdziesz.
Nie mogę pojąć dlaczego przestała się mną interesować. Kiedyś była zawsze uśmiechnięta, co roku na wakacje organizowała wyjazdy rodzinne, było wspaniale. Teraz już nie jestem pewna czy wróci tamta mama.

  Wbiegłam po schodach szybkim tempem przeskakując dwa stopnie. Od tak dużego wysiłku głowa dała o sobie znać, jakiś czas temu nieźle się w nią uderzyłam. Złapałam się za poręcz, opierając się o nią doszłam do pokoju.
- Ahh -westchnęłam.
Rzuciłam się na żółtą kanapę, która stała obok drzwi. Nigdy przedtem nie zwróciłam uwagi jaka jest wygodna. Dostałam ją od siostry, na szesnaste urodziny. Owinęłam się w mój ulubiony kremowy koc. Nagle usłyszałam jak uchylone drzwi otwierają się. Z niechęcią podniosłam głowę i zauważyłam, że to moja kotka do mnie przyszła. Podreptała do kanapy i usiadła na podłodze przede mną. Zaczęła mnie obserwować swoimi dużymi niebieskimi oczami. Czekała na znak, pozwolenie aby mogła wskoczyć na kanapę i położyć się obok mnie. Zawsze tak robi, jest mądrą kotką. Poklepałam w miejsce obok mnie i powiedziałam.
- Chop
Biała kociczką zaczęła mruczeć i szybkim ruchem wskoczyła na kanapę. Usadawiając się w miejsce, które wskazałam. Nazywa się Sasza, jest kotem syjamskim ma długi ogon, dłuższy niż inne koty oraz duże uszy zawsze postawione do góry. Mrucząc zwinęła się w kulkę chcąc iść spać. Kotka urodziła się w tym domu, dwa lata demu. Chyba się prześpię. Ciekawe, która jest godzina. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał 10:26 tak wcześnie a mi tak bardzo chce się spać. Ziewnęłam. Oczy zaczęły same się zamykać. Powtórnie ziewnęłam. Poddałam się zmęczeniu i zasnęłam.

  Obudziłam się całkiem wyspana. Przetarłam oczy i oparłam się na łokciach. Rozglądając się po pokoju zauważyłam zarys sylwetki na które padało światło dzienne.
- O już wstałaś. – usłyszałam znajomy mi męski głos. Podszedł do mnie I wtedy mogłam mu się bliżej przyjrzeć. Do był Daniel. Mój … chyba chłopak. Mówiąc “chyba” miałam na myśli, że nasza relacja jest trochę skomplikowana. Tak w ogóle to co on tu robi, przecież powinien być na obozie sportowym. I jak się dostał do mojego pokoju na bank rodzice a głównie ojczym nie wpuścił by do swojego domu obcej osoby. Daniel wygląda jak nie grzeczny chłopak ma rozczochrane ciemne włosy, brązowe oczy w których zawsze się rozpływałam. Ubrany jest w biały t-shirt a na nim ma założoną czarną skórzaną kurtkę pilota z różnymi przyszywkami na ramieniu i klatce piersiowej, dostał ją od ojca, który był w wojsku. Nie jeden raz opowiadał mi jak to kiedyś było i jaka wojna jest straszna. Gdy tata zmarł w pewnym sensie zaopiekował się mną, podejrzewam, że obiecał ojcu mną się zająć. Tata zawsze myślał na zapas.
- Hej, co ty tu robisz ? Miałeś być na obozie.
- Już byłem, przyszedłem bo pomyślałem, że na pewno się nudzisz sama w domu i na pewno się ucieszysz jak twój chłopak cię stąd wyrwie. - wtedy poczułam zimny wiatr na ramionach. Okno było otwarte. Czyżby znowu bawił się wspinaczkę wkradając się do mnie. Nie jeden raz tak robił. Raz o mało brakowało a by złamał nogę, jednak nie zraził się wypadkiem. Szalony z niego człowiek.
- Jesteś moim wybawcą, nie mam zamiaru ani minuty dłużej zostawać w tym domu wariatów.- usiadłam na kanapie okrywając się kocem. Daniel zauważając, że jest mi zimno zamknął okno i usiadł koło mnie otulając ramieniem.
- Tęskniłem za tobą, na obozie nie przestawałem o tobie myśleć.
- Na prawdę ? Myślę, że przez chwilę musiałeś o mnie nie myśleć, no wiesz jak to jest u sportowców lubią trochę zaszaleć łażąc z imprezy na imprezę. - uwielbiam mu dogryzać
- No dobrze może tylko tą małą chwilkę – mówiąc pokazał gest palcami. Wtedy złapałam go za dłoń splatając nasze palce.
- A więc dokąd chcesz mnie zabrać mój wybawco ?- powiedziałam uśmiechając się.
- Pomyślałem, że możemy zmówić się ze znajomymi i pójść nad Jezioro.
- Dlaczego tam ? Przecież możemy iść do klubu
- Skarbie do klubu to możemy pójść w każdej chwili, wymyśliłem, że urządzimy małą imprezkę składającą się jedynie z naszych znajomych a potem zamiast trudzić się z powrotem do domu będziemy tam nocować. - Jego pomysły już mnie nie zdziwią. Z nim nie da się nudzić.
- Pytałeś się już reszty czy przyjdą ? Rozalia mi mówiła, że ten weekend ma zajęty bo Damien zaplanował zabrać ją do domku nad morzem.
- Ana wszystko już załatwiłem. Rozalia i Damien też będą. Tylko ciebie brakuje – zaczął gładzić mnie opuszkami palców po ramieniu.
- Okey – wstałam – poczekaj spakuję się i możemy ruszać – poszłam do garderoby i zaczęłam szukać torby w szafce. Która zawsze tam leżała. Nie znalazłam jej tam. Może jest pod łóżkiem, ale co ona może tam robić skoro już tak długo jej nie używałam. Wychodząc z pomieszczenia zauważyłam Daniela stojącego na środku pokoju trzymając torbę w prawej ręce.
- Już cię spakowałem – Ooo jaki kochany. Uwielbiam jak się o mnie troszczy.
- Dziękuję skarbie – powiedziałam słodkim uwodzicielskim głosem. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Tylko tyle ?- zrobił smutną minę szczeniaczka
- Nie oczekuj na więcej – uśmiechnęłam się
- Szkoda, ja wyjdę z torbą przez okno a ty normalnie.
- Okey powiem mamie, że idę nocować u Rozalii – jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy.

CDN...

Agakreativ

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1443 słów i 7618 znaków.

1 komentarz

 
  • Anka;)

    Na początku, jeśli coś ma chodzić w akwarium to f i l t r a nie f l i r t : "Była cisza, jedynie co słychać to flirt pracujący w akwarium." Nie czepiam się zwykle, ale wywołało tu mnie szeroki uśmiech więc postanowiłam ci powiedzieć :* Nie ma w tym nic złośliwego kochana ;)
    Co do początku, podoba mi się, lecę czytać dalej. Zapowiada się nieźle :*
    Dziękuję za odwiedziny u mnie! :*

    5 cze 2015