Kobieta w potrzebie 9.

Kobieta w potrzebie 9.Dym papierosowy dostaje się do płuc. Biorę oddech i czuję jak trucizna wnika do komórek. Odchylam się na fotelu i staram się nie myśleć. Skupiam się na małej figurce, która stoi na komodzie. Przedstawia ona wierzgającego konia. Jest cała czarna i bardzo malutka. Zapamiętuję każdy szczegół, najdrobniejszą wypukłość. Tracę figurkę z oczu kiedy zęby blondynki wbijają się w moje udo.
- Chcesz? Śmiało pij. – mówię i głaszczę policzek po czym przyciskam głowę do uda. Strzepuję popiół do popielniczki i krzywię się kiedy zęby przebijają skórę. Kobieta, która znajduje się między moimi udami jest moją uczennicą. Uczennica to za mocne słowo. Felicja jest nowonarodzonym wampirem i mam pomóc jej przejść przez najgorszy okres. To właśnie po to byłam potrzebna Smithowi. Miałam wyszkolić mu armię wampirów. Głupi patafian! Tylko po to mnie ściągnął. To znaczy nie tylko po to. Z każdym dniem nienawidziłam go coraz bardziej. Dobrze, że wyjechał to chociaż na trochę mogłam od niego odpocząć.
- Kochanie, nie tak gwałtownie. Rozkoszuj się tym jakby każdy łyk miał być ostatnim. No dobrze, koniec picia. Bierz się do roboty! – odciągnęłam ją od tętnicy udowej i skierowałam głowę dziewczyny na krocze. Rana na udzie już się zamknęła. Siedziałam na wielkim fotelu z szeroko rozłożonymi nogami. Spódnica podwinęła się do góry, ukazując mój skarb.  
- Tak, pani. – nie lubiłam jak się tak do mnie zwracała, ale tak zarządził sobie John. Niech go jak tylko dorwę jak wrócić. Zobaczy jeszcze jak potrafią ranić moje pazurki. Uniosłam lekko kąciki ust i dopaliłam papierosa. Wrzuciłam go do popielniczki i uwagę skupiłam na młodej wampirzycy. Była piękna. Szmaragdowe oczy, okrągła buźka, malinowe usta w kształcie serca i do tego blond czupryna. Felicja nie była za wysoka, ale posiadła dość spore piersi i wystający tyłeczek. Nie wiem gdzie Smith ją znalazł, ale idealnie nadawałaby się na dziwkę. I jeszcze jest w dodatku taka posłuszna. Marzenie każdego pana. Przysunęła się bliżej do fotela i dmuchnęła na cipkę. Aż podskoczyłam. Oddech dziewczyny był lodowaty, co rozbudziło moje zmysły. Mały skubaniec w ciągu tych kilkunastu dni nauczył się jak mnie odpowiednio pobudzić.  
- Oh.. – wyrwało mi się, co wampirzyca uznała jako dobry znak i przejechała językiem po skarbie. Wilgoć zbierała się już na fałdkach i dziewczyna zaczęła zlizywać soki. Rozszerzyłam jeszcze bardziej nogi, ułatwiając jej dostęp do guziczka. Felicja dotknęła go koniuszkiem języka, a ja zadrżałam. Dłoń położyłam na blond czuprynie i docisnęłam do cipki. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się zwinnym języczkiem Felicji. Wyprawiała nim cuda, a kiedy jeszcze dołożyła do pieszczoty paluszki to odpłynęłam do krainy rozkoszy…  
- Czy tak dobrze? – zapytała wampirzyca, a ja dochodziłam do siebie po niedawno przeżytym orgazmie. Otworzyłam powoli powieki i uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak, bardzo dobrze. Ale to dopiero początek. – przyciągnęłam jej twarz do swojej i złożyłam na słodkich usteczkach pocałunek. Czułam na nich smak soków. Oblizałam jej usta i cmoknęłam nosek Felicji.  
- Co będzie dalej? – zapytała, a ja zamknęłam jej usta namiętnym pocałunek.  
- Dowiesz się tego niedługo, kochana. A teraz czas na posiłek. – powiedziałam w usta wampirzycy, chwyciłam ją za dłoń i pociągnęłam w stronę drzwi.  
***
- Rozluźnij się, Słoneczko. Jesteś taka śliczna. – wyszeptałam i spojrzałam na Felicję. Pokiwała głową i poczułam jak zaczyna powoli się rozluźniać swoje ciało. – Grzeczna dziewczynka. – musnęłam usta wampirzycy i zaczęłam składać pocałunki na szyi. Schodziłam coraz niżej i zatrzymałam się na piersiach. Były duże, sutki już sterczały i prosiły o pieszczoty. Oblizałam usta i wpiłam się w cycuszki. Najpierw pochwyciłam sutka w zęby, ugryzłam po czym zaczęłam ssać. Rękę położyłam na drugiej piersi i zaczęłam ją miętosić, ugniatać. Felicja miała związane dłonie i nogi. Była teraz zdana na moją łaskę. Z każdym dniem coraz bardziej podobało mi się to, że miałam nad nią władze. To było cudowne uczucie wiedzieć, że ktoś jest zależny od ciebie, że nic nie może zrobić bez twojej zgody. Moim panem był Smith, ale kiedy go nie było to ja tu rządziłam. Wszystkie wampiry bały się mnie, bo byłam kochanką Johna. Oczywiście posiadanie takiej władzy miało swoje plusy. Jak na przykład teraz. Wampirzyca wierciła się pod wpływem moich pieszczot. Widziałam, że moje usta sprawiają jej wielką przyjemność. Przestałam pieścić piersi i składałam pocałunki coraz niżej. Dotarłam w końcu do upragnionego celu. Rozchyliłam mocno uda kobiety i wciągnęłam cudowny zapach cipki. Oblizałam seksowanie usta i pochyliłam się nad skarbem. Zaczęłam najpierw delikatnie, zmysłowo. Felicja coraz bardziej kręciła się na pościeli. Nie mogła się ruszyć.. Była zdana tylko na moją łaskę.
- Znikam na kilka dni, a ty wprowadzasz tutaj swoje rządy.. – dostałam klapsa w wypiętą pupę i podskoczyłam. Oderwałam się od skarbu i przeniosłam wzrok na Smithach.
- Już wróciłeś? Myślałam, że dopiero za kilka dni… - usiadłam na łóżku i zaczęłam paluszkami pieścić różową i mokrą cipeczkę.
- Wiesz, stęskniłem się za tobą i twoim ciałem. Wchodzę do sypialni, a tu taki widok.. No, no, Marii. Ciągle mnie zaskakujesz. Nigdy nie wspomniałaś, że kręcą cię kobiety. – ściągnął marynarkę i zaczął rozpinać spodnie. Widziałam już wypukłość na nich. Ciekawe ile na nas patrzył.
- Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz John. – zaśmiałam się cicho i podeszłam do niego. Uklęknęłam i rozpięłam spodnie, uwalniając na wolność tego giganta. Pożądanie wzięło nade mną górę. Szybko wsadziłam penisa do gardła i ssałam.  
- Nie tak szybko, bo zaraz dojdę. – oderwał mnie od krocza i rzucił na łóżko. Rozebrał się, a ja w tym czasie podstawiłam cipkę pod usta Felicji. Smith roztarł śluz na kutasie i wszedł w wampirzycę. Nie powiem ja również się za nim tęskniłam, ale nie miałam kiedy za bardzo o nim myśleć. Starałam się odrzucić niepotrzebne myśli i skupić się na zwinnym języczku mojej podopiecznej. Nie mogła się ruszyć i starała się pieścić mnie mocno. Ja patrzyłam prowokująco na Johna i poruszyłam delikatnie biodrami. Felicja z każdym ruchem jęczała coraz głośniej. Miałam dość już jej pieszczot i ułożyłam się wygodnie na łóżku, spoglądając na kochanków. Smith coraz szybciej wchodził w wampirzycę, rozpychając jej wąską cipkę. Kiedy Felicję zalał orgazm ja rzuciłam się na Johna, nie mogą się doczekać jego grubego drąga. Spadliśmy na miękki dywan i nadziałam się na pałę.  
- Boże….Nienawidzę cię…. Ale doprowadzasz mnie do szaleństwa… - wyjąkałam i czułam jak wchodzi we mnie po same jądra.  
- Takk.. Takk…Właśnie tak… Pokaż mi jaka naprawdę jesteś.. – wyszeptał w moje usta i przygryzł wargę tak mocno, że zranił mnie. Czując krew oczy zrobiły się natychmiast czarne. John skinął tylko głową, a ja nie czekając już dłużej wpiłam się zębami w szyję i zaczęłam pić jego słodką krew. Wbijał się we mnie gwałtownie i brutalnie, a ja nie przestawałam pić. Krew docierała do każdego zakamarka ciała.. To było zdecydowanie lepsze niż seks. Oderwałam się od szyi i zaczęłam kąsać bladą skórę mężczyzny. Rany od razu się goiły, ale ja chciałam chociaż trochę zadać mu bólu. Niech cierpi tak jak ja. Ale Smith bawił się w najlepsze. Widziałam zadowolenie w jego oczach i pożądanie. Zatrzymałam się i spojrzałam gniewnie na niego.  
- To właśnie o to ci chodziło? – zapytała, a on wszedł we mnie tak mocno, że jęknęłam z bólu. Orgazm przyszedł niespodziewanie. Oboje doszliśmy w tym samym momencie. Ułożyłam się na nim i zamknęłam oczy. Gładził mnie czule po plecach.
- Tak, właśnie o to moja droga. Chcę ci pokazać kim naprawdę jesteś. Tylko przy mnie możesz być naprawdę sobą. – powiedział i pocałował moje wargi, próbując własnej krwi. Czy John faktycznie miał rację? Byłam takim samym potworem jak on…Pokręciłam głową i wstałam z niego. Odwiązałam Felicję i wyszłam z sypialni, zostawiając Smitha samego. Musiałam to sobie wszystko przemyśleć.
- Nic nie mów. Połóż się w łóżku i przytul mnie. – byłam już w swoim pokoju. Mój mały azyl. Felicja przylgnęła do nagiego ciała. Wtulam się w jej włosy i wdychałam cudowny zapach, starając się zagłuszać wyrzuty sumienia. Zasnęłam w ramionach kochanki.  
***
- Gdzie ty mnie do cholery prowadzisz?! – zapytałam Smitha, kiedy schodziliśmy do piwnicy.
- Jeszcze chwila i sama zobaczysz. – powiedział i uśmiechnął się tajemniczo. Otworzył przede mną drzwi i moim oczom ukazała się sala tortur. Różne sprzęty do sprawianiu bólu, takiego poważnego też. Jezu…John chciał zabawić się w Greya.. Zaśmiałam się cicho i zaraz przestałam kiedy zobaczyłam na środku pokoju przywiązanego człowieka. Serce mi zamarło.
- Co to ma znaczyć? – podeszłam do przywiązanego mężczyzny i patrzyłam w oczy pobitego Victora.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1743 słów i 9421 znaków, zaktualizowała 8 paź 2015.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Okolonocny

    Baaardzo intrygujące. Sesja z Felicją więcej niż udana. Poproszę jeszcze ;)

    13 paź 2015

  • Szarik

    Rozkręcasz się i bardzo mi to odpowiada. Ten moment gdy pożądanie jest ponad uczuciem ukazałaś bardzo dobrze. Będę czekał na ciąg dalszy.

    8 paź 2015

  • chaaandelier

    @Szarik Jupi!! Nie ma nic o błędach!! Dziękuję Wilczurku. ;) O to właśnie mi chodziło.

    8 paź 2015