Warto marzyć cz. 7

Moje powieki były bardzo ciężkie. Normalnie jakbym miała na oczach cegły. Po jakiś 100 próbach je otworzyłam. Obejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w szpitalu. O nie! Jak ja nienawidzę szpitali! Czułam jak ktoś trzyma moją rękę. Kiedy zobaczyłam kto to, to aż normalnie mi oczy na wierzch wyszły. On się o mnie martwił, czy tylko był tutaj z obowiązku? On chyba spał. Wydawał się taki słodki i nawet we śnie miał ten czarujący uśmiech. Ciekawe o czym on śni? Jeszcze interesuje mnie sprawa Wiktorii. Złapali ją? Gdzie się podziewa? Tyle pytań, a na żadne z nich mi nikt nie odpowie, ponieważ nie chcę budzić tego przystojniaka. Nagle drzwi się otworzyły i do sali wszedł Bartek.  
- O hej siostra. Jak się czujesz? - powiedział z troską. Na dźwięk jego głosu aż Piotrek się poderwał. Wyglądał tak czarująco pomimo tego iż był niewyspany.  
- Hej, całkiem nieźle. - odpowiedziałam.
- A rodzice tu są? wiedzą? - zawzięcie pytałam.
- Nie ma i postanowiliśmy z Bartkiem im nie mówić. Na jakiś czas będziesz musiała u mnie zamieszkać i udawać, że wyjechałaś na jakiś obóz. - zabrał głos Piotrek.  
- Czemu mam się ukrywać przed własnymi rodzicami?  
- Bo tak będzie lepiej. - odrzekł brat.  
- A co z Wiką?  
- Dziewczyno! Ona próbowała cię zabić, a ty się jeszcze o nią martwisz? - odparł sucho Piotrek.  
- Ale to była moja przyjaciółka.
Po twarzy zaczęły mi płynąć łzy. Szybko wytarłam w kołdrę i udawałam, że wszystko jest okay chociaż tak nie było.  
- To może ja pójdę po kawę, a wy sobie pogadacie, ok? - zaproponował Bartek.  
- Ok. - odpowiedzieliśmy równocześnie.
Kiedy drzwi od sali się zamknęły my siedzieliśmy w ciszy.  
- Martwiłem się o Ciebie - szepnął tak cicho, że prawie w ogóle go nie było słychać, ale i tak go usłyszałam.  
- Jak widzisz nic mi nie jest. - lekko się uśmiechnęłam.  
Ujrzałam w jego oczach troskę i jeszcze wyrażały coś czego nie mogę rozszyfrować.. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Zbliżaliśmy swoje twarze do siebie. Ach.. Ja i tak jeszcze pamiętam te jego delikatne wargi. Jeszcze tylko chwilkę. Stykamy się noskami aż nagle do pokoju wparował mój braciszek. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, a Bartek udał, że nic nie widział.  
- Umm.. to może powiesz czemu nie mogę iść normalnie do domu? - zapytałam.
- N-no b-bo.. On znowu.. N-n-o-o w-w-iesz - jąkał się Bartek.  
- O co Ci chodzi? i o kogo? No Bartek kurwa mać gadaj do rzeczy! - ponaglałam go.
- Tata znowu zwariował i znowu zaczął robić to co wcześniej, a my z Piotrkiem po prostu nie chcemy żeby coś się tobie stało, rozumiesz?  
Kiedy mi to powiedział aż mi oczy na wierzch wyszły co chyba zauważył Piotrek, bo mocniej ścisnął moją rękę. I znowu to samo! Ja już powoli tracę siły na to wszystko. Pewnie wszyscy powiedzieliby tak: No super! Przecież będziesz nocowała u Piotrka i w ogóle. Ale nie moi drodzy! Ja się po prostu martwię o mojego tatusia! Przecież gdyby nie on mnie by na świecie nie było. Hahaha.. Ale ja mam dziwne życie! Moja przyjaciółka chciała mnie zabić, a teraz będę się musiała ukrywać przed ojcem na czas kiedy nie pójdzie do specjalnej kliniki. Ja wątpie żeby on się zgodził samowolnie tam iść. Dla niego to pewnie wstyd i w ogóle.  
Nagle przyszła pielęgniarka aby załączyć mi kroplówkę.  
- No chłopcy niedługo kończy się czas odwiedzin i prosiłabym abyście zaczęli się już zbierać. - powiedziała oschle pielęgniarka.  
Chłopcy zaczęli się zbierać. Z Piotrkiem pożegnałam się buziakiem. Bartek wyszedł, a on szepnął mi na ucho:
- Niedługo się jeszcze zobaczymy.  
I odszedł. Jego sylwetka zniknęła za drzwiami. No i przez to wszystko zapomniałam się zapytać o ważne dla mnie rzeczy. Spojrzałam na zegarek była 20. Ciekawe co ja mam teraz robić? Poruszyłam się niedelikatnie na łóżku, a w skutku tego poczułam duży ból w brzuchu. Hyhyhy.. Dobrze, że mam sale na parterze i łóżko przy oknie. Jeszcze tylko brakuje mi tutaj Romea pod oknem. Usłyszałam pukanie w okno. Nie no to jakieś żarty? Ja nie mówiłam na poważnie! Powoli się przesunęłam troszkę w stronę okna i je otworzyłam, a przez nie wszedł nikt inny jak: Piotrek. W sumie taki Romeo to mi pasuje.  
- Co ty tutaj robisz wariacie? - zapytałam rozbawiona.  
- No co? Stęskniłem się. - wzruszył ramionami po czym zaczęliśmy się śmiać.  
To są jakieś czary! Nie wierzę w to! Przysiadł się do mnie na łóżko i rozpoczęliśmy naszą rozmowę, którą musieliśmy niedługo skończyć.  
- Dobra ja będę leciał, bo musisz się wyspać i odpoczywać. - powiedział smutno.  
- Hmm.. Szkoda. No to do zobaczenia jutro! - lekko się uśmiechnęłam, co odwzajemnił.  
Otworzył okno i wyskoczył. Nie został po nim żaden ślad. Zamknęłam okno i sprawdziłam godzinę. Telefon wskazywał 23:30. O matko! To on aż tyle u mnie siedział? A mi się wydawało, że był tu zaledwie 5 minut. Skoro jest noc to chyba pora na lulu. Przecież dzięki temu czas szybciej mi zleci do jutra i szybciej zobaczę się z moim Romeo.Wtuliłam się w poduszkę i oddałam się w objęcia Morfeusza.  

################################
Witam Was moi drodzy czytelnicy! :*
Proszę o komentowanie, bo w zależności od ilości komentarzy będę dodawała części no, ale także zależy to od czasu. :)

Ola2232

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1018 słów i 5411 znaków.

10 komentarze

 
  • Endżi ♥

    chce kolejną *-*

    4 kwi 2015

  • katarzyna211

    Extra czekam na kolejną część :)

    22 mar 2015

  • Szalonaa

    świetne ;)

    22 mar 2015

  • Jaga

    Bardzo mi się podoba :)

    21 mar 2015

  • Kaja 785

    Twoje opowiadania są super ♡♡♡

    21 mar 2015

  • Fantasia

    Super opowiadanie :kiss:

    21 mar 2015

  • kassiak1234

    prosimy o kolejna ;*

    21 mar 2015

  • prf

    Ciekawe, czekam na kolejną część

    21 mar 2015

  • Kamcia

    Dawaj więcej ;) Cudne

    21 mar 2015

  • Karolina262001

    Hmmm......GENIALNE <3

    21 mar 2015