Warto marzyć cz. 2

Obudziłam się wypoczęta jak nigdy. Poszłam wziąć szybki prysznic, ubrać się i zrobić makijaż. Po tych rutynowych zajęciach zeszłam na dół do kuchni. Byłam bardzo głodna. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11:30. Szczerze to ja już sama nie wiedziałam czy mam zjeść obiad, czy śniadanie. Wreszcie zdecydowałam się na kanapki z dżemem. Podczas przyrządzania ich cały czas myślałam o Piotrku. Ciekawe czemu napisał mi sms'a na dobranoc. Z tym pytaniem usiadłam i zabrałam się do jedzenia. Kiedy skończyłam poszłam po okulary przeciw słoneczne i wyszłam na dwór do ogródka. Położyłam się na ławce i zaczęłam marzyć. Kurcze nie wiem dlaczego, ale cały czas mam w głowie Piotrka. Czy ja już nigdy o nim nie zapomnę. Chociaż... nawet nie chcę o nim zapomnieć. Achh.. to umięśnione ciało, hipnotyzujące oczy, w które mogłabym się patrzyć godzinami, a może i dniami. Nagle usłyszałam głos:
- Hej siostra
- No cześć, gdzie ty wczoraj byłeś? - zaciekawiona spytałam
- A ty?  
I na tym cała nasz rozmowa się skończyła. Czasami mam wrażenie, że nasze relacje się pogorszyły. Kiedyś mówiliśmy sobie o wszystkim, a teraz prawie w ogóle nie rozmawiamy. Myśląc o Bartku i Piotrku zasnęłam. Bardzo mocno spałam, aż nagle poczułam na twarzy zimne krople wody. Szybko się zerwałam otworzyłam oczy, patrzę, a tam moja przyjaciółeczka stoi sobie i się śmieje ze mnie.  
- Ty idiotko jak mogłaś? - zapytałam pół groźnie, pół śmiechem. W sumie sama bym chciała zobaczyć swoją minę jaką miałam kiedy oblała mnie wodą. A Wika cały czas się śmiała nie mogąc wymówić ani jednego słowa. W końcu z tego wszystkiego także wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Gdy już się opanowałyśmy dostałam sms'a:
- Cześć może macie ochotę na zagranie dzisiaj wieczorem jakiegoś meczyku? :)
Przeczytałam to pytanie mojej przyjaciółce i po wspólnym dążeniu czy nie mam planów na wieczór doszłyśmy, że nie mamy więc szybko odpisałam:
- Okey, to my z Wiką będziemy o 17 ^^
Spojrzałam na zegarek, była dopiero pierwsza. Matko co my będziemy robić przez ten czas?
- Wikuś, skoro zostało nam do siedemnastej cztery godziny to co powiesz na to żebyśmy upiekły jakieś ciasto?
- Ooo... super pomysł! Tylko jakie? - krzyknęła pełna entuzjazmu i zapału.
- Hmm... no może murzynka?
- Okey to chodźmy
Zabrałyśmy się za pieczenie ciasta oczywiście nie obyło się bez wygłupów i takich różnych rzeczy. Wreszcie wstawiamy moje ulubione ciasto do piekarnika. Nienawidzę czekać na upieczenie ciasta zawsze miałam z tym problem. Ogólnie po ogarnięciu panującego tam syfu poszłyśmy do łazienki się przejrzeć. Kiedy tylko zobaczyłyśmy swoje odbicia mało co się nie posikałyśmy ze śmiechu. Byłyśmy całe w kakao i mące.  
- Ej idziemy na dyskotekę. Dzięki temu każdy facet będzie nasz - parsknęłam głośnym śmiechem.
Ciasto się już upiekło właśnie teraz stygnie. W sumie nie robiłyśmy prawie nic ciekawego, bo moja kochana przyjaciółeczka prawie cały czas siedziała sobie na facebook'u. Ach... jak czasami mnie to wkurza. Oczywiście jak to ja co jakiś czas macając palcami sprawdzałam czy ciasto już wystygło. Dopiero o 15:30 mogłam skosztować swojego ciasta. Było przepyszne, ale to pewnie dzięki temu, że robiłyśmy je razem i powstało z pasji i miłości. Opychałyśmy się ciastem oglądałyśmy telewizję i kiedy już była 16:20 zaczęłam pakować swoją torebkę. A o 16:30 Wika powiedziała, że musi jechać, bo ma coś ważnego do załatwienia. Hmm.. ciekawe co było takiego ważnego, no ale przecież z jej powodu nie zrezygnuję zobaczenia się z, , chłopakiem ze snu'' na którego mogłabym się patrzeć godzinami. Zanim się obejrzałam już znajdowałam się na boisku. Kiedy zobaczyłam go normalnie moje serce zaczęło szybciej bić. Był taki przystojny, że pewnie co druga się w nim podkochiwała. Ale jedyny fakt, który mnie dziwił to taki, że nie było tam z nim jego kolegów. Oczywiście od razu się spytałam:
- Hej, a gdzie twoi koledzy? Czyżby zapadli się pod ziemię - spytałam z sarkazmem.
- Hahaha no jak widać, ale chyba nie boisz się być ze mną sam na sam?
- Pfff... No wiesz co! Ja? Ja mam się bać? - odpowiedziałam ze śmiechem  
- Czy ty mi coś sugerujesz?  
- Ja? No coś ty! - mówiłam robiąc do tego złowieszczy uśmieszek.  
- No skoro już tu jesteśmy to może pójdziemy na lody? Ja stawiam!
- Hmm.. no wiesz co zachęciłeś mnie tym, że ty stawiasz - zaczęliśmy się śmiać. Właśnie ze sobą pogrywaliśmy. Poszliśmy do kawiarenki zamówiliśmy lody. Ja zamówiliśmy sobie po trzy gałki. Tak wiem dużo, ale ja zawsze kochałam lody. Kiedy dostaliśmy lody od razu zabraliśmy się za nie. Podczas ich jedzenia zaczęliśmy się bardziej poznawać.  
- Piotrku, a czemu ja cię wcześniej tu nigdy nie widziałam?
- Pewnie dlatego, że przyjechałem tu na wakacje, a tak w ogóle to będziemy się częściej widywać, bo się wprowadzam. Nie masz nic przeciwko? - po ostatnim zdaniu wybuchł śmiechem.
- Nie no pewnie, że nie, będzie mi bardzo miło - uśmiechnęłam się do niego jak najładniej umiałam. Wszystko było by dobrze gdyby w pewnej chwili...  
#################################################
Cześć mam nadzieję, że opowiadanie się podobało. Mam do Was wszystkich pytanie: jak wolicie żebym wstawiała części krótsze, ale częściej czy dłuższe, ale rzadziej?  
Odpowiedź proszę pisać w komentarzu <3

Ola2232

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1060 słów i 5594 znaków.

5 komentarzy

 
  • Wazelinowa

    **** AŻ MAM KISIEL W MAJTACH :D

    9 lut 2015

  • Endżi ♥

    genialne opowiadanie xdd pisz dłuższe i częściej :D
    czekam na kolejne części ♥

    9 lut 2015

  • BumSzakalakA

    **** normalnie orgazm w locie <3
    Pisz dłuższe i często <3

    9 lut 2015

  • Walka2001

    Dłuższe i częściej :)Świetne :*

    9 lut 2015

  • :)

    Genialne dłuższe i często ^ ^

    9 lut 2015