To nie bajka #7

To nie bajka #7W nocy się przebudziłam. Chciało mi się strasznie pić. Przy moim łóżku zobaczyłam Mikołaja? Przyznam że się ucieszyłam. Nie zaraz STOP! Martyna! Idiotko nie mów tak! Przecież to tylko przyjaciel brata który cię uratował, gdyby nie to nadal byś mogła uważać ze jest idiotą, słodkim idiotą. Zaraz wróć, trzeba skreślić te słodkim. Po prostu idiotą. Chciałam poruszyć ręką ale coś, a raczej ktoś mi ją trzymał, ta..to Mikołaj, ale czemu? Poruszyłam delikatnie dłonią, a on się obudził.
-Czemu nie śpisz?- Spytał z troską.
-Chce mi się pić. A ty? Co tu robisz?- Spytałam. Jestem dobitką no co o tu robi śpi. Tylko czemu?
-Poczekaj zaraz dam Ci wody. A co tu robię ? No śpię.- Powiedział dając mi szklankę z wodą.
-Ale czemu?- Spytam i napiłam się.
-Bo chciałem być blisko ciebie.- Powiedział i jego ręka powędrowała na moje nogi.
-Nie rozumiem, ale dziękuję że mnie uratowałeś.- Powiedziałam i go przytuliłam.
-Nie ma sprawy. Śpij słodko. Ja tu będę cały czas wiec jak coś to mnie budź.- Powiedział, a ja poszłam spać. Czy ja zaczynam się w nim zakochiwać? Nie to nie możliwe to debil tak samo jak mój braciszek kochany. Kurde. Jestem głupia.     Rano obudził mnie hałas przewracającego się krzesła.  
-Przepraszam, obudziłem cię.- Powiedział Mikołaj.
-Nic się nie stało, Mikołaj mam prośbę ja muszę do łazienki a te kroplówki utrudniają mi.- Powiedziałam, a on poszedł. Aha no fajnie zlał mnie nie no brawo popisałeś się. –Skurwiel.- Syknęłam po cichu i usiadłam. Nagle do sali wparował Mikołaj z jakąś pielęgniarką. Zrobiło mi się głupio ja wyzwałam go od skurwieli, a on poszedł po pielęgniarkę. Brawa Dla Martyny!
-Gotowe, raczej już ci to nie będzie potrzebne- Powiedziała pielęgniarka i wyszła.  
-Dziękuję- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Pomóc ci?- Mikołaj spytał i dopiero teraz zrozumiał głupotę tych słów. Ja tylko wywróciłam oczami do góry.- To znaczy wstać..no wiesz- Poprawił się.
-Poradzę sobie.- Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro, wyglądam jak trup.  Gdy już wyszłam z łazienki Mikołaj siedział i obierał jabłko. Spojrzałam na niego jak idiotka i usiadłam na łóżku.
-Co taka smutna mina?- Spytał.
-Wyglądam ja trup.- Powiedziałam i zakryłam twarz rękoma, on je zdjął z mojej twarzy.
-Wyglądasz ślicznie. – Powiedział, a na moje policzki wdarł się rumieniec. No na pewno go widział, mam bladą cerę i to widać bardzo..
-Mogę?- Spytałam pokazując na jabłko.
-Jasne przecież dla ciebie je obrałem. – Powiedział i pokroił je na talerzyk.
-Dziękuję.- Powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Głupia! Głupia! I po co to zrobiłaś? Ej no..ale w tedy w clubie pocałował mnie w usta wiec jak raz dam mu buziaka w policzek to nic się nie stanie.
-O czym tak myślisz?- Spytał Mikołaj, a ja musiałam skłamać.
-Kiedy rodzice przyjadą.
- Przyjadą wieczorem po ciebie, bo wypisują cię dziś.
-O to świetnie. Kurde zwaliłam wam wyjazd w góry. – Powiedziałam i spuściłam wzrok na podłogę.
-Nic nie zwaliłaś. Jedziemy wszyscy za dwa tygodnie.- Powiedział i usiadł obok mnie na łóżku. Oj Martyna wycofaj się!! Za mały dystans ! Jesteś zbyt blisko.  
-Mikołaj, a ty nie jedziesz do jakieś swojej dziewczyny ? –Spytałam. Jaka ze mnie idiotka po co się o to spytałam? Nie ważne.
-No właśnie bo.. czy ona by mogła z nami jechać w góry?- Spytał, a mnie zamurowało. Ma dziewczynę? Głupia Martyna! Ale to po co ten pocałunek? Taniec ? Siedzenie w nocy?
-Jasne że tak.- Odpowiedziałam udając że się tym nie przejęłam. A tak serio to mam dość nie będę oszukiwać siebie zakochałam się i tyle, a teraz moje serce się połamało na milion kawałeczków.
-Dobra Martyna zbieram się, pa.- Pożegnał się i wyszedł. A ja leżałam i wspominałam to jak w tym cholernym clubie tańczyliśmy i ten pocałunek. Co to ma być? Zabawa? Jeśli tak to ja w niej nie chcę brać udziału.  
-Puk puk!- Krzyknął brat wchodząc do sali. No idiota. Za nim weszła Ewa.
-O hej.- Powiedziałam z uśmiechem.  
-Jak się czujesz?- Ewa podeszła dała mi buziaka w policzek i spytała.
- A jako tako bardzo dobrze, ja chcę już wyjść. – Powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-No właśnie po ciebie przyjechaliśmy. Rodzice coś tam w domu robią i ich wyręczyłam.- Wyszczerzył zęby.  
-W domu są?- Spytałam zdziwiona.
-Tak. Szok co nie?- Powiedział ze śmiechem.
-No szok.- Powiedziałam i się roześmiałam.
-No to masz tu ubrania i te twoje drobiazgi i mykaj się ogarnąć- Powiedział Kuba, a ja powędrowałam do łazienki. Gdy już wyglądałam jak człowiek poszliśmy po mój wypis i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy do środka, a moim oczom ukazał się obraz jakiego nigdy bym sobie nawet nie wyobraziła. Mikołaj stał przytulony do jakieś dziewczyny. Przyznam że całkiem ładna, ale nie pasuje do niego. No cóż widać woli ją niż taką małolatę. Rodzice przywitali się ze mną i oczywiście jak to oni dali mi prezenty na poprawę humoru...ta..chwilę potem zjawił się koło mnie Mikołaj i jego dziewczyna..nawet nie wiem jak się nazywa.
-No więc to jest Martyna, a to jest Sylwia moja dziewczyna.- Powiedział Mikołaj, a ja się sztucznie uśmiechnęłam.
-Czemu wymieniłeś pierwszą ją?- Spytała, a ja się zdziwiłam tak samo jak Mikołaj.
-No..a czy to ma znaczenie?- Spytał.
-Ma bo wolisz spędzać czas z tą smarkulą niż ze mną.- Powiedziała, a mnie zamurowało.  
-Nie mów tak! Co ty sobie wyobrażasz jest mądrzejsza od siebie. - Powiedział Miki.
-No tak ona więcej razy ci dupy dała. Puszczalska szmata, dziwka zero klasy.- Powiedziała i wyszła, a Miki krzykną ze to koniec. Pobiegłam do pokoju. Po płakałam się jak jakaś mała dziewczynka, ale te słowa zabolały. Leżę już tak z 30 min i nagle słyszę ze ktoś zmierza w stroję moich drzwi. No nie proszę...błagam no tylko nie tu. Zamknęłam oczy i udaję ze śpię, przyznam nie skromnie że jestem w tym dobra. Ułożyłam się tyłem do drzwi. Słyszę że ktoś puka do drzwi nie odzywam się, wchodzi mam nadzieję ze to Kuba plis żeby  to był on . Czuję jak materac ugina się i ktoś kładzie się koło mnie, przytulając się do mnie mocno w tali teraz już wiem ze to nie Kuba, ale Mikołaj. Kurde nie mogę ogarnąć tego człowieka.
-Martyna śpisz?- Spytał szeptem, ale milczałam i niby przypadkiem się odwróciłam twarzą do niego, twarzą na której jest rozmyty tusz brawo Martyna! Ale co on robi? Czemu tu przyszedł ?  
-Moja słodka księżniczka śpi.- Powiedział i lekko przejechał dłonią na moim policzku. „Moja księżniczka” że co? Nic z tego nie rozumiem.
-Szkoda tylko że ty i tak traktujesz mnie jak przyjaciela brata. Nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził.- Kontynuował i lekko musnął moje usta swoimi. Fala gorąca przeszła po moim ciele. On się wtulił we mnie i śpiewał coś pod nosem, ale nie mogłam zrozumieć co. Znowu się przekręciłam tyłem do niego, a on mnie lekko przysunął jeszcze bliżej siebie. Dlaczego on tak się zachowuje? No czemu? Nie potrafię go zrozumieć. Z jednej strony miał dziewczynę, a całował mnie i teraz leży przytulając mnie. Ja nie mogę się zakochać w nim. Nie po prostu nie !!

opowiem1234

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1417 słów i 7386 znaków.

9 komentarzy

 
  • taktoja

    Mega! <3

    3 lut 2016

  • Grubooooo

    Bardzo fajnie ,że piszesz to regularnie a nie jak niektórzy :D Bardzo fajne opowiadanie , czekam na kolejną część :P i Nie karz nam długo czekać :* POZDRAWIAM :D

    3 lut 2016

  • Nika....

    Świetnie...  :rotfl:

    2 lut 2016

  • Dzena

    Mam nadzieje ze jutro będzie kolejna część  :bravo:

    2 lut 2016

  • Kaktusggg

    Świetne. Mam nadzieję że jutro będzie następna część. ????

    2 lut 2016

  • opowiem1234

    @Kaktusggg Dziękuje :* Bedze :D

    2 lut 2016

  • ???

    Świetne :D

    2 lut 2016

  • opowiadaczsnówj

    Świetne czekam na następne części

    2 lut 2016

  • arinaxd

    Cudowne. Poprawiło mi humorek . Pozdro Ari

    2 lut 2016

  • Wampiraczek

    Super czekam na następną  część

    2 lut 2016