To nie bajka #8

To nie bajka #8Gdy się rano obudziłam Mikołaja nie było, no tak nie dziwię się jak to by wyglądało. Wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki żeby się ogarnąć. Gdy już skończyłam poszłam na śniadanie. W jadalni siedział Kuba z Ewą , Mikołaj i  moi rodzice, kurde co oni tu robią? No nic nie ważne przecież to ich dom.  
-Dzień dobry wszystkim.- Powiedziałam z uśmiechem i usiadłam do stołu.
-Dzień dobry Martynko- Ło…tym to mnie zaskoczyłam moja własna rodzicielka.  
-Witaj córeczko, jak się spało?- Spytał tata.  
-Przyznam że dobrze, ale będziecie się śmiać z mojego snu.- Powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.  
-Dawaj siostra.- Powiedział Kuba i się zaśmiał.  
-No ja nie wiem czy tak można.- Powiedziałam i zrobiłam zabawny grymas na twarzy.
-Hahaha Martyna no mów.- Ewa mówiła śmiejąc się jak głupia. Zaskakujące jest to ze Miki nic nie mówi.  
-Dobra, no więc maiłam sen że ktoś mnie porwał, ale nie wiem kto, leżałam na jakimś łóżku nie wygodnym  i słyszałam jakieś głosy i nagle uczucie jak bym spadała w dół, który nie ma końca.
-Mów dalej.- Przerwał mi Kuba.
-To nie przerywaj. No i wreszcie spadłam, znalazłam się w moim pokoju, ktoś wszedł i położył się obok, ale nie mogłam się przekręcić . Objął mnie w tali, to było takie realistyczne, w końcu udało mi się przekręcić ale nie widziałam jego twarzy nie mogłam jej dostrzec , on mnie pocałował i śpiewał potem coś pod nosem, ale nie wiem co….- Mówiłam tak entuzjastycznie, a wszyscy słuchali.
-No mów dalej.- Powiedziała Ewa gdy na chwilę zamilkłam aby spojrzeć  na Mikołaja. Siedział i mnie słuchał widać ze był taki jakiś zestresowany? .
-No, a potem znowu się przekręciłam, a on mnie do siebie przysunął, ale wiecie to takie realistyczne czułam jakby jego dotyk na mnie, leżeliśmy tak i chwilę potem wyszedł, a ja się obudziłam.-Dokończyłam.
-Są czasem takie realistyczne sny.- W końcu odezwał się Mikołaj.
-No, ale żeby aż tak bardzo ?- Spytałam. Mam cię Hahaha ! No głupiutki Mikołajek no lala.. Boże jestem żałosna. Co ja wyrabiam? Ale no jego mina jest bezcenna.
-No..y.. możliwe ze tak.- Powiedział .
-No ale..- No dokończyłam bo przerwał mi tata.
-Słońce, przyszliśmy zjeść, a nie rozmawiać na temat snów. – Tylko się uśmiechnęłam i zaczęłam jeść do końca panowała cisza.  
-No więc miłego dnia wszystkim, my się zbieramy do pracy. – Powiedziała mama i razem z tatą wyszli.  
-To co robimy ? –Spytałam.
-Pakujemy się.- Powiedział Kuba.
-Przecież w góry jedziemy potem..- Powiedziałam.
- zmiana planów. Jutro jedziemy.  
-No dobra to ja uciekam do siebie się pakować i jutro się spotkam.- Powiedziała Ewa i chciała wyjść , ale Kuba ja zatrzymał.
-Nocujesz u nas.- Powiedział trzymając ją w tali.
-Kotem jestem tu prawie 24h, a rodzice dziś są w domu chce się nacieszyć. – Powiedział i go pocałowała.
-No dobra to cię odwiozę.- Powiedział.
-Dobra zmykajcie bo się niedobrze robi.- Powiedział Mikołaj i się wszyscy roześmialiśmy, a  moja przyjaciółka i mój brat wyszli. No nie zostawili nas samych. Szlak! No czemu?! Martyna uspokój się! Przecież cię nie zgwałci, tyle razy z nim byłaś nam na sam. Kurde, ale nie po takich akcjach. Ogarnij dupsko! Co ja wyprawiam? No mój mózg ewidentnie wariuje. No nic idę na górę się spakować. Biorę dużą walizkę i wkładam ubrania i inne potrzebne rzeczy. No to gdy już skończyłam to położę się chwilę odpocząć . Nagle słyszę pukanie do  drzwi. No fajnie, fajnie pewnie Mikołaj.  
-Proszę. – Odpowiedziałam.
-Nie przeszkadzam ? –Powiedział wchodząc do pokoju.
-Nie.- Odpowiedziałam krótko.
-Przyszedłem pogadać.- Powiedział drapiąc się po głowie. Robi się niebezpiecznie.
-No to siadaj.- Poklepałam miejsce na moim łóżku i sama usiadłam.
-No więc sorry za Sylwię.- Powiedział.  
-Nie ma sprawy. – Odpowiedziałam i położyłam rękę na jego ramieniu. No i po co to zrobiłam?
-Wiec zapowiada się fajny wypad.  
-Mam nadzieję.  
-Obejrzymy jakiś film?- Spytał .
-No jasne. – Wstałam z łóżka i powędrowałam do salonu, a Mikołaj za mną.
-To co oglądamy?- Spytałam.  
-A na co masz ochotę?  
-Na jakieś romansidło, albo horror.
-No to horror, wiesz na romansidła musi być klimat. – Powiedział i puścił mi oczko, a ja spaliłam buraka. Usiedliśmy na kanapie w odpowiedniej odległości. Miałam nadzieję że to nie będzie aż tak straszne, na początku sceny wręcz zabawne, a potem przerażające. W jednym z momentów zaczęłam piszczeć jak głupia, a Mikołaj zaczął się śmiać i… przytulił mnie.
-Mogliśmy obejrzeć romansidło.- Powiedział i pogłaskał mnie po głowie.
-Mogliśmy, ale nie było nastroju.- Powiedziałam i jeszcze mocniej się wtuliłam w niego.  
-A mogli byśmy zrobić ten nastrój.- Powiedział, a ja na niego spojrzałam on tylko zrobił minę gwałciciela i poruszył śmiesznie brwiami. Przewróciłam oczami i zaczęłam się śmiać.
-Idiota.- Burknęłam.
-Lama.- Wypiął mi język.
-Zboczeniec.- Uderzyłam go w ramię.
-Czarownica.- Powiedział.
-Palant.  
- Brzydula.
-Brutal! –Krzyknęłam.
-Kłamczucha!  
-Ja? No raczej ty!  
-No dobra kłamałem tylko w jednej rzeczy.
-Tak? A której ?  
-Jak nazwałem cię brzydula, wcale tak nie myślę.- Powiedział i spojrzał mi w oczy.
-A jak myślisz?- Spytałam.
-Jesteś piękna.-Powiedział, a ja cała spłonęłam.
-I lubię jak się rumienisz -powiedział dotykając lekko mojego nosa. A ja się tylko zakryłam rękoma, które natychmiast ściągną z mojej twarzy i spojrzał mi w oczy.
-Wstydzisz się mnie?- Spytał.
-Ja..no..tak trochę. – Powiedziałam.  
-Ale wiesz ze nie ma czego..
-Wiem, ja.. zgłodniałam, zjemy coś?- Spytałam szybko odrywając się od niego. No mąci mi w głowie.
-Świetny pomysł.- Powiedział i powędrowaliśmy do kuchni.
-Panienka jest głodna?- Spytała gosposia.
-Tak, ale sami przygotujemy jedzenie. Powiem Ci ze nawet do 19.00 masz wolne więc możesz wyjść.- Powiedziałam, a ona się uśmiechnęła i podziękował i po kilku minutach już jej nie było.  
-To co robimy? – Spytałam.
-A na co masz ochotę?  
-Na jakąś zupę. – Powiedziałam.
-Pomidorowa? – Spytał.
-No.. kurde zjadłabym w końcu jakąś normalną zupę. To zabieramy się za gotowanie. – Powiedziałam i zaczęliśmy gotować. Gdy chciałam wyciągnąć z szafki łyżkę przejechałam palcem po nożu.  
-Ałł.. – Krzyknęłam i zobaczyłam ze leci krew.
- Co się stało?- Mikołaj podszedł do mnie, a ja mu pokazałam krwawiący palec.  
-Niezdara, zaraz wracam.- Powiedział i wyszedł. Po chwili pojawił się z apteczką. Polał mi czymś palec piekło jak cholera. Syknęłam, a on na mnie spojrzał z troską i zaczął lekko dmuchać. Zamarłam. Dokończył opatrywanie mojego palca, a ja nadal stałam i się mu przyglądałam.
-Jestem brudny?- Spytał wyciągając mnie z transu.
-Y.. nie. Zamyśliłam się po prostu, a no i dziękuję.- Powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.  
-O i takie podziękowanie to ja lubię. – Powiedział obejmując mnie od tyłu. Ej co to ma znaczyć?  
- To co teraz drugi policzek? – Spytał, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.- No żeby mu przykro nie było.- Powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Musi zasłużyć. – Odpowiedziałam i zaczęłam nalewać zupę. No z moim nie szczęściem dotknęłam gorącego garnka i się lekko sparzyłam. A Mikołaj zaczął dmuchać w to miejsce gdzie piekło.
-No teraz chyba zasłużył ?- Spytał.
-No zasłużył. – Powiedziałam i pocałowałam go w drugi policzek. Gdy zjedliśmy Mikołaj musiał już jechać.
-No dobra mała ja spadam, do jutra.- Powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Pa dupku!- Powiedziałam głośniej, a on klepnął mnie w tyłek.  
-Dupku? Chcesz zobaczyć jak ten dupek ci robi przyjemność w łóżku?- Powiedział, a mi się zrobiło głupio ja przecież tego nigdy nie robiłam.
-Ni..nie – Powiedziałam przycinając się.
-Ej młoda żartowałem przecież nie zrobię nic wbrew tobie. –Powiedział, a ja go przytuliłam.
-Ale wiesz na ręcznym długo nie pociągnę, z resztą jak ty.- Powiedział, a ja się oderwałam od niego i posłałam spojrzenie ze nie wiem o co mu chodzi.
-Ty nigdy ? –Spytał, a ja zrozumiałam o co chodzi i pokręciłam lekko głową. Mikołaj podszedł i przyciągnął mnie bliżej siebie, a na mojej twarzy za pewne pojawiły się te głupie rumieńce.
-Nie wstydź się, widać ze nie jesteś jakąś lafiryndą. – Wyszeptał mi do ucha, a mi ciarki przeszły po placach. Przejechał delikatnie swoją ręką po mojej tali i znowu wyszeptał.- Kiedyś słonko cię tego nauczę. – zrobiłam się czerwona, a on musnął swoimi ustami moje ucho.
-Teraz już uciekam, do jutra słońce. – Powiedział i odszedł, a ja stałam nadal osłupiała.

opowiem1234

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1678 słów i 8914 znaków.

6 komentarzy

 
  • taktoja

    Świetna ♥

    3 lut 2016

  • Dzena

    Nie mogę się doczekać kolejnej części  :bravo:

    3 lut 2016

  • Nika....

    Jeju... Super!!!

    3 lut 2016

  • opowiadaczsnówj

    Świetne kiedy następna część  
    Czytam każde twoje opowiadanie

    3 lut 2016

  • opowiem1234

    @opowiadaczsnówj Dziś pewnie dodam :*  <3

    3 lut 2016

  • Ona18

    To jest mega <3

    3 lut 2016

  • ala1123

    Cudo :)

    3 lut 2016

  • opowiem1234

    @ala1123 Dziękuję :)

    3 lut 2016