Naszyjnik cz.5

Następnego dnia Ala miała w szkole spojrzenie mówiące, , No uwierz w końcu ! To wszystko jest prawda ! ". Może tylko tak mi się wydawało. W każdym razie nie mogłam już tego wytrzymać. Na przerwie Ala złapała mnie za ramię zdecydowanym ruchem.  
- Słuchaj - powiedziała - wiem, że trudno jest ci w to wszystko uwierzyć, ale to prawda.
- Nie chce mi się tego słuchać. Imię twoje i mojej mamy to tylko zwykły zbieg okoliczności. Udowodnij mi w takim razie, że jesteś moją matką.
- Dobrze... Parę lat temu nieszczęśliwie zakochałaś się w, , boskim" Tomku. Przez tydzień przynosiłam ci chusteczki do pokoju. Twój ulubiony kolor to czerwony. Zawsze chciałaś mieć chomika. Nie lubisz jeść fasolki...Co jeszcze... Pokłóciłaś się kiedyś z Zuzą, ale przeprosiłaś ją, chociaż to była jej wina.
Zatkało mnie. To wszystko było prawdą. Ona wiedziała niektóre rzeczy, które mówiłam tylko mamie i nikt inny o nich nie wiedział.  
- Ok. Wierzę ci. Daj swój numer - powiedziałam trochę przestraszona.  
Alicja wyraźnie zadowolona, że udało się mnie trochę przekonać, nabazgrała szybko numer na kawałku papieru. Poszłyśmy do swoich domów. Byłam w szoku. To wszystko było prawdą.  
Gdy wróciłam do domu, rzuciłam się na łóżko i wyjęłam z torby naszyjnik. Wtedy on naprawdę zaświecił mocno niebieskim światłem i przez małą chwilkę poczułam się jakby mama nadal przy mnie była.  

***
Przez następne dni Alicja była w szkole bardzo wesoła. Świetnie radziła sobie w szkole, lecz początki były trudne. Nie mówiłam do Ali, , mamo" poza szkołą, ponieważ nie przyzwyczaję się do tej dziwnej sytuacji. Nie wiedziałam, że tak świetnie poradzi sobie w szkole, tym bardziej, że uczyła się w trochę innych czasach. Wszystko w szkole leciało normalnie, aż do pewnego ciepłego dnia. Nasza wychowawczyni - Pani Maria Dębska, ku radości całej klasy, przyniosła na lekcję chomika !  
Nasza klasa, czyli 1a gimnazjum od początku roku szkolnego prosiła o małe zwierzątko. Doprawdy wielkie było nasze oburzenie, gdy Pani zaczęła wytykać nam nasze błędy. Trzeba wiedzieć, że nasza klasa jest bardzo, , opiekuńcza". Nauczyciele opowiedzieli Pani Marii jak to w czwartej klasie podstawówki udusiliśmy rybkę. Mieliśmy piękną złotą rybkę. Dobrze się nią zajmowaliśmy, lecz Piotrek ( największy nieuk i klaun klasowy ) stwierdził, że rybce nudzi się w wodzie i on, jako dobry opiekun, pokaże jej szkołę. Jak wiadomo, rybka bez wody nie przeżyje, więc nasza zdechła od razu po wyjęciu z akwarium. Już nigdy nie dopuściliśmy Piotrka do żadnego akwarium. Chomikiem, którego mieliśmy w piątej klasie, zajmowaliśmy się idealnie. Codziennie zmienialiśmy mu wodę i karmiliśmy go. Jednak Felek nie pożył z nami długo. Okazało się, że tym razem zwierzątko zdechło z przejedzenia. Felek miał do tego powody, gdy karmiło go dziesięć rąk. Reszta nie była nim zbytnio zainteresowana.  
Tak czy inaczej, teraz chcemy się poprawić. Przewodnicząca chce rozdać nam nawet karteczki, na których pisze wszystko o żywieniu chomika. Pani Maria nie chciała wierzyć w naszą dobroć do zwierząt, ale jakoś udało nam się ją przekonać.

***
    Ala ostatni zachowuje się bardzo dziwnie. Opuściła się trochę w lekcjach i chodzi z głową w chmurach. W ogóle nie słucha o czym do niej mówię na przerwach ! Pytałam wiele razy o co chodzi ale ona nie chce mi odpowiedzieć. Zaczęłam już nawet podejrzewać różne rzeczy. Może dopadła ją wyjątkowo groźna grypa. Może po prostu nie daje rady z nauką. Może się zakochała...Nie...To ostatnie byłoby niemożliwe. Poukładana Alicja, zawsze stąpająca twardo po ziemi. Chociaż czemu nie. Może naprawdę tak jest. Chciałam z nią o tym porozmawiać. Pewnego ciepłego dnia pobiegłam do jej domu. Już nie przerażała mnie pustka, która tam panowała. Alicja przecież mieszkała sama. Jej mama czyli moja babcia przeprowadziła się do naszego domu aby pomóc tacie w tych trudnych chwilach i w moim wychowaniu. Nikomu by nie przyszło do głowy, że w tym czasie w opuszczonym domku może mieszkać dziewczyna, która jest moją mamą ! Bez żadnych wstępów usiadłam na jej łóżku. Przyzwyczaiła się, że często ją odwiedzam, a mój tata cieszy się, że znalazłam koleżankę, z którą mogę pogadać ( tym bardziej w tym okresie jak sądził - bez mamy ).  
- Co się ostatnio z tobą dzieje ? - zapytałam.  
- O co ci chodzi - odpowiedziała Alicja niby obojętnie, ale tak naprawdę zrobiła się czerwona jak burak.  
- No przecież widzę. Opuściłaś się w lekcjach, chodzisz z głową w chmurach...ej ?! Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - powiedziałam niby oburzona do Ali, która odleciała właśnie gdzieś daleko.  
- Co ? Ach, tak. Mówiłaś coś prawda ? Przecież nic mi nie jest. W szkole pytałaś się czy jestem chora, ale wątpię, że można to nazwać chorobą.  
''A więc jednak mnie słucha" - pomyślałam ucieszona tym, że docierało do niej chociaż to co powiedziałam w szkole.  
- No więc ? Może raczysz mnie zapoznać z tą twoją nie-chorobą na którą cierpisz od dwóch dni ? Bo ja naprawdę się o ciebie martwię !
- Tak to widać ? Spodziewałam się, że nikt nic nie zauważy...ale skoro już zaczęłaś temat.  
I tu objawia się moja niecierpliwość, ponieważ właśnie przewróciłam oczami. Jak ona mogła myśleć, że nikt tego nie widzi ??? Ostatnio na szkolnym korytarzu przewróciła prawie siedmiolatka, bo nie widziała, że on tam jest.  
- To zaczęło się całkiem niedawno - ciągnęła Ala - tak jak sama wspomniałaś. Ta moja, , choroba" to raczej miłość, albo zauroczenie. Po prostu nie wiem jak to się dzieje, ale zakochałam się chyba....w Mikołaju.  
Gdy usłyszałam to imię, po prostu mnie z a t k a ł o. Mikołaj to najprzystojniejszy chłopak w całym gimnazjum. Oczywiście po Tomku, w którym swego czasu byłam nieszczęśliwie zakochana. Ala była chyba w siódmym niebie, ale ja patrzę...a ona siedzi smutna przy biurku.  
- O co chodzi - spytałam już spokojnie.  
- O co chodzi ! No jak to o co chodzi ! A co będzie jak się okaże, że ja też mu się spodobałam ? Ale co ja mówię. To najprzystojniejszy chłopak, a ja taka brzydka. A jeśli zdarzył by się cud i jednak to przecież ja odejdę stąd z końcem gimnazjum. Spełnię już swoje zadanie. Ty będziesz już wystarczająco dorosła, więc wrócę sobie na górę postarzona o te parę dobrych lat.  
Ala uśmiechnęła się smutno. Wiedziałam, że chce mnie pocieszyć. Ale co tam wszystkie Mikołaje świata ! Ona znów odejdzie ode mnie ! Nie mogę sobie tego wyobrazić. Wiem, że naprawdę będę wtedy już duża, ale czasami przydałaby się rada kogoś bliskiego. To jednak nie to samo co tata. Nie pogadam z nim o wszystkim. Dopiero teraz zauważyłam powagę sytuacji. Uśmiechnęłam się krzywo przez łzy i wyszłam. Nie będę płakać ! Pierwsza łza...chodzę już do gimnazjum...Druga łza...Ona ode mnie odejdzie ! Teraz już trzecia i czwarta. Cała zalana łzami wróciłam do domu.

kremowyszalik10

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1338 słów i 7180 znaków.

Dodaj komentarz