Porwanie cz.4

Grzecznie usiadłam do stołu. Śniadanie zjedliśmy w ciszy czasem na siebie spoglądając. To było podniecające. Taka niepewność, pomieszanie strachu z ekscytacją.. Przerywając ciszę zapytałam:
- Porozmawiajmy, dobrze?
- Nie. - odparł stanowczo lecz ja nie poddawałam się i drążyłam temat dalej.
- Co masz zamiar ze mną zrobić? Powiedz, to twoja sprawka z zepsuciem się mojego samochodu..? Niedawno robiłam przegląd i wszystko było dobrze.
On milczał, a ja nadal zadawałam mu pytania.  
- Nadal będziesz mnie wiązał? Tak się nie da. Wyjaśnijmy to o co tak się na mnie złościsz.. Uraziłam cię czymś? A może chodzi o prace?
Michał milczał dalej. Irytowało mnie to.  
-Odpowiedz!!!
On wstał, zaczął sprzątać po śniadaniu po czym przemówił krótkim zdaniem :
- Przejdźmy się.  
- Michał...  
- Tak?  
- Gdzie są moje rzeczy, mój telefon..  
- Twoje nowe ubrania leżą na łóżku. Załóż też swój płaszcz, jest chłodno. On także tam leży. Z naszym szefem już rozmawiałem, nie bój się o pracę. Twój telefin nie będzie ci potrzebny. Idź już...
- Jak to rozmawiałeś?! Co mu powiedziałeś?!  
- Prawdę..  
W tym momencie póścił oczko a jego kąciki ust podniosły się co nakreśliło mu delikatny uśmiech. Oburzona tym faktem spojrzałam na Michała złowrogo. Lecz on wogóle się tym nie przejął, zresztą tak samo jak moimi pytaniami. Pozostało mi tylko grzecznie wykonać jego rozkazy.  
Długi czas szliśmy wzdłóż brzegu jeziora. Słońce pojawiało się i znikało. Chmury płynęły po niebie. Promienie odbijały się od fal. To miejsce było tak bardzo urokliwe. Drzewa ubrane częściowo już w złote liście, wokół cisza i nikogo poza nami. Szliśmy spacerem, w ciszy.. Uznałam, że teraz należy cieszyć się chwilą. On tu rządził, to Michał decydował co i kiedy chce mówić. Podczas spaceru wydawał się zamyślony. Szliśmy tak jeszcze chwilę gdy nagle złapał mnie za rękę i skręcił w drużkę leśną. Ja oczywiście szłam za nim.  
-Dokąd mnie prowadzisz?- zapytałam
-Chcę pokazać ci pewne miejsce, bardzo mi bliskie.  
Po chwili zobaczyłam ogromny głaz. Miał metr wysokości. Wokół niego znajdowała się polana.  
-To miejsce znalazłem podczas zabaw z moim bratem. Wtedy ten głaz wydawał nam się gromnym... To było nasze tajemnicze miejsce, nikt o nim nie wiedział. Pewnego wieczoru podczas naszych wakacji jak zawsze poszliśmy się tam bawić. Nie sądziłem że to będzie ostatni dzień kiedy.. W tym lesie kłusownicy zabijali zwierzęta. Zwierze wybiegło zza drzew wprost na naszą polanę lecz kłusownicy zamiast w to zwierze, strzelili do mojego brata. Strzelili w brzuch. Zacząłem krzyczeć. Oni przybiegli ale gdy zobaczyli co się stało zaraz uciekli. Zostawiłem go tam.. samego.. Pobiegłem po rodziców ale gdy się tam zjawiliśmy on był już prawie nieprzytomny. Zmarł w szpitalu..
Obojgu nam napłynęły łzy do oczu. Jego słów słuchałam jak zahipnotyzowana. Miałam ogromną ochotę go przytulić lecz wypowiedziałam tylko
- Przykro mi..
Michał kontynuował
- Często tu przyjeżdżam. Rozmawiam z moim bratem. To takie moje sacrum, odskocznia od tego codziennego życia. Staś zawsze mnie wysłuchuje, prowadzi, podpowiada. Wierze, że teraz tam z góry nas obserwuje. Wierzę i wiem to. Dlatego chciałem pokazać mu kobietę dla której straciłem głowę..
Słuchałam i cicho płakałam. W mojej głowie kręciło się wiele myśli.. Z jednej strony to takie szczere.. i miłe.. ale z drugiej- przeciecież my się wogóle nie znamy, chce mnie zdobyć na litość? Minęła mi już na niego złość. On naprawde coś do mnie czuje, takich rzeczy nie mówi się bez powodu..
Nagle całkowicie się zachmurzyło, a po chwili zaczął padać deszcz. Spojrzał w niebo i głośno się zaśmiał.
-Chyba mnie nie polubił- zagadnęłam
-Wręcz przeciwnie- odrzekł mój porywacz.
Chwycił mnie ze rękę i szybko pobiegliśmy do domku nad jeziorem. Staliśmy przy drzwiach. On szukał klucza od drzwi ale nie mógł go znaleść
-Pewnie zgubiłem go gdy biegliśmy, w aucie mam zapasowy, zaczekaj, zaraz przyjdę.  
Mokłam tak przez pięć minut!  
- Znalazłem- Michał pokazał na klucz.
-Wreszcie! Cała zmokłam. Spojrzał na mnie od góry do dołu, znów oczarował mnie swoim uśmiechem, otworzył drzwi i weszliśmy do środka.  
-Rozpale w kominku i zrobię ci gorącej czekolady, a ty Gosiu przebierz się. Mam dla ciebie prezent. Jest w skrzyni.  
Zaciekawiona i z lekkim uśmiechem na twarzy weszłam do łazienki, otworzyłam skrzynię i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W skrzyni znów był kartonik z nieco skąpszą już bielizną i czarna długa sukienka na ramiączka, z dekoldem, uwydatniająca biust i opinająca ciało. Tajemnicza skrzynia ukrywała coś jeszcze.. szpilki! Przepiękne, beżowe buciki. Co za gust!- pomyślałam. Ale taka bielizna? Wyszłam z łazienki z kartonikiem w ręku i z marszu zapytałam:
-Serio?
Michał stał przy kominku tylko w spodniach. Jego rozbudowana klatka i wyrzeźbiony brzuch zrobiły na mnie wrażenie. Ciało ozdabiały gdzieniegdzie niewielkie znamiona. Na szyi miał zawieszone nieśmiertelniki.
Podszedł do mnie powoli..

ThisIsKatherine

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 949 słów i 5223 znaków.

6 komentarzy

 
  • BlackRose

    Świetne :)

    16 lut 2015

  • Kleoo

    Ciekawe opowiadanie :) Czekam na kolejną!! Dodaj jak najszybciej :) <3

    16 lut 2015

  • xxola

    Napisz dziś jeszcze jedną część :-)

    16 lut 2015

  • Maja

    Super <3 Czekam na kolejna :)

    15 lut 2015

  • nk

    Czekam,czekam proszę pisz szybko...

    15 lut 2015

  • Paulaa

    Wow, na serio to jest świetne!  Kiedy nowa część? :)

    15 lut 2015