Porwanie cz.1

Siedząc w tym zimnym, ciemnym pomieszczeniu, myślałam jak do tego doszło, od kiedy to się zaczęło. Płakałam i przypominałam sobie fragmenty mojego dotychczasowego życia. Nie zauważyłam nic niepokojącego, nic co zwróciło by moją uwagę. Do mojej głowy docierało wiele myśli.. A jeżeli on mnie zabije? Jeżeli mnie wykorzysta, zabije i poćwiartuje? O Matko!! Głośno krzyknęłam i zaczęłam jeszcze głośniej płakać.. Łzy spływały mi ciurkiem po policzkach a ja nie mogłam ich nawet otrzeć przez to że miałam związane ręce. Robiło się już ciemno. Nie czułam promieni na twarzy. Tak, to musiał być wieczór. Przez to małe okienko nie było zbyt dużo widać. Tylko drzewa. To musi być las. Mały domek w lesie i i i... jezioro! Poznałam ten szum, chłód. Przecież od dziecka wyjeżdżałam z rodziną nad jezioro. Pamiętam to! Miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam co ze mną się stanie. Wtedy przypominało mi się moje całe dotychczasowe życie. Było beztroskie, pełne dobrych ludzi, większość planów miałam zrealizowanych. A teraz?? Siedzę tu na tym dość dużym łózko. Skulona z zimna, przecież jest już jesień.. Zaczęłam krzyczeć.  
-Wypuść mnie! Słyszysz? Jest mi zimno! Co ty ode mnie chcesz? Co ja ci zrobiłam?  
Wtem drzwi zaskrzypiały powoli się otwierając i moim oczom ukazał się on.. Moim oczom ukazał się wysoki, wysportowany brunet, jego umięśnione ciało opinała biała bluzka podkreślająca jego opaleniznę. Oczy błyszczały mu się tak samo jak wtedy gdy zaproponował mi podwózkę do mojego domu. Znałam go z pracy, widywałam na korytarzu, zawsze delikatnie się do mnie uśmiechał. Myślałam że to taki przyjacielski gest, teraz wiem że planował to od dawna.  
- Czemu jesteś taka smutna? - zapytał po czym lekko się uśmiechnął.
- Czemu to robisz? Dlaczego mnie więzisz? Co ja ci takiego zrobiłam? Jest mi zimno, wypuść mnie proszę.. - wydusiłam to z siebie po czym rozpłakałam się.  
On podszedł do mnie, usiadł na łóżku, wyciągnął rękę i otarł mi łzy swoją przyjemnie ciepłą dłonią lecz pomimo tego krzyknęłam
-Zostaw mnie, jesteś psycholem!  
Michał, bo tak ten człowiek miał na imię wstał, wyciągnął koc z szuflady komody stojącej nieopodal, przykrył mnie nim i wyszedł zamykając za sobą drzwi jak gdyby nigdy nic. Krzyczałam jeszcze ale on nie przychodził. Czułam jego obecność, słyszałam kroki, stukanie ale on był głuchy na moje wołanie. Wrócił za godzine. Na rękach niósł tacę a na niej kolację. Wino, pieczeń, sałata, warzywa.. i różę ułożoną wzdłóż tacy. Postawił to koło mnie, pocałował w słony od łez policzek, odszedł a koło drzwi z uśmiechem powiedział " Smacznego".  
Wbrew sobie uśmiechnęłam się. Pomyślałam że ma niezłe poczucie humoru. Postarał się, wyglądało to apetycznie, a ja, wyczerpana całą tą sytuacją miałam na to wielką ochotę. Jedyne co mi się w tym nie podobało to róża. Nie lubiłam róż. Po 5 min wrócił i z przejęciem w głosie zapytał:
- Nie smakuje ci?  
- Wiesz trochę trudno jeść ze związanymi rękoma.  
- To tylko próbka tego jak ja się czułem.  
- Nie rozumiem...

ThisIsKatherine

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 606 słów i 3228 znaków.

5 komentarzy

 
  • kamilaBorowicz

    Super opowiadanie bardzo mi się podoba

    8 mar 2015

  • ..

    Kasiu, na pewno tak mnie się szybko nie pozbędziesz, nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania, i czekam ! Uszanowanko O:)

    10 lut 2015

  • ThisIsKatherine

    Dziękuję za komentarze. To moje pierwsze opowiadanie. Cieszę się że wzbudza w Was- czytelnikach ciekawość bo to właśnie było moim zamiarem. Mam nadzieje że pozostaniecie ze mną do końca :) Pozdrawiam, Kasia.

    10 lut 2015

  • ..

    zapowiada się ciekawie, zostawiasz czytelnika z pytaniami, i przez to jeszcze bardziej zachęcasz, bardzo mi się podoba, lekkie przyjemne a za razem z przestrachem. gratuluje:)

    10 lut 2015

  • Vox

    Bardzo ciekawie się zapowiada, ale mam do ciebie ogromną prośbę, a mianowicie dodaj kolejny rozdział dzisiaj!!! Naprawdę bardzo mnie zaciekawiło co też dalej stanie się i dlaczego Michał tak się zachowuje :)

    10 lut 2015