Pokochaj, zanim odejdę. CZ.IV

Zgadzając się na ten dziwny zakład, zgodziłam się też na wszystko, co tylko Spencer wymyśli, tak więc w poniedziałek rano włożyłam sukienkę w kwiaty i poszłam do szkoły.
Czułam się strasznie dziwnie odkryta. Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą. Po prawdzie o to właśnie chodziło Spencerowi, gdy wybrał tę sukienkę, ale jednak było to dla mnie coś dziwnego. Postanowiłam jednak się tym nie przejmować i udawać, że noszenie przeze mnie sukienek to zwyczajna sprawa.
Zajęcia w szkole mijały powoli. Na trzeciej lekcji spotkałam uradowanego Spencera, który z dumą stwierdził, że jego plan jest genialny i Aron nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Sądzę, że jednak troch podkoloryzował całą sprawę, ale i tak poczułam przyjemne zadowolenie.
-Mówiłem ci, że to podziała.
Kolejną lekcję mieliśmy w klasach naprzeciwko siebie, więc szliśmy korytarzem razem. Gdy przyszliśmy do tej szkoły, wielu uczniów miało nas za parę. W końcu zawsze się trzymaliśmy razem. Dopiero po jakimś czasie zrozumieli, że tylko się przyjaźnimy i od tego czasu Spencer miał tłumy wielbicielek.
Gdy przechodziliśmy obok grupki dziewczyn jedna z nich, ładna szatynka, pomachała i puściła całusa w kierunku mojego przyjaciela.
On jednak z całkowitą obojętnością przeszedł, nie zwracając na nią najmniejszej uwagi.
-Umawiasz się z nią- spytałam ciekawa. Chyba ostatnio nie byłam na czasie z informacją co do jego obecnej dziewczyny.- Nie chodzisz przypadkiem z tą rudą Weroniką?
-Taaaa… to z Weroniką już dawno jest nieaktualne- odparł bez cienia emocji w głosie.- A z tą tam też się nie umawiam. Zaprosiła mnie na bal, ale jej odmówiłem. Chyba nadal myśli, że jest szansa na zmianę mojego zdania.
-To, kim jest aktualnie ta szczęściara, która może nazwać cię swoim chłopakiem?
Spencer wzruszył ramionami, a mnie aż zamurowało. Nie miał dziewczyny?! A to nowość. Jeszcze chyba coś takiego nigdy się nie wydarzyło. Zawsze z kimś się umawiał. Pomiędzy jego jednym związkiem a drugim najdłuższa przerwa wynosiła kilka godzin. Okazuje się jednak, że aktualnie nie ma żadnej dziewczyny.
-Łał. I jak ty egzystujesz, nie mając przy swoim boku dziewczyny, która by cię podziwiała- spytałam sarkastycznie.
Spencer zgromił mnie wzrokiem i dał mi kuksańca w ramie
-Och zamknij się, bo jeszcze twój rak cię usłyszy i stwierdziwszy, że jego właścicielka jest wredna, ucieknie. A teraz powróćmy do tematu Arona. Pamiętasz, co masz dzisiaj zrobić?
Omawiał ze mną ten plan poprzedniego dnia i dzisiaj rano w drodze do szkoły. Mam raka, a nie zaniki pamięci. Jasne, że nie zapomniałam. Westchnęłam i po raz kolejny powtórzyłam kroki planu.
-Mam iść na przerwie śniadaniowej do stołówki i tam przypadkowo na niego wpaść. Mam rozpocząć rozmowę i niby od niechcenia zapytać, czy nie usiedlibyśmy razem.
-Masz być słodka, ale nie namolna- pouczył mnie.- Jednym słowem bądź sobą a chłopak nie będzie miał innego wyboru niż spędzenie z tobą czasu.

       ---------/----------

Pomimo iż znałam cały plan, to miałam problem z jego realizacją. Okazało się bowiem że jestem w tym tygodniu dyżurnym a na lekcji, przed przerwą śniadaniową, nauczycielka biologii poprosiła, abym została i posprzątała w klasie. Po naszej lekcji na ławkach zostały mikroskopy i próbki, które trzeba było starannie poukładać. Zajęło mi to niemal pół przerwy.
Gdy tylko skończyłam, wybiegłam z klasy i pobiegłam na stołówkę. Może jeszcze nie było za późno? Dlaczego akurat dzisiaj musieliśmy mieć tę głupią lekcję z mikroskopami?
Chociaż głupio przyznać miałam nadzieję, że plan Spencera nie okaże się tak zły, jak myślałam i coś z niego wyjdzie, ale teraz to już chyba się tego nie dowiem.
Wbiegając w korytarz na prawo, spojrzałam na zegarek. I to była ta chwila nieuwagi, gdy powinnam patrzeć, gdzie biegnę.
Uderzywszy w kogoś, odbiłam się od niego i poleciałam na podłogę. Tak właściwie poleciałabym, gdyby nie ten, na którego wpadłam. Złapał mnie w ostatniej chwili, chroniąc przed upadkiem. Gdyby nie jego szybki refleks, najprawdopodobniej miałabym rozbitą głowę.
Pomógł mi stanąć na nogach, a ja zaczęłam przepraszać. Odwróciwszy się do niego, zamurowało mnie. Chłopakiem, na którego wpadłam, był nie kto inny jak Aron.
Uśmiechał się miło, a jednak jego osoba mnie onieśmielała. Czułam się, jakby mój mózg nagle dostał zwarcia i się wyłączył. On za to nie miał tego problemu i się odezwał.
-Nie przepraszaj- zakłopotany przeczesał dłonią swoje czarne włosy.- Tak właściwie, to moja wina. Pisałem SMS-a i nie patrzyłem, jak idę.
Mówiąc to, wskazał na telefon w swojej dłoni.
-A ja patrzyłam na zegarek- odparłam jakby wyrwana z transu.
-Więc chyba oboje jesteśmy temu winni. A tak nawiasem, to jestem Aron.
Och, wiem to- pomyślałam, odwzajemniając jego uśmiech,  
-Ja jestem Casydy. Miło mi cię poznać.
-Czekaj, czy ty nie jesteś tą dziewczyną z koła fotograficznego, która w zeszłym roku wygrała konkurs fotograficzny.
-Tak, to ja jestem tą dziewczyną.
Prawda była taka, że zapisałam się do koła fotograficznego już trzy lata temu. Zrobiłam to z nudów. Miałam zbyt dużo wolnego czasu, więc wybrałam pierwsze lepsze koło. Później okazało się, że moje zdjęcia nie są najgorsze, a opiekun koła postanowił je wysłać na konkurs. Byłam bardzo zdziwiona, gdy okazało się, że wygrałam.
Nie sądziłam jednak, że poza osobami z koła oraz kilkoma nauczycielami ktokolwiek o tym wie. Informacja o moim zwycięstwie nie była nagłaśniana, tym bardziej mnie zaskoczyło, że Aron o tym wie.
-Twoje zdjęcia są naprawdę świetne- stwierdził.
-Widziałeś moje zdjęcia? Gdzie?
-Kiedyś za kare musiałem pomagać układać rzeczy w klasie, gdzie macie koło fotograficzne i widziałem twój folder ze zdjęciami. Wiem, że nie powinienem go przeglądać, ale nudziło mi się, a te zdjęcia były tak ciekawe, że nie mogłem się powstrzymać. Jesteś naprawdę dobra.
Poczułam, jak się rumienię. Zganiłam się za to w duchu.
-Dzięki. Miło, że tak uważasz.
Zawstydzona wlepiłam wzrok w moje dłonie. Plan Spencera nie zakładał takiego scenariusza. Nie było w nim też nic o tym, że Aron wie o moich zdjęciach.
-Mam pomysł- powiedział entuzjastycznie Aron- może chciałabyś zrobić parę zdjęć drużynie siatkarzy? Widzisz, szkoła chce umieścić wpis w kronice szkolnej o drużynie i potrzebujemy do tego zdjęć. Tak sobie pomyślałem, że skoro jesteś tak dobra, to może byś się tego podjęła?
Jego pytanie mnie zaskoczyło. Ja miałabym zrobić zdjęcia jego drużynie? Nigdy bym o tym nawet nie pomyślała. Nie chodzi o to, że nie chciałam, ale takie propozycje raczej nie padają zbyt często. Tak właściwie to jeszcze nikt mnie nigdy o takie coś nie poprosił.
-Tak- zgodziłam się bez wahania- zrobię to.
-Super. To może jutro po szkole, na treningu? Pasuje ci?
Pokiwałam głową, myśląc jednocześnie, że i tak bym tam była.
-Świetnie. Zrobisz zdjęcia, a ja będę miał wymówkę, by z tobą pobyć. Widziałem, jak siedzisz nieraz na trybunach, ale zawsze, jak chciałem po treningu podejść, to ciebie już nie było. Mam nadzieję, że tym razem tak szybko nie uciekniesz.
Z tymi słowami odszedł, zostawiając mnie samą. Jeszcze przez chwilę stałam i starałam się jakoś poukładać sobie w głowie to, co właśnie się wydarzyło. Analizowałam jego słowa, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałam. Widział mnie, jak siedzę na treningach. Chciał podejść.
Mam nadzieję, że to nie sen ani wytwór mojego raka, bo jeśli tak to naprawdę się zdenerwuję.

Chakra

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1437 słów i 7815 znaków.

4 komentarze

 
  • Muaaafransuaaa

    Kiedy można się spodziewać następnej części ? ;)  
    Jak dla mnie jedno z lepszych opowiadań na tej stronie :3 Jest cudowne ❤

    25 cze 2015

  • Chakra

    @Muaaafransuaaa Dziękuję :) kolejne części staram się dodawać codziennie po jednej. Zazwyczaj dodaje w nocy...no jakoś to tak wychodzi  ;)

    25 cze 2015

  • Muaaafransuaaa

    @Chakra W takim razie czekam z niecierpliwością ;) :D

    25 cze 2015

  • pustkaa

    ja juz  chce  dalej !  do mnie  w ciągło :D  super opowiadanie ;)

    25 cze 2015

  • kamila12535

    Super czekam na więcej

    25 cze 2015

  • Nata208

    Super część zreszrą jak i całe opowiadanie ;) :)

    24 cze 2015