Nowy początek cz. 50

Nowy początek cz. 50Dziś mają wzbudzić Jamiego, nie wiem jak zareaguję na to, że mnie przy nim nie ma. Rozmawiałam z Garym i obiecał mi, że mimo złości na niebieskookiego nie naskoczy na niego. Ja leżę na oddziale położniczym, jeszcze tylko 6 tygodni i będę mieć swoje maleństwo. Drzwi się otworzyły a nich był Marek.  
- Cześć maleńka.
- No cześć.  
- A co to za nastrój?
- Chujowy jak moje popieprzone życie.  
- Co ty mi tu durnoty gadasz.  
- Marek przecież sam widzisz co się dzieje może lepiej, że był ten cały wypadek.
- Co ty mówisz?
- Przynajmniej wiem prawdę.
- Ale powinnaś pogadać z nim jak się wybudzi może to nie prawda.  
- Co Emma sobie wymyśliła?  
- A skąd wiesz? Jeśli miała taki plan.  
- Co by jej to dało?  
- A jak zareagowałaś?
- Mało nie urodziłam.
- No właśnie. Pewnie usłyszała Cię albo czekała na Ciebie bo wiadomo, że przyjdziesz.  
- Marek ale to brzmi jak film.  
- Życie potrafi być bardziej okrutne.  
- Sama nie wiem. Nie chce tam być nie wiem jak się zachować.  
- Spróbuj jego relacja dużo Ci powie, przecież go znasz. Zawsze mówił, że jedzie do Emmy.  
- Zawsze.  
- To jak mógł cie zdradzać?
- No a co nie mógł?
- Jak by chciał to by kłamał i na pewno nie mówił, że jedzie do niej.  
- Ja już sam nie wiem co mam myśleć.  
- Wskakuj na wózek jedziemy do niego.  
- Ale…
- Żadne ale, chcesz to wyjaśnić i wolisz żeby wujek czyli ja był obecny w życiu twojej córki zamiast tatusia?
- No dobrze ale jeśli on naprawdę to chyba go tam zabije.  
- Dobrze.  
- Jak to?
- Pomogę Ci ale teraz wskakuje już na ten wózek.  
Jechaliśmy długim korytarzem, później do windy na inne piętro i znów długi korytarz. Przed sala stał właśnie lekarz i rodzina Jamiego. Gdy zostałam zauważona jego mama wybuchła płaczem.  
- Dzień dobry czy mogłabym jako pierwsza? Chce to wyjaśnić.  
- Oczywiście kochana.  
- Obiecuje zrobić to delikatnie, żeby nic mu się nie stało.  
- Wiemy że jesteś ostania osoba która by skrzywdziła naszego syna.  
- Tylko szkoda że wasz syn krzywdzi ja. - Marek powiedział to z kamienna twarzą.  
- Marek proszę Cię. Nie teraz.  
- A kiedy? Lepiej żeby się wytłumaczył i to bez kłamstw. Bo nie ręczę za siebie!
- Dobrze to możemy zaczynać, wiec Pani Gosia będzie przy wybudzanym?  
- Tak Panie doktorze.  
W sali próbowałam nie płakać. Lekarz i pielęgniarki podali jakieś leki a maszyny od razu zaczęły inaczej pracować. Po dosłownie dwóch minutach otworzył oczy. Był wystraszony i nie wiedział chyba gdzie jest.  
- Gdzie ja jestem?  
- Spokojniej miał pan wypadek.  
- Jaki wypadek? Gdzie moja narzeczona ona była ze mną?  
- Spokojnie jechała z Panem kobieta ale to nie była pańska narzeczona tylko Emma…
- Dzięki Bogu, co z nią?
- Żyje nie miała większych obrażeń.  
- A ciąża?  
To on wiedział o tej ciąży, co za kutas innego słowa nie ma w moim słownictwie w tym momencie.  
- Niestety straciła dziecko.  
- O Boże to straszne.
W tym samym momencie zrobiłam krok i mnie zauważył. Jego twarz była blada ale się uśmiechał.  
- Cześć Skarbie ale dlaczego jesteś w piżamie?  
- Cześć. Leżę na oddziale.  
- To prze ze mnie ten wypadek przepraszam.  
- Tak przez ciebie ale nie przez wypadek.  
- Nie rozumiem.  
- Ty i Emma, dziecko…
Zaczęłam płakać i nie mogłam się uspokoić stałam a on próbował się podnieść z łóżka usiadł i wyciągnął do mnie rękę.  
- Wszystko Ci wyjaśnię.
- Co że miałeś z nią dziecko! To chcesz mi wyjaśnić jak mogłeś!
- Nie! To nie tak. Boże to nie moje dziecko.
- Kłamiesz!
- Nie! Po co mam kłamać. Ale skąd Ci to przyszło do głowy.  
- Emma była u Ciebie słyszałem jak mówiła o waszym dziecku.  
- Ale jak to… przecież to… Boże jednak to zrobiła.  
- Tak zrobiła powiedziała mi prawdę.  
- Żadna prawdę mówiła że jeśli cię nie zostawie to ona i tak znajdzie sposób żeby ze mną być. Gosia ja nigdy bym nie mógł, przecież wiesz jak Cie kocham, nie oświadczył bym się gdym nie chciał a to było za nim wiedzieliśmy że jesteś w ciszy. Skarbie musisz mi uwierzyć.  
- Nie wiem Jamie, mam mętlik w głowie. Potrzebuje czasu.  
- Jakiego czasu, jej o to chodź. Mówiła że uwierzysz bo przecież często się z nią widziałem. Była w ciąży z jakimś małolatem wykorzystała go i zostawiłam nie mówiąc o ciąży. Ten wypadek był gdy mi groziła że Ci powie o romansie, którego nie ma. Przecież ja świata po za Tobą nie widzę.  
- Pomyślę nad tym, a teraz przepraszam ale pójdę się położyć.  
- Skarbie proszę zostań, co to za koszmar ja jeszcze muszę śnić.  
- Witam w moim koszmarze.
- Przyjdziesz później?  
- Jutro będę, odpoczywaj. I słuchaj lekarzy musisz teraz dużo ćwiczyć żeby wrócić do zdrowia.  
Zamykam za sobą drzwi i z tych całych emocji zemdlałam. Otworzyłam oczy w sali było pełno pielęgniarek, puls płodu słabo wyczuwalny musimy podać narkozę i na blok.  
- Co się dzieje?  
- Musimy zrobić cesarskie cięcie.  
- Ale to dopiero 34 tydzień.
- Puls dziecka jest słaby nie ma wyjścia. Płuca powinny być w miarę rozwinięte. Podam pani teraz znieczulenie.  
To na prawdę jakiś koszmar na korytarzu dopadł mnie Marek.
- Co się dzieje?  
- Idź do lekarza prowadzącego Jamiego i zapytaj czy może być przy porodzie?  
- Dobrze ale...
- Żadnego ale,  nic Jamiemu nie mów najpierw spytaj lekarza.  
Ułożyli mnie na stole co raz bardziej się denerwuję chciałabym żeby tu już był mimo tych wszystkich wydarzeń.  
- Ojciec dziecka?  
- Jest po wypadku kolega się dowiaduje czy może być przy narodzinach.  
Drzwi się otworzyły i Marek wprowadził wózek z Niebieskookim.
- W takim stanie powinien pan…
- Panie doktorze córka mi się rodz i to jeszcze 6 tyg za szybko. Musze tu być obecny.  
- Rozumiem proszę tu a my zaczynamy zabieg.  
Marek zostawił nas i wyszedł Jamie podjechał wózkiem tak że był obok mojej twarzy.  
- Wszystko będzie dobrze.
- Boje się.  
- Ciii jestem tu nie pozwolę żeby coś złego się wam stało.  
Lekarze zaczęli zabieg czułam dotyk i jakby ciągnięcie. Długo to nie trwało a już nasza mała była na świecie. Zobaczyłam że ja wyciągnęli i to co się stało zaskoczyło wszystkich, moja córeczka zaczęła płakać. Co oznacza że jej puca są sprawne. Obejrzeli ja i okazało się że wszystko z nią dobrze. Położyli mi ją na klatce, gdy ja zobaczyłam. To uczucie jest niesamowite,miłość w czystej postaci byłam tak dumna, szczęśliwa i Zakochana jak nigdy wcześniej. Miłość do jej ojca to nic z miłością do niej. Jest bardzo podobna do taty ma jego oczy, i usta moje włosy i nosek. Policzyłam jej wszystkie paluszki u rączek i nóżek.  
- Jest idealna, tak bardzo Cię kocham dziękuję.  
- Taka podobna do Ciebie idealna.
- Ma Twój nosek i włoski.  
Wpił się w moje usta a ja oddałam mu ten pocałunek, z taką  miłością patrzył na naszą córkę, że nie mogłam zniszczyć tej chwili. Co nie oznacza że mu zapomnę i że wierzę we wszystko co powiedział.  


Czy Gosia zaufa  znów czy będą w końcu szczęśliwi???

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1415 słów i 7059 znaków.

2 komentarze

 
  • mariplosa

    Mam nadzieje że mu zaufa i stworzą  cudowną rodzinę,a ta cała Emma zniknie raz na zawsze! W końcu trochę więcej szczęścia  w jej, ich życiu.:) :*

    7 paź 2016

  • cukiereczek1

    Chciałabym żeby zaufała Jamie :) rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością. :* :*:*

    7 paź 2016