Nowy początek. Cz. 32

Gdy wycieram się ręcznikiem dochodzi do mnie że się nie zabezpieczyliśmy. Aż robi mi się zimno. On to zauważa że mam ciarki na plecach.  
- Zimno Ci maleńka?  
- Nie to tylko tak po kąpieli zawsze mam. Musze jechać jeszcze do apteki.  
- Dobrze pojedziemy.  
Zaczynam szukać w torebce recepty. Jakieś dwa dni temu też byłam u lekarza wpisałam sobie tabletki anty, które mają mi nie zaszkodzić w przypadku mojego chorego serca. Mam ta receptę muszę ją zrealizować. I zapytać o tabletkę 72 po. Tu dostaje się ja bez recepty. I jeszcze tabletki na serce tych szczególnie najlepiej żeby nie widział. Tylko muszę iść sama do apteki, żeby Jamie nie wiedział że się nie zabezpieczam. W aptece poszło sprawnie niebieskooki nalegał że pójdzie ze mną ale stanowczo mu zabroniłam.  
- Wszystko mieli?  
- Tak mam wszystko.  
- A jakie igły Ci dali?  
- Takie chyba jak na recepcie.  
Wyciąga rękę do torby a ja staram się szybko podać mu igły. Tabletkę 72 po mam w spodniach. Ale swoich leków na serce nie miałam gdzie schować. Widzę jego skupiony wzrok. Te leki są tak złożone że biorą je ludzie po przeszepie moje serce jest w tak złej kondycji. Dostrzega tabletki jestem pewna. Patrzy raz na mnie raz na opakowanie. No tak pracował jako pielegniarz. Robi mi się gorąco pod jego pytającym spojrzeniem.  
- To co jedziemy na ta kolacje?  
- Tak jedziemy.  
O dziwo o nic nie pyta. Jedziemy w ciszy. Gdy nagle się odzywa.  
- Miałaś mi zamiar powiedzieć?  
- O czym?
- No tak przypuszczałem. Jesteś tak nieodpowiedzialna ech…
- Nie rozumiem o co Ci chodzi.  
Dodaje zdenerwowana, jakie on ma prawo tak do mnie mówić.  
- Masz chore serce, to nie odpowiedzialne że nie wiem, że w pracy nie wiedzą.  
- W pracy wiedzą. A nie mam potrzeby wszystkim w koło mówić że mam chore serce. To nie ich sprawa tylko moja.  
- I mi też nie miałaś potrzeby mówić. Już rozumiem dlaczego Marek był tak przerażony że jesteś w szpitalu. On wie.  
- Znam się z nim rok. Wiec trudno żeby nie wiedział.  
Wzruszam ramionami. I nic już nie mowie. Kolacja była pyszna ale bardzo cicha nie rozmawialiśmy. Gdy wracaliśmy do domu. Jamie złapał mnie za dłoń i pocałował przy tym wziął głęboki oddech i głośno wypuścił powietrze. W domu przebrałam się w dresy i usiadłam na sofie. Zaczęłam czuć coraz mocniejszy ból. W końcu wstałam i wzięłam do ręki leki. Zaczęłam czytać ulotkę. Jamie był w kuchni. Już miałam strzykawkę gotowa do wybicia. Gdy Jamie wszedł do salonu.  
- Zaczekaj.  
Podszedł do swojej apteczki Wyciągnął pasek uciekamy założył mi go na ramię i zacisnął dość mocno. Jak nigdy pojawiły mi się pięknie widoczne żyły. Wyjął mi strzykawkę popatrzył na mnie z uśmiechem i nagle się w kol.  
- Ałłł…
- No już w cale nie bolało Kłamczuszku.  
- Troszkę tak.  
Gdy leki zaczęły działać mimo wolne oczy mi się zamykały morfina nie tylko usypia ból człowieka tez.  
- Mogę się już położyć?  
- Pewnie że tak przecież widzę że Ci się oczka zamykają.  
- To ja pójdę. Dobranoc.  
Jamie jakoś nie poszedł ze mną chociaż mówił coś o kończenia naszych igraszek. Mam nadzieje że tabletka zadziała i nie będę młoda samotna matka. Jamie napewno nie chciałby mieć ze mną dziecka. Z taką myślą usypiam. Rano budzi mnie ból brzucha. Ide do łazienki po zrobieniu siusiu zaczynam krwić. Dość obficie ale nic mi nie będzie. Zabezpieczam się nakładam dresy i idę do salonu. Kładę się na sofie i próbuje ułożyć tak żeby mniej bolało.  
- Co się dzieje księżniczko jest dopiero 4 dlaczego nie śpisz?  Ręką boli?  
- Nie brzuch. No wiesz te dni.  
Robie się czerwona na twarzy.  
- Ach ten rumieniec. Chcesz morfinę?  
- Nie wytrzymam nie chce się przyzwyczaić.  
- Mądra dziewczynka. Mam pomysł. Za raz wracam.  
Wchodzi z ręcznikiem jakimiś olejkami i miska z gorącą wodą. Bierze moja bluzkę i podwija pod same piesi. Zanurza recznik i przykłada mi do brzucha. Później nalewa na dłonie olejku i zaczyna masować mi brzuch. To bardzo przyjemne i kojące.  
- A teraz się odwróć i ściągnij ta bluzkę proszę.  
Zrobiłam to o co prosił a jego duże ciepłe dłonie masuje mi właśnie mój obolałe plecy i krzyż. Boże co za ulga. Nie wiem kiedy ale usypiam masowana przez Jamiego. Nie wiem jak długo spałam ale słyszę jakiś hałas. Podnoszę się nie mam bluzki ale jestem szczelnie okryte kocem. Docierają mnie zapachy kakao mmm….
- Przepraszam nie chcialem Cie obudzić.  
- Nie obudziłeś wyspałam się. Dziękuję za cudowny masaż.  
- Głodna?
- Bardzo. Co tam masz dobrego?  
- Kakao i bułeczki i konfitura.  
- Mmm… pychotki.  
Zjadam z uśmiechem na twarzy. Pomagam ogarnąć kuchnie przy okazji robię porządek w całym mieszkaniu ku niezadowoleniu mojego gospodarza.  
- Usiąć. Nie jesteś tu żeby mi sprzątać
- Ale to nic ja lubię to robić.  
- Ale ja sam mam ręce.  
- Nie marudź. Daj mi lepiej żelazko.
- O nie koszule sobie sam umiem wypracować.
Podnoszę ręce do góry. W geście poddania.  
- Ale w sumie jak bardzo chcesz.  
- Teraz to sobie sam wyprasuj.  
- Co za podłe babsko.  
- O Ty.  
Rzucam w niego poduszka.  
- Ja podła?  Jestem cudowna kobieta.  
- Ta chciałabyś.  
Zaczyna się śmiać. A ja czuję się jakoś dziwnie uraziło mnie to. Znika mi uśmiech z twarzy. On to zauważa.  
- Mała co jest przecież ja tylko żartowałem.  
- Ale to prawda.
- Przestań jesteś cudowna.  
- Oj nie jestem. I nigdy nie będę dobra kobieta dla żadnego faceta.  
- Dla mnie jesteś.  
- Teraz tak mówisz bo nie wiesz wszystkiego.  
- Chciałbyś kiedyś być ojcem?  
- Tak. A dlaczego pytasz?
- Tak po prostu. Bo widzisz ja nigdy nie będę mama. Że chyba w jakiś cudowny sposób to się zmieni.  
- Co masz na myśli?
- Mam chore serce. Dość poważnie chore.  
- Wiec dlaczego bierzesz antykoncepcję?! To niebezpieczne.  
- To specjalnie dobrane tabletki. Nie wolno mi zajść w ciążę. To jest niestety jak wyrok śmierci.  
Oddycha głęboko.  
- Nie martw się na zapas. Zrobią Ci zabieg i będzie wszystko dobrze.  
- To Kosztowna i skomplikowana operacja.  
- Ile potrzebujesz?  
- Dużo za dużo.  
- Ile?
- 100 tys złoty. Jakieś 25 tyś £
- Jaka kwotę już masz?  
- Ja mam swoich oszczędności 2 tys.  
- Mój wuj chce sprzedać swoje udziały w stadninie ale mu zabroniłam wiem jak kocha to miejsce i te zwierzęta. Powoli zbieramy mam ponad pół roku.  
- Zabierzemy wszystko na czas.  
- Jak to my. Nawet nie próbuj się w to mieszać! Zabrania Ci słyszysz?! To nie Twój problem.  
- Obawiam się że jednak teraz już mój. Wszystko co jest związane z Toba twoje problemy są moimi.  
Boże co to za słowa. W oczach mam łzy. Przytulam się do niego i odnajduje jego duże ciepłe usta. Jest taki słodki. Mmm… chyba mu się podoba bo przyciąga mnie do siebie. I sądzą na kolanach. Sięga do moich pleców i spokojnie głaszcze. Wzdycham mu w usta dlaczego akurat mam okres. Wiem że musiałam wziąć ta tabletkę. Ale tak bardzo chciałabym się z nim pobawić. Gdy nasze oddechy przyspieszają odrywa się nagle ode mnie.  
- Nie możemy… a tak bardzo na mnie działasz.
- Naprawdę?  
- Sama zobacz.  
Spogląda w dół na swoje dresowe spodnie a tam namiot. Wybucham śmiechem.  
- Ja tu cierpię a Ty się nabijasz ze mnie o ty małpko.  
Zaczął mnie gilgotać. O nie tylko nie to zaczynam piszczeć i niechcący z całym impetem uderzam w komodę która stoi kolo sofy moja poparzonym przedram..
- O kurwa! Ałłł…  mówiłam żebyś kurwa przestał.  
Jestem wściekła a on wystraszony jak dzikie zwierzę. Oczy ma ogromne pełne współczucia.  
- Pokaż.  
- Nie! Zostaw.  
Wstaje i idę do łazienki łzy płyną mi po policzkach. Gdy odsłaniam opatrunek widzę spore pęknięcie skóry. Do oczu napływają mi łzy. Nie da się tej skóry zażyć. Boże jaka będę mieć dużą bliznę i do tego jeszcze jedna. Jestem zrozpaczona. Zaczynam płakać. Słyszę szum w salonie i ciche pukanie do drzwi. Widzę Jamiego z mina mówiąca jestem debilem wybacz. W dłoni ma szczykawke z morfine jakiś krem i opatrunek. Kleka kolo mnie ka siedzę na podłodze. Najpierw wkuwa mi się a ślad całuje żeby pewnie mniej bolało. To takie słodkie. Wiem że nie chciał mi zrobić krzywdy. Gdy pokazuje mu rękę. Jego kina mówi sama za siebie. Jest zły sam na siebie.  
- Boże maleńka wybacz jestem idiotą. Przeprawa nie chciałem Cię skrzywdzić.  
- Przestań to nie twoja wina.
- Moja prosliłaś żebym przestał.  
- Nie zrobiłeś tego umyślnie.  
Gdy skończył opatrywać reke wróciliśmy do salonu. Było około 15 byłam trochę głodna. Udałam się do kuchni. Wyjęłam piersi, i produkty zwby zrobić kotlety z piersi. Pomidory w śmietanie i ziemniaki. Niebieskooki przygląda mi się z zaciekawieniem.  
- Mogę Ci pomóc tylko co mam robić?  
- Obierz ziemniaki.  
- Dobrze szefie.  
Całuje mnie w czoło. A ja zaczynam chichotać. Przed czwarta nakładam nam obiad. I życzę smacznego. W skupieniu oglądam jego twarz. Na pewno jadł już coś takiego. Kurczak to coś normalnego.  
- Mmm… pycha lubie Polską kuchnie.  
- Tak?  A gdzie jadałeś polskie obiady?  
- Miałem polskie dziewczyny.  
- Yhm… wiesz jak się ustawić.  
- No ba pewnie że tak. Polski są pięknie, pracowite umieją gotować i są dobrymi matkami.
- Taaa… napewno.  
- Maleńka Ty też będziesz cudowna mama obiecuje Ci to.  
- To ja po zmywam i  odwiedziesz mnie do domu. Ty jutro do pracy masz. A w sobotę impreza wiec i jak się zobaczymy. Bo będziesz prawda?  
- Jak mogło by mnie nie być w taki ważny dzień dla Ciebie.
- Jesteś kochany.  
Całuje go smakuje kurczakiem. Jest taki cudowny. Jego kruczo czarne włosy. Ten słodki leniwy uśmiech. Ja chyba się nim zauroczyłam. To na pewno jestem nim zachwycona. Odnosi mnie do domu przez cała droge rozmawiamy.  
- Dziękuję Ci za te dwa dni. Było bosko.  
- To ja Ci dziękuję kochanie. Będę tęsknił.  
- Kłamczuch.  
- Ja kłamać. Nigdy! Chodź Ci pokaże za czym będę szczególnie tęsknił.  
Przybliżył się do moich ust i pocałował długo i namiętnie. Dotyka mojej pupy piersi. O Boże jak by kto to zobaczył. To prawie jak sex w ubraniu. Gdy wsowa rękę między moje uda i odnajduje pręz ciękie leginsy moja szparke. Jak dobrze że uczyłam tampona. Dokładnie uciska mój guziczek. A z moich ust wydobywa się jęk.
- Och… och… ymmm… Jamie. Proszę nie tu.
- Taka gotowa jak zawsze. Dziś szczególnie masz ochotę. Jeśli kiedyś będziesz chciała kochać się w czasie miesiączki. Wiec że mi to nie przeszkadza.  
- Ale mi chyba tak.  
- A próbowałeś?
- Nie.  
- No to widzisz. Spróbujemy kiedyś.  
Na policzki wkład mi się wściekły róż. Zaczynam się śmiać.  
- To ja idę. Do jutra przystojniaku.
- Do jutra kochanie.
Pocałował mnie długo i namiętnie. Wyszłam z auta doprowadzona wzrokiem niebieskookiego. W domu nic mi nie chcieli powiedzieć. Tylko Magda mówiła żebym wybrała jakaś super sukienkę. Mam w szafie jedna przed kolano na długi rękaw z koronki. Koloru brudnego różu. Do tego białe szpilki i biała kopertowka. A włosy zakręcę w grube loki i zepne w jakiegoś koka. Resztę wieczoru spędzam przed telewizorem. Około 22 czuje ból. Kurde morfina. Ale Jamie dał mi opaskę. Zaciskam ja na ramieniu pomagając sobie zębami wkuwam się a gdy morfina miesza się natychmiast z moja krwią czuje momentalna ulgę. Mam już trochę pokutę ręce ale mam to gdzieś. Sukienka wszystko powinna zakryć.

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2167 słów i 11444 znaków.

3 komentarze

 
  • Martaa

    No właśnie! My tu czekamy na kolejną część ☺

    21 lip 2016

  • kasioooo

    Daj kolejna czesc blagam. Opowiadanie super ????

    21 lip 2016

  • cukiereczek1

    No no  rewelacyjna część nie mogę doczekać się kolejnej już. :) :*

    17 lip 2016