Miłość w klasie obok. cz2

Nadal w to nie wierzę, chociaż co to takiego my tylko zamieniliśmy 2 zdania?  
No ale to już coś, zauważył mnie, wie o moim istnieniu i to się liczy. Ahh jaki on jest cudowny te oczy, ojjj idzie się rozmarzyć. Lekcje minęły dosyć szybko, po lekcjach poszłam z Jadźką na basen bo za 4 miesiące wakacje więc trzeba jakoś wyglądać.A im wcześniej weźmiemy się za poprawę formy i wyglądu tym lepiej.
-No ja jestem trochę zmęczona a Ty Merlin ? – zapytała pakując resztę rzeczy do torby, jak zwykle robiła to strasznie niezdarnie ale nie chciałam jej zwracać uwagi.
- no mnie dobiło już to ostatnie 200m do przepłynięcia.-już dawno nie pływałam i dało mi się to we znaki.
- Ooo tak dokładnie, to gdzie teraz, do mnie czy do Ciebie? – zapytała oddajać kartę do depozytu.  
-Jeśli nie będzie to problem to chodźmy dziś do Ciebie słyszałam jak Paweł mówił dziś do mamy, że ma przyjść kilku kolegów do niego a po ostatniej mojej wpadce nie chce ich teraz widzieć.(jak zwykle Paweł nie mógł mi powiedzieć ze przyjdą jego znajomi a raczej wierni przyjaciele a dokładniej to Marcin, Norbert i Adrian. Niczego nie świadoma owinięta ręcznikiem zeszłam na dół do salonu by zabrać stamtąd moje "domowe dresy” oczywiście aby było lepiej musiałam zrobić wejście smoka czyli drzwi otworzyć kopniakiem, wskakując do pokoju z nogą w górze i w ręczniku natknęłam się na 6par oczu wlepionych we mnie z otwartymi buziami. Tego można się domyśleć jaka była moja reakcja, burak na twarzy i biegiem do pokoju)
- HAHAHA no jasne że tak, Jezu chciała bym to zobaczyć.-mówiła śmiejąc się jak głupia, nie dziwie się jej bo sama pewnie jak bym usłyszała taką historie to bym nie wytrzymała ze śmiechu.
-no bardzo śmieszne, to są najwięksi przystojniacy w naszym mieście. – mówiłam do jagody przypominając sobie w myślach cała sytuację.  
- No właśnie to powinnaś się cieszyć, że Cię tak wyraźnie zapamiętają.- chichotała pod nosem.
- no jakoś mnie to nie ciesz, Jadźka poczekaj chwile ja zostawię torbę i powiem mamie, że idę do Ciebie.- właśnie byłyśmy pod moim domem. Mieszkam w małym(jak dla mnie) domku jednorodzinnym. Sklaada się on z Kuchni, 2xłazienka, Mój pokój i Pawła (+garderoby), sypialnia rodziców i Salon.
Wchodząc do domu zauważyłam dziwnie panujący mrok wchodząc głębiej zauważyłam mamę w kuchni siedzącą przy świeczkach i popijającą czerwone wino. Siedziała na krześle z wyciągniętymi nogami na blat kuchenny.  
- Mamuś idę do Jagody Okej ? Zjem u niej. A stało się coś, że tak siedzisz sama ?- zapytałam dla pewności bo wiedziałam, że mam lubi tak sobie posiedzieć i pomyśleć chociaż sama bardzo lubiłam tak siedzieć więc wiedziałam jak to odpręża. Jednak wolałam dla pewności zapytać.
-Tak jasne idź. Nie nic się nie stało po prostu ciężki dzień w pracy, ale nie wracaj za późno bo jutro szkoła.  
- Okej. Dzięki wielkie mamuś.- dałam jej buziaka i wyszłam zamykając drzwi.
U jagody było miło i przyjemnie, jak zawsze zjadłyśmy pyszną kolację którą przyszykowała Mama Jagody. Siedziałyśmy z dwoma pudełkami lodów i oglądałyśmy nasz ulubiony film "Och Życie” nie obeszło się bez plotek i mini bitwy na poduszki. Dochodziła godzina 20 czas się zbierać pomyślałam, mam nadzieje że kumpli Pawła już nie będzie.
- Dowidzenia Pani. -powiedziałam wychodząc od Jagody.
- Mamo zaraz wracam idę odprowadzić Merlin będę za 10 min. – krzyknęła trzaskając drzwiami.
- Dzięki Jadźka za miły wieczór, to może jutro u mnie? A nie sorry jutro nie dam rady bo mam poprawiać Fizykę w Piętek i musze się jutro uczyć. Ale Piątkowy wieczór jest u mnie. Może jeszcze jakieś inne dziewczyny przyjdą ale to się zobaczy.  
-No okej możliwe, że przyjedzie do mnie kuzynka na weekend więc jak wpadnie w piątek to nic się nie stanie ?-zapytała szczerząc te swoje ząbki.
- No jasne że nie, wpadajcie a dobrze wiesz że dla Ciebie moje drzwi są zawsze otworem.-powiedziałam puszczając jej oczko.- Ja uciekam bo zimno Jadźka, to do jutra wpadnę po Ciebie oke ? Pa-dałam jej buziaka i odeszłam.
- No dobra to do jutra, Papa.-Ja poszłam w swoja stronę a Jadźka w swoją.
Kurde nie wzięłam słuchawek, no fajnie pomyślałam, zdarza się. Do domu miałam jeszcze jakieś 10min drogi, przemierzałam ciemną ulic sama jak palec ale o dziwo nie bam się. Po pewnym czasie zauważyłam że po drugiej stronie ulicy naprzeciwko mnie idzie ktoś, tylko kto to był? Chłopak tak byłam pewna że to chłopak ale kogoś mi przypominał, skąd ja znam tą sylwetkę. W tej chwili nic nie pamiętałam tak jak by mi ktoś mozg odessał nie mogłam sobie przypomnieć kto to może być. I w pewniej chwili ukazał się On tak właśnie On w czarnym płaszczu i snapem na głowie. Wiem pewnie wydaje wam się, że wyglądało to głupio, brzydko i że nie pasowało to do siebie ale naprawdę wyglądał bosko. Teraz już miałam pewność że jest to Igor gdy przechodził przez ulicę to wyraźnie go widziałam w blasku światła z latarni. Postanowiłam nie przyglądać się i udawać, że go nie widzę. Kątem oka zauważyła że przechodzi przez ulicę i idzie w moją stronę. Podniosłam ostrożnie głowę i zobaczyłam że prosto przede mną idzie mój najwspanialszy i idzie w moją stronę. Uśmiechnęłam się sama do siebie sama Niewinem czemu, taki odruch na samą myśl o nim pomyślałam. Przebiegła mi przez głowę myśl czy On wgl wie jak mam na imię bo przydomek to na pewno ale imię? Słyszałam, czułam i widziałam spod głowy zbliżającą się postać. Już właśnie mnie mijał gdy się odwrócił i złapał mnie za rękę.
-

CDN

-------------------------------------------------
I jak wrażenia ? Podoba się ? Pisać dalej ?
Czekam na krytykę jak i pochwałę.

Virkowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1152 słów i 5927 znaków.

6 komentarzy

 
  • Virkowa

    Właśnie się tworzy :D

    27 mar 2014

  • tyśka

    było super  :smile: czekam na kolejną część

    27 mar 2014

  • Maddy

    Pisz dalej, byle szybko ;)

    23 mar 2014

  • Virkowa

    Jak się uda to dodam dzisiaj ewentualnie jutro :D

    23 mar 2014

  • Jula

    Podoba,czekam na kolejną część :*

    23 mar 2014

  • ccc

    Podoba !! ;))

    23 mar 2014