Dimidium IV

Napisałam, że wstawię dzisiaj i to też właśnie robię. Jednak piszę z telefonu, więc ta część będzie nieco krótsza i mogą zdarzyć się błędy. Życzę miłego czytania. Całuski :*



                              Rozdział IV

Szybko otrząsnęłam się z szoku i jednym zwinnym ruchem, doskoczylam do wilkołaka i złapałam go za gardło. Dziwne, nawet nie próbował się wyrywac.
- Co to robisz? - syknęłam do niego
- Jak już powiedziałem, chcę twojej pomocy. - odparł ze spokojem.
- Czemu oczekujesz, że ci jej udzielę?
- Bo wiem coś na temat twoich rodziców. A także, uważam, że nie jesteś taka bez uczuć za jaką sama siebie masz - powiedział, patrząc się mi głęboko w oczy.
- Nic o mnie nie wiesz, a o moich rodzicach tym bardziej. - mocniej zacisnęłam uścisk. Jego gardle.
- Oh czyżby? A moż mówi ci coś imię Ansel?  
Momentalnie zamarłam. Ansel był moim opiekunem, prawą ręką mojego ojca. Uczył mnie wszystkiego, żebym była najlepszą łowczynią. Był moim autorytetem. Do czasu. Był także zdrajcą. To on doprowadził do śmierci moich rodziców. Sprzymierzył się z wampirami i demonami. Przeszedł na tamtą stronę, owładnięty rządzą władzy jak i mordu. To zabolało mnie najbardziej, że był moim mentorem, przyjacielem, a oszukał nas wszystkich. Uciekł, gdy tylko nowe wojska łowców, ruszyły z odsieczą pozostałym. Niestety moim rodzicom nie udało się wrócić do domu.Teraz Ansel żyje gdzieś tam i to jest mój nanwazniejszy cel, dopaść go. Od lat próbowałam go wyśledzić, ale nigdy nie mogłam trafić na jego trop.  
- Co o nim wiesz? - zapytałam po chwili milczenia, uwalniając go z mojego uścisku. Rozmasował bolące miejsce i powiedział  
- Wiem gdzie przebywa, mogę ci pomóc, ale ty musisz zagwarantować mi pewną ochronę. Nie wiem czego chce ode mnie Starszyzna. Victor za wszelką cenę chce mojej śmierci. Powiedziałem im co wiedziałem. Myślałem, że mnie zostawią, ale oni wysłali mnie do tego pieprzonego laboratorium i torturowali mnie, nie zadawając nawet żadnych pytań.
- Moment, ja mam ci pomóc? Pracuję dla Starszych dla Victora. Dali mi miezkanie, prace, wykształcenie i ty chcesz żebym ci pomogła? - zasmiałam się gorzko. - Zabawny jesteś.
- Wiesz cokolwiek o nich?! Wiesz co oni z nami robią?! Traktują na jak śmieci! Tylko wy łowcy jesteście najlepsi. Inni to zwykłe wyrzutki i nic nie znaczące robactwo. Tez taka jesteś?
Zastanowiłam się nad jego słowami. Miał trochę racji, ale to nie mogło tak wyglądać. Jednak teraz nurtowała mnie inna rzecz.  
- Czego oni od ciebie chcieli? Co im powiedziałeś na przesłuchaniu?
Dostrzegłam wstyd w jego oczach. W sumie tez bym się wstydziłam po tym co usłyszałam.
- Powiedziałem im gdzie przebywa moje nielagalne stado.
Nielrgalne stada są wtedy, kiedy wilkołaki tworzą własne ugrupowania. Gdzie nie są podatni na działanie łowców. Uważaliśmy je za zagrożenie dla ludzi, bi zazwyczaj takie napadły na osady i miasta.
- No ładnie. Widać, że można na tobie polegać. - odpadłam z przekąsem.
- Byłem torturowany, nie miałem innego wyjścia. Grozili, że jak im nie Wyjawię to w końcu sami je odkryją i nikogo nie oszczędzą.
- I ty im uwierzyłeś? Nielegalne stada są od razu likwidowane. Widziałam to na własne oczy.
- Teraz to wiem. - odparł ze smutkiem.
- Dobra. Uznajmy, że ci pomogę. Czego konkretnie oczekujesz? - zapytałam.
- Ochrony. Najlepiej jakby uznali mnie za martwego. Ja w zamian za to pomogę ci odszukać Ansela.
- Dobra, ale będziemy musieli coś wymyślić. A teraz wybacz, mógłbyś opuścić moje miezkanie. - powiedziałam, wskazując ręką drzwi. On tylko zmarszczył brwi.  
- Nie mam dokąd pójść. Miałaś mi zapewnić schronienie.
- Nie było mowy o wspólnym mieszkaniu! - krzyknęła sfrustrowana.
Kłóciliśmy się tak przez chwilę, gdy nagle do mojego domu wszedł Jace.
- Słuchaj przepraszam, zachowałam się trochę niegrzecznie... Co to coś tutaj robi? - warknął z zamiarem rzucenia się na niego.  
Zagrodzilam mu drogę.  
- Jace poznaj... - zdałam sobie sprawę, że nawet nie znam jego imienia.  
- Ren - dokończył wilkołak
- Tak Rena.
- Ktoś mi to wyjaśni? - zapytał skołowany czarnowlosy.
Skrociłam mu przebieg naszej umowy. Omijając pewne fakty o moich rodzicach. Ale Jace jakby się zawiesił na jednym słowie.
- On ma mieszkać z tobą w jednym pomieszczeniu?! Nie ma takiej opcji! - krzyknął  
- A co ty taki nagle troskliwy? - warknęłam.- to moja decyzja, nie ma gdzie indziej mieszkać.
- Właściwie to ma. - odparł z uśmieszkiem Jace.

Clary

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 843 słów i 4598 znaków.

9 komentarzy

 
  • Sowa

    Kurde... W sumie to ja widzę powiązania do kilku książek. Ale to nic. Czyta się bardzo przyjemnie, a podobieństwa mogą być przypadkowe.

    28 sty 2014

  • nnn

    Super pisz dalej :)

    17 sty 2014

  • Clary

    Imiona w tym rozdziale zaczerpnęłam z internetu ;) Nie miałam pomysłów, wiec wpisałam w wyszukiwarce i te były pod sobą. Spodobały mi sie do moich bohaterów, więc je wzięłam :)

    14 sty 2014

  • ...

    Kiedy kolejna?

    14 sty 2014

  • ^^

    To dziwne, bo nawet imiona bohaterów sa identyczne... Na pewno?

    14 sty 2014

  • Clary

    Jej powiem szczerze ze nie czytałam ani  Cienia nocy ani zewu nocy. Jesli jest to podobne to przepraszam.  Postaram sie was moze czymś zaskoczyć ;)

    14 sty 2014

  • Kinga

    Fajne .

    14 sty 2014

  • LittleScarlet

    Huehue, a mi się to kojarzy z serią "Zew nocy" i to bardzo! c: Tam też główna bohaterka jest pół człowiekiem, ale nie pól wampirem tylko wilkołakiem i też pracuje jako taka łowczyni właśnie! Nie wiem czy trafiła w twoje ręce ta seria, drog autorki, ale podobieństwo jest niezaprzeczalne.

    14 sty 2014

  • ^^

    Bardzo fajne. Na podstawie książki "Cień Nocy", prawda? :D

    14 sty 2014