Trzepak cz. 2

Deszcz nieco osłabł, ale wciąż moczył okolicę. Mimo to Kuba siedział na trzepaku wpatrzony w bloki, pośród których się wychowywał. Ciemno, mokro, a jednak jest mu tutaj dobrze. Jakby to miejsce chroniło go przed tym wszystkim co złe. Azyl… Bezpieczna przystań gdzie można znaleźć schronienie. Wiele razy uciekał właśnie pod trzepak, zazwyczaj przed chłopakami z innego osiedla. To stanowiło granicę, tu prześladowcy nie docierali. Nie chodziło raczej o sam trzepak, bardziej o okna mieszkań, za którymi byli dorośli, w razie czego zdolni zareagować gdyby coś groziło ich dzieciom. Trzepak był tylko symbolem. DZYŃ! DZYŃ!

- Halo?
- Cześć Kubuś, jak się trzymasz? Już po wszystkim?
- Tak mamo… okej…
- Wiesz… będziemy z tatą gdzieś za godzinę dopiero. Poczekasz na nas? Pewnie pada, może pójdziesz do kogoś z sąsiadów, co?
- Dobrze, tak zrobię.
- No to do zobaczenia.

     Ten telefon sprawił, że Kuba ma jeszcze trochę czasu dla siebie. Nie ma zamiaru chronić się przed deszczem u któregoś z sąsiadów rodziców. Na pewno nie u pani Krystyny! Przecież opady nie są aż tak dokuczliwe. Poza tym siedzenie na trzepaku daje mu pewien komfort, tutaj może na spokojnie wspominać. Kuba spoglądając wstecz dostrzega rzeczy, które wydawały mu się wówczas błahe, bez większego znaczenia. Zaś teraz były to sygnały pierwszych różnic pomiędzy nim, a Pawłem. To także miało miejsce przy trzepaku.

                              XXX

     Chłopcy poszli razem do pobliskiego gimnazjum, ta sama klasa. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, wciąż razem grali w piłkę, jeździli na rowerach czy też wygłupiali się. Pewnego dnia Kuba poszedł do Pawła, zapukał do drzwi, miał piłkę pod pachą. Otworzyła mu jego starsza siostra, poinformowała gościa iż Paweł gdzieś wyszedł. Okej, sam pogram - pomyślał Kuba. Wracając spotkał Krystiana, który też chciał pobiegać za piłką. Poszli obaj pod trzepak, a tam zaskoczył ich widok Pawła oraz paru innych nastolatków. Część z nich stała, niektórzy siedzieli na poręczy. Kuba i Krystian wiedzieli, że są to chłopaki ze starszych klas gimnazjum, ale do tej pory nie kręcili się tutaj. Kiedy podeszli do trzepaka i chcieli zagrać w piłkę, to usłyszeli od jednego ze starszych: ‘Spadajcie!’ Nastolatek wyglądał groźnie, był wysoki i dobrze zbudowany jak na gimnazjalistę. Jego wyraz twarzy oraz pewność siebie podziałały na Kubę i Krystiana. Tymczasem Paweł w ogóle nie zareagował, odwrócił wzrok od kumpli z podwórka. W końcu ‘futboliści’ ustąpili, poszli na szkolne boisko nie chcąc mieć kłopotów. Milcząc oddalili się aż zniknęli z oczu starszych i Pawła. Będąc sami podjęli próbę zrozumienia tego co się stało.

- Ty! Co to miało być? - zaczął Krystian.
- Mnie pytasz? A skąd mam wiedzieć?
- Paweł z tymi? Czego u nich szuka?
- Zwąchał nowych ziomków widocznie - odparł Kuba.
- Bez sensu, ani słowem się nie odezwał. Zupełnie jakby nas nie znał.
- Nie wiem co się z nim dzieje…

     Pytania które chłopcy sobie zadawali pozostawały bez odpowiedzi. Następnego dnia Kuba spotykając Pawła zagadnął go o wczorajsze zdarzenie. Ten odpowiedział mu, iż trzyma ze starszymi dla bezpieczeństwa.

- A myślisz, że czemu nas nie kocili, co? Kumpluje się z nimi abyście wy mieli spokój - zapewniał.

     Kuba mu uwierzył, lecz kontakt z Pawłem miał teraz sporadyczny. Widywali się jedynie w szkole, wspólny czas poza budą praktycznie nie istniał. Od tego incydentu pod trzepakiem, pod ICH trzepakiem, zaczął rosnąc pomiędzy nimi niewidzialny mur. Zresztą gołym okiem było widać, że zachodzą zmiany. Paweł rozkojarzony, sprawiał wrażenie nieobecnego. Zniknęła również jego dawna energia, wszelkie czynności wykonywał mechanicznie. Zupełnie jakby jego głowę zajmowały jakieś sprawy, którymi nie miał zamiaru się z nikim dzielić. Wyraźnie chłonął go inny świat, Kubie kompletnie obcy. Zaś kiedy pewnego dnia wyczuł od Pawła alkohol to zaczął się naprawdę martwić o kumpla.

- Wali od ciebie wódą!
- Możliwe…
- Pijesz, no co ty?…
- Daj spokój, pomaga na stres…
- A co ty masz za zmartwienia? Nic nie mówisz?
- Co mam gadać? Weź spadaj!

     Jak się później okazało ojciec Pawła poważnie zachorował, a niedługo potem zmarł. To pogorszyło zachowanie chłopaka. Stał się agresywny, nie pojawiał się w szkole, a nawet kiedy w niej był to do nikogo się nie odzywał. Milczał uparcie, natomiast wszelkie próby nawiązania kontaktu kończyły się krzykiem i agresją. Poza szkołą Paweł zadawał się z różnymi dziwnymi typami, także spoza gimnazjum. Mimo wszystko uczył się, co było najbardziej zaskakujące dla całej klasy. Zaliczał bez problemu testy, klasówki oraz prace klasowe, przygotowany do lekcji jak należy. Dlatego też spokojnie ukończył gimnazjum, a następnie poszedł do gastronomika, na kucharza. Wówczas wydawało się, iż wraca stary, dobry kumpel - Paweł. Sam zagadnął Kubę pewnego dnia, było jak dawniej, jakby nigdy nie zmieniało się jego zachowanie.

- Stary, zostanę kucharzem! Zrobię staż, przyjmą, mnie do roboty, po paru latach zostanę szefem kuchni. Trochę odłożę i będę mógł otworzyć własny lokal. Wyobraź to sobie!
- No fajnie… Niezły plan…
- Pewnie. Zobaczysz! Spoko buda, gdzieś w centrum, szyld UCZTY U PABLO, to będzie ekskluzywna knajpa, sam ułożę menu, tylko moje autorskie przepisy, wszystkie potrzebne bajery, kelnereczki… Każdy znajdzie coś dla siebie. Uda się! Ludzie zawsze będą jeść.

     Tymczasem Kuba wybrał ogólniak, jeden z lepszych w mieście i cieszył się podwójnie. Po pierwsze trafił do wymarzonej szkoły, dzięki której łatwiej dostanie się na dobre studia. Po drugie Paweł znów zachowywał się normalnie. Tamten epizod, ciągnący się przez większość gimnazjum, miał już za sobą. Jednak Kuba wciąż nie mógł zastać go w domu, nigdy Pawła nie było. Niepokojące, ale chłopak to lekceważył, wtedy nie widział w tym nic złego…
     Nadszedł wrzesień i wydawało się, iż Kuba niesłusznie martwił się o Pawła. Spotkali się parę razy jadąc do swoich szkół autobusem. Wymieniali pierwsze wrażenia, różnice były spore, choćby to że trzeba zaliczyć każdy sprawdzian, nie można odpuścić jednego czy dwóch i mieć nadzieję, iż nauczyciel wyciągnie średnią ze wszystkich ocen. Spotykali się chłopaki tak przez miesiąc, po tym czasie Paweł zaczął znowu jakby gasnąc, Kuba widział to w jego oczach. Powrócił zapach alkoholu, z początku było to ignorowane, ale w końcu:

- Stary! Wali ci z gęby jak z gorzelni, musisz tyle chlać?
- Wyluzuj, to pomaga mi przetrwać…
- Chyba masz problem! - krzyknął Kuba.
- W pełni nad tym panuję, piję tylko kiedy potrzebuję…
- A jak w gastro? - zmienił temat.
- Co ty policja? Przesłuchanie!
- Tak tylko zapytałem… Cicho…
- Za dużo tego… O! Mój przystanek…

     Po tej rozmowie Paweł zniknął, Kuba przez długi czas nie mógł go spotkać. Jakby zapadł się pod ziemię, nic… żadnych wieści. Ostatecznie Kuba doszedł do wniosku, że faktycznie - nic mu do tego. Niech Paweł sam sobie radzi, skoro twierdzi iż panuje nad alkoholem, a nie odwrotnie to okej. Co on, jego matka albo siostra żeby go pilnować. Kuba zajął się swoimi sprawami i praktycznie zapomniał o kumplu, jeśli rzeczywiście mógł tak jeszcze o Pawle myśleć. Chodzi do ogólniaka, ma nowych znajomych, nawet spoko ludzie, nawet nauka idzie dobrze. Na dodatek spotyka się z dziewczyną, ma na imię Iwona. Wszystko układało się jak trzeba, żadnych rys. Jednak wciąż coś w środku nie dawało mu spokoju. Czuł nieopisany lęk, żadne słowa nie potrafiły tego wyjaśnić. Po prostu siedziało to pod jego skórą. Paweł… Mimo to nie wiedział co ma robić, chciał ale…

                              XXX

     Słońce pojawiło się na niebie, chmury się rozstąpiły, ustał deszcz. A Kuba siedzi samotnie na trzepaku. Na pogrzebie Pawła nie uronił ani jednej łzy, lecz teraz oczy miał mokre. Mimo wolnie zaczął płakać. To mogło być wtedy, pomyślał. Niczego nie zrobił, nie nawiązał kontaktu z Pawłem, był zbyt dumny. Honor nie pozwolił mu się zniżyć do tak prostego gestu jak odwiedzenie starego kumpla, jeszcze z czasów dzieciństwa. Egoizm wziął górę, zero empatii, nawet wcześniej nie reagował, nie powiedział Pawłowi wprost: ’Ogarnij się!’ Teraz jest już za późno, zdecydowanie za późno. Mógł go ocalić, Kuba przypomniał sobie jak spotkali się po raz pierwszy od tej kłótni w autobusie. Obaj byli już innymi ludźmi, jeszcze wtedy można było coś zrobić… To ich ostatnie spotkanie.

moonky

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 1545 słów i 8761 znaków.

1 komentarz

 
  • nienasycona

    Bardzo lubię Twoje teksty...

    28 maj 2015