Sebastian #3

III. Sen

Stałem co najmniej z minutę w wielkim szoku z otwartą buzią. Mikrofalówka dopominała się już kilka razy o wyciągnięcie popcornu, za co zabrał się Hubert. Miałem tysiące myśli. Pomyślałem, że jestem gejem, ale to nie możliwe, miałem przecież dziewczynę. Co prawda zabawiła się mną, ale ją kochałem. Po chwili się otrząsnąłem i poszedłem obmyć się trochę zimną wodą, by ochłonąć, bo moja krew aż buzowała we mnie i co chwile przechodziły mnie ciarki na samą myśl o tym, że lizał się z facetem. A co jak potem poszli do łózka i zaszło coś więcej. Zrobiło mi się mega niedobrze, otworzyłem klapę od ubikacji i zwróciłem wszystko co było w żołądku. Pomyślałem sobie " o Boże to reakcja na spermę, musiałem ją wczoraj połknąć jak obciągałem Patrykowi”. Doszła mnie nawet myśl o seksie analnym. Co mnie bardzo osłabiło, że nie potrafiłem wstać z podłogi. Nagle przybiegł Hubert. Który coś do mnie mówił, ale nie słyszałem nic. Miałem swój świat. Oparł mnie na swoich barkach i zaniósł do mojej sypialni. I gdzieś potem znikł. Jednak niedługo potem wrócił z miską i kubkiem z jakąś substancją. Wypiłem ją i zmogło mnie tak szybko, jak przy czytaniu pierwszej strony szkolnej lektury. Śniło mi się, że obudziłem się w obcym domu. W podwójnym łóżku, ale miejsce obok mnie było zaścielone, jakbym z kimś spał. Wyszedłem z pokoju, zszedłem na parter, gdzie czekało na mnie starannie przygotowane śniadanie. Zjadłem i wyszedłem na zewnątrz. Szedłem jedyną drogą przed siebie. Na ulicy nie było w ogóle ruchu. Nawet nie wiedziałem która godzina, bo mój zegarek stał. Najprawdopodobniej wyczerpały się baterie. Telefonu nie miałem, co było dziwne, bo nigdy się bez niego nie ruszałem. Kontynuowałem drogę. Dotarłem do jakiegoś parku, gdzie nie było żadnej żywej duszy. Rozglądałem się na wszystkie strony parku, ale jednak nic. Nagle włożyłem rękę do kieszeni i wyczułem telefon, który pojawił się tam znikąd. Tak jak kamień filozoficzny w kieszeni Harrego Pottera. Odblokowałem telefon, w celu sprawdzenia wiadomości, która wyświetlała się na pasku powiadomień. "Od kosza idź 100 kroków prosto”. Rozglądnąłem się i zauważyłem, że stoję koło kosza. Ruszyłem naprzód licząc kroki. 1.. 33.. 69.. 93.. 100. Stanąłem, ponownie rozglądnąłem i nagle mnie przeniosło do zupełnie innego, pogodnego miejsca, gdzie było pełno szczęśliwych ludzi. Stałem zadziwiony jak to się stało, jakby teleportowałbym się. Miałem iść dalej, gdy wjechał na mnie ktoś na deskorolce. Przewróciliśmy się oboje, próbowałem coś powiedzieć, ale się nie dało. Podniosłem głowę i domyśliłem się, że to koleś. Chyba krótkie włosy i lekkie mięsnie mówiły same za siebie. Podniosłem się, lecz on leżał dalej. Wyciągnąłem do niego rękę, by mu pomóc wstać. Chwycił ją i próbował się podnieść patrząc na mnie swoimi zielonymi, radosnymi oczami. Jakby się cieszyły, na mój widok. Chłopak podnosząc się stracił równowagę i kopnął mnie w krocze, ponownie tracąc równowagę. Zabolało mnie to, a on zaczął przepraszać, wstał szybko. Podszedł do mnie, położył rękę w miejscu gdzie kopnął i zaczął masować. Nie ukrywam spodobało mi się to. Przytulił mnie, a ja poczułem się jak masło. Mega przyjemnie mi się zrobiło.  
- Może tak nie przy ludziach – wykrztusiłem lekko zawstydzony i zdziwiony, że mogę cokolwiek powiedzieć.
- Niedaleko jest mój dom zapraszam na kawę. – odpowiedział, a ja przytaknąłem ucieszony.
Szliśmy niecałe pięć minut. Bylibyśmy szybciej, ale moje bolący penis dawał we znaki. Ciekawiło mnie kto to jest. Widziałem tylko oczy. Ale byłem bardzo podjarany. Jak jeszcze nigdy dotąd. Weszliśmy do jakiegoś skromnego, przytulnego domku, od razu poszliśmy do kuchni. On zrobił mi kawę i krzyknął do kogoś, żeby przyniósł ją do jego pokoju, a on sam mnie zaniósł na rękach. Położył mnie w łóżku. Wtedy przyszedł przystojny mężczyzna, wysportowany, zielonooki brunet. On był zupełnie nagi. Jego penis był dość duży, wygolony, lepszy niż mój. W moich spodniach powoli zaczął robić się namiot. Wypiłem kawę przyniesioną przez nieznajomego mężczyznę. Przyszedł w pewnym momencie ten, co mnie tu przyprowadził z lodem w ręku. Podszedł do mnie i włożył mi go do spodni, mówił że to pomoże. Faktycznie pomogło, dało duża ulgę.
- Ten.. kto to? Ten co kawę przyniósł?  
- Mój kuzyn, Kacper. Założyliśmy się raz o coś i przegrał. Teraz cały dzisiejszy dzień mi musi usługiwać. W dodatku nago. – opowiadał ucieszony, a mnie coraz bardziej ogarniało podniecenie zmieszane z chłodem, który z lodu zamieniał się w wodę.  
- Już Ci lepiej? Mogę wyciągnąć lód?
- Lepiej, dziękuję. Ale, hahaha. Lodu już nie ma, jest tylko woda.  
- Co? To tylko 5 minut – zdziwił się, łapiąc za głowę. Przybliżył się do mnie, podniósł spodnie do góry i się zaśmiał – kolego armatę to ty masz do schrupania. Mrrr.. – oblizał się ponętnie po wargach zagryzając je na koniec i wyciągnął woreczek z wodą ze spodni. Prawie już odchodził od łóżka, kiedy położyłem mu rękę na penisie i zacząłem ocierać. Czułem jak on staje się coraz twardszy. On odpiął spodnie, pomagając dostać się do swojego. Chwile ręka moja powędrowała na jego cudowną klatę, ale koszulka, pomimo, że była modna, to przeszkadzała. Ręka powędrowała niżej wsuwając się w bokserki, czułem go w dłoni. Twardy jak skała, podobnie jak mój, tylko lepiej jest trzymać cudzego. Masowałem go delikatnie, ponieważ jestem jeszcze niedoświadczony, bo nigdy z nikim nic nie robiłem.  
- Sebuś.. Mów mi misiu – wymruczał z rozkoszy. Usiadł koło mnie, a ja mu ściągnąłem podkoszulkę.  
Miś… bo tak kazał się nazwać. Położył rękę na mojej nodze i kierował się coraz wyżej, aż zatrzymał się na guziku, który szybko rozpiął i rzucił spodnia na drugi koniec pokoju, zrobiłem podobnie. Nie interesowało mnie skąd ma moje imię. Wstał, zamknął drzwi na klucz i położył się głową do mojego penisa, wyciągnął go i włożył to ust. Przeszły mnie przyjemne ciarki, zsunął mi bokserki do kosek, a potem rzucił w stronę moich spodni, które wcześniej zdjął. Przerwał na chwilę. Przytulił się do mnie mocno i dał buziaka. Jego język łaskotał mój, a ja się czułem jak w siódmym niebie. Pocałunek trwał krótką chwilę. Potem powrócił, do tego, co zaczął chwilę temu. Wielkie podniecenie sprawiło, że sam wyjąłem jego penisa i zacząłem, a on jęczał z zadowolenia. Po chwili niesamowitej przyjemności wyciągnął go z moich, obrócił tyłem do siebie i kazał oprzeć się rękami o ścianę. Poczułem lekki ból, a potem ulgę, a następnie łaskotanie. Uprawiałem seks ze wspaniale zbudowanym facetem. Mój "przyjaciel” od długiego czasu tak długo nie stał sztywno. Nagle towarzysz przyspieszył zabawę, co zaczęło lekko boleć. W pewnym momencie przerwał, a w środku poczułem coś ciepłego, to jesgo sperma. Wyjął go i zaczął mi lizać tyłek, mówił że to rimming, delikatnie znów zaczęło łaskotać, ale w innym miejscu. Czułem takie nabuzowanie w penisie, że obróciłem się i strzeliło na niego, jak z fontanny… cała twarz, klata, ramiona miał w mojej spermie. Zaczął ją wcierać w siebie i wąchać rękę. Nagle kolejny raz porwał mojego chuja i zaczął trzepać, że aż przyszła kolejna fala. Oczywiście robiliśmy to równocześnie i z wzajemnością. Wróciliśmy na chwile do pozycji 69 i obciągnęliśmy sobie, połykając wytryski. Jego nasienie smakowało wybornie, przepyszna, piłbym to litrami. Poprosiłem go żeby pokazał twarz. Zgodził się, pod warunkiem, że to powtórzymy. Zgodziłem się bez wahania. Moim oczom ukazał się Patryk, kolega z klasy z gimnazjum. Teraz chodził do tej samej szkoły co ja, tylko na inny kierunek. Otworzyłem oczy. Niestety sen się skończył…

TeenBoy

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1498 słów i 8175 znaków.

1 komentarz

 
  • Madzia458

    ciekawe bardzo :)

    6 lip 2015