Onieśmielająca cz. 5 - Odrzucenie

Onieśmielająca cz. 5 - OdrzucenieSylwia wyglądała tak pięknie... Nareszcie mogłem ją mieć. Jej skąpa sukienka nie była nam już do niczego potrzebna. Szybko wylądowała w kącie pokoju. Nie mogę się skupić, dopóki nie będzie cała naga. Dosłownie rozerwałem jej delikatne majteczki. Zatrzymałem się na chwilę, aby przywitać się z jej jak zawsze gościnną szparką. Po kilku całusach, ruszyłem wyżej. Szybkim ruchem uwolniłem jej piękne piersi, tym samym osiągając swój cel. Cieszyłem się każdym milimetrem jej ciała. Pieściłem językiem jej sutki, pozwalając Sylwii zdjąć mi koszulę. Mój wygłodniały język przeniósł się na pępek, w którym robiłem czubkiem małe, ale dokładne kółka. Czułem, jak jej ciało mnie potrzebowało. Z każdym moim dotykiem, coraz mocniej drżało. Zacząłem bez opamiętania lizać jej długie, opalone nogi. Sylwia była mnie spragniona. Jej ciało ogarniały fale gorąca i zimna, a przecież używałem tylko języka. Nie była gotowa na więcej. A nam się nigdzie nie śpieszyło... Mój Aniołek zdjął mi spodnie razem z bokserkami, po czym pocałowała GO pieszczotliwie, jakby chciała powiedzieć: Stęskniłam się za Tobą. Bez ostrzeżenia wskoczyła mi w ramiona, wskazując wzrokiem na małe łóżko w rogu pokoiku. Położyłem ją delikatnie na łóżku i powoli schodziłem niżej, lecz tym razem to ona miała inne plany. Dała mi kolejny jednoznaczny gest, po czym leżeliśmy już w pozycji 69. Wziąłem się za rozpieszczanie jej spragnionej mnie myszki, podczas gdy ona już ssała mojego penisa, który widocznie pęczniał w jej ustach. Traktowała go z taką miłością, że zastanawiałem się kogo kocha bardziej. Nie pozostając jej dłużny wędrowałem coraz dalej we wnętrze jej mokrej dziurki. Gdyby nie miała zajętych ust, zapewne krzyczałaby z zachwytu. Wiedziałem to. Będąc razem przez ponad 2 lata, myśleliśmy, że wiemy o sobie wszystko, jednak za każdym razem nasze ciała wzajemnie odkrywały przed nami coraz to nowsze możliwości. Zmieniłem taktykę, Mój język udawał w jej dziurce atak padaczki, podczas gdy dwa palce lewej ręki pieściły jej wargi sromowe, a prawy kciuk miętosił łechtaczkę. Z wrażenia, Sylwia wypluła mojego penisa i podniosła głowę do góry, krzycząc z rozkoszy. Czemu sprawiała sobie aż takie cierpienie, unikając mnie przez cały ten czas? Nie interesowało mnie w tym momencie. Teraz była moja. Podczas gdy zajmowałem się spijaniem jej słodko-kwaśnych soczków, smakowałem smaku, którego brakowało mi najbardziej. Moja silna wola została wystawiona na próbę. Chciałem już w nią wejść. Zapewne Sylwia pragnęła tego samego. Chciała mieć go w sobie. Nie wytrzymałem. Błyskawicznie zmieniliśmy pozycję. Sylwia od początku nie odezwała się ani jednym słowem. Nie obchodziło mnie to. W tych sprawach rozumieliśmy się bez słów. Pozwoliłem jej usiąść na mnie. Powoli, z wyczuciem usiadła na swojego jedynego rumaka. Ruszała pupą powoli i ze spokojem chcąc nacieszyć się tą chwilą. Po kilku sekundach lekkim klapsem w lewy półdupek zachęciłem ją do zwiększenia tępa. Obcinając mnie wściekłym spojrzeniem zaczęła unosić tyłek w górę i w dół tak jak najbardziej lubiłem. Po ponad miesiącu bez uprawiania seksu mój penis stał się mało wytrzymały. Czułem że zaraz dojdę. Czując kolejne wściekłe spojrzenie na sobie starałem się wstrzymać wytrysk, lecz Sylwia nie pozwoliła mi na to. Ścisnęła mojego penisa udami, dając mi znak, że jej nie można się sprzeciwiać. Źle się czułem zalewając jej dziurkę gorącą dawką spermy, nie dając mojej ukochanej spełnienia. Zeszła ze mnie i zaczęła się ubierać. Wiedziałem, że jest na mnie wściekła. Sparaliżowany jej odrzuceniem tylko przyglądałem się jak wychodzi z pomieszczenia i patrzy na mnie ostatni raz swoim zimnym, nie do poznania wzrokiem. Drzwi się zamknęły. Czułem się podle. Po dłuższej chwili otrząsnąłem się i zacząłem się ubierać. Prawie podbiegłem do baru, po czym wydyszałem do barmana:
- Poproszę Tequilę...

Resztę imprezy spędziłem przy barze, a barman polewał mi coraz to mocniejsze drinki. Na nic zdawały się prośby Niny, żebym przestał już pić. Ona się o mnie martwiła, a ja zepsułem jej resztę imprezy...

Obudziłem się w wygodnym łóżku, z wielkim bólem głowy. Na stoliku obok łóżka leżała taca ze śniadaniem i herbatą. Wypiwszy herbatę, usłyszałem głos z końca pokoju.
- No zjedz coś. - Był to głos dziewczyny, która wydawała mi się znajoma, ale przez ogromnego kaca, nie mogłem sobie przypomnieć, skąd ją znam. Dopiero gdy podeszła do mnie z zatroskaną miną przypomniałem sobie tajemniczą dziewczynę z papierosem widzianą dwa razy na przejściu dla pieszych. To była ONA!  
- To ty... - Wydyszałem ze zdumienia. - To ciebie widziałem na ulicy...- Poczułem się słabo. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Z moja głowa upadła z impetem na łóżko.
Obudziłem się się znowu, kilka godzin później. Ból głowy trochę się uspokoił. Znalazłem kartkę z napisem: Jeśli zdecydujesz się w końcu coś zjeść, zajrzyj do lodówki...
Zanim przeczytałem tę krótką wiadomość, myślałem, że to mi się po prostu przyśniło. To rozwiało moje wątpliwości. Byłem w jej domu. Zszedłem schodami na dół podziwiając piękne wnętrze. Musiała być bogata... Doszedłem do kuchni. Zmierzając w stronę lodówki, zauważyłem na stoliku butelkę Whiskey. Chciałem sobie nalać, tylko troszeczkę, tak dla lepszego smaku, jednak na odwrocie zauważyłem kolejną karteczkę: Nawet o tym nie myśl! - Cóż... Może i jest tajemnicza, ale ma rację. Zjadłem szybki posiłek, po czym usłyszałem trzask drzwi frontowych. Wróciła.
- Widzę, że jednak zdecydowałeś się wstać - Rzuciła chłodno.
- Jak się tu znalazłem?
- Jak? Nieźle się wczoraj upiłeś. Pokłóciłeś się ze swoją przyjaciółką, nawrzucałeś jej, nazwałeś dziwką, ogłosiłeś wszystkim zgromadzonym, że po kolei zalicza facetów...  
- Lena... - Powoli zaczęło to do mnie dochodzić. Nawet nie wiedziałem, czy jest sens próbować ją przepraszać. Nie wiedziałem jak mam spojrzeć jej w oczy.
- Chodź na górę. Do mnie - Rzuciła stanowczo. Coś kazało mi się jej posłuchać. Gdy weszliśmy w ciszy do jej pokoju, ona przycisnęła mnie do drzwi i zaczęła całować. Jej pocałunki były bardzo gwałtowne, a nawet brutalne. Widać, że była kobietą, która dyktuje warunki. Była przeciwieństwem Sylwii. Całowała mnie coraz zachłanniej, aż w końcu, moją głowę ogarnęły wyrzuty sumienia. Odepchnąłem moją niedoszłą kochankę. Nie wiedziałem nawet jak ma na imię! Z początku ze zmieszanej złością i zdziwieniem miny, zmieniła się w triumfalną.  
- Już wiem, Chodzi o dziewczynę, prawda? - Rozgryzła mnie, a na jej twarzy malował się wyraz dzikiej satysfakcji. - Zaskoczyłeś mnie. Dotąd żaden facet mi się nie oparł... Prześpij się lepiej. - Powiedziawszy wyszła z pokoju. Otwierając drzwi odwróciła głowę i ukazał mi się na jej twarzy miły dla oka uśmiech. Była onieśmielająca.
- Jestem Paulina...

*Nie wiem, ale wydaję mi się, że u wielu z was wywołałem niedosyt, ale może to i lepiej. Trochę poprowadziłem za rączkę, osoby, które nie wiedziały o co chodzi z tytułem, ale to już chyba ten czas. Poznaliśmy w końcu naszą tajemniczą nieznajomą ;) Na zdjęciu u góry moje wyobrażenie Pauliny.

ZicO

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1424 słów i 7551 znaków.

9 komentarzy

 
  • TakiOn

    Nie pierwszy raz, drogi Autorze, zdarzył Ci się taki błąd. Już pominę takie perełki jak "szczeguły" etc. Szybko czytam, prawda? Tutaj też, prócz "konta" w pokoju, były inne perełki ze zwiększaniem "tępa" na czele. Tępy to może być ołówek, a zwiększamy tEMpo. Naprawdę, pisownia leży i kwiczy.
    Pozdrawiam.

    1 mar 2014

  • rudzielec

    Wnikliwy czytelniku, z tego co wiem, to w pokoju mam kąt a nie kąto...
    a opowiadanie wciągające,  pisz dalej ;) błąd popełnić może nawt najlepszy

    2 sty 2014

  • ZicO

    @Misia zazwyczaj nie popełniam tego typu błędów. Zdarzyło mi się to pierwszy raz.

    2 sty 2014

  • Misia

    Nie, nie jest na tym samym poziomie. :)
    A przeoczenie TAKIEGO błędu to jednak mówi samo za siebie..

    2 sty 2014

  • ZicO

    @wnikliwy czytelnik Dziękuję za wskazanie błędu. Nie zauważyłem go przy sprawdzaniu. Ale ocenianie mnie lub polonistę na podstawie jednego błędu jest na tym samym poziomie...

    2 sty 2014

  • wnikliwy czytelnik

    Napisane:  Szybko wylądowała w koncie pokoju.
    Drogi Autorze/Autorki. kONto jest banku, a w pokoju kĄto
    Czy autorem jest gimnazjalista, co ma złego polonistę... Nauczycielu! Do roboty!!!

    2 sty 2014

  • czytelniczka

    troche dziwne...czemu Sylwia nie wytlumaczyla nic ani nie porozmawiala z nim? jakos mnie ta cala 'oniesmielajaca' paulina nie przekonuje..jezeli on cos poczul to jedynie zachwyt jej wygladem zwykle zauroczenie nic wiecej..no ale poczekamy na ciąg dalszy..licze na wyjasnienie sytuacji z Sylwia :)

    1 sty 2014

  • nnn

    dokładnie

    31 gru 2013

  • Shadowek

    Mru mru. Przeczytałam zanim wyszło z poczekalni! Yea! Pisz dalej, szybciej i więcej!

    30 gru 2013