Otworzyłam oczy. Mój piękny sen przerwały rażące mnie promienie słońca. Piękny sen? No właśnie. Szłam łąką. Za rękę trzymał mnie Niki. Było ciepło i słonecznie. Ubrana byłam w białą sukienkę, boso. Z drugiej strony podszedł do mnie Mati. Razem patrzyli na mnie z miłością i czułością. Byłam zdrowa i silna. Szczęśliwa. Śmiałam się. Nagle zobaczyłam niezwykłe podobieństwo ich dwóch. Ten sam uśmiech, oczy, podobna fryzura. Wtedy się obudziłam.
- Jeju... Czy oni są rodziną, czy to przypadek?!- myśli jak oszalałe krążyły w mojej głowie.
Do pokoju weszła pielęgniarka ze śniadaniem.
-Dzień dobry-uśmiechnęła się.
-Witam- odpowiedziałam po chwili wielce zamyślona. Szybko zjadłem posiłek. Odwróciłam się na bok i zamknęłam oczy. Chciałam znów śnić. Znaleźć się tam gdzie nie było problemów. Byłam tam szczęśliwa. Niestety, nie mogłam zasnąć.Przewracałam się z boku na bok i wierciłam. W końcu odpuściłam. Uczesqłam włosy i poszłam zobaczyć co u Misi. Jednak nie znalazłam jej na ostrym dyżurze.
-Pewnie wydobrzała i wróciła na oddział- pojawiła się w mojej głowie myśl.
Poszłam na oddział, ale nigdzie jej nie znalazłam. Wróciłam do pokoju. Spytam co u niej na obchodzie. W tym czasie odwiedziła mnie mama i Ania. Przyniosły owoce, soki itp. Pobyły trochę, pogadałyśmy. Mama cały czas namawiała mnie do powrotu. Odpowiadałam, ze pomyśle. Przytuliłam mocno Anię i mamę. Brakowało mi ich. Wkrótce po ich odejściu zaczęłam rozmowę na skypie z Jagodą i Karoliną. Tak minęły ponad dwie godziny. Wreszcie przyszedł lekarz. Zbadał mnie, popytal i uznał że wszystko gra. Był trochę smutny.
-Doktorze, co z Misią? Nie widziałam jej na OIOM-ie.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nic nie wiesz?
-A co mam wiedzieć?
-Misia, ona... Odeszła dzisiejszej nocy.
Słowa dotarły do mnie bardzo powoli i mocno. Czułam jakbym straciła członka rodziny.
-Chcę zostać sama.
Stało się ze mną coś dziwnego. Wszystko było jakby za ścianą. Myślał tylko o Misi. W pokoju pojawił się Niki.
-Hej kochanie! - Powiedział.
On o niczym nie wie..
-Czy znasz, a raczej znałeś, Mateusza ******* (nazwisko)
-Tak. To mój kuzyn, ale on nie żyje.
To mnie dostatecznie dobiło.
-Muszę coś przemyśleć. Przyjdź proszę później.
Posłuchal mnie. Dwie największe miłości mojego życia, to rodzina?!
To było już dla mnie zbyt wiele. Wyciągnęłam z kieszeni moją dawną przyjaciółke. Zyletkę.Zrobiłam parę kresek na nadgarstku. Zrobiło mi się lepiej. Zapomniałam, że po białaczce są problemy z krzepnięciem krwi. Krew nie chciała przestać lecieć. Spanikowana wstałam z łóżka. Zakręciło mi się w głowie. Upadłam. Jedyne co widziałam to rosnąca kałuża krwi. Mojej krwi. Mój wzrok był coraz bardziej zamglony. Życie ze mnie uciekało.
-Mati, idę do ciebie.
************
Podoba się? Jak bd dalej tak mało komentarzy to będzie ostatnia część. Miłej nocy ;* dzięki że wgl czytacie.
5 komentarzy
Marzycielka
Do wojtek. Jak moja siostra umierała e szpitalu też chciałam się zabić
Wojtek
Hm jeszcze nie dawno nie chciala umierac a teraz sobie zyly podcina ech,ale opowiadanie na dobrym poziomie
misiak:)
Prosze dodaj juz nastepna czesc
malinowamamba20
Super ! ; )
gość
Świetnie pisz dalej