Rachel cz.30

Rachel cz.30Puszczam klamkę. Przyznaję się bez bicia, jestem zwyczajnym tchórzem i najchętniej uciekłabym gdzieś w ciemność, ale Sam trzyma mnie mocno za ramię. Mam wrażenie, że jego ręka zaraz wgniecie mnie w ziemię. Drugą dłonią chwyta mnie za nadgarstek i odwraca do siebie. Jego oczy nie błyszczą już zielenią, są czarne. Moje zaskoczenie wyraźnie daje mu satysfakcje. To nie ten sam człowiek, którego poznałam kilka miesięcy wcześniej i obdarzyłam zaufaniem.
Wygląda niczym mitologiczny bóg w białej, pozłacanej szacie, podkreślającej jego szerokie ramiona i czarnych sandałkach. Brakuje mu tylko wieńca z gałązki oliwnej na głowie. Źli ludzie nie powinni wyglądać tak fantastycznie. Uśmiecha się, ciągnąc mnie za rękę. Opieram się, ale coś w jego spojrzeniu sprawia, że moje nogi mimowolnie się poruszają. To niemożliwe. Zerkam błagalnym wzrokiem na mijaną kobietę w niebieskiej sukience, która wpuściła mnie do środka. W jej brązowych tęczówkach dostrzegam tylko obojętność, jakby w ogóle nie obchodził ją mój dalszy los.
-Kim ty w ogóle jesteś, Sam? - pytam, ale bez skutku. Nie traci energii ani czasu, aby odpowiedzieć na moje pytanie. Milczy, prowadząc mnie przez kręty korytarz. Wspomnienia napływają ze zdwojoną siłą. Mój oddech staje się płytki i urywany. Dlaczego od początku byłam tak naiwna? Tęsknie teraz za Gabrielem i jego kobaltowymi tęczówkami. Za tym, że w jego towarzystwie czuję się bezpieczna, bez względu na to, kim jest. Za uroczym uśmiechem, który jest w stanie oświetlić każdy ciemny zakamarek. To bez znaczenia, gdzie jest teraz Alex. Żadne przemyślenia nie są wcale potrzebne. Nie trzeba się zastanawiać, jeśli się kogoś naprawdę kocha. To tylko pretekst, żeby uciec.
Palce Sama zaciskają się na mojej dłoni coraz mocniej, zupełnie nie zwraca uwagi na moje ciche jęki.
-Bądź grzeczną dziewczynką, Rachel. Wiem, że potrafisz - przerywa głuchą ciszę a potem wpycha mnie do jednego z ciemnych pomieszczeń, zamykając je na klucz. Walę pięściami w drzwi, ale to na marne. Czuję coraz większą wściekłość pulsującą w żyłach. Dlaczego Gabriel mnie nie uprzedził? Dobrze wie, kim jest jego ojciec.
-Miło cię znowu widzieć - słyszę cichy baryton dochodzący z ciemności. Zamieram, przyciskając się plecami do ściany.  
-Los rzucił nas sobie w objęcia, pamiętasz? - i wtedy nastaje jasność a moim oczom ukazuje się arogancki dupek w doskonale skrojonym garniturze. Ten dzień nie przestaje mnie zaskakiwać. Wypuszczam ze świstem powietrze. Co on ma z tym wszystkim wspólnego?
-Widzę, że niczego się nie spodziewałaś - kontynuuje, napawając się moim strachem. Nie odpowiadam, bo po co? To oczywiste. Jego obecność zaskakuje mnie równie mocno, jak prawdziwa twarz Sama.
-Kim ty w ogóle jesteś? - pytam przez zaciśnięte zęby. Moja mina wyraźnie go rozbawia, bo do moich uszu dolatuje jego cichy śmiech. Drapie się po podbródku, jakby zupełnie nie znał odpowiedzi. Mam wrażenie, że ściany zaraz mnie przygniotą. Czuję, jak na mnie napierają. Zupełnie wariuję.  
-Mam na imię Drake - podchodzi bliżej, wyciągając w moim kierunku dłoń. Ignoruję ten gest, stoję w miejscu. Uśmiecha się z przekąsem, jakby moje zachowanie go w pewien sposób kręciło. Wzdrygam się. Teraz już wiem, że oba zderzenia na dworze nie były przypadkowe. Wszystko zręcznie zaplanowane, tylko po co?
-Czego ode mnie chcesz? - mrużę oczy, ale to wcale go nie zniechęca. Siada na mahoniowym blacie biurka, spoglądając na mnie uważnie. Drake wygląda, jak ważna osobistość. Czarny, idealnie skrojony garnitur, czerwony krawat, czarne lakierki, włosy spięte w niską kitę i ciemne, błyszczące spojrzenie. Na oko jest ode mnie starszy o jakieś pięć lat.  
-Chcę ciebie - słyszę krótką odpowiedź. Z mojego gardła wydobywa się głośny śmiech. To zaczyna być zabawne, naprawdę. Arogancki facet z mnóstwem loków na głowie w szpanerskim garniaku za kupę hajsu chce właśnie mnie? Pragnie panienki, która nie radzi sobie z emocjami i przeżyła w życiu więcej niż niejeden pięćdziesięciolatek? Naiwną dziewczynkę wierzącą w każde kłamstwo? Idealne połączenie.  
-Dobra, lepiej pokaż mi tą ukrytą kamerę, bo dłużej nie wytrzymam - śmieję się, nie zdając sobie sprawy, że jego dłonie zaciskają się w dwie pięści a na twarzy maluje się zupełna powaga. Wzdycham, zjeżdżając plecami po ścianie.  
-O co tak naprawdę chodzi? Wytłumacz mi łaskawie to całe, żałosne przedstawienie - rozkładam bezradnie ręce, unosząc pytająco brew.  
-Chcę, żebyś została królową u mego boku. Poznałaś już dzisiaj kilku moich poddanych. Wyglądają dość..niecodziennie, ale sama się przekonałaś, że Sam prezentuje się dosyć przyziemnie, jeśli bardziej się postara - uśmiecha się szelmowsko, podchodząc bliżej. Marszczę czoło. Drake zatrzymuje się kilka centymetrów ode mnie, wywracając oczami. Jest wyraźnie zirytowany. Nie potrafię ogarnąć słów, które wypowiedział. Jak to królową u jego boku? Poddani? To znaczy, że rolą Sama było zwabienie mnie tutaj? Niech go szlag, usmaży się w piekle.
-Zapewnię ci dobrobyt, kochanie. Oboje będziemy kąpać się w szczęściu, obiecuję - szepcze, wyciągając w moim kierunku dłoń. Ten koleś naprawdę stracił resztki rozumu.  
-Powiedz mi, kim naprawdę jesteś - spoglądam wyzywająco w jego czarne tęczówki. Wzdycha teatralnie, jakby do reszty nudziła go nasza rozmowa.  
-Jestem demonem, skarbie - kuca, próbując pogłaskać mnie po policzku, ale gwałtownie odpycham jego chłodną dłoń. Kręci głową.
-Widzisz, niepotrzebnie ci o tym powiedziałem. Nie oceniaj książki po okładce, kochanie, bo niepotrzebnie się sparzysz - uśmiecha się, wstając powoli na nogi. Odgarnia z czoła wymykające się kosmyki bujnych włosów.  
-Próbujesz wmówić mi, że jesteś nieszkodliwy mimo, że twój sługa przed chwilą wepchnął mnie do ciemnego pomieszczenia, zamykając drzwi na klucz? - ironia w moim głosie zaczyna go drażnić, bo nakazuje mi zamilczeć. Nie zamierzam już nikomu ufać, nawet Gabrielowi. Cienka nić zaufania została przecięta.  
-Nie wyciągaj pochopnych wniosków, skarbie. Chcesz powiedzieć, że przyszłabyś tutaj dobrowolnie, tak? - śmieje się, siadając znów na blacie biurka. Dobrze wiemy, jaka jest odpowiedź.  
-Dlaczego właśnie ja? - pytam, zauważając, jak zagryza mocno wargi.  
-Znasz tajemnice dwóch braci, wiesz, kim są. Powinnaś trzymać się od nich z daleka. Chyba nie chcesz, żeby wyssali z ciebie wszystko, co trzyma cię przy życiu, prawda? - pewność siebie wypisana na jego twarzy sprawia, że mam ochotę go uderzyć. Czuję, że mnie podpuszcza, ale zmyślone historyjki o złych braciach wcale mnie nie przekonują. Znam Gabriela i za każdym razem widzę, jak bardzo wstydzi się tego, z czym musi się zmagać na co dzień. Nie jest złym aniołem.  
-Zamierzasz mnie tu więzić? - próbuję wstać, ale jego surowe spojrzenie utrudnia mi oddychanie.  
-Masz zbyt ostry ten języczek, skarbie. Wyjątkowo oślepiła cię udawana niewinność jednego z nich. Może nawet ich obu, mylę się? - w jego oczach dostrzegam tańczące płomienie. W jednej chwili znajduje się tuż obok, łapiąc mnie za szyję. Nie próbuję się wyrwać, spoglądam obojętnie w jego ciemne, jak węgiel oczy. Brak oznak strachu jeszcze bardziej go denerwuje.  
-Uwierz, jeszcze zdążysz mnie pokochać, skarbie - szepcze, uśmiechając się szelmowsko.  
-Po moim trupie - ostatnie słowo z trudem przechodzi mi przez gardło. Czuję, jak uścisk Drake'a coraz bardziej się nasila.  
-Będziesz błagać o litość, kotku - puszcza mnie w jednej chwili a potem wychodzi z pomieszczenia. Łapczywie nabieram powietrza, czując jak serce galopuje mi w piersi. Demon. Drake. Kłamca i zdrajca Sam. Chłodne dłonie błądzące po mojej nagiej skórze. Rozmyty obraz. Kurczące się ściany. Upadam. Ciemność.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1404 słów i 8062 znaków.

6 komentarzy

 
  • LittleScarlet

    No to tak wszystkie 30 części hurtem, a mi wciąż mało! Jak można tak absolutnie genialnie pisać? D;

    18 lut 2014

  • Malolata1

    Haha, chyba Cię trochę poniosło, Arni. :))

    18 lut 2014

  • Arni

    stracą dom, pewnie Jej brata zamkną w więzieniu i jeszcze kilka innych rzeczy jestem w stanie wymyślić.. Ale nie powie.. miło by było zobaczyć jak panna B.  pokonuje demona

    17 lut 2014

  • lula

    genialne;d

    17 lut 2014

  • Ivy

    O MÓJ BOŻE!! :o

    17 lut 2014

  • autodestrukcja

    I co teraz z nią będzie? :-o

    17 lut 2014