Nauczyciel historii i jego zwykła uczennica cz VII

Nauczyciel historii i jego zwykła uczennica cz VII[…]-Nic się nie stało, możesz podwieźć mnie do domu? Zgubiłem klucze do swojego auta -mówił Paweł w ogóle nie patrząc na brata.  
- Stary kogo Ty chcesz oszukać? Znam Cię bardzo dobrze, gdybyś naprawdę zgubił te klucze szukałbyś ich aż byś je znalazł. Więc słucham. Z Marysi zdrowiem coś nie tak ?  
- Powiedziałem jej o tej nocy w barze.  
- Że co przepraszam zrobiłeś?! Przecież nic tam się nie wydarzyło. Chyba, że wymyśliłeś tą historię, aby zerwać z Marysią, a teraz rozpaczasz nad swoją głupotą. Człowieku nie czaję Cię!  
- Niczego nie zmyśliłem! Naprawdę wtedy tamtą noc spędziłem z kobietą, tylko że byłem tak nawalony, że pamiętam tylko urywki chwil. Wczoraj gdy zobaczyłem tą kobietę posklejałem wszystko co pamiętam do kupy.  
- To znaczy, że urwał Ci się film?- pytał Artur.  
- Tak, pewnie w ogóle tamtej nocy się nie kontrolowałem. Powiedziałem o tym Marii, ponieważ chcę być z nią szczery.  
- A może zrobiłeś to przed obawą, że dowie się od kogoś innego i będzie jeszcze gorzej?  
- Pewnie tak, ale ona nie chce mnie znać. Wyrzuciła mnie z Sali, nie dała mi nawet nic wytłumaczyć.  
- A kochasz ją? -zapytał Artur.  
Paweł chwilę się zamyślił i odpowiedział:  
- Tak kocham ją z całego serca, nigdy jeszcze nikogo tak nie kochałem. Ona jest całym moim życiem.  
- Więc wracamy tam.  
Brat Pawła zatrzymał nagle auto po czym zawrócił na środku jezdni.  
- Co Ty robisz, chcesz nas zabić?!  
- Spokojnie wiem co robię. Wrócimy do szpitala i wytłumaczysz jej wszystko. Powiesz jak bardzo ja kochasz, wtedy na pewno Ci wybaczy. Postąpiłem kiedyś głupio chcąc was rozdzielić, ale teraz nie pozwolę na to abyś ją stracił.  
Paweł nie powiedział już nic. Widać było, że stresuje się tym co zaraz się wydarzy. Głęboko nad tym rozmyślał.  
Gdy byli już pod szpitalem Artur stwierdził:  
- Pójdę z Tobą w razie gdybyś się rozmyślił.  
- Ok, jak chcesz. Historyk z duszą na ramieniu wchodził schodami do budynku szpitala. Przed samymi drzwiami Sali, gdy już miał zapukać zrezygnował. Zwrócił się do brata:  
- To jest głupi pomysł, nie wejdę tam.  
- Dlaczego? Nie bądź dzieckiem i…- tu przerwał mu Paweł  
- Nie chodzi o to. Marysia nie może się teraz denerwować, szczególnie teraz po operacji.  
- Chcesz abym ja tam poszedł i z nią porozmawiał?  
-Tak, może jak Ciebie zobaczy to nie będzie się tak złościć.  
- Dobra zrobię to ten jeden jedyny raz.  
- Dzięki, ale bądź ostrożny nie stresuj jej bo serce może tego tego nie wytrzymać. I tak miał dziś dużo wrażeń.  
Artur wszedł do Sali ówcześnie pukając do drzwi. Gdy był już w środku zobaczył blondwłosą dziewczynę w ramionach innego mężczyzny. Był nim James.  
- Przepraszam nie chciałem przeszkadzać- powiedział Artur kiedy miał już wychodzić, nagle usłyszał zapłakany głos Marii.  
- Nie przeszkadza Pan, czego Pan chce?- zapytała  
-Chciałem tylko porozmawiać -po chwili dodał- na osobności.  
- Ok rozumiem podtekst już wychodzę- powiedział lekarz- gdyby było coś nie tak lub czegoś byś potrzebowała dzwoń, masz mój numer?  
- Tak mam, dzięki za wszystko- powiedziała dziewczyna ocierając rzęsiste łzy z policzków, które wciąż spływały.  
-Nie płacz Maryś, wszystko będzie dobrze- dodał James po czym wyszedł.  
Paweł siedział na korytarzu i gdy tylko zauważył wychodzącego z Sali mężczyznę wstał i zapytał:  
- Jak się czuje Maria, czy z jej ręką wszystko dobrze?  
- Przepraszam, ale Marysia prosiła by nie informować Pana o jej stanie zdrowia. W sumie wcale się jej nie dziwię, jak mogłeś jej takie coś zrobić i to wtedy gdy ona walczyła o życie.  
- Słuchaj szczeniaku, zajmij się lepiej sprawami, ok?- Paweł wytrzymał i przycisną młodego lekarza do ściany nie zwracając uwagi na ludzi którzy byli na korytarzu.  
- Właśnie to robię- odpowiedział James patrząc prosto w oczy swojemu rywalowi.  
- Doprawdy?  
- Tak, pracuję, a Pan mi w tej prawdy przeszkadza.  
Paweł czół, że został słownie pokonany przez przeciwnika dlatego też puścił go ze swojego uścisku.  
W tym samym czasie w Sali Marysi:  
- Jak się czujesz?  
- Dobrze. Przejdźmy od razu do rzeczy, o czym chce Pan rozmawiać? Przyszedł Pan w obronie Pawła, my już wszystko sobie wyjaśniliśmy.  
- Moim zdaniem nie wszystko. Powinnaś go wysłuchać i mu wybaczyć. On naprawdę bardzo Cię kocha.  
- Że co mam zrobić?!  
- Powinnaś mu wybaczyć.  
- A czy Pan wybaczyłby swojej żonie zdradę?  
- Nie mam żony.  
- Komukolwiek, wybaczył by Pan komukolwiek zdradę?  
- Musiałbym poznać jaki był powód.  
- Słucham?  
- Może wina leży po obu stronach, pomyśl…- w tym momencie Artur przerwał swoją wypowiedź, ponieważ krzyki dobiegające z korytarza zagłuszały jego głos.  
- Co tam się dzieje?- Mężczyzna wyjrzał przez uchylone drzwi na korytarz. Zobaczył tam swojego brata szarpiącego się z lekarzem.  
- Nie no nie wierzę!- wykrzyczał Artur.  
- Co się tam dzieje?- Pytała zniecierpliwiona dziewczyna. Niestety nie była w stanie opuścić łóżka by zobaczyć co dzieje się na korytarzu. Czekała na odpowiedź, ale nie usłyszała jej.  
Artur szybko wyszedł z sali by przywołać brata do porządku.  
- Czy ty nie możesz usiedzieć spokojnie na miejscu i czekać? Zmieniłeś się i to znacząco. Co Ci zrobił ten lekarz, że tak na niego naskoczyłeś?  
- Przesiaduje godzinami u Marysi i rzuca jakimiś durnowatymi tekstami, Ale dzisiaj już przesadził.  
- Jeśli pójdzie na policję i oskarży Cię o pobicie to możesz mieć przez niego problemy w pracy.  
- Nic mu nie zrobiłem. Przestań mnie niańczyć! Mów o czym rozmawiałeś z Marią.  
- Długo z nią nie rozmawiałem bo zacząłeś krzyczeć na tym korytarzu.  
- Ale chwilę zdążyliście porozmawiać.  
- Powiedziałem jej tylko by z Tobą porozmawiała i Ci wybaczyła bo powód dla którego ją zdradziłeś nie jest aż tak ważny.  
- Aha, no to załatwiłeś sprawę po całości- prychną Paweł.  
- Stary co Ty myślałeś, że będę ją przepraszać na kolanach w Twoim imieniu.  
- Dobra nieważne- krzykną  
- Chodź jedziemy, podwiozę Cię do domu żeby jakiś głupszy pomysł nie wpadł Ci do głowy.  
- Daruj sobie to przymilanie się.  
- Nie przymilam się. Jesteś moim bratem i nie pozwolę byś wpakował się w kłopoty mimo, że mnie czasem wkurzasz.  
Obaj mężczyźni wsiedli do niebieskiego auta Artura i odjechali.  
Minęły dwa tygodnie od czasu gdy Marysia wybudziła się ze śpiączki. Paweł nie dawał za wygraną codziennie dzwonił i wysyłał SMS-y, ale dziewczyna nie odpowiadała. Czasem żałowała podjętej decyzji i tęskniła za Pawłem. Marzyła by znów znaleźć się w jego ramionach, spróbować smaku jego ust i poczuć się kochana i bezpieczną. Wszystko rujnowała myśl o zdradzie, ciągle dźwięczała jej w głowie i nie dała wyrzucić się z głowy. Paweł był bliski załamaniu, gdyby nie Artur i jego pomoc nauczyciel znów popadłby w taki stan w jakim był gdy Marysia była w śpiączce. W szkole był nieobecny myślami, wykonywał swoją pracę bez zaangażowania. Belfer był zły na siebie za to co zrobił swojej ukochanej. Nie wytrzymywał gdy myślał, że między nim a Marysią to już koniec, że dla niej to nic nie znaczyło.  
Pewnego dnia do sali przyszedł James.  
-Cześć!- przywitał się przytulając ją- jak się czujesz?  
-Dobrze, głowa już mnie nie boli- odp. Wymijająco. Wiedziała o co mężczyzna pyta.  
-Dobrze wiesz, że nie o to pytam  
-Co mam Ci powiedzieć, że mimo tego, iż dałam wrobić się w zagrywki starszego faceta i tak za nim tęsknię i czuję się jak idiotka.  
-Ok, widzę, że to nadal wrażliwy temat więc zostawmy go. Mam dla Ciebie dobra wiadomość, zgadnij jaką- chciał ją chociaż trochę rozweselić.  
-Nie mam ochoty na żadne zgadywanki  
- Nie wiem, ktoś przyjdzie nowy do mojej Sali- odp znużona.  
-Znacznie lepiej. Odżyj w końcu dziewczyno, nie ten to inny- chwycił ją za dłoń i obkręcił parę razy. -Za dwa dni wychodzisz.  
-Naprawdę? Tak się cieszę -widać było znaczne ożywienie dziewczyny.  
-W końcu pójdziemy do baru na al’a spotkanie- zaśmiał się lekarz- Tylko musisz spełnić 2 warunki. Po pierwsze, chcę abyś się uśmiechnęła, a po drugie wyniki mają być perfekcyjne.  
I takie też będą- uśmiechnęła się szczerze, pierwszy raz od kilkunastu dni.  
-Widzisz od razu wyglądasz dużo lepiej-przytulił ją a Marysia nieco się zawstydziła.  
Od ostatniej wizyty Pawła i ich niespokojnej rozmowy znajomość z Jamesem znacznie się uściśliła. Nie zaniedbując swojej pracy zawsze był obok dziewczyny gdy tego potrzebowała. Pocieszał rozśmieszając, wysłuchiwał cierpliwie czasem udzielił dobrej rady. Lekarz nie liczył na nic więcej chciał pomóc  dziewczynie będąc przy niej. Wiedział w jakiej sytuacji się znajduje i nie potępiał jej ponieważ sam był w podobnym związku. Miał dziewczynę, która była niewiele starsza od Marysi. Zawsze mówił, że jest bardzo dojrzała i nadzwyczajnie dobrze radzi sobie z różnicą wieku jaka ich dzieli. Z uścisku w którym trwali wyrwał ich dźwięk dzwoniącej komórki Marysi. Spojrzała na ekran telefonu  
-To znów Paweł- zwróciła się do przyjaciela, dodając- dziś dzwonił już cztery razy.  
-Może ja odbiorę i z nim porozmawiam by przestał wydzwaniać- zaproponował lekarz  
-Nie to nie jest dobry pomysł- mówiąc ciągle wpatrywała się w zdjęcie kontaktowe, które wciąż widniało na wyświetlaczu- Sama to zrobię, muszę w końcu z nim porozmawiać. Kiedyś będziemy musieli stanąć twarzą w twarz, a wtedy nie będę miała tyle odwagi co teraz.  
Nim skończyła mówić wcisnęła zieloną słuchawkę i przybliżyła telefon do ucha.  
-Halo?- zaczęła pierwsza, ale odpowiedziała jej tylko głucha cisza.- Nie zdążyłam odebrać- mówiła, a na jej twarzy widać było ulgę.  
-Więc Ty zadzwoń do niego.  
-Nagle ze słuchawki wydobył się głos:  
-Ha...halo kochanie, jesteś tam?  
-Tak jestem- znów zbliżyła aparat bliżej ucha.  
-Już myślałem, że znów nie odbierzesz, Z kim jesteś? Wydawało mi się że słyszałem męski głos- pytał Paweł.  
-Dzwonisz po to by mnie kontrolować?- pytała, a w jej głosie wyraźnie można było wyczuć złość.  
-Nie... nie, przepraszam- chwila ciszy po czym znów zaczął mówić- Kochanie czy możemy porozmawiać?  
-Właśnie to robimy- odpowiedział- i proszę nie mów do mnie kochanie.  
-Proszę nie rób tego, nie denerwuj się nie w tym stanie. Chce porozmawiać w cztery oczy i wyjaśnić Ci wszystko.  
-Nie ma takiej potrzeby, wszystko powiedziałeś ostatnim razem- mówiła chłodno- I nie dzwoń do mnie więcej. Do widzenia !  
Rozłączyła się i cisnęła telefon z całych sił o podłogę. Rozpłakała się. James siedział na łóżku niedaleko Marysi, podniósł lekko poturbowany telefon i położył do na szafce. Obią dziewczynę jedną ręką po czym przybliżył ją do siebie i mocno przytulił. Po chwili zapytał:  
Wciąż go kochasz?  
-Tak.  
Nic więcej nie mówił, pozwolił by dziewczyna wypłakała się w jego ramionach.  
Po dwóch dniach dziewczyna pakowała swoje rzeczy do torby. W końcu po wielu tygodniach mogła opuścić mury szpitala. Ten czas który w nim spędziła będzie dobrze wspominać. Co prawda opieka nie zawsze była przyjaźnie nastawiona do pomocy, ale nie była też aż tak zła by powiedzieć o niej koszmarna. Miała nadzieję, że o wszystkich złych wydarzeniach jakie zdarzyły się w tym miejscu zdoła szybko zapomnieć i żyć normalnie tj wcześniej  
-Bzdura, co za nonsens- prychnęła sama do siebie- mam żyć tak jak wcześniej, po tym wszystkim co się stało?  
Gdy tak myślała siedząc na środku łóżka do sali wszedł lekarz. Zapukał do drzwi choć były one otwarte i mógł wejść do pomieszczenia bez problemu, mimo to czekał na zaproszenie do środka.  
-Proszę!- dziewczyna krzyknęła z przyzwyczajenia  
-Dzięki, ale nie musisz tak krzyczeć- młody mężczyzna zaśmiał się.  
-Przepraszam zamyśliłam się. Myślałam, że drzwi są zamknięte- również odpowiedziała uśmiechem.  
-Właśnie widziałem-mrukną- I jak już spakowana? Dziś Twój wielki dzień, wychodzisz na wolność-uniósł ręce udając, że wygłasza podniosłą mowę.  
-Można tak powiedzieć, zostało mi jeszcze parę rzeczy do ogarnięcia. Dość sporo tego wyszło  
-Fakt dużo tego, ale wy kobiety tak macie- zaśmiał się.- Za godzinę będzie Twój wypis, a tymczasem mam tu coś dla Ciebie- wyją coś prostokątnego z kieszeni kitla i wręczył dziewczynie.  
-O czekolada dziękuje, ale niestety nie lubię gorzkiej- udała skrzywioną minę po czym zaśmiała się.  
-Musisz ją zjeść, ma bardzo dużo magnezu- odpowiedział stanowczo  
-Dobrze Panie doktorze, zjem całą -zaśmiała się.  
Nie mówiła nikomu o tym, że wychodzi ze szpitala, oprócz swojej mamy, która miała jej pomóc z walizką. Chciała zrobić w szkole niespodziankę, tak też było, kiedy tylko znalazła się pod salą, gdzie miała odbyć się ich pierwsza tego dnia lekcja. Znajomi od razu podeszli i przywitali ją ciepło. Przez większość dnia wszystko było dobrze, ale dziewczynę ciągle trapiła jedna myśl: jak będzie wyglądała lekcja z Pawłem. Nie miała najmniejszej ochoty widzieć się z nim tego dni, a tym bardziej rozmawiać. Niestety w końcu przyszedł czas na ostatnią godzinę lekcyjną jaką była historia. Już pierwsze spojrzenie w jego stronę sprawiło, że pomieszały jej się zmysły. Czuła, że kocha Pawła tak samo jak go nienawidzi. Chciała wejść do sali niezauważona, ale niestety Anka zrujnowała Marysi jej misterny plan. Wchodząc do klasy koleżanka Marii wykrzyczała na głos wgl. Nie przejmując się tym, że nauczyciel jest już w sali.  
-Maryś ja wiem, że ty żyjesz jeszcze tym szpitalnym życiem, ale szybciej przebieraj nogami, bo wszyscy się za tobą tłoczymy!  

Witajcie kochani!  
Jakiś czas temu miałam zaprzestać dodawania kolejnych części opowiadania, ale zauważyłam, że ma ono małą grupkę czytelników odbiegam od tego pomysłu. Kolejne wpisy będą sie pojawiać, ale nie wiem jak często ( na pewno będzie to zależało od mojego dalszego biegu życia) Postaram aby odstępy między kolejnymi częściami były bardzo małe, ale musicie uzbroić się w cierpliwość. Dziękuję za czytanie i komentowanie :* zapraszam do dalszego odwiedzania mojego profilu:) Pozdrawiam gorąco :*

TaMala

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2675 słów i 14511 znaków.

3 komentarze

 
  • pola25

    Mega uwielbiam :-* <3

    23 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    Do było fantastyczne ;*  
    Jesteś w tym naprawdę dobra :)  
    Już się pytam, kiedy kolejna ? :)

    21 maj 2016

  • TaMala

    @Czekoladowytorcik Dzięki :* Hehe tak pytałaś, ale niestety nie mogę zdradzić kiedy będzie nast. część. Powiem tylko tyle:  "za niedługo " :)

    21 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    @TaMala nic mi to nie daje :( tydzień? Góra dwa ?

    21 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    @TaMala :)

    21 maj 2016

  • TaMala

    @Czekoladowytorcik cierpliwości mała :)

    21 maj 2016

  • niezgodna

    Cudowne.

    21 maj 2016