Do Końca cz.5

-Miałeś tego nie robić. To że śpimy w tym samym łóżku nie oznacza że możesz mnie dotykać i całować -powiedziałam chłodno. -Przez to mogę mieć problemy w szkole. -powiedziałam wstając. Założyłam swoje ubrania, wzięłam torebkę i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.  
-Zaczekaj. -złapał mnie za rękę -Zjemy śniadanie i Cię odwiozę. -spojrzałam w jego szare oczy i oniemiałam. Pierwszy raz jakiś chłopak się tak na mnie patrzy. Z troską i strachem, strachem że wyjdę.  
-Dobrze. -odetchnął z ulgą i zaprowadził mnie za rękę do kuchni. Usiadłam na krześle a on zaczął wyciągać z lodówki różne produkty.  
-Co lubisz ? Najbardziej na śniadanie ? -zapytał a ja zaczęłam myśleć.  
-A masz gofrownicę? I owoce ? -zaśmiał się i kiwnął głową na tak. Wyjął z jakiejś szafki gofrownicę. Patrzyłam na niego i przypominałam sobie wczorajszy wieczór. Jego dotyk. Pocałunek. Słowa. To jak mnie wczoraj pocałował pod klubem, jak dziś leżał dotykając mnie. Na moim ciele niespodziewanie pojawiły się dreszcze. I teraz gdy tak stoi odwrócony ode mnie wydaje mi się to być snem. Że to tak naprawdę nie istnieje.  
-Jagoda -usłyszałam i się otrząsnęłam. Spojrzałam na niego a on się uśmiechał blado. -Z truskawkami, z Jagodami i z kiwi. -powiedział i podsunął mi trzy talerzyki.  
-Nie zjem tyle. Nie wiem czy zjem połowę jednego.  
-Zjesz. -usiadł na przeciwko  
-Ty nie jesz ? -zapytałam zdziwiona
-Nie jestem głodny.  
-No to masz problem bo Cię nakarmię -powiedziałam z uśmiechem. Nabiłam na widelec gofra z truskawką i zjadłam. Zrobiłam tak jeszcze raz ale tym razem widelec skierowałam do ust Kacpra. Otworzył je i zmysłowo zdjął wszystko i zjadł z widelca.  
-Czekaj-powiedział. Wstał i wyjął jeszcze jeden widelec. Nabił na niego jedzenie i skierował to w stronę moich ust. Otworzyłam je i patrzyłam ciągle w oczy Kacpra. Zdejmowałam powoli wszystko z widelca. Oczy mu pociemniały, ja też byłam już podniecona zwykłym karmieniem go.  

Trwało to tak dopóki z talerza nie zniknął cały gofr. Oddychałam szybciej i byłam tak cholernie podniecona jak nigdy wcześniej.  
-Muszę iść -powiedziałam i wstałam z krzesła i ruszyłam do wyjścia. Kacper złapał mnie za bark i okręcił do siebie. Zaczął zatapiać się w moich ustach, oparł mnie o ścianę, podniósł moje nogi tak że oplatałam go nimi w pasie i namiętnie całował. Jego zarost przyjemnie drapał. Jego ręce błądziły po moim ciele a ja się topiłam pod jego dotykiem. Było mi tak dobrze, ale przecież nie może to trwać.  
-Stop ! Stop. Przestań -wydyszałam i opuściłam nogi na podłogę. Poprawiłam marynarkę, złapałam torebkę i już mnie nie było u niego. Wołał mnie ale nie miałam zamiaru wrócić. Kurwa tylko jak ja wrócę ! Stanęłam na dworze i musiałam ochłonąć tak to było dobre przy tak małej temperaturze.  
-Przestań się przede mną bronić -usłyszałam za sobą -Odwiozę Cię -powiedział i ruszyliśmy do samochodu.  

-Cześć -powiedziałam tylko i wyszłam z samochodu -Co robisz ? -zapytal gdy on tez to zrobił  
-Idę do Aleksa  
Nic się więcej nie odezwałam i weszłam do domu. Po kuchni krzątała się mama. W salonie tata pracował przy laptopie. Zdecydowałam że pójdę do kuchni gdzie była mama. Napije się kawy i pójdę wziac prysznic o ktorym marze.  
-Cześć mamo. -powiedziałam i zaczęłam robić sobie kawę.  
-Dzień Dobry. Jest Aleks ?  
-O cześć Kacper m tak jest zaraz zejdzie. Mówił mi że Jagoda u Ciebie nocowała. Dzieki ze się nią zaopiekowałeś.  
-Poradziłabym sobie sama -powiedziałam
-Ale jeśli był Kacper to chyba dobrze ze się toba zaopiekował
-No Fakt opiekował się bardzo dobrze -powiedziałam dwuznacznie.  
-Mam nadzieje ze nie zostanę szybko babcią... Chociaż -rozmarzyła die moja mama.  
-Boże mamo to mój nauczyciel! -krzyknęłam i poszłam na górę wkurzona. Minęłam Aleksa zdziwionego moim humorem. Wzięłam z pokoju czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Moja mama czasami za dużo powie, kurde czasami dobrze miec taka wyluzowana matkę ale ciekawe co by ojciec powiedział jakby to słyszał. Chociaż on tez lubi Kacpra z tego co zauważyłam.  

Wykąpana założyłam czystą czarną koronkową bieliznę, wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju w którym siedział Kacper. Prześladuje mnie. Naprawdę. Nie wstydziłam się chodzić przy nim w bieliźnie bo przecież wczoraj mnie w niej widział.  
-Po co przyszedłeś?-zapytałam wybierając jakieś ciuchy z szafy.  
-Chciałem tylko powiedziec ze masz racje. Nie powinienem Cię całować. I mass racje jestem Twoim nauczycielem wiec faktycznie lepiej jak przystaniemy się widywać. Cześć -powiedział i wyszedł.

Emi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 856 słów i 4762 znaków.

Dodaj komentarz