Oni cz. 2(ostatnia)

Klamka zapadła, Joanna Marten uzgodniła wynajęcie pokoju od państwa Kowalczyków. Nie miała zbyt wiele toteż dobytek kobiety zmieścił się w jednej torbie podróżnej. Następnego dnia wprowadziła się do pokoju na pierwszym piętrze. Są wakacje zatem Grzegorz nie chodzi do szkoły, podobnie jak pani Joanna. Natomiast Barbara i Andrzej pracują w tygodniu, dlatego chcąc nie chcąc nastolatek spotyka babę Jagę. Nie zdarza się to często, lecz dokucza to chłopakowi, mimo to odczuwa cień sympatii do kobiety. To zagadka dla Grzegorza, tak czy owak stara się zachować dystans do Joanny. Nie zawsze się to udaje, któregoś dnia ona zapytała go przy obiedzie:
- Jak się poznaliśmy to pytałeś ojca o płytę, można wiedzieć jaką?
- Aaaa… ‘Death Magnetic’ - odpowiedział po zastanowieniu.
- Uuu… brzmi strasznie - puściła mu oczko. - Czyje to dokonanie?
- Metallici - odparł spodziewając się grymasu twarzy baby Jagi.
- O, serio? Nie śledzę ich muzyki od czasu ‘Black Album’. Słuchałam Metallici do tej płyty, odkąd zaczeli grać melodyjnie stracili w moich oczach, stali się nudnawi - jak reszta. To nie to samo co kiedyś…
- Mówi pani poważnie? - Grzegorz zrobił wielkie oczy i otworzył szeroko usta.
- Jak najbardziej! Trudno w to uwierzyć, ale byłam kiedyś młoda. Miałam, dalej mam - uśmiechnęła się. - szerokie zainteresowania. Między innymi muzykę, nawet thrash metal. ‘Master of Puppets’ to arcydzieło, tak samo jak ‘…And Justice for All’. Lata dziewięćdziesiąte popsuły wszystko, no i ten grunge… - westchnęła Joanna.
     Słowa baby Jagi wprawiły nastolatka w osłupienie. Prawdziwy szok i niedowierzanie. Pięćdziesięcioletnia kobieta, nauczycielka, a tu taka historia. Być może Grzegorz źle ją ocenił, patrzył przez pryzmat własnej mamy, która nie przepadała za taką muzyką. Zachęcony jej uwagami postanowił obronić ostatniej dekady XX wieku.
- Przecież grunge nie był taki okropny. Soundgarden czy Pearl Jam nagrywali dobre płyty. Choćby ‘Superunknown’, słuchała pani? Albo piosenka ‘Jeremy’ Pearl Jam. W 1994 roku ukazała się także świetny album ‘Division Bell’ Pink Floyd, to nie grunge co prawda, ale też dobre nuty - chłopak otworzył się przed Joanną ze swoim muzycznym gustem, chociaż chciał nienawidzić baby Jagi, to teraz nie potrafił.
- Co do Floydów to zgoda, z tymże to ostatnia płyta w ich dorobku. Zaczęli się sypać w latach osiemdziesiątych. Po odejściu Watersa, więc rozwiązanie było tylko kwestią czasu - zauważyła. - A ten cały grunge, to po prostu punk w lżejszym wydaniu. Nirvana? Takie sobie. Pearl Jam, Alice In Chains, Soundgarden też… Momentami coś dobrego, ale wyłącznie krótkimi chwilami…
- A Rage Against The Machine? To zupełnie nowe brzmienie, Tom Morello to geniusz gitary. Puszczę to pani, trzeba tego posłuchać, bo przecież nie da się tylko mówić o muzyce. To jakby…
- Tańczyć o architekturze? Frank Zappa - przerwała chłopcu. - Racja, najlepiej bezpośrednio zapoznać się z Rage Aga… Dobrze namówiłeś mnie - znów puściła mu oczko.
     Po chwili oboje znaleźli się w pokoju Grzegorza. Chłopak nie wierzy w to, co usłyszał od Joanny. Niemożliwe, wprost niesłychane. Nawet ojciec nastolatka nie miał aż takiej wiedzy o szeroko rozumianej muzyce rockowej. Do tej pory tylko z nim dyskutował o swojej pasji. Czyżby teraz odpowiednia osoba zamieszkała w niedoszłej ‘świątyni muzyki’? Co prawda ich gusty wydają się rozbieżne, ale być może znajdą nić porozumienia. Grzegorz dość szybko odnalazł winyl z napisem ‘Renegades’. Ostatnia płyta Rage Against The Machine przed rozwiązaniem grupy w 2000 roku. Chłopak włączył krążek i czekał na reakcję Joanny, nieco zdenerwowany bo do tej pory nikomu spoza rodziny nie prezentował tego albumu. Pierwsze dźwięki popłynęły z głośnika… gitara, perkusja, bas… wokal! Kobieta skupiona chłonęła muzykę nie odzywając się ani słowem. Grzegorza ogarnęła niepewność, czuł się niekomfortowo, pomyślał że lepiej byłoby gdyby wybrał inny zespół. Nagle zaczęło mu zależeć na opinii baby Jagi, mimo iż jeszcze wczoraj nie lubił jej. Oto jak rozmowa potrafi zmienić podejście do drugiego człowieka.
- Hmm… Coś w tym jest, czy to raperzy? Jacyś uczniowie Run DMC? -zapytała Joanna.
- Nie! To jest nu - metal, oni to zaczęli. Połączenie ciężkiego rocka i hip - hopu, pojawili się na początku lat dziewięćdziesiątych. Podoba się pani?
- Nie wiem, muszę posłuchać innych piosenek. Zapowiada się ciekawie. To twoja gitara, grasz na niej? - zainteresowała się instrumentem wiszącym na ścianie.
     Chłopak zaczął opowiadać o gitarze Ibanez, a w tle towarzyszyła im muzyka. Ona uważnie słuchała i co jakiś czas mówiła jak sama próbowała kiedyś grać. Nic z tego nie wyszło, ale miłość do gitary pozostała. Spędzili razem kilka godzin rozmawiając nie tylko o muzyce. Grzegorz mówił o sobie, o najbliższej okolicy, o sąsiadach, a także o szkole w której Joanna będzie uczyć. Trochę pożartowali, poplotkowali o tym i owym. Obraz jaki widział do tej pory nastolatek zmienił się. Już nie myślał o Joannie per baba Jaga, teraz to po prostu pani Joanna Marten, sąsiadka zza ściany.
     Wieczorem wrócili rodzice Grzegorza, cała czwórka zjadła wspólną kolację ciesząc się swoim towarzystwem. Atmosfera oraz posiłek dopisał, każdy opowiedział jak spędził dzień. Tuż po posiłku każdy z domowników udał się w swój kąt. Grzegorz wracając spod prysznica zwrócił uwagę na uchylone drzwi pokoju Joanny. Dostrzegł ją ze słuchawkami na uszach, widocznie słuchała muzyki wieczorami, co wcale nie zdziwiło chłopaka. Ciekawostką było to, że używała do tego celu walkmana. Dawało się to również wytłumaczyć ulubionymi nagraniami na kasetach magnetofonowych. Jednak ciekawość zżerała Grzegorza toteż postanowił zapytać Joanny co to za muzyka.
- Przepraszam - zaczął.
- Tak, słucham cię - zatrzymała odtwarzacz i zdjęła słuchawki.
- Co to za zespół, a może to pani składanka?
- Nie. To nic takiego, po prostu pozwala mi zasnąć… Stara audycja - powiedziała w nadziei iż uniknie tematu.
- To znaczy? - nie dawał za wygraną.
- Widzisz… Bliska mi osoba, ech… chyba się… Miałam syna, pasjonował się radiem, bardzo chciał prowadzić audycje na antenie… - słowa przychodziły Joannie z trudem. - Wolę o tym nie mówić, przynajmniej nie teraz… Jedyne co mi zostało po Sebastianie to, to. Kasety, walkman i słuchawki - oni. Tylko oni.
- Bardzo przepraszam… - Grzegorzowi zrobiło się głupio.
- Możesz wyjść? Chcę zasnąć.
- Tak, dobranoc pani.
     Nie odpowiedziała mu ani słowem, on zaś opuścił pokój. Joanna rzeczywiście położyła się na łóżku, oparła głowę na poduszce. Włączyła PLAY na walkmanie i kontynuowała swój wieczorny zwyczaj. Wsłuchiwała się uważnie w dźwięki zawarte na taśmie. Lata temu nie miała na to czasu, ignorowała pasję syna, za co dziś ma do siebie pretensje. Obwinia się o śmierć jedynego dziecka, patrząc na dotychczasowe życie widzi same czarne barwy, żadnego jasnego koloru. Teraz jest zbyt późno aby zainteresować się przeszłością, chociaż z drugiej strony - nie można iść do przodu nie wiedząc co było z tyłu.

***
     Ojciec nieznany - NN, tak to zostało napisane. To na Joannie spoczywał obowiązek wychowania Sebastiana, przy pomocy najbliższej rodziny dawała radę. Syn rósł, rozwijał się prawidłowo, trochę rozrabiał, grał w piłkę, słuchał radia. To ostatnie stało się jego największą namiętnością, do tego stopnia iż zapragnął zostać dziennikarzem radiowym. Wszystko jedno czym miałby się zajmować: polityka, sport, muzyka czy turystyka. Bardzo chciał mówić przez mikrofon tak, aby jego głos niósł się do ludzi. Z wiekiem to narastało, w końcu rozpoczął pierwsze amatorskie nagrania. Była połowa lat dziewięćdziesiątych…
     Sebastian nagrywał coś na kształt audycji, czyli najpierw swoją zapowiedź piosenki, a później nagrywał utwór z radia na kasetę. I tak powstawały jego pierwsze nagrania. Później odsłuchiwał ich i próbował wychwycić błędy, chciał się doskonalić, modulować głos. Czasami rejestrował to co wyczytał z gazet bądź też książek. Angażował się bardzo, potrafił nawet poświęcić kilka godzin w nocy jeśli uznał, że tak trzeba. Skutkiem czego chodził niewyspany, mocno senny. Odbiło się to na szkole, a mając mamę - nauczycielkę…
- Bastek(tak na niego mówiła), co się z tobą dzieje? - pytała syna.
- Nic mamo, idź spac.
- To ty, marsz do łóżka, ale już! Pierwsza w nocy jest! Jutro do szkoły! Marnujesz z tym czas, nic ci to nie da chłopie! - grzmiała Joanna.
- Co ty tam wiesz? Przekonasz się że warto! Wysłałem moje taśmy do każdej stacji radiowej, niedługo usłyszysz mnie na antenie? - argumentował.
- Co ty pleciesz dziecko?! Proszę, zajmij się nauką, wykształcenie da ci podstawę w życiu, chociaż matura. Później rób co chcesz.
- Dobrze, już dobrze - odpowiedział chłopak ze spokojem.
     Takie scenki pojawiały się kilka razy w tygodniu. W końcu miarka się przebrała. Kiedy Sebastian był jeszcze w szkole Joanna zabrała kasety z nagraniami syna i radio z jego pokoju. Schowała wszystko. Chłopak wrócił do domu, szukał swoich nagrań aż zapytał mamę:
- Nie widziałaś mojego sprzętu… i kaset? - zaczął spokojnie.
- Wyrzuciłam to, koniec mój chłopcze!
- Że co, dlaczego?!
- To przekracza wszelkie granice, oprzytomniej Bastek! Rozesłałeś te swoje taśmy wiele miesięcy temu… i co? Ktoś się odezwał?
- Nie, ale…
- Żadnych ale! - zmarszczyła brwi. - Nie nadajesz się do tego i koniec kropka. Weź się za naukę do cholery! Niedługo matura, ucz się! - powiedziała stanowczo.
- Nie rozumiesz - spojrzał na matkę ze łzami w oczach. - Oprócz radia nie mam nic. Nie jestem popularny wśród kolegów, nie mam dziewczyny ani przyjaciół… Jestem sam.
- Bo ciągle siedzisz zamknięty, wyjdź do ludzi, rozmawiaj z nimi. Ten twój pokój, tylko radio i ty. Dziwisz się tej sytuacji? Na własne życzenie siedzisz wśród czterech ścian. Zrób coś z tym! A w klasie?
- Daj spokój mamo… nie mamy wspólnego języka. Wokół nich czuję się jak kosmita. A teraz ty zabrałaś mi radio… - westchnął ciężko, a z oczu popłynęły mu łzy. - … i nagrania, moje taśmy! Nie miałaś prawa! - wrzasnął.
- Uspokój się!
     Jednak było już za późno, Sebastiana świat legł w gruzach. Nawet matka go nie rozumiała, nie akceptowała go - tak pomyślał. Chłopak nie zastanawiał się co robi, po prostu wybiegł z domu i już nie wrócił. Joanna widziała go później na identyfikacji zwłok, utopił się. Serce jej pękło. Pragnęła jedynie aby syn wyszedł na ludzi, gdyby wiedziała… Może wystarczyłaby dłuższa rozmowa z dzieckiem, aby się dowiedzieć co mu naprawdę w duszy gra. Gdyby podeszła do Sebastiana z większym zrozumieniem, ale to już przeszłość.

                         ***

     Pani Joanna stara się od lat zrozumieć samobójstwo syna. Nie dochodzi do niczego konstruktywnego. Leży nieruchomo wsłuchując się w głos z taśmy, taki ciepły i wyważony, kojący i nastrojowy. Spędza tak każdą noc od prawie dwudziestu lat. Pomaga jej to zasnąć, jakby Sebastian wcale nie umarł. Żyje, spełnił swe marzenie - prowadzi audycję! Mama jest z niego dumna. Cieszy się razem z nim, ma wrażenie jakby Bastek mieszkał w dużym mieście. Ma własną szczęśliwą rodzinę, jest zapracowany - robi karierę i rzadko odwiedza matkę. Wszystko gra, jest świetnie. Teraz mogę odejść, myśli Joanna. Zapada w sen, a wraz z nią ONI - walkman, kaseta oraz głos z taśmy.

moonky

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 2125 słów i 11891 znaków.

1 komentarz

 
  • VeryBadBoy

    Wspaniałe opowiadanie. Już dawno je czytałem, ale dopóki teraz, trafiając na nie przypadkiem, postanowiłem skomentować. Ujęła mnie ta historia, trudna i łapiąca za serce. Oraz opisywane gatunki muzyczne, zespoły. W moim guście.

    1 lip 2018

  • moonky

    @VeryBadBoy dzieki pozdrawiam

    27 paź 2018