Postanowiłam zajrzeć do szatni. Akurat pan elektryk naprawiał tam światło. Jakiż podstępny pech chciał, żeby zgasło akurat wtedy, gdy weszłam do środka. Aż krzyknęłam z przestrachu. Mój krzyk, czy to zwabił, czy zasygnalizował panu elektrykowi, gdzie jestem, ale fakt, że natychmiast pojawił się przy mnie. Nie widziałam go oczywiście, ale słyszałam jego oddech. Przyspieszony i głęboki oddech, niemal dyszenie! Bez słowa, zaczął zsuwać ze mnie żakiet... Oczywiście natychmiast chciałam wykrzyknąć: - Co pan robi!? Proszę przestać! - Jednak włączyła się wtedy ta dziwna konieczność... jakaś magia, która nakazywała mi być w pełni uległą... Nie szepnęłam ani słowa... pozwoliłam rozochoconemu robolowi zsuwać ze mnie żakiet...
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Czytelnikg
Opowiadanie zaczyna się coraz bardziej rozkręcać
Historyczka
@Czytelnikg zatem??? co widziałys dalej??? gdzie teraz może przenieść się akcja???
Czytelnikg
@Historyczka to zależy czy jeszcze będą lekcję czy już do domu?
Czytelnikg
@Historyczka może długa przerwa, na której idzie do parku koło szkoły a tam spotyka koleżankę której zawsze podobały się jej nogi