Trudna decyzja 30

Trudna decyzja 30W piątek od rana siedziałam na sali, gdzie miało odbyć się przyjęcie. Chciałam aby wszystko było idealnie, zajęta wieszaniem zdjęcia nad miejscem gdzie będę siedziała z Markiem,nie usłyszałam jak ktoś wszedł do środka.
-Może ci pomogę?- Na dźwięk głosu Tomka odwróciłam się i omal nie spadałam z drabinki.
-Nie już kończę. Ale co ty tutaj robisz?- Przyglądał mi się chwile lustrując mnie od góry do dołu. Poczułam się nie pewnie, obiecałam Markowi że nie będę się kontaktować z Tomkiem.
-Chciałem porozmawiać, bo pewnie jutro nie będzie okazji.- W jego głosie nie było żadnej kpiny, urazy, a raczej smutek.
-O czym? Czy mamy o czym rozmawiać?
-O nas, ale nie martw się nie chodzi mi o przekonywanie cie do rezygnacji ze ślubu. Raczej o naszą wspólną znajomą.
-Jaką znajomą?- Spojrzałam w jego oczy. Były przygaszone, zrezygnowane.- Poczekaj na mnie przy stoliku pod ścianą, zaraz dołączę do ciebie.- Patrzyłam jak odchodzi i siada przy stoliku tyłem do mnie. Starał się nie spoglądać w moją stronę. Skończyłam przypinanie zdjęcia, odłożyłam resztę szpilek do pudełeczka i wolnym krokiem ruszyłam najpierw do baru. Zamówiłam nam po kawie, a następnie usiadłam naprzeciwko Tomka.
-No to o czym chcesz rozmawiać?- Nie podnosił wzroku tylko nerwowo zaciskał palce.
-Chodzi o Martynę, tą z wycieczki z gór.- Odczułam że wypowiadając jej imię z irytacją.
-Wiem która, tylko co ja mam z nią wspólnego. Wyjaśnione wszystko zostało.- Popatrzył na mnie jakby bał się mojej reakcji.
-Chodzi o to ze podczas biegania poznałem fajną dziewczynę, na razie to tylko koleżanka. Odkryliśmy wspólna pasję i często razem wychodzimy.
-Rozumiem i cieszę się że poznałeś kogoś. Tylko co ta małolata ma do tego.- Nie bardzo rozumiałam w czym rzecz.
-Martyna nie zrezygnowała z planu zostania moją dziewczyną, jakieś trzy dni temu naopowiadała mojej mamie że jest w ciąży i że to moje dziecko.- Widziałam że jest tym przerażony. Jeśli nie udowodni że to nie jego dziecko będzie skończony. Skazany na dziewczynę której  ie kocha.
-No no no, mała się rozkręca. I co dalej się wydarzyło?
-Ja nic o tym nie wiedziałem, zaprosiłem Asię do siebie na jakiś film, potem mieliśmy wyjść na domówkę do jej kumpeli. Kiedy siedzieliśmy w pokoju, moja matka poprosiła mnie na dół do salonu. Pech chciał że nie zamknąłem drzwi i rozpętało się piekło.- Zapadł się na krześle i wpatrywał się w kubek z kawą.
-Rozumiem że matka kazała ci zerwać z Aśką i ożenić się z Martyną.
-Nie tylko zaczęła obrażać Joanne od najgorszych, powiedziała że jest nie odpowiednia dla mnie tak samo jak ta cała Majka, o której opowiadała Martynka. Nie dała mi dojść do słowa, nie miałem jak bronić Asi więc uznała że mi na niej nie zależy. Wybiegła z domu i nie odbiera moich telefonów.  
-A co ona o mnie naopowiadała twoim rodzicom? Daj tej swojej koleżance czas, musi sobie wszystko poukładać, zastanowić się nad swoimi uczuciami.- Wiem co przechodzi ta dziewczyna, sama przez to przechodziłam jak zastałam Marka w łóżku z inną.
-Że sypialiśmy ze sobą w górach i przez ciebie ją zaniedbałem. Powiedziała że odstawiłaś mnie jak stare kapcie, kiedy tylko pojawił się twój chłopak. Myślisz że Asia mi wybaczy?
-Jak bym ją dorwała to bym jej zaraz klepki w głowie poprzestawiała. Ja cie odstawiłam. Żart po prostu idiotka, brak mi słów na jej głupotę i niestety twoja mama też jest głupia skoro jej uwierzyła.- Nie miałam zamiaru obrażać jego rodzicielki, ale byłam zdenerwowana.- Przepraszam nie powinnam tak mówić.
- Nie musisz przepraszać sam tak uważam, moja siostra trzyma moją stronę i tata też, ale jego przeważnie nie ma bo ciągle wyjeżdża w delegacje. Posłuchaj mam prośbę, spotkasz się ze mną i Aśką pomożesz mi jej to wszystko wytłumaczyć?- Wahałam się, nie znam jej i może nie zechce mnie wysłuchać.
-Dziś to nie dam rady zresztą daj jej czas niech ochłonie. Ale ok pomogę ci, mam do spłaty dług z tamtej dyskoteki. Teraz powiedz jak przebiegła rozmowa z Martynką?
-Nie było rozmowy, zapowiedziała że jak się z nią nie ożenię to przyjdzie tu na sale i powie wszystkim że spaliśmy ze sobą. Że rozwalenie mojego ślubu będzie tylko moją winą,  Asi nagadała że byliśmy cały czas razem, tylko pozwalałam mi się wyszaleć z innymi. Posmakować życia singla, a ona moją zabawką.
-No no, niezła aparatka. Jaka wspaniałomyślna dziewczyna. Ona jest kopnięta i tyle.
Zajęci rozmową nie zauważyliśmy jak do sali weszła siostra mojego narzeczonego. Siedzieliśmy zwróceni do siebie twarzami.  
-A teraz opowiadaj, jak tam przed ślubem, stres jest?
-Trochę, ale na pewno nie pójdę biegać jak ostatnio. Najgorsze było uziemienie w salonie.- Puścił mi oczko i uśmiechnął się.  
-Bylem w szpitalu, ale Marek siedział przy tobie cały czas. Bałem się że mnie wyrzuci.
-Coś ty, Marek nie ma nic do ciebie, tylko muszę mu opowiedzieć o Martynie. Żeby w razie czego był przygotowany.- Bałam się jego reakcji na to że spotkałam się z Tomkiem.
-Rozumiem, mam nadzieję że Asia mnie wysłucha.
-Pomogę ci nie martw się.- Uścisnęłam jego rękę i poklepałam po ramieniu.
-Jaki cudny obrazek, Marek musi to zobaczyć.  
Obydwoje jak na komendę spojrzeliśmy w kierunku skąd dobiegał głos. W drzwiach restauracji stała siostra mojego narzeczonego ze skierowanym obiektywem w nasza stronę, uśmiechała się przy tym perfidnie.
-Co ty wyprawiasz?- Wstałam i skierowałam się w jej stronę. Tomek starał się mnie zasłonić.
-Ja tylko chronię mojego kochanego brata. Musi się dowiedzieć ze go kantujesz. Widzę że twój rycerzyk chce cię ochraniać.
-Majka o co chodzi tej lasce?- Tomek był zdenerwowany i zaniepokojony.- Jeśli masz mieć z mojego powodu kłopoty to sam sobie jakoś poradzę.
-Jeśli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Martwisz się że braknie ci kasy na dostatnie życie. Że nie będziesz miałam na kosmetyczkę i fryzjera. To żałosne, ty jesteś żałosna i pusta.
-Zamknij się. Bo wyśle to zdjęcie do Marka i wtedy twoja  bajeczka się skończy, ale bez happy endu.
-Dawaj, wysyłaj. Nie boje się. Mi nie zależy na kasie.
-Proszę bardzo, poszło.  
Czekałam na reakcję mojego narzeczonego i długo nie musiałam. Po kilku minutach zaczął wydzwaniać jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się do mnie triumfalnie.
-Ciekawe co ma do powiedzenia. Witaj braciszku jak sądzę dostałeś zdjęcie. Tak siedzą dobrze że weszłam, pewnie by się migdalili gdybym im nie przeszkodziła.
Wysłuchała co mam do powiedzenia, powoli mina jej zmieniała się w zacięty.  
-Tak to zostawisz, przecież jej chodzi tylko o kasę ze spadku. Jesteś głupszy niż wcześniej, taki sam jak Seba. A nawet gorszy niż on.
Przegięła, nie powinna go wspominać, nie Markowi. Oni nie wiedzą co tak naprawdę planujemy. Spoglądała na mnie wściekła i cała aż się trzęsła aby coś powiedzieć. Odwróciła się na pięcie i wymaszerowała z sali trzaskając drzwiami. Wiem że muszę wytłumaczyć tą sytuację Markowi ale to wieczorem jak będziemy sami. Tomek spojrzał na mnie i posmutniał jeszcze bardziej.
-Przepraszam, masz kłopoty i to znów przez moją osobę. Na  dzień przed ślubem. Ale znając Martynę może pojawić się tutaj i narobić dymu.
-Nie przejmuj się, napisz do Asi i poproś ją o spotkanie dziś w parku o 20. przyjdę z Markiem i jej to wytłumaczymy. Przynajmniej spróbujemy.
-Dzięki, zbieram się do pracy. I życzę Wam wszystkiego dobrego. Mam nadzieję że ja też je znajdę, to moje szczęście.
-Już je masz tylko o nie powalcz. Dobra zabieram się do pracy. Trzymaj się.
Kiedy wychodził zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu widniało zdjęcie Marka. Odebrałam po krótkiej chwili przygotowana na ostrą wymianę zdań.
-Czemu nie dałaś mi znać że znowu cię nachodzi. Czego chciał.- Jego głos był pełen zawodu. Ściskało mi się serce bo znów się martwi.  
-Uspokój się, nie nachodzi mnie tylko chciał mi coś przekazać, nic więcej. Zresztą nie mi tylko nam.
-Nam, ale co? Maja coś się stało? Widziałem tą koleżankę twojej kuzynki z jakąś dziewczyną pod firmą waszego taty.
-Pewnie z Martyną. Właśnie po to był Tomek, poznał dziewczynę i zakochał się, ale ta małolata nie daje mu spokoju. Zaszła w ciąże z jakimś kolesiem i wmawia wszystkim, że to jego dziecko. Asia z nim nie gada, a matka zmusza do ślubu. Chciał nas ostrzec przed Martyną że może próbować nagadać ci jutro,  że sypiałam z nim w górach.
-Rozumiem, to jednak równy gość.- Marek się rozluźnił. Tak samo jak ja.
-Tak i poprosił mnie o pomoc.
-W czym?
-Żebym pogadała z jego koleżanką, o tej sytuacji z ciążą i wyjaśniła że nic między nami nie było. Mamy się spotkać we czwórkę w parku dziś o 20.
-W czwórkę?  
-Tak ty, ja, Tomek, Asia.
-A ja po co? Nie jestem potrzebny.
-Jesteś jeśli się pojawisz ona prędzej mi uwierzy bo przekaże jej część naszej historii.
-Ok. dla ciebie wszystko. Spadam bo twój tata mnie woła. Kocham cie.
-Ja ciebie też.
Po tej rozmowie zabrałam się za dekorowanie stołów, myślałam o tym jak potoczyło się moje życie. Po tym wszystkim co przeszłam z Karolem. Nie sadziłam że jeszcze pokocham kogoś tak mocno, ani że ktoś mnie pokocha , że będę szczęśliwa. Koło 16 przyjechała moja siostra z przyjaciółmi i pomogli wieszać balony, zjedliśmy szybki obiad na koszt szefa kuchni. Po powrocie do domu czekałam tylko na Marka, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się odpowiednio na takie spotkanie. Spojrzałam jeszcze raz na moją suknie ślubną, już jutro o tej porze ja i on będziemy wreszcie na zawsze razem. Musimy wracać do Anglii pozałatwiać wszystkie sprawy związane z pracą i przepisaniem spadku, chętnie poznam mamę jego przyjaciela a raczej brata. Z tego co opowiadał mi o nich, dała mu więcej ciepła niż jego własna matka, ta natomiast jest strasznie wyrachowana i zimna tak samo jak jego ojciec i siostra. Jak można wyrzec się dziecka, przecież wystarczyło to jakoś wszystkim wyjaśnić, a może Sebastian by żył i był tak szczęśliwy jak Marek teraz. Dobra za jakieś kilka minut trzeba się zbierać do parku a jego nie ma, złapałam za telefon i nim zdążyłam wybrać numer podjechał wraz z moim tatą pod dom. Wpadł do pokoju tak szybko że omal się nie przewrócił.
-Przepraszam za spóźnienie, jakaś awaria na budowie i musieliśmy to załatwić.  
-Nie martw się napisałam do Tomka że się spóźnimy bo zatrzymało nas coś ważnego.
Po 20 minutach parkowaliśmy koło parku, idąc alejkami Marek trzymał mnie za rękę i delikatnie kreślił kółka na dłoni. Działało to na mnie rozluźniająco. Z daleka usłyszałam odgłos awantury, rozpoznałam głos Martyny i Tomka, była z nimi jakaś kobieta pewnie jego lub jej mama. A z boku stał dziewczyna i patrzyła na to ze smutkiem.  
-Majka nie powinnaś się w to wtrącać. Sami to jakoś rozwiążą.
-Nie obiecałam mu pomóc i pomogę, nam jakby nie pomogli raczej byśmy się nie pogodzili.
-Ok. Wkraczamy?  
-Poczekajmy chwilkę.- Kiedy zauważyłam że Asia ma zamiar odejść postanowiłam wkroczyć.
Podchodziliśmy wolnym krokiem i coraz wyraźniej rozpoznawałam słowa jakie padały.
-Synu jak możesz to robić Martynce, przecież nosi twoje dziecko. Zabroniłam ci się z nią spotykać, miałeś zerwać wszelkie kontakty z ta dziewuchą.
-Nie waż się jej obrażać, nie jestem ojcem tego dziecka. Nie tknąłem jej nawet palcem, a co dopiero to. Pewnie szuka jelenia że by tylko kasa była, ja nim nie będę.
-Jak możesz tak mówić, to twoje dziecko.- Martyna uderzyła  w płaczliwy ton.
-Niby kiedy to zrobiliśmy, od powrotu z gór widziałem cie dwa razy u mojej siostry, nawet z tobą nie gadałem. Więc wytłumacz jakim cudem jestem ojcem twojego dziecka.
-Jesteś i koniec.  
-To nie jest wytłumaczenie. Dobry wieczór, przepraszamy za spóźnienie.- Nasze pojawienie zbiło trochę z tropu jego matkę i Martynę.- Ja też powiem że jestem z nim w ciąży i co wszyscy mają mi uwierzyć na słowo że to on.
-Co ty tu kurwa robisz?- Martyna kiedy mnie zobaczyła najpierw zbladła, a potem się wściekła.
-Czemu z nią się widujesz, pewnie dobrze ci dała nad jeziorem jak byliście sami.- Zwróciła się do Tomka.
-Po pierwsze nie twoja sprawa, a po drugie nie uśmiecha mi się kłótnia z tobą dziecko w przed dzień swojego ślubu. Jeśli nie przestaniesz mnie obrażać, to spotkamy się w sądzie.
-Jasne.
-Nie za takie pomówienia grozi kara nawet wiezienia, lub wysokiej grzywny.
Marek stanął koło Tomka ja koło Asi, uśmiechnęłam się do niej jednak ona spojrzała na mnie z gniewem.  
-Pewnie sądzisz że to co ona mówi o mnie i Tomku to prawda. Jednak jesteś w błędzie, traktuje go jak przyjaciela on mnie także, jest zakochany w tobie. Dziś poprosił mnie o wyjaśnienie ci pewnych spraw, dlatego tu jesteśmy z moim narzeczonym.
-Nie rozumiem, skoro się nie widujecie jak się z tobą skontaktował?
-Poprosił moją kuzynkę żeby mu powiedziała gdzie mnie zastanie dziś, a zastał mnie na sali jak dekorowałam ją na wesele. Ostrzegł że ta małolata będzie chciała mi popsuć ślub jakimś głupim wyskokiem i dlatego zgodziłam się z tobą spotkać.- Spojrzałam w stronę Martyny i matki Tomka z politowaniem.  
-Aha, i naprawdę nic się nie wydarzyło nad tym jeziorem?  
-Nie dostał tylko opiernicz że wrzucił mnie do wody po tym jak długo leżałam na słońcu, zresztą on tam przyszedł sam po tym jak ja poszłam tam wcześniej. Nie uśmiechało się nam ciągle pilnować małolatów.
-To nie prawda, on wyszedł zaraz za tobą umówiliście się.  
-Nie nie wiem gdzie on chodził, mało mnie to interesuje. Ty jesteś chora prześladujesz go, wszystkim wmawiasz że jesteście razem kiedy on broni się przed tobą jak może. Zrozum że nikogo nie zmusisz do miłości, prędzej czy później i tak się rozstaniecie bo nie będziecie mogli na siebie patrzeć, a pieniądze nie dadzą szczęścia tylko je odbiorą.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na jakąś wariatkę, ale ja mówiłam to co czułam. Ona powinna wiedzieć, że to nie jest dobra droga, pieniądze zniszczyły już życie i szczęście rodzinie Marka i jego brata.  
-Co ty możesz o tym wiedzieć, jesteś tylko pustą lalą lecącą na kasę tego frajera.
-Nie wiesz o czym gadasz. Majka sama zarabia i nie potrzebuje moich pieniędzy.- Marek zaczął tracić cierpliwość.  
-Ja wiem wszystko, ona nigdzie nie robi tylko żeruje na tobie. Odkąd wróciła siedzi w domu.
-Skąd ty to wiesz, siedzę w dom ponieważ byłam na zwolnieniu lekarskim po wypadku. A pracuje w Anglii w zakładzie fotograficznym. Po powrocie mam zamiar otworzyć własną firmę.
-Ciekawe, na Tomka też poleciałaś bo ma kasę, prawda?
-Nie oceniaj wszystkich swoją miarą. Dziewczyno to ty zrobiłaś awanturę jak wyrzucił cię z pokoju w górach. A kiedy się wyprowadziłam do hotelu w którym nocował Marek. tomek zajął mój pokój nie informując was o tym ponoć rzuciłaś w niego szklanką kiedy nie zastałaś go w nim.
-Synu czy to prawda?- Jego mama wyglądała na zszokowaną, wcale jej się nie dziwię.
-Tak, mamo ja naprawdę z nią nie spałem. Byłem zafascynowany Majką bo była taka niezależna i pewna siebie, wiedziała czego pragnie i że mimo nieporozumienia umiała wybaczyć komuś kogo bardzo kochała. Ale odkąd poznałem Asię liczy się tylko ona. Przy niej jestem sobą nie udaje nikogo, potrafi mnie rozśmieszyć i mamy wspólne pasję i zainteresowania.
-Czyli to dziecko nie jest twoje. Martyna możesz mi to teraz wytłumaczyć? Czemu chciałaś wrobić mojego syna w ojcostwo?
-Ja nikogo nie wrabiam. Przysięgam Tomek jest ojcem.
-Przestań już kłamać, przecież ci pomożemy jesteś prawie jak członek rodziny. Znasz się z moją córką całe życie, jesteś dla mnie jak druga córka nie odtrącę cię tylko powiedz prawdę.  
Mama Tomka przemawiała spokojnym głosem, a ja widziałam że Martyna zaczyna mięknąć w jej oczach pojawiły się łzy. Wtuliła się w tą kobietę i zaczęła płakać.
-Nie znam ojca dziecka, tak bardzo chciałam mieć normalną rodzinę taką jak wasza. Przepraszam naprawdę mi przykro.
-Już dobrze, nie mnie powinnaś przeprosić. Są tu ci których najbardziej skrzywdziłaś.
Zapłakana podeszła do Tomka i jego dziewczyny.  
-Przepraszam was, naprawdę mi przykro.
-Martyna, przyjmę twoje przeprosiny jeśli obiecasz że już nigdy tego nie zrobisz. Jesteś dla mnie jak siostra, gdybyś nie urządziła tej szopki pomógł bym ci  znaleźć tego gościa i chociaż alimenty na dziecko byś miała i kasę na badania.  
-Naprawdę mi przykro nie wiedziałam co zrobić. Matka się na mnie wypięła, teraz z dzieckiem nie mam co liczyć na zdanie matury i pójście na studia. Miałam takie plany. Co ja teraz zrobię?
-Cieszę się że wszystko się wyjaśniło, my będziemy się zbierać. Życzę powodzenia, i Martyna nie martw się poradzisz sobie.
Skierowałam się z Markiem w stronę jeziora, przytuliłam go i pocałowałam długo i namiętnie.  
-A to za co?- Zapytał wtulając twarz w moje włosy.
-Za to że jesteś, że mnie kochasz mimo moich wad.  
-Zawsze będę cie kochał każdego dnia bardziej.
Po kilku minutach zaczęło mi być zimno, delikatnie trzęsłam się od pasa w dół. Przeczuwałam kolejne kłopoty tym razem związane z gośćmi od strony mojego ukochanego.
-Kochanie wracajmy bo się przeziębisz, jak jutro będziesz wyglądać zasmarkana w urzędzie.
-Masz rację, tylko boję się żeby twoja siostra niczego nie zepsuła.- Skierowaliśmy się w stronę auta kiedy coś mi się przypomniało. Wyciągnęłam komórkę i zaczęłam pisać SMS-a.
-Coś się stało? Do kogo piszesz?
-Do Tomka, chce jego i Asię zaprosić na ślub.
-Chyba to dobry pomysł.- Po jego głosie wywnioskowałam że  jest zadowolony.
-Wypada  ich teraz zaprosić.
-Masz rację, każdy powinien zobaczyć jaki jestem szczęśliwy. Nic na to nie poradzę że jestem również zazdrosny o niego.
-Wiem, za to cie kocham. I nie tylko za to.
W samochodzie Marek odkręcił ogrzewanie na maksa i ruszyliśmy do domu. Musiałam usnąć w drodze bo obudziłam się już w łóżku, jednak nie było koło mnie Marka. Odnalazłam telefon i zadzwoniłam do niego. Odebrał po kilku chwilach.
-Majka coś się stało, że dzwonisz o tej porze?
-Kochanie gdzie jesteś?  
-Przecież miałem spać u twojego wujka to ostatnia nasza noc przed ślubem. Zapomniałaś?
-Pewnie tak, przepraszam że cię obudziłam, mam tyle na głowie że ten drobiazg z niej wyleciał.- Głupio mi się zrobiło bo zareagowałam jak jakaś histeryczka na jego nieobecność.
-Nic się nie stało i tak nie mogłem spać, przecież dziś nasz wielki dzień. Spróbuj jeszcze zasnąć, pomyśl że już niedługo będziemy co noc zasypiać razem. Kocham cię.- Marek wydawał się lekko rozbawiony moim zachowaniem, jak nigdy pragnęłam się do niego przytulić, zasnąć.
-Ja też cię kocham. Dobranoc.
Próbowałam zasnąć jednak sen nie chciał przyjść, miałam jakieś dziwne przeczucie że to nie koniec niespodzianek i to nie koniecznie przyjemnych. Dopiero jakąś godzinę przed świtem przysnęłam na chwilę, a już moja siostra mnie budziła ponieważ trzeba było jechać do fryzjera i kosmetyczki. Wstałam z ociąganiem marzyłam o kilku minutach w pościeli, jednak nie było mi to dane siostra zwabiła mnie aromatem mojej ulubionej kawy i śniadania jakie zawsze mama robiła mi w dniu szczególnym dla mnie.  
-No wreszcie, ile można na ciebie czekać. To jest twój dzień i to ty powinnaś biegać jak kot z pęcherzem, a nie się wylegiwać.- siostra posłała mi swoje poirytowane spojrzenie, ale wiedziałam że żartuje.
-Ciebie też miło widzieć, nie mogłam zasnąć i pewnie dlatego teraz marze o kawie. Gdzie ciocia z mamą?
-Pojechały do restauracji przypilnować przygotowania przystawek potem udadzą się do kosmetyczki i fryzjera. Klara jeszcze śpi, ona ma ostatnia wizytę więc może sobie poleżeć.
-Szkoda że ja tak nie mam ostatnia. Za ile wychodzimy?
-Za jakieś- Klara zerknęła na zegarek.- za 20 minut masz być gotowa.
-Zwariowałaś muszę wziąć prysznic i w ogóle.
-Nie nie musisz, wykapiesz się w salonie, masz zarezerwowane zabiegi na całe ciało i nie tylko. Kosmetyczka i fryzjer zajmie większość czasu.
-Dobra idę narzucę jakiś dres i możemy lecieć.  
Pobiegłam na górę zmienić ubranie i wyszorować zęby. W drodze powtarzałam słowa swojej przysięgi i zastanawiałam się czy spodoba mu się moja niespodzianka. Ćwiczyłam ją sumiennie choć już dawno znałam słowa. Przygotowania zajęły mi cały ranek i część popołudnia, zostało mi niewiele czasu na ubranie. Marek miał czekać na mnie przed urzędem chciałam uniknąć tych szopek z bramkami i wykupywaniem panny młodej, spotkamy się na miejscu i razem pójdziemy do ślubu.
Kiedy stałam w sukni w swoim pokoju usłyszałam pukanie.
-Proszę.
-Chciałem zapytać czy jesteś gotowa?- Tata spoglądał na mnie i widziałam w jego oczach łzy.
-Tylko się nie rozklejaj bo i ja się popłaczę. A wtedy Klara cie udusi i mnie też.
-Jesteś taka śliczna, moja księżniczka. Już za niedługo nie moja.
-Tato, zawsze będę twoja córką, a dzięki mnie zyskasz także syna jestem ci wdzięczna że go zaakceptowałeś i traktujesz jak syna.
-Kochanie dla mnie liczy się to że cię uszczęśliwia, ale jest też uczciwym i pracowitym facetem. Wiem że z nim nic ci nie grozi.
-Masz rację. Czas na nas.- Uściskałam, tatę wdychając zapach wody po goleniu, który zawsze mnie uspokajał jak miałam zły dzień i razem z nim wyszłam z pokoju. Zeszliśmy na dół gdzie czekała na nas reszta mojej rodziny, przed domem stał wynajęty samochód wsiadłam do niego z siostrą mamą i tatą. Ciocia Ewa zabierała Klarę, Szymona, Rafała i Julię natomiast ciocia miała czekać na miejscu. Drogę pokonaliśmy w ciszy nie wiedziałam co powiedzieć wiem że tata już w moim pokoju wyraził swoje uczucia teraz tylko odda moją rękę Markowi. Gorzej z mamą jeżeli ona się popłacze ja tak samo, zbierałam w sobie odwagę by się do niej odezwać i co powiedzieć.  
-Mamo z tatą już rozmawiałam i podziękowałam mu za to że zaakceptował Marka, teraz tobie pragnę podziękować nie zawsze się zgadzałyśmy ale  bardzo dziękuje ci za wszystko.  
-Kochanie, różnie bywało między nami i nie zawsze się zgadzałyśmy starałaś się iść swoją drogą, nie zawsze mi się ona podobała ale dzięki temu poznałaś siebie i swoje możliwości. Teraz masz kogoś kto będzie cię wspierał w każdej decyzji złej lub dobrej. Ja zawsze będę również cię wspierać. Cieszę się że jesteś szczęśliwa i masz mężczyznę na którym możesz polegać i który da ci poczucie bezpieczeństwa.
-Kocham cię mamo.
-Ja ciebie również córeczko.- Widziałam w jej oczach łzy, ale nie smutku że traci córkę tylko zyskuje kolejnego syna.
-Dość tych smutków, dojeżdżamy.-Tata ściska nasze ręce i pokazuje za oknem budynek urzędu stanu cywilnego.
-Czas na mnie, jeszcze raz wam dziękuje. Za wszystko, za waszą miłość i cierpliwość.
Przez szybę widzę rodziców i siostrę mojego narzeczonego, moich przyjaciół, ciocię. Nigdzie nie widziałam Janka z Markiem.
Tata wysiada pierwszy i pomaga mi wyjść z samochodu, potem mamie Klara zdążyła już wysiąść i dołączyć do mnie gdzie czekamy na Marka i Janka. Po sekundzie obaj pojawiają się w drzwiach i kierują się do nas, wręczają nam bukiety i witają się buziakami w policzek. Następuje oficjalne przekazanie ręki przez ojca panny młodej i już możemy wejść. Sala jest skromnie udekorowana tak jak planowałam, zaczynam drżeć na całym ciele za dużo emocji staram się powtarzać słowa przysięgi. Stajemy przed urzędniczką, na srebrnej tacy leżą nasze obrączki dalej jest księga w której złożymy podpisy już jako małżeństwo, delikatnie ściskam palce Marka dodając sobie tym otuchy że to nie sen. On lekko się uśmiecha i odwzajemnia uścisk.
-Witam wszystkich zebranych gości, świadków i samych narzeczonych. Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy ponieważ tych dwoje młodych ludzi połączy się w jedność, od tej pory będą dzielić z sobą każdy smutek, radość i trudy wspólnego życia. Poproszono mnie aby nie było standardowej formuły przysięgi małżeńskiej, dlatego poproszę teraz pannę młodą o wygłoszenie swojej przysięgi.
-Dobrze.- Odwróciłam się tak aby patrzeć Markowi w oczy i powoli zaczęłam recytować słowa płynące gdzieś z głębi mnie.
-Ślubuję Ci zastąpić twojego anioła stróża, gdy ten będzie chciał wziąć urlop, kiedy będzie złamywał nad Tobą ręce i skrzydła, ja wtedy będę. Mi nigdy nie zabraknie sił. Podam Ci rękę gdy będziesz tonął, stanę twarzą w twarz, oko w oko z Twoim wrogiem, nigdy nie będę się bać. Gdy wieczorem po ciężkim dniu zechcesz spać, ja wtedy będę odstraszać złe sny i szeptać Ci czule do ucha: nie bój się śpij spokojnie, ja tu jestem, ochronię Cię od wszelkiego zła. ślubuję Ci prawdę, tak piękną i tak zwyczajną. Tą w słońcu czy deszczu. Prawda jest mocą, najważniejszą potęga, niech prawdą będzie wypełnione nasz życie. Ślubuje zostać przy Tobie nawet gdy nie będę miała sił wypowiedzieć Twojego imienia, kiedy będzie zabierać Cię choroba i gdy będziesz całkiem zdrowy. Kiedy będzie potrzeba oddać swoje życie za Ciebie, odebrać każde cierpienie, wysuszyć i schować każą łzę, która nie będzie łzą szczęścia-zrobię to bez wahania. Ślubuje, że nie będę dla Ciebie tylko żoną, ale także przyjaciółką u której zawsze znajdziesz zrozumienie, która będzie patrzeć na świat z dystansem i tą która podzieli z Tobą Twoje pasje. Ofiarowuję Ci całe swoje serce i głowę pełna myśli o Tobie oraz całą siebie ze swoimi wadami i zaletami, po prostu całą swoją bezwarunkową miłość. Chcę być z Tobą do końca życia i dzielić z Tobą każdą dobrą i złą chwilę, chcę być Twoją żoną i Twoim przyjacielem, chcę Cię kochać i być kochaną.- Kiedy wypowiadałam te słowa czas jakby się zatrzymał nikt nie wyraził swojego zdania, nawet żadna mucha nie przeleciała. Zauważyłam że Klara ociera oczy, tak samo mama i ciocia.
-Przyznam że nie tego się spodziewałam, teraz poproszę pana młodego.
-Już. Kiedy Cię poznałem to było jak dotyk anioła, jak nieskazitelny podmuch wiatru w którym znalazłem spokój i ukojenie
Jesteś dla mnie jak rozległy i spokojny ocean, który kryje w sobie tak wiele sekretów i miłości.
Pragnę Cię codziennie na nowo poznawać jak nie odkrytą jeszcze galaktykę.
Pragnę dzielić z Tobą każdy dzień , każde szczęście i każdy smutek.
Pragnę być z Tobą na zawsze, nierozłącznie, wiecznie. Ty jesteś moim sercem, moja duszą, moim niekończącym się pragnieniem,  
dla którego tylko żyję. Będę Cię kochać do ostatniego zachodu słońca, do ostatniego śpiewu rajskiego ptaka , do mojego ostatniego tchu. Dzisiaj, Jutro, Na Zawsze.  
Marek cały czas patrzył mi w oczy, mimo iż jego przysięga była krótsza zawierała całą jego miłość do mnie. Kiedy zaczął wypowiadać słowa usłyszałam skrzypce, grała na nich dziewczyna schowana w kącie sali. Skończyła razem z nim.
-Teraz proszę o założenie obrączek. Pani pierwsza.- Podała mi ją do ręki.
-Dziękuję.- Trzymając prawą rękę Marka powoli wsunęłam mu ten złoty krążek na palec wypowiadając słowa z głowy.
-Chce tobą oddychać i tobą się cieszyć. Kocham cię
-Teraz pana kolej.-Marek przyjął obrączkę od urzędniczki i chwile obracał ją w dłoni. Wziął moją rękę i wkładając mi obrączkę na palec patrzył mi w oczy jakbyśmy byli sami.
-Z tobą dzielić niebo i z tobą w nim grzeszyć. Kocham cię
-Skoro obrączki znalazły się na właściwym miejscu, ogłaszam was mężem i żoną. Może pan pocałować żonę.
Na ten moment czekałam, wreszcie jesteśmy razem na dobre i złe.
-Zanim jednak przejdziemy do składania życzeń przez gości, poproszę o złożenie podpisów w księdze ślubów. We czwórkę podeszliśmy i po kolei składaliśmy podpisy. Po wszystkim nadszedł czas na życzenia jak zawsze pierwsi są rodzice potem reszta gości. Moja mama najpierw nas wyściskał potem dopiero przeszła do życzeń
-Moi drodzy życzymy wam wszystkiego co najlepsze, wiele radosnych dni i czego tylko sobie zapragniecie żeby wam się spełniło.
-Dziękujemy. Za wszystko.
Po kolei podchodzili nasi najbliżsi mój chrzestny z ciocią, Klara z Szymonem, Rafał z Julią. Nasi przyjaciele wyściskali nas za wszystkie czasy. Następnie przyszła kolej na siostrę Marka uroczą jak zwykle.
-No więc czego wam życzyć skoro już macie tą swoją wielką miłość, a już wiem żebyś szybko pożałował swojej decyzji kiedy ta panna zostawi cię z niczym bez grosza przy duszy.  
-Dzięki wielkie. Jesteś jak zawsze urocza i szczera aż do bólu.
-Taka się już urodziłam. Do zobaczenia  na sali.
-Mam nadzieję że rzadko będziemy się widywać.- Spoglądałam za nią kiedy kierowała się do swoich rodziców stojących przy drzwiach.
-Nie martw się kochanie, już ja o to zadbam.
Na samym końcu była moja siostra i szwagier. Klara nadal ocierała oczy chusteczką.
-Czego ja wam mogę życzyć kochani skoro wszystko macie, no może dzidziusia. Obym szybko ciotką została. Szwagier musisz się postarać nie wypuszczaj jej z sypialni dopóki nie zmajstrujesz mi siostrzeńca lub siostrzenicy.- Przewróciłam tylko na te życzenia oczami bo wiedziałam że żartuje. Ale za to ja kocham.
-Jasne na to mamy czas. Na razie zajmiemy się rozpieszczaniem waszej pociechy.
-No przecież od tego są rodzice chrzestni.
-Ale jak to, że my mamy nimi być?  
-No a kto? Jesteś moją jedyną siostrą, a Janek nie ma brata więc Marek jako bliski kolega będzie idealny.
-Siostra to najwspanialszy prezent jaki mogłaś mi dać w tym dniu.
Uścisnęłam siostrę jak tylko mogłam najmocniej, a Marek przybił  piątkę z Jankiem.
-No stary umiecie zaskoczyć.
-To był pomysł mojej żony. Dobra trzeba się zbierać na salę.
Teraz zamiast rodziców w samochodzie siedziałam z Markiem i Jankiem z tyłu a moja siostra z przodu ze względu na więcej miejsca. Nadal nie mogłam uwierzyć że jestem żoną tego faceta, że już od dziś moje życie totalnie się zmieni. Nie będę wracała do pustego mieszkania będę miała dla kogo gotować i na kogo czekać. Pod salą czekali nasi rodzice z tradycyjnym chlebem i solą. Mimo iż to tylko ślub cywilny tradycja musi być, po potłuczeniu kieliszków na szczęście Marek wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg sali. Wszystko było przygotowane perfekcyjnie nad naszym miejscem wisiało nasze zdjęcie oświetlone lampeczkami choinkowymi, na stołach zapalono pływające świeczki w kieliszkach. Tak jak to zaplanowałam.  
-Kochanie przeszłaś samą siebie, to nie wesele tylko prawdziwy bal godny księżniczki jaką dla mnie jesteś.- Marek delikatnie musnął ustami moje ucho a ja zadrżałam pod wpływem tej pieszczoty.
-Nie żartuj sobie i nie rozpraszaj mnie.  
-Czym cię rozpraszam? Co?
-Ty już dobrze wiesz.  
-Witamy szanownych gości i parę młodą na tym skromnym ale uroczym weselu. Dziś będziemy umilać państwu zabawę. Teraz zapraszamy do odśpiewania STO LAT dla młodej pary i na kieliszek szampana za ich zdrowie. Po toaście wszyscy udaliśmy się na obiad, z daleka słyszałam utyskiwania mamy Marka na to że dania są takie prostackie i byle jakie. Jednak nikt z moich bliskich nie zwracał na nią uwagi, ja skupiłam się na mojej niespodziance. Starałam się nie zwracać uwagi na dziwne uśmiechy jego siostry, miałam wrażenie że ona coś knuła. Po pierwszych dwóch daniach przyszedł czas na nasz pierwszy taniec, stanęliśmy na samym środku parkietu i czekaliśmy tylko aż wszyscy goście zbiorą się w kółko. Kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki naszej piosenki, zaczęliśmy tańczyć poza instrumentami zespołu zdawało mi się że słyszałam skrzypce. Spojrzałam w stronę podestu i zobaczyłam dziewczynę z urzędu grająca wraz z muzykantami.
-To moja niespodzianka dla ciebie kochanie. -szept Marka przywrócił mnie do rzeczywistości.
-Boże, to jest niesamowite. Skąd wiedziałeś że marzę o skrzypcach na ślubie.  
-To moja słodka tajemnica, tak bardzo cie kocham.
-Ja ciebie również.- Pocałowałam go delikatnie w momencie kiedy zabrzmiały ostatnie takty piosenki.  
-A teraz moja niespodzianka.- Zostawiłam go na środku parkietu i podeszłam do wokalisty. Stanęłam koło niego i czekałam aż zagrają pierwsze takty piosenki. Marek stał lekko skołowany nie wiedział co zamierzam. Wtedy zaczęli grać.
-Kochanie tym utworem pragnę ci podziękować za każdą wspólną  chwilę już spędzoną i te które razem spędzimy jako małżeństwo. Kocham Cię.
To jak sen, który spełnił się,
w dłoni dłoń, jedno bicie serc.
Tylko ty, chwytasz każdy zmysł,
teraz wiem, czym miłość jest.
Znika lęk, kiedy zjawiasz się,
jesteś, jak na pustyni deszcz.
Noc i dzień, twoje imię ma,
dla nas nie istnieje czas.

Ooo, cały mój świat,
to jak na ziemi raj, kiedy ty jesteś przy mnie.
Ooo, to cały mój świat,
a w nim znaczenia brak, kiedy nie ma cię dla mnie.
Wierzę w nas, wierzę w każdą obietnicę,
mamy czas, zatrzymamy czas.

Czekam, aż staniesz u mych drzwi.
Twoja twarz, wszystko powie mi.
Jeszcze wciąż, płomień tli się w nas.
Nie dopuśćmy, żeby zgasł.

Ooo, cały mój świat,
to jak na ziemi raj, kiedy ty jesteś przy mnie.
Ooo, to cały mój świat,
a w nim znaczenia brak, kiedy nie ma cię dla mnie.
Wierzę w nas, wierzę w każdą obietnicę,
mamy czas, zatrzymamy czas.

Przezwyciężę każdą burzę,
pokonam mocny wiatr.
Niech patrzą wszyscy,
ja chcę poczuć Cię bliżej.
Nie słucham słów doradców,
co mówią ginie gdzieś.
Ja i tak czuję, że....
Ooo, cały mój świat,
to jak na ziemi raj, kiedy ty jesteś przy mnie.
Ooo, to cały mój świat,
a w nim znaczenia brak, kiedy nie ma cię dla mnie.
Wierzę w nas, wierzę w każdą obietnicę,
mamy czas.

Czuję, że....
Ooo, cały mój świat,
to jak na ziemi raj, kiedy ty jesteś przy mnie.
Ooo, to cały mój świat,
a w nim znaczenia brak, kiedy nie ma cię dla mnie.
Wierzę w nas, wierzę w każdą obietnicę,
mamy czas, zatrzymamy czas.  

Sama nie wiem kiedy poleciała mi łza, cały czas spoglądałam w kierunku męża i widziałam w jego oczach wszystkie uczucia i szczęście. Goście zaczęli bić brawo a mój mąż podszedł do mnie i wziął mnie w ramiona całując.
-Kocham cię, i nigdy nie przestanę.  
-Tak samo ja.
Nagle na podium stanęła Natalia trzymając mikrofon w dłoni  
-Drodzy goście ja też mam dla Państwa młodych niespodziankę a raczej dla mojego kochanego brata. Za chwilę będzie wyświetlony krótki filmik z udziałem mej kochanej bratowej.
Posłała nam śliski uśmiech, wiedziałam że nic dobrego z tego nie wyniknie, niczego nie ukrywałam przed Markiem co by mogła pokazać. Kelner wniósł projektor i laptopa, kiedy wszystko podłączono, włączyła komputer i podpięła pendraiwa przez chwilę czegoś szukała, i po sekundzie na ekranie wyświetliły się moje zdjęcia z Tomkiem podczas naszej rozmowy tu na sali. W kawiarni, zrobione przez Ewkę. Kto znał prawdę nie przejął się tym tak bardzo, jednak na scenę wkroczyła matka Marka.
-Możesz nam to wytłumaczyć? Kim jest ten chłopak?
-Majka nie musi nikomu niczego tłumaczyć. Jak sama zauważyłaś Tomek jest na sali ze swoja dziewczyną.- Marek patrzył na matkę z nienawiścią.
-Braciszku jesteś naiwny jak zwykle, nie widzisz że jej zależy na kasie.
-Tak Natalia ma rację, wszystko obraca się wokoło majątku jaki masz odziedziczyć.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie byłam uczona iż pieniądze są najważniejsze tylko rodzina. Rodzice wpoili mi szacunek do ludzi i tego co osiągnę własną pracą, nie potrzebuje ich pomocy aby zarobić na siebie.- Byłam naprawdę wściekła, jak oni mogą niszczyć mój dzień.
-Nie pozwolę Państwa córce obrażać mojej. Moje dzieci mają własny majątek, którym od dziś będą dysponować jak zechcą.
Spoglądałam na ojca nie rozumiejąc o czym mówi. Klara była również zaskoczona.
-Jasne kogo pan chce oszukać, to ona namówiła Marka aby walczył o swoją część majątku. I tak ci się to nie uda. Nie pozwolimy mu na przejęcie. Słyszysz nie dostaniesz mojej kasy.
-To był tylko mój pomysł, a pieniądze są nie dla mnie i Majki tylko dla rodziny Sama. W końcu był naszym bratem i należy mu się jakaś część spadku po dziadku.  
-Ty oszalałeś. Nigdy na to nie pozwolimy, ta baba nie dostanie ani grosza.- Jego matka była bliska histerii.
-Całe szczęście nie ty o tym decydujesz, jestem żonaty więc pieniądze są już moje. Wystarczy dostarczyć akt zawarcia małżeństwa i po sprawie.
-Nie ośmielisz się tego zrobić.  
-W tym momencie mój adwokat przesyła akt do prawnika dziadka. Jeszcze w tym miesiącu oni dostaną to co im się należy.- Marek podszedł do laptopa i wyłączył go.- A te zdjęcia widziałem i nie robią już na mnie wrażenia. Poproszę was jeszcze o opuszczenie  mojego wesela.  
-Wyrzucasz nas z wesela.- Szok i niedowierzanie na ich twarzach bezcenne. - Swoich rodziców!!!
-Tak. Ponieważ nie szanujecie mojej żony i jej rodziny. Dlatego nie jesteście tu mile widziani. A teraz proszę was o opuszczenie sali.
Po jego słowach wyszli z sali, nie  oszczędzając w słowach. Że pożałujemy i jeszcze nam pokażą. Mimo tej nieprzyjemnej sytuacji, reszta wieczoru przebiegła rewelacyjnie, goście bawili się świetnie. My z Markiem praktycznie nie schodziliśmy z parkietu. Do godziny 4 czas zleciał nam błyskawicznie, nawet się nie spostrzegłam że już jest ta godzina i pora pożegnać gości, ponieważ nie wyprawialiśmy poprawin. Dziś wieczorem mieliśmy lot do Anglii, a jutro spotkanie w kancelarii adwokackiej, musieliśmy dokończyć przepisanie części spadku dla rodziny Sama. Noc spędzaliśmy w hotelu przy sali, byłam wykończona i zarazem szczęśliwa gdyż wszystko zaczęło się okładać. Niedługo otworze własną firmę organizującą przyjęcia, będę współpracowała z Jerrym ponieważ jest najlepszym fotografem jakiego znam. Niedziela minęła nam na otwieraniu prezentów od gości i obiedzie pożegnalnym, Klara wraca z Jankiem razem z nami ponieważ biuro już dłużej nie może funkcjonować bez jakiegokolwiek szefa. Muszą być zatwierdzone projekty i wreszcie odkładane spotkania z następnymi klientami powinny dojść do skutku. Ja miałam również wrócić na jakiś czas do pracy, do póki nie załatwię wszystkich formalności związanych z otwarciem firmy, Marek obiecał pomoc mi szybszym załatwieniu wszystkiego. Zbliżała się zima i najcudowniejszy okres święta które uwielbiam. Za 5 miesięcy moja siostra ma termin, nie mogę się doczekać aż ta malutka istotka będzie z nami. Pokój dla dziecka jest już gotowy został wykonany podczas naszego pobytu w Polsce przez ojca Rose, jestem ciekawa reakcji mojej siostry nie widziała go ponieważ miał być to mój prezent dla niej i dziecka. Podczas obiadu korciło mnie, aby poruszyć temat naszego niby majątku. Dyskutowałam o tym z Klarą rano podczas śniadania.
-Tato, ja i Klara chcemy się dowiedzieć o czym wczoraj mówiłeś do rodziców Marka?- Musiał spodziewać się tej rozmowy, gdyż tylko wstał żeby wyciągnąć jakąś teczkę z kredensu.  
-Czekałem aż każda z Was założy rodzinę, dawniej inwestowałem na giełdzie i zarobiłem trochę pieniędzy.
-Nadal nic nie rozumiemy?- Byłam coraz bardziej zaciekawiona, nie spodziewałam się że tata grał na giełdzie.
-Udało mi się zyskać trochę więcej niż zainwestowałem. Znam się na budownictwie dlatego wiedziałem jakie decyzje zapewnią mi jakiś zysk.
-Jakiś tzn jaki?
-30 tysięcy złotych.  
-O mój boże ile? Tato to jakiś żart.
-Nie kochanie, zrezygnowałem z inwestycji i ulokowałem pieniądze na lokacie. Dość wysoko oprocentowanej żebyście miały jakieś oszczędności w razie kłopotów z pracą. Jednak Klara wyjechała do Anglii z Jankiem, ty widywałaś się z Karolem.  
-Ale co to wszystko ma do rzeczy.
-Obecnie na lokacie jest 90 tysięcy złotych, po 45 dla każdej z was. Jesteście samodzielne macie rodziny, ty planujesz założenie własnej firmy, a twoja siostra spodziewa się dziecka. Przydadzą się wam.
-Pewnie masz rację, ale to ogromna suma pieniędzy.  
-Majka ma rację. Myślę że swoją część zostawię na lokacie aby moja córka miała zapewnioną dobrą przyszłość. Co o tym sądzisz kochanie.
-Też tak myślę. To świetny pomysł. Pomyślałem jeszcze o tym że możemy wykupić nasze mieszkanie.  
-To niezła myśl będziecie na swoim. A co ty zrobisz ze swoimi?
Sama nie wiedziałam, nie miałam pomysłu muszę to przemyśleć i przedyskutować z mężem.
-Nie wiem jeszcze. Ale wiem że już czas na nas. Pora się zbierać na lotnisko.
Na lotnisko odwoził nas tata, byłam milcząca ciągle zastanawiałam się nad tym co zrobię z moją częścią pieniędzy. Nie mam dziecka, pieniądze na firmę dostane z urzędu ponieważ zapewnię miejsca zatrudnienia. Jak już znajdę się w swoim mieszkaniu to porozmawiam z Markiem.
-Majka już jesteśmy, coś się dzieje nie odzywałaś się calutką drogę. Pewnie nie chcesz wyjeżdżać.  
-Nie chodzi o to. Myślę o tym co powiedział tata.  
-Na pewno coś ci przyjdzie do głowy. Cokolwiek to będzie będę przy tobie.
-Wiem i za to cię kocham.
Pożegnaliśmy się i przeszliśmy przez odprawę. Cały lot praktycznie przespałam, do mieszkania dotarliśmy koło 11 w nocy. Marek kazał mi poczekać przed drzwiami a on wniósł nasze walizki.
-Teraz muszę zrobić to co każdy świeżo upieczony mąż.  
-Czyli.
-Przenieść swoją ukochaną przez próg naszego domu.
Zanim się zorientowałam przeniósł mnie przez próg i zaniósł do sypialni. Byłam szczęśliwa i pragnęłam tylko aby się położyć spać.  
-Wezmę szybki prysznic i kładę się do łóżka.
-Myślę że to dobry pomysł. Może weźmiemy wspólny prysznic.  
Widziałam jak się uśmiecha czekając na moją odpowiedź.  
-Zgoda. Ale ja będę pierwsza.- Puściłam mu oczko i pobiegłam do łazienki. Prysznic zajął nam prawie pół godziny, kiedy położyłam się od razu zasnęłam czując jak Marek się do mnie przytula.
Z samego rana obudziłam się sama, wchodząc do kuchni zobaczyłam na stole świeżą kawę i śniadanie. Z łazienki dobiegał szum prysznica na wspomnienie wczorajszej nocy zarumieniłam się.  
-Kończyłam właśnie kawę kiedy mój mąż wszedł do kuchni ubrany w garnitur.
-Witam mam nadzieję że ci smakowało?
-Jeśli tak ma wyglądać każdy mój ranek to warto było brać ślub.
-Tylko dla śniadań? A co powie pani o prysznicu?
Na samo wspomnienie znów się zarumieniłam.
-Ślicznie ci z rumieńcami. A teraz zmykaj bo niedługo mamy być w urzędzie, aby odebrać twój nowy dowód. Potem mamy spotkanie z adwokatem dziadka.
-Ale ja nie składałam jeszcze wniosku o dowód.
-Nie pamiętasz jak mówiłem że składam już wniosek o twój dowód, kiedy szukałem zdjęć.
-Coś sobie przypominam, podpisywałam jakiś wniosek kompletnie nie zwróciłam uwago co podpisuje.
-Widzisz pomyślałem za ciebie, ty byłaś zajęta organizacją i wcześniej rehabilitacją. A teraz szybciutko pod prysznic musimy zaraz wychodzić.  
Dałam mu buziaka i pobiegłam wybrać jakieś odpowiednie ubranie. Zdecydowałam się na dzianinową sukienkę z rękawem  ¾ do tego czarne botki na obcasie, wyjęłam z szafy szary płaszczyk. Wzięłam czystą bieliznę i pobiegłam się szykować. Umalowałam się naturalnymi kolorami tylko usta podkreśliłam koralową szminką. Kiedy odebrałam dowód nie mogłam oderwać wzroku od mojego imienia i nazwiska Marka widniejącego zaraz za nim.  
-Coś nie tak?
-Nie wszystko w porządku.  
W poczekalni byłam bardzo zdenerwowana, ponieważ ma się tutaj pojawić rodzina Sama. Muszą podpisać dokumenty wyrażające zgodę na przyjęcie majątku. Domyślam się że nie przyjmą nic od ojca, więc najpierw musimy przepisać go na Marka. Zostaliśmy poproszeni do gabinetu gdzie za biurkiem siedział starszy pan, wydawał się sympatyczny i taki też był.
-Witaj synu dawno cie nie widziałem, wybacz że nie byłem na ślubie ale moja synowa urodziła. A to pewnie twoja żona o której mi tyle opowiadałeś.
-Witam panie Anatolu, tak to właśnie Majka. A co do ślubu proszę się nie martwić i przyjąć moje serdeczne gratulacje z okazji narodzin.
-Ja również gratuluję, i miło mi pana poznać. Mam nadzieję że nic złego o mnie nie mówił.
-O nie, nigdy nie widziałem Marka tak szczęśliwego. Jego dziadek pewnie by cie kochanieńka ozłocił.  
-Przesadza pan. Nic takiego nie zrobiłam. Pan zna matkę i brata Sama, wiem od męża że czasem pomaga pan im.
-Tak. Robię to w imieniu mojego przyjaciela, a dziadka tego młodzieńca obok pani. Dowiedział się na łożu śmierci o tym co nawyprawiali jego bliscy. Był w szoku, kiedy jedyny syn zrobił coś takiego z własnym dzieckiem. Nie mniej zmartwiło go zachowanie jego wnuczki. Marku jeszcze o tym nie wie nikt poza mną, ale twój ojciec, matka i siostra nie dostaną nic ze spadku.
-Jak to? Przecież widziałem testament dziadek większość firmy i innych nieruchomości zostawił ojcu, a resztę rozdzielił między mnie i siostrę.
-Tamten dokument został sporządzony przed pobytem w szpitalu, jednak po tym jak się dowiedział o całej sprawie zmienił go w obecności lekarza i mnie.
-A co się zmieniło w testamencie?- Marek był widocznie poruszony tym czego się dowiedział.
-Wszystko praktycznie zapisał tobie, rodzinie Sama zostawił mieszkanie w Londynie i całkiem pokaźną sumę pieniędzy więc nie będziesz musiał przekazywać im swojej części majątku ponieważ jesteś głównym udziałowcem w rodzinnej firmie.
-To niesamowite, a jak ojciec zareagował na to wszystko?
-Dziś mu to przekaże ponieważ domaga się unieważnienia tego starego testamentu abyś nie dostał swej części.
-Mam wrażenie że nie będą zadowoleni.
-Masz rację, ale ja nie potrzebuje takiego majątku. Mam własną firmę i jej chcę się poświęcić, zawsze chciałem się odciąć od rodzinnej kasy.
-Ja cię rozumiem, część możesz przepisać na dziecko jeśli kiedyś się na nie zdecydujecie, jako takie zabezpieczenie jego przyszłości. Samo będzie mogło decydować o tym na co zostanie przeznaczone po ukończeniu pełnoletności. A do tego czasu będą spokojnie sobie leżeć na kącie i z biegiem lat rosnąć.
Marek siedział zamyślony, nic się nie odzywał.
-Kochanie myślę że to dobre rozwiązanie, nie musimy korzystać z tych pieniędzy poczekamy. Mamy swoje oszczędności damy sobie radę, a to będzie przyszłość naszego dziecka lub dzieci.
-Dzieci powiadasz, skoro ty wyrażasz zgodę to ja również.
-Cieszę się że mamy ustalone wszystko. Pani White powinna już tutaj być.  
W tym momencie sekretarka zapowiedziała kolejnych interesantów. Ciekawa byłam jak zareagują na te wieści jakie ma dla nich mecenas.  Do gabinetu weszła skromnie ubrana kobieta na oko w wieku mojej mamy i nastoletni chłopak wyglądający jak wierna kopia mamy.
-Witam panią serdecznie, ciesze się że zgodziła się pani z nami spotkać.
-Zgodziłam się tylko ze względu na Marka.  
-Witam panią, przepraszam że tak długo się nie odzywałem, ale miałem kilka ważnych spraw do załatwienia. Witaj młody jak się czujesz?
-Siema na razie jest ok. tylko szkoda że nie mogę grać w kosza.
-Już nie długo to się zmieni, obiecuję ci. A chciałem wam przedstawić moją żonę Maję.
-Cieszę się że jesteś szczęśliwy. Miło mi panią poznać.
-Proszę mi mówić po imieniu, Majka
-Sue, a ten młody człowiek to Tommy mój syn.
Przywitałam się z nim i czekaliśmy aż pan mecenas zacznie odczytywanie testamentu. Przeszkodził nam telefon.
-Tak oczywiście rozumiem, niech wejdą tak miałem właśnie zacząć. Drodzy państwo czekamy jeszcze na rodziców pana Marka którzy dowiedzieli się o odczytaniu testamentu i chcą w nim uczestniczyć.
-To będzie ciekawie.  
Do gabinetu wparował ojciec wraz z matką byli wściekli.
-Co ty sobie wyobrażasz, jak śmiesz odczytywać testament mojego ojca bez mojej obecności, nic nowego w nim nie ma.
-Zaraz się przekonamy czy jest to ten sam dokument.
-A co oni wszyscy tu robią ich to nie dotyczy.
-Zapewniam droga pani że dotyczy. Możemy zaczynać.
-Oczywiście.
-W takim razie witam państwa na odczytaniu ostatniej woli Stanisława Eugeniusza Tomczaka, testament został spisany podczas pobytu w szpitalu w obecności świadka, lekarza prowadzącego i mojej.  
-To jakaś kpina ojciec testament spisał w biurze nie w szpitalu.
-Proszę mi nie przerywać. W pełni władz umysłowych i w obecności dobrze znanych mi osób moją ostatnia wolą jest aby większość udziałów w firmie i moich nieruchomości przekazuje mojemu wnukowi Markowi Tomczakowi, mieszkanie w Londynie przepisuje na panią Sue White i jej małoletniego syna Tommego, jak również postanowiłem sfinansować leczenie małoletniego i zabezpieczyć jego naukę dlatego opłacone zostanie stypendium. Mojemu synowi zostawiam dom w którym obecnie mieszka, wraz z małżonką i córką.  
Było tego jeszcze sporo drobnych załączników i zeszło nam blisko 2 godziny miny rodziców Marka były bezcenne praktycznie zostali bez niczego.
-To jakaś kpina, jutro pójdę do sądu i podważę ten testament.
-Niestety to się panu nie uda, testament został podpisany przy obecności sędziego i jest niepodważalny.  
-Kochanie zrób coś oni zabrali nam wszystkie pieniądze. Nie stój tak.
-Zamknij się, a my się jeszcze policzymy.
Wściekli opuścili pomieszczenie, a ja zauważyłam że Markowi ulżyło kiedy wyszli.
-Ale ja nie rozumiem dlaczego ten pan nam zapisał mieszkanie i chce zapłacić za leczenie. Nic nie rozumiem.
-Już pani to wytłumaczę, Marek chciał pani pomoc i oddać wam swoją część spadku, z tego starego testamentu. Nic nie wiedział że został sporządzony nowy i nie musi już toczyć wojny z rodzicami o pieniądze dla was.
-Marek czemu tak ci na tym zależy, ja chce tylko zapomnieć o tych wszystkich przykrościach.
-Niech pani się nie gniewa na niego, Marek w ten sposób chciał pomóc Tommemu spełnić marzenia i to o czym marzy. Sam chciałby tego aby jego brat był szczęśliwy.
-Pewnie masz rację. Dziękujemy serdecznie, to ułatwi nam wszystko. A jeśli chodzi o to mieszkanie to zrezygnujemy z niego nie jest nam potrzebne.  
-Niech się pani jeszcze zastanowi, możecie je wynająć i odkładać pieniądze na lokatę dla młodego.  To dobra inwestycja.
-Zgoda zastanowię się. A teraz muszę się pożegnać ponieważ spieszę się do pracy, a was zapraszam do siebie na kolację.
-Z przyjemnością skorzystamy, do zobaczenia.
Wyszliśmy z gabinetu kilka minut po nich i udaliśmy się do biura Marka po dokumenty które musiał podpisać, ale to już w domu. Kilka następnych tygodni spędziłam na bieganiu od urzędu do urzędu i załatwianiu spraw związanych z założeniem firmy. Kiedy wszystko było już gotowe podpisałam umowę współpracy z Jerrym, znalazłam odpowiednie miejsce na biuro. Znajdowało się blisko naszego mieszkania i dzięki temu mogłam być blisko siostry. Święta spędziliśmy w Polsce z rodzicami w domu cioci i wuja ponieważ w ich domu już rozpoczęły się prace remontowe. Wszystko układało się doskonale. Zaprzyjaźniłam się z Sue i często pomagała mi w jakiś zleceniach. Z markiem zaczeliśmy rozmyślać o ślubie kościelnym.

Andzia1514

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 9506 słów i 52244 znaków.

2 komentarze

 
  • AdziaYork

    Świetna :rotfl:

    11 lut 2017

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko kochana :* :* :*

    25 sty 2017