Osiem lat. Rozdział XII

ROZDZIAŁ XII
     Stanął przy oknie i ujrzał pierwszy śnieg na dworze. Właśnie od niego odchodził gdy mignęła mu znajoma twarz. Po drugiej stronie ulicy zauważył rudowłosą przeszłość w grubym, brązowym płaszczu. Jej nogi przysłaniały czarne kozaki, a wokół szyi zawieszony był kolorowy szalik. Spod zielonkawej czapki wystawały rude loki.  Na jej ustach błąkał się nieśmiały uśmiech. Odważnie podniosła głowę ku górze i pomachała ręką. W drugiej zaś trzymała jakąś ciężką torbę. Sebastian spoglądał niepewnie. Zastanawiał się co ma zrobić, czy podejść, czy po prostu odsunąć się od okna i zapomnieć. Nie mógł się zdecydować i to ona wykonała pierwszy krok, potem drugi i kolejne. Nie zdążył się obejrzeć a już pukała do jego drzwi. Szczelniej owinął się bluzą z kapturem, wziął głęboki oddech i poszedł otworzyć. W jej oczach migał blask jakiego do tej pory nie widział.
- Odchodzę - wypowiedziała słowo, którego on się by nigdy nie spodziewał. Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił wydobyć z siebie nic - zanim spytasz: dlaczego, o co chodzi, jak to i tak dalej wiedz, że zawsze cię kochałam. Byłeś moim jedynym pragnieniem a jednocześnie zmartwieniem. Moją pierwszą miłością i odrzuceniem. Nie winię cię, że oddałeś mi swoje serce tak późno, że dopiero gdy mnie straciłeś zrozumiałeś ile dla ciebie znaczę. Bo dopiero gdy tracimy kogoś, dowiadujemy sie, że to najważniejsza osoba  w naszym życiu.
- Aneta...
- Nie przerywaj, bo zaraz się skończy.
- Co się skończy? - popatrzył zdziwiony.
- Czas - podeszła do niego i przyłożyła dłoń do jego policzka. Pomimo mrozu na dworze, jej ręka była ciepła i przyjemna - za parę minut obudzisz się i po raz kolejny zrozumiesz, że to zwykły sen. Tylko, że to już ostatni sen ze mną. W końcu nadchodzi dzień, w którym wypowiem magiczną przysięgę. I te słowa nas odmienią. Pragnę się z tobą pożegnać i chce być wiedział: w moim sercu zawsze będzie zarezerwowane miejsce dla ciebie. Nikt ani nic go nie zajmie. Dziękuje za wszystko co mi ofiarowałeś w życiu i czego nauczyłeś. Żegnaj.
- I ja dziękuje  -wtuliła się w niego.
     Otworzył oczy i spojrzał przed siebie. Na zielonej ścianie wisiał jego plakat z dzieciństwa. Aktorka uśmiechała się szeroko. Sięgnął po telefon by sprawdzić godzinę. Zdziwił się bo czekała na niego wiadomość. Była to rudowłosa:
     "Sebastianie to już dziś. Przykro mi, że nie będzie Cię obok mnie ale rozumiem. Mam nadzieję, że spotkamy się w najbliższym czasie. Pozdrawiam Aneta".
     Nic nie odpisał. Odłożył komórkę i położył się na plecach. Spojrzał w sufit. Dochodziła dziesiąta rano. Słyszał jak na dole mama krząta się po kuchni. Był u rodziców od trzech dni, a mimo to nadal cierpiał. Momentami zawieszał się w myślach o przyjaciółce. Został przyłapywany przez rodzicielkę. Wtedy ją okłamał, że zastanawia się nad obrazem drugiej restauracji i jej standardami. Nie znosił tego robić, ale nie chciał zdradzać się z uczuciami.
     Nie umiał bezczynnie wyleżeć w łóżku, dlatego wstał. Sięgnął na krzesełko po spodnie dresowe i bluzkę. Założył ubranie na siebie i zszedł po schodach. Na dole skierował się do miejsca, skąd dochodziły przed chwilą odgłosy.
- Dzień dobry mamo. Cześć tato - ucałował kobietę w policzek, a mężczyźnie podał rękę. Zasiadł do stołu.
- Witaj synu. Mówiłem Małgorzacie, żeby była ciszej bo cię zbudzi. Ale wiesz jaka ona jest.
- Nie spałem już pół godziny.
- W takim razie co powiesz na jajka sadzone i bekon smażony w ramach przeprosin? - spytała matka.
- Mamuś wystarczą płatki i mleko.
- Przestań, wiesz że lubię gotować. Po za tym dziś jest sobota, a wiesz co to oznacza. Do popicia kawę z mlekiem, bez cukru?
- Znasz mnie bardzo dobrze.
- Wiem - matka zaczęła plątać się po kuchni i piętnaście minut później postawiła przed nim talerz z parującym jedzeniem. Ojciec w tym czasie wyszedł z kuchni tłumacząc się obowiązkami.  
     Pani Palich zajęła miejsce po drugiej stronie stołu i patrzyła jak Sebastian ze smakiem zajada śniadanie. Poczuła się jak dwadzieścia lat temu, kiedy sobota i niedziela była ich dniem. Zawsze jedli wspólnie rano, a potem jeździli do miasta na zakupy. Po kolacji robili sobie wieczór gier. Gdy Sebastian był starszy to zaczął chodzić na dyskoteki albo na jakieś ogniska. Czasami też po prostu spotykał się z przyjaciółmi. Pomimo tego zawsze w niedziele o dziewiątej rano stawiał się w jadalni. Koło jedenastej chodzili na godzinny spacer.
- O czym myślisz mamo? - wyrwał ją z zamyślenia.
- O przeszłości, o naszych weekendach i częstych wyjazdach na łono natury w lato.
- Uwielbiałem to. Chcesz o czym porozmawiać?
- Chwilę temu oznajmiłeś, że znam cię dobrze.
- Prawda.
- Dziś jest ślub twojej przyjaciółki sprzed lat. A ty zamiast szykować się na imprezę siedzisz tu. Nie wspominasz nawet słowem o tym, że się wybierasz. Nadal ją kochasz?
     To było tak zaskakujące pytanie, że go zatkało. W jego głowie bębniło jedno pytanie: "Skąd wiedziała?". Stawał się to ukrywać najbardziej jak potrafił. Sama Aneta tego nie zauważyła dopóki jej tego nie wyznał. Milczał od paru minut. Pierwsza odezwała się kobieta:
- Matczyne serce wie, kiedy cierpi jej dziecko. Pamiętam dzień, w którym przyjechałeś zaraz po wyjeździe Anety. Wspomniałeś mimochodem, że rudowłosa już nas nie odwiedzi.  Dojrzałam w Twoich oczach smutek nie do opisania. Byłeś blady i nieszczęśliwy. Wtedy zrozumiałam.
- Nigdy nic nie powiedziałaś.
- Ty też nigdy nic nie powiedziałeś. Synu, miałeś dwadzieścia kilka lat. Nigdy nie ciągnęłam cię za język, a czekałam aż sam zechcesz się wyżalić. Miałam wtedy mnóstwo pytań do ciebie. Teraz mam tylko jedno. Czy mogę wiedzieć dlaczego ona wtedy wyjechała? I jak do tego doszło?
- Bo mnie pokochała... - jego oczy zalśniły od łez.  
- Ale przecież i ty ją kochałeś - powiedziała zdziwiona.
- Tylko mamo, ja uświadomiłem to sobie w momencie kiedy jej już nie było - Sebastian powrócił myślami do przeszłości. Znowu był w przedpokoju, siedział na podłodze skulony i płakał - napisała do mnie sms-a tamtego dnia, że popsuła jej się pralka i czy mógłbym zajrzeć po pracy. Zgodziłem się, bo czemu i nie? Wybiła osiemnasta gdy wchodziłem po schodach do jej mieszkania. Zapukałem, ale nie otwierała. Wyjąłem więc własne klucze i wszedłem do środka. Tam była głuchość i nicość. Żadnych mebli, żadnej żywej duszy - po policzkach spłynęły pierwsze oznaki słabości - na turkusowej ścianie wisiała tylko biała, duża koperta. W niej był długi list. Opisała nasze wspólne wypady, imprezy. Na końcu napisała, że kocha i dlatego odchodzi. Przeczytałem jeden raz. Nie mogłem uwierzyć i zrobiłem to jeszcze raz, i jeszcze raz. Siedziałem pół godziny pod ścianą, a gdy wstałem zakręciło mi się w głowie. Serce mi mocniej zabiło i złapał skurcz. Wtedy właśnie doszło do mnie, że moje serce obdarzyło ją ogromnym uczuciem -  powiedział matce o wszystkim, że pomimo odkrycia dalej chciał być z Elwirą. Tylko, że ona nie chciała być stawiana na drugim miejscu. To co on zrozumiał tak późno, ona odgadła w zaledwie kilka dni. Nie ukrywał niczego przed mamą. Opowiedział o swoim ośmioletnim cierpieniu. O bólu kiedy spotkał ją w księgarni, a ona oznajmiła, że wychodzi za mąż. Mógł w końcu komuś się wyżalić. Pani Palich słuchała syna i nie przerywała mu. Patrzyła na niego nieszczęśliwego. Pragnęła jakoś ukoić jego ból, ale nie wiedziała jak. Gdy skończył patrzył przed siebie. Matka odczekała chwilę po czym spytała:
- A Aneta wie dlaczego cię nie będzie na jej ślubie?
- Tak. Dwa tygodnie temu po próbnej kolacji dostałem sms-a od kogoś. Wystukane tam było, że rudowłosa też mnie kocha. Ja jak głupi pognałem w te pędy, by usłyszeć od niej, że fakt kocha mnie. Kocha mnie, jak siostra kocha brata, jak przyjaciółka obdarza przyjaciela uczuciem. I że nic więcej dla niej nie będę znaczył. Przyjaźń to jedyne co mogę od niej otrzymać.
- Przykro mi synu - tylko tyle była w stanie wypowiedzieć.
- Wiesz mamo co jest najgorsze? Że pomimo iż ją kocham i wiem jak mocno zrani mnie to co tam będzie się dziś działo, chciałbym być obok. Chciałbym móc uczestniczyć w jej szczęściu. Bo wiem, że ona mnie potrzebuje.
- Jak miałeś cztery lata usłyszałeś ode mnie słowa.
- Pamiętam. Powiedziałaś, że gdzieś tam istnieje dziewczyna, która mnie pokocha i nie zostawi.
- Tak. Byłeś wtedy młody, a ja nie chciałam jeszcze bardziej ranić twoich uczuć. Teraz stoi przede mną trzydziestodwuletni facet. Nad jego brwiami widać małe zmarszczki. W kąciku ust również. Jesteś dorosły i rozumiesz. Chciałam ci wtedy powiedzieć, że jeszcze nieraz zostaniesz zraniony.
- Wiem.
- Zależy ci na jej szczęściu i chciałbyś towarzyszyć jej w tak ważnym dniu. Ale się boisz. Nie patrz tak na mnie. Wyczytałam w twoich oczach strach. Jesteś silnym mężczyzną. Zastanów się i odpowiedz sobie. Co jest dla ciebie ważniejsze: strach przed cierpieniem na ich widok czy uczestniczenie w tak szczególnym dniu dla kobiety, która jest wyznacznikiem twojego życia.
- Nie wiem.
- Ja też nie wiedziałam co mam zrobić, gdy paliła ci się restauracja. Zadzwonili do mnie pięć lat temu, a komórka wypadła mi z ręki. W oczach stanęły mi łzy i pogubiłam się. Jeszcze chwila i bym się załamała. Tylko co by mi to dało? Musiałam znaleźć w sobie dość siły by starczyło jej dla nas dwoje. I wyobraź sobie, że teraz musisz zrobić tak samo. Aneta potrzebuje twojego wsparcia. Najważniejszy dzień w jej życiu i ty tak wiele dla niej znaczysz.  Przemyśl to - jego matka nie czekała na odpowiedź. Opuściła kuchnię.
     Sebastian został sam ze swoimi myślami. Wstawił naczynia do zmywarki i poszedł do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i wziął zdjęcie do ręki. Pomimo obrażenia rudowłosej widocznego, w jej oczach czaiło się szczęście. Umiał sprawić by się uśmiechnęła. Położył fotografię i przymknął oczy. Przypomniał sobie sytuację, w której wyznał miłość. W jej oczach dojrzał niepewność i strach, zagubienie i bezczynność. " Co jest dla ciebie ważniejsze: strach przed cierpieniem na ich widok czy uczestniczenie w tak szczególnym dniu dla kobiety, która jest wyznacznikiem twojego życia" nie opuszczały go słowa jego matki. Chciał by Aneta była szczęśliwa i dała mu do zrozumienia, że jego osoba uszczęśliwia ją. Otworzył oczy i włączył piosenkę na telefonie. Popłynęły znane mu słowa:
- Zawsze będziesz w moim sercu, nie zapomnę o Tobie, nie należysz do mnie ale nic nie zrobię. Będę czekać i wierzyć, że dam radę, daj mi szansę a wszystko naprawię...  
     Rudowłosa przyjaciółka z przeszłości nie należała do niego i nic nie mógł z tym zrobić. I fakt zawsze będzie jego sercem i nigdy nie zapomni o niej. Musi uwierzyć w siebie i dać radę dalej żyć. Dla siebie, dla rodziców i dla Anety. Miał szansę i ją zmarnował. Nie będzie miał okazji naprawić, bo ona przeminęła.
     Wybijały ostatnie nuty piosenki, a Sebastian spał. Tym razem w jego śnie nie zagościła już Aneta. Nie śniło mu się nic.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2131 słów i 11538 znaków.

6 komentarzy

 
  • Anonim2

    Wspaniałe opowiadanie wszystkie części do tej pory przeczytałem jedną po drugiej.Czekam na ciąg dalszy.Ciekawe jak poprowadzisz akcje dalej?

    10 mar 2016

  • Ewcia:D

    Ale mi smutno, tak mi go szkoda :c on potrzebuje szczęścia :)

    9 mar 2016

  • Monia_32

    Może w końcu od niej uwolni się i jego dusza zazna w końcu spokoju ? :/ Miłość to najpiękniejsze co się człowiekowi może w życiu przytrafić a zarazem najgorsze bo to odbiera nam chęć do życia i wysysa z nas energię życiową, wiem coś o tym  :sad:

    9 mar 2016

  • majli

    Przyłączam się do opinii moich poprzedniczek.  ;) mega opowiadanie !!!

    8 mar 2016

  • Misiaa14

    zgadzam się z  komentarzem na dole xD oni muszą być  razem cudeńko *-*

    8 mar 2016

  • tom

    Oni muszą być razem

    8 mar 2016