Ja i tylko On cz.5

-ejjej, może byś... - gdy się odwrócił zaparło mi wdech w piersiach. Widziałam w jego czarnych oczach zdziwienie, sama nie wierzyłam w to, że Go tutaj spotkałam.
-stoisz na środku korytarza i to ja mam uważać? - podnosząc się, mówiłam do niego - przesuń się, bo chcę przejść  
-laluniu nie gorączkuj się tak już Cię przepuszczam  
-tylko spróbujesz komuś powiedzieć - syknęłam do niego przez zęby odchodząc.
Cały dzień w szkole dłużył mi się niemiłosiernie. Na lekcjach byłam nie obecna. Cały czas myślałam jak to jest możliwe, że spotkałam kogoś 300 km od mojej obecnej szkoły, a potem Go w niej spotykam? To jest prawie nierealne. No właśnie, prawie. W głębi duszy modliłam się o to, żeby nikomu nie powiedział o mojej próbie samobójczej. Już od samego początku roku szkolnego by mnie wzięli za chorą psychicznie dziewczynę. A do tego dopuścić nie mogłam. Jedyne co doszłam do wniosku, że muszę z nim porozmawiać.  
Ostatnią lekcję miałam godzinę wychowawczą, więc mogłam się odciąć od świata całkowicie, niestety długo się tym nie nacieszyłam. Już od samego początku zaczęła mnie dopytywać różnych rzeczy Roksana. Czy mam rodzeństwo, kim są moi rodzice, czemu akurat Warszawa i wiele, wiele innych.  
Nie mogłam doczekać się końca lekcji, chciałam jak najprędzej porozmawiać z chłopakiem o tym co wydarzyło się parę dni temu. Wtem usłyszałam dzwonek, serce zaczęło mi szybciej bić, sama nie wiem czemu. Przecież to tylko rozmowa, nie ma się czego obawiać. Przekonywałam sama siebie.  
Przeszukiwałam wszystkie zakamarki szkoły, lecz nigdzie Go nie spotkałam. Zrezygnowana udałam się do głównego wyjścia. Wyszłam na zewnątrz i sama nie uwierzyłam, że nie odczuwałam w szkole tej duchoty. Na zewnątrz poczułam się od razu dużo lepiej, serce powoli zaczynało bić swoim tempem. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę domu kiedy ktoś mnie zaczął wołać.
-ej, zaczekaj - odwróciłam się i zobaczyłam jak w moją stronę zmierza chłopak.
-dobrze, że Cię widzę. Chciałam z tobą porozmawiać - bez żadnego zastanowienia dodałam - chcę, żebyś nikomu nie mówił o tym co działo się w Krakowie
-nikomu nie powiem, ale chciałbym wiedzieć dlaczego chciałaś to zrobić  
-nie twój interes  
-tak, masz rację to nie jest mój interes, ale chciałbym wiedzieć jak bardzo zdesperowanej dziewczynie pomogłem - powiedział z dumnym uśmiechem chłopak
-pomógłbyś mi bardziej się nie wtrącając - gdy to powiedziałam uśmiech z jego twarzy momentalnie znikł.
-dlaczego tak nie doceniasz życia? - mówił to z lekkim oburzeniem  
-bo nie mam już po co go doceniać  
-co ci się takiego przytrafiło?  
-nic, nieważne, daj mi spokój - już się odwróciłam i chciałam odejść, ale on złapał mnie za rękę i przytrzymał  
-nie dopóki mi nie powiesz. Uwierz proszę, chciałbym Ci pomóc
-nie potrzebuję twojej pomocy - wyrwałam rękę i ruszyłam przed siebie.
W domu zastanawiałam się czemu on chce mi pomóc. Przecież w ogóle się nie znamy, nawet nie znam jego imienia. Po co się wtrąca w nieswoje sprawy? Co mu da wiedza czemu chciałam skoczyć? Tego nie wiedziałam, ale obiecałam, że się dowiem.

werka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 606 słów i 3249 znaków.

6 komentarzy

 
  • Plis

    Co sie dzieje?;/

    22 mar 2015

  • werka

    Przepraszam was bardzo, że tak długo nic nie piszę, ale ostatnio w ogóle nie mam czasu. Następna część powinna pojawić się jeszcze w tym tygodniu :)

    9 mar 2015

  • the_angelaaa

    Kiedy będzie kolejna część? :D

    1 mar 2015

  • Maja

    Super, dodasz dzisiaj nowa czesc?:)

    28 lut 2015

  • Paulaa

    Fajne opowiadanie :) Czekam na więcej :D

    27 lut 2015

  • kik

    Opowiadanie ciekawe. Czekam na koljne czesci :))

    27 lut 2015