Ja i tylko On cz.7

Biegnę, nie zatrzymuję się. Staję na moście. Ponownie. Ile ja już razy na nim stałam? Nie zliczę. Zaczyna się znowu ta sama śpiewka.  
- Nie skacz, nie warto.
Ale jednak skacze. Wpadam do rzeki, nie mogę oddychać. Chwilę oswajam się, żebym mogła otworzyć oczy. I znowu to widzę... błyszczy się przede mną, ale zanim zdążę tam dopłynąć, budzę się. Jednak tym razem widziałam trochę więcej, widziałam dokładne położenie tego miejsca. Jak bym je już kiedyś widziała. Muszę tam pojechać, muszę. Przez miesiąc ten sam sen, te same dialogi, te same przebiegnięte drogi. Ten sam most. Ten most na którym chciałam się zabić.
Po chwili zauważyłam, że ktoś mi się przygląda, mama.
- Przez ile masz już ten sam sen? - zapytała, a ja w głębi się dziwiłam skąd ona wie
- Przez miesiąc, ale skąd wiesz, że ciągle mam ten sam?
- Nie ważne córuś, śpij już. Rano jedziemy do babci.
- Powiedz mi mamo!
- Nie teraz
Nie zdążyłam już nic powiedzieć, ponieważ wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Obudziłam się o 7, a raczej obudził mnie tata.  
Długa podróż, znowu do Krakowa.  
U babci siedziałam do godziny 15, potem wyszłam. Poszłam do kwiaciarni i kupiłam kwiaty na grób Łukasza. Posiedziałam chwile i zadzwoniłam do dziewczyn gdzie są, bo chciałabym się z nimi spotkać. Do Warszawy wyjeżdżam dopiero jutro wieczorem więc mogę z nimi spędzić trochę czasu.  

- Czemu nic nam nie mówiłaś, że przyjeżdżasz?
- Zapomniałam - próbowałam się wytłumaczyć.
- Tak samo jak zapominałaś do nas pisać? Czemu nie dawałaś żadnych oznak życia? Martwiłyśmy się o ciebie - dopytywała mnie Zośka
- Po prostu miałam dużo na głowie w ostatnim czasie
- Ale, żeby przez dwa tygodnie nic nie pisać?
- Przepraszam  
- Dobra, mniejsza o to. Gadaj co tam u ciebie.
- Przejdźmy się na most, ten w pobliżu szpitala to wam wszystko opowiem, a przy okazji coś sprawdzę.
Szłyśmy wolnym tempem, zaczęłam im opowiadać o nowej szkole, o nowych koleżankach i o Bartku. Nawet się nie spostrzegłam kiedy wylądowałyśmy już na moście.
- Po co chciałaś tu przyjść? - dopytywała się Paula
- Miałam sen - wyjaśniłam
- I przez jeden sen chciałaś tu przyjść?
- Nie jeden. Noc w noc śni mi się ten sam. Od czasu śmierci Łukasza, od czasu kiedy chciałam skoczyć.
- Co jest w tym śnie? - pyta mnie Zośka
- Skacze, ale przeżywam. Coś jest zawsze pod wodą, leży tam na dnie - mówiąc to pokazałam palcem w miejsce gdzie mniej więcej to leży - tylko nie wiem co. Zawsze nie zdążę dopłynąć, bo się budzę.
- No to sprawdźmy co to jest - Zaproponowała Paula  
- Czyś ty nie normalna? Jest październik woda zimna, a kto normalny widział tutaj kąpiących się ludzi?  
- Przyjdziemy w nocy, mój tata ma to coś do nurkowania więc nie będzie tak źle.
- Ja się zgadzam - bez wahania się zgodziłam bo to mogła być jedyna okazja w najbliższym czasie
- No dobra, jak wy to i ja też - powiedziała Zośka - o pierwszej na moście.

werka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 609 słów i 3048 znaków, zaktualizowała 10 sie 2015.

2 komentarze

 
  • kocham to opowiadanie i unane

    Kiedy kolejna? ?

    19 sie 2015

  • Tessiak

    Fajne, czekam na kontynuację i mam szczerą nadzieję, że w miarę szybko pojawi się coś fajnego. Pozdrawiam :)

    13 sie 2015