Dlaczego ?! I

Dlaczego ?!    IDlaczego ….?!

Miałem wtedy dwanaście lat. Mama zapytała mnie i Majkę czy coś chcemy. Głośno krzyknąłem, że chcę sok pomarańczowy. Mama wyszła z domu i zamknęła za sobą drzwi.

Jechała swoją czerwoną corsą b. Jadąc mijała ładne jesienne widoki krajobrazu nizinnego. Wjechała do miasta. Udała się do supermarketu. Znalazła wolne miejsce na parkingu. Wyszła i zamknęła za sobą auto. Weszła do sklepu. Szybko zrobiła zakupy i pokierowała się do kasy. Nagle przypomniała sobie, że jej synek chciał, aby kupiła mu sok pomarańczowy, a córka poprosiła ją o doładowanie telefonu. Szybko pobiegła po sok. Wróciła się s powrotem do kasy. Długo czekała w kolejce. Kasjerka przekładała produkty, a ona poprosiła ją o doładowanie do telefonu, wtedy jeszcze do Ery. Zapłaciła i poszła w stroną samochodu. Wyjęła kluczyk i włożyła do zamka. Przekręciła w prawo i wsiadła do środka. Koło jej samochodu przechodziła koleżanka i zaczepiła ją. Wysiadła z auta i zaczęła rozmawiać z nią. Nagle zerwał się silny wiatr. Kobiety pożegnały się. Maria, bo tak miała na imię przeczuwała, że coś się stanie. Po prostu to czuła. Wysłała sms-a do swojego męża "Pamiętaj, że kocham Ciebie i dzieci. Ucałuj je ode mnie. Twoja Marysia'' i odjechała. Na dworze wiał silny wiatr. Zrobiło się szaro i zaczął padać deszcz.

Była już niedaleko swojego domu, gdy zauważyła, że rozpędzony tir kilka metrów przed jej czerwoną corsą jedzie w jej stronę. Kobiecie przeleciało całe życie przed oczami. Usłyszała pisk opon i dźwięk tłuczonego szkła. Poczuła ból. Nic nie widziała. Ciemność. Odeszła z tego świata...

-Dzieci.... - zaczął niepewnie ojciec - wasza mama nie żyję. Miała wypadek samochodowy. Tir w nią wjechał.
Majka spojrzała na mnie i w jej oczach pojawiły się łzy. Leciały ciurkiem z jej oczu. Zresztą jak i z moich. Jak to, moja MAMA nie żyję. Jak ja sobie poradzę bez niej. Myślałem, że ktoś sobie z nas żartuje. Myślałem, że to jakaś ukryta kamera. Pobiegłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi na klucz. Rozpłakałem się jak małe dziecko. JAK MAŁE DZIECKO. Do moich drzwi zapukała Maja. Prosiła, żebym otworzył drzwi. Po kilku minutach jej nalegania otworzyłem. Weszła do pokoju i przytuliła mnie. Tak bez żadnego słowa staliśmy i płakaliśmy. Razem zasnęliśmy u mnie w pokoju.

Rono się obudziłem ze świadomością, że nie chce mi się żyć. Majki nie było koło mnie. Myślałem, że poszła do kuchni czy do siebie. Udałem się do salonu. Tata siedział i płakał. Gdy do niego podszedłem dał mi karteczkę. ''Nie mogę tu żyć. Nie umiem. Nie chce. Nie potrafię. Wyprowadzam się. Nie szukajcie mnie. Kocham was. Maja''. Nie mogłem uwierzyć, że wczoraj straciłem mamę, a dzisiaj siostrę. Zapłakany wszedłem do mojego pokoju. Na biurku leżał zielony miś, a koło niego karteczka samoprzylepna. Podszedłem do biurka. Wziąłem misia i przeczytałem karteczkę. ''Wyjeżdżam. Nie potrafię tu żyć. Nie chcę. Kocham Cię Braciszku. Pamiętaj mnie i mamę. PAMIĘTAJ. Maja ''.Przytuliłem misia i zacząłem płakać. Zielony to kolor nadziei.  

W tym okresie mojego życia przeczytałem całe stosy książek. Między innymi takie jak ''Ten obcy'', ''Inna?'', ''Wszystko inaczej'', ''Ważne i nie ważne'', ''Opowieści z Narnii(wszystkie części)'', ''Syzyfowe prace'', ''Kamienie na Szaniec'', ''Quo vadis'' i wiele innych. Te poważniejsze czytałem nie tak dawno temu. Chodziłem do psychologa. Miałem myśli samobójcze. Podcinałem sobie żyły. Krew. Lubiłem i nadal lubię na nią patrzeć. Jak spływa po rękach i doje upust emocjom.

Dwa lata temu tata znalazł sobie kobietę. Martę. Miła wyrozumiała. Marta ma córkę Agnieszkę. Dziewczyna nie znosi mnie. Nie dosyć, że mieszka w MOIM domu, w pokoju Majki, to jeszcze cały czas dogryza mi.
Gimnazjum skończyłem z czerwonym paskiem. Nikt nie uważał mnie za kujona. Przyjaciele mnie tylko dobrze znali. Marek i Natalka. To oni mnie wspierali. Razem wybraliśmy liceum. Pech chciał, że do tego samego liceum uczęszczała też Agnieszka.  

Agnieszka upokarzała mnie na oczach całej szkoły. W domu też mi dokuczała. Była bezkarna ! To mnie najbardziej drażniło. Ojciec był po jej stronie, a Marta po mojej. Dziwne. Własny ojciec od swojego dziecka się odwrócił, a postawił się za innym.

Czerwiec. Była piękna pogoda. Dobrze się uczyłem, więc mogłem sobie trochę powagarować. Cały dzień byłem w mieście z Natką i Markiem. Na wieczór było tak straszliwie ciepło, że nie mogłem iść spać w piżamach. Postanowiłem się umyć. Wszedłem pod prysznic. Zimna woda spływała po moim dosyć dobrze zbudowanym i gorącym ciele. Szybko wpełzłem do mojego pokoju i zamknąłem go na klucz. Zdjąłem piżamy i w samych bokserkach poszedłem spać. Miałem dość dziwny sen, a mianowicie, że ktoś mnie smaruje bitą śmietaną.

Obudziłem się o siódmej. Miałem na sobie bitą śmietanę! Na piersiach w kształcie piersi kobiet, a na kroczy też, z bananem wbitym. Koło mnie stała Agnieszka z triumfalnym uśmieszkiem. Wstałem i pobiegłem do łazienki się umyć. Gdy wróciłem do mojego pokoju Agnieszka przeglądała zdjęcia na MOIM komputerze. Pokazała mi je. Myślałem, że ją zabiję. Powiedziała, żebym się jej słuchał, bo wstawi zdjęcia na fb i pokaże wszystkim w szkole. Tego dnia nie poszedłem do szkoły. Po prostu bałem się. Po południ przyszedł do mnie Marek z Natalią.
-Czemu nie odbierałeś i nie odpisywałeś na sms-y ?! – Powiedziała Natalia gdy tylko weszliśmy do mojego pokoju.
-Miałem wyciszony telefon – odparłem  
-No i co z tego, chociaż mogłeś odpisać na sms-a - wtrącił się Marek
-Coś się stało – Powiedziała pewna swego Natka
- Co – zapytałem się jej
-To ty nam powiedz co się stało – rzekł Marek – Przecież na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak
-Agnieszka… ona zrobiła mi zdjęcia – odpowiedziałem mu
-No i co z tego ? – spytała zdezorientowana Natalka
-No właśnie ? – dołączył się Marek
-Ona zrobiła mi zdjęcia jak spałem. Bitą śmietaną mi zrobiła kobiece piersi, a do krocza włożyła banana – powiedziałem zdenerwowany
-Co takiego ?! – krzyknęli razem

Siedzieliśmy razem i oglądaliśmy film. Zrobiłem się głodny, więc zadzwoniłem po pizze. Piętnaście minut później zajadaliśmy się ciepłą pizzą z podwójnym serem. Cały czas śmialiśmy się z Natalki, bo śmiesznie jadła. Zirytowana wyszła z mojego pokoju. Jedyne co powiedziała to że z takimi kretynami nie może dalej siedzieć. Słyszeliśmy tylko z Markiem ja zakłada buty i mówi ‘’do widzenia’’ Marcie, bo mój tata jest w pracy. Chciałem się trochę pośmiać, więc postanowiłem włączyć śmieszne filmiki na youtub’ie. Była scena z kajdankami. Nagle mnie olśniło. Wymyśliłem plan zemsty. Nic nie powiedziałem Markowi. Na wieczór dostałem sms-a od Natki, że jutro też powagaruje razem ze mną i Markiem. Godzinkę później Marka już nie było. Poszedłem spać. Tym razem w piżamach.

Obudziłem się wesoły. Dokładnie obmyśliłem mój plan zemsty na Agnieszce. Dobrze, że mam uzbierane trochę kasy. Na ten cel mogę poświęcić wszystki hajs jaki miałem. Zjadłem szybki śniadanie i do szkoły. Szybko minęło. Do domu dotarłem o piętnastej. Wziąłem pieniądze i pojechałem autobusem do miasta. Kupiłem to co miałem kupić i włożyłem do mojego plecaka. Reszta dnia minęła burzliwie. Pokłóciłem się z Agnieszką i tatą. Tylko Marta mnie wspierała w tej ostrej wymianie zdań. Po kłótni pobiegłem do mojego pokoju i zamknąłem się na klucz. Wziąłem zielonego misia i mocno go przytuliłem. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Leciały ciurkiem na zielonego misia. Myślałem o tym, jak by to było gdyby…. Majka tu buła. Na pewno Agnieszka by się mnie tak nie czepiała. Ciekawy jestem jak żyje Majka. Gdzie ona jest. Rok temu jak dzwoniłem ta jej numer odebrał starszy pan, który nie zna Majki.  

Patrzę na moje ręce. Na blizny. Zdesperowany wyciągam z szuflady z biurka żyletkę. Przyglądam się jej. Odkładam misia na bok i podchodzę do okna. Patrzę się na chodnik. Idzie nim kobieta. Przypomina mi kogoś. Patrzy się na mnie, prosto w oczy. Majka !? nie wieżę. Mrugam oczami i patrzę jeszcze raz. To na ! Jestem pewien. Wybiegam z pokoju. Chcę wyjść na dwór, ale drzwi wyjściowe blokuje Agnieszka. Spierdalaj – Wrzeszcze na nią. Marta z moim tatą patrzą na mnie. Nie zwracam na nich uwagi. Wybiegam z domu. Jest widzę. Wołam ‘’Majka!’’. Nie odwraca się. Biegnę za nią. Ona wsiada do auta i odjeżdża.  

Biegiem wracam do domu. Tata coś tam do mnie mówi. Ignoruje go. Ignoruje wszystkich. Znowu stoję przy oknie. Nikogo już tam nie ma. Sięgam po żyletkę. Sss… syczę bólu. Patrzę na krew na moich rękach. Spływa spokojnie. Czuje się już lepiej. Uspokajam się. Biorę mineralkę, otwieram okno i przemywam ranę. Rzucam się na łóżko i przytulam zielonego misia. Patrzę na telefon. Jezu. 48 nieodebranych połączeń i 21 sms-ów. Odpisuje tylko kilkoma słowami ‘’Jestem. Żyję’’.Zasnąłem wtulony w misia.  

Rano obudził mnie dźwięk prutego materiału. Otwieram oczy i widzę jak Agnieszka rozpruwa misia. Centymetr po centymetrze. Widzę jak się szyderczo uśmiecha.
-A ty n misia już za duży to nie jesteś ? – pyta złośliwie dalej prując.
Nic nie robię. Tylko patrzę i powtarzam sobie. Wytrzymaj, wytrzymaj…. Nagle z misia wypada mały bielutki woreczek. Agnieszko go nie zauważyła. Gdy już rozpruła całkiem miśka wyszła z pokoju. Zamykam za nią drzwi na klucz. Biorę biały woreczek i siadam na łóżku. Odwiązuje go. Z woreczka wypada mała, trochę pognieciona koperta. Otwieram ją. Wyciągam z niej jakieś papierki. Są dwa. Jeden to mapa, a na drugim zapisane jakieś cyferki literki. Czytam je. Jest jej nowy numer telefonu i jakiś adres. Chyba jej. Patrzę na mapę. To mapa Polski. Zaznaczona jest Łódź. Biorę mój telefon i wstukuje cyferki. Dzwonie. Ktoś odbiera. Halo, halo, jest tam ktoś?, haloo…. – nic. Po chwili słyszę płacz. To płacze kobieta. Majka – krzyczę do telefonu. Osoba się rozłączyła. Znów lecą mi łzy z oczu. Na telefon i na pościel.

Schodzę na dół, do kuchni. Widzę Martę i mojego tatę. Rozmawiają. Po chwili wchodzę. Zaraz za mną wchodzi Agnieszka.  
-Dzieci – odzywa się mój tata – na cztery dni wyjeżdżamy – oznajmił.
-No i… ? – dopytuje się Agnieszka
-Musicie zostać sami w domu – szybko odpowiada Marta.
Po rozmowie jem szybko śniadanie i idę na spacer.  

Mijam roześmianą grupkę ludzi. Po chwili rozpoznaje w nich osoby z mojej szkoły. Patrzą się na mnie i wybuchają śmiechem. Nie wiem o co im chodzi więc idę dalej pewnym krokiem. Rozmyślałem o rożnych rzeczach. O różnych Osobach… o Majce. Siadam na ławce przy drodze. Po chwili czuję wibracje w prawej kieszeni i rozlegający się dźwięk piosenki. Wyciągam telefon z kieszeni i wpatruje się na ekran. ‘’Nacia – Pacia’’. Odbieram.
- No cześć miśku. Co robisz ? Idziemy dzisiaj na basen z Markiem? – pyta swoim łagodnym głosikiem.
- W sumie… czemu nie. O której ?  
- hmmm… trzynasta ….?  
- Dobra. Gadałaś już z Markiem ? Czy jak zwykle chcesz mu zrobić niespodziankę? – pytam rozbawiony.
- Tak. Wie już jest za.
- Okej. No to jesteśmy umówieni. Pa.
- Pa.
Wstaję z ławeczki i kieruję się w stronę domu.  

Wchodzę i zastaję Natkę i Marka w korytarzu.
- Co wy tu robicie ? – pytam zaskoczony.
- Przyszliśmy cię porwać. Co ty na to ? – pyta Natalia.
- Dokąd ?
- To się zobaczy – dopowiada Marek.
- Tylko weź ze sobą kąpielówki.

Wpadam do pokoju jak burza i wrzucam kilka rzeczy do plecaka. Razem z Markiem i Nacią wychodzimy z domu i kierujemy się w stronę miasta. Tak jak myślałem idziemy na basen. Dosłownie dopychamy się do kasy i kupujemy bilety. Szukam z Markiem jakiegoś wolnego miejsca na rozłożenie ręczników. Tak – myślę, gdy tylko znajdujemy kawałek wolej przestrzeni. Rozkładamy ręczniki. Marek z Natalką poszli się przebrać, a ja zostałem pilnować rzeczy. Pierwszy wrócił Marek, a zaraz po nim Natka. Była tak jakoś bardziej zarumieniona na twarzy. Od razu wiedziałem o co chodzi. Spojrzałem się kątem oka na Marka i Uśmiechnąłem się lekko. Pech chciał, że gdy ja poszedłem się przebrać wszystkie przebieralnie były zajęte. Czekałem z jakieś dziesięć minut. Gdy już założyłem kąpielówki dołączyłem do przyjaciół. Marek smarował plecy Natalce. Dosiadłem się do nich i zaczęliśmy gadać. Po dłuższej przerwie postanowiliśmy popływać. Od razu wskoczyliśmy do najgłębszego basenu.  

Około piętnastej opuszczamy basen. Weseli i roześmiani śmiejemy się z byle czego. Pod moim domem rozstaje się z przyjaciółmi. Pierwsze co zobaczyłem po wejściu do domu to torbę podróżną i Martę stojącą przy niej. Tata pożegnał się ze mną i wyszedł wraz z Martą na dwór. Spojrzałem w okno i ujrzałem jak wyjeżdżają autem.  

Agnieszka była u siebie w pokoju, więc postanowiłem się dzisiaj zemścić. Naszykowałem u mnie w pokoju potrzebne rzeczy. Na dole w kuchni zrobiłem drinka do którego dolałem kilka magicznych ‘’kropelek’’. Włączyłem na full muzykę w wierzy. Długo nie musiałem czekać. Agnieszka po chwili zeszła do salony i wydarła się na mnie. Jak zauważyła, ze stoi przy mnie drink wzięła go. Załapała haczyk – pomyślałem. Wypiła jednym duszkiem i poszła do siebie do pokoju. Po kilku minutach poszedłem do jej pokoju. Leżała na łóżku. Rozebrałem ją do bielizny i przywiązałem do łóżka. Poszedłem do salonu obejrzeć jakiś film. Nic ciekawego nie było, więc poszedłem wziąć prysznic. Chłodna woda leciała na moje nagie ciało. To była chwila dla mnie. Stałem i relaksowałem się. Po orzeźwiającym prysznicu poszedłem spać.  
Rano obudziłem się o piątej. Ubrałem się i zaniosłem parę rzeczy do pokoju Agnieszki. Jeszcze spała. W kuchni zjadłem śniadanie i udałem się na górę. Agnieszka się przebudzała. Stanąłem w cieniu, tak by mnie nie rozpoznała. Miotała się. W jej oczach można było dostrzec strach. Podszedłem do niej i szyderczo się uśmiechnąłem. Wziąłem szklankę lodowatej wody i wylałem na nią.
- Obudź się ! – krzyczę głośno.
- Co chcesz ?! Wypuść mnie gnojku – mówi zdenerwowana.

Chwytam nóż i powoli przejeżdżam tępą stroną ostrza po jej brzuchu. Cała sztywnieje. Podchodzę do jej komputera i włączam go.  
- Hasło! – krzyczę
-Nie podam ci.
- Hasło – krzyczę i biorę paralizator do ręki.
- Czekam na to –mówi przestraszona.  

Wpisuję i otwieram folder ze zdjęciami kompromitującymi mnie. Usuwam wszystko. Szybko wychodzę z jej pokoju i kieruję się do mojego. Wyciągam mój aparat fotograficzny i wkładam nową kartę pamięci 16 GB. Wracam do jej pokoju. Włączam aparat i robię jej zdjęcia. Uderzam otwartą dłonią w jej policzek. W jej oczach pojawiają się łzy. Robię kolejne zdjęcia. Odkładam aparat i z biurka biorę nóż. Rozpinam jej stanik. Przyglądam się jej piersiom. Powoli tępą stroną ostrza zjeżdżam ku jej nogom. Zatrzymuje się na majtkach. Rozcinam je powoli. Odkładam nóż i znowu biorę aparat. Szyderczo się z niej śmieje. Robię zdjęcia jej twarzy. Po kilkunastu minutach robienia zdjęć wychodzę z jej pokoju. Kieruję się w stronę łazienki. Powoli odkręcam kurek od kranu i obmywam sobie twarz zimną wodą. W moim pokoju odnajduję żyletki. Chcę się zemścić. Za to co mi zrobiła. Agnieszka leży na swoim łóżku. Oczy ma pełne łez. Podchodzę do niej otwieram małą kopertkę z żyletką. Przybliżam ostrze do jej nadgarstka.  
- Proszę, nie… - próbuje mnie powstrzymać słowami, lecz udaję, że jej nie słyszę.
Ostrze dotyka już skóry.  

Nagle patrzę na nią. Jej duże brązowe oczy patrzą się na mnie. Jej kasztanowe włosy leżą uklepane dookoła jej głowy. Nie mogę. Nie mogę jej tego zrobić. Ona jest… czy to możliwe…? Nie chyba Nie. Jestem tego pewien. Rozwiązuje jej rękę i wybiegam z jej pokoju prosto do łazienki. Zamykam się. Siadam w kącie i zaczynam płakać. Grube łzy lecą mi po policzku. To nie możliwe… ja nie mogłem się w niej… zakochać – myśli kłębią mi się w głowie. Nie wiem co mam zrobić. Po chwili słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę wpuść mnie. Che porozmawiać. Proszę… - słyszę głos Agnieszki. Głos odmienny od tego, który słyszałem zawsze gdy wyśmiewała się zemnie.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Otworzyć czy siedzieć tu. Ale przecież cały czas nie mogę tu siedzieć. Podnoszę się i podchodzę do drzwi. Powoli przekręcam zamek. Klamka się rusza. W drzwiach staje zapłakana Agnieszka.
- Przepraszam – mówię cichym, prawie niesłyszalnym głosem.
- To ja przepraszam – powiedziała szybko, lecz jakoś tak inaczej… czulej ?

Nie wiem co mam dalej zrobić. Stoję w miejscu i czekam. Sam nie wiem na co. Spuszczam wzrok na podłogę. Po chwili Agnieszka łapie mnie za rękę. Czuję się dziwnie. Nie wiem co mam zrobić. Jak się zachować. Agnieszka ciągnie mnie do mojego pokoju. Siadam na łóżku, a ona obok mnie.  

Po dwóch godzinach rozmowy wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Prawie wszystko. Nie powiedziałem jej co do niej poczułem. To było trudne. Może nawet zbyt trudne.  

Kolejne dni były ‘’ciche’’. Nie odzywałem się do Agnieszki, ani ona do mnie. Próbowałem się dodzwonić na numer, który najprawdopodobniej był Majki. Cały czas siedziałem w swoim pokoju. Jedynym informatorem co się dzieje na świecie był Marek. Natalka też przychodziła, ale z nią rozmawiałem o wszystkim. Wyżalałem jej się. To jej jako pierwszej osobie powiedziałem, co się stało tego pamiętnego dnia. Ona pierwsza się dowiedziała, że zakochałem się w Agnieszce. Gdyby nie Natalka i Marek stracił bym też rachubę czasu.  

W ostatnią niedzielę lipca dużo się stało. Zmieniło. Po obiedzie zdecydowałem się porozmawiać z Agnieszką. Zapukałem do jej pokoju. Usłyszałem ‘’proszę’’ i wszedłem do jej pokoju. Agnieszka zdziwiła się, ze to ja do niej przyszedłem. Niepewny tego co robię usiadłem na fotelu. Ze łzami w oczach powiedziałem jej co do niej czuję. Ona usiadła koło mnie i złapała za rękę. Nieśmiało pocałowałem ją w policzek. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko. Uznaliśmy, że na razie będziemy się normalnie zachowywać, póki coś z tego nie wyjdzie. Razem zeszliśmy na dół i usiedliśmy przed telewizorem. Tata i Marta spojrzeli się w naszą stronę i uśmiechnęli się do siebie.  

Około siedemnastej wyszedłem na dwór się przewietrzyć. Agnieszka poszła ze mną. Na jednej z polnych dróg spytałem się jej, czy nie chciała by się przejechać ze mną do Łodzi. Zgodziła się. Wytłumaczyłem jej wszystko. Całą historię o Majce. Postanowiliśmy, że pojedziemy następnego dnia z rana, żeby uniknąć korków.

- Obudź się Dawid. Haloo.. – usłyszałem łagodny głos.  
- Już – powiedziałem lekko zaspany.  
Usiadłem na łóżku i otworzyłem oczy. Zobaczyłem Agnieszkę w krótkiej niebieskiej sukience i niebieskim topie. Szybko się ogarnąłem i ubrałem. Wziąłem plecak, do którego wrzuciłem telefon, portfeli kilka innych rzeczy. Po cichu wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czerwonego seata Marty. Agnieszka usiada za kierownicą, bo ja nie miałem prawa jazdy. Wstukałem w GPS adres i ruszyliśmy. Oglądałem poranny krajobraz okolić. Co chwila spoglądałem na Agnieszkę. Piękność…  
Zapukałem nieśmiało do drzwi. Usłyszałem tylko ‘’już idę’’. Po chwili w drzwiach stanęła niska blondynka.  

- Dzień dobry… yyy… Czy zastałem może Maję Niewiadomską ? – spytałem grzecznie.
- Tak, już ją wołam – powiedziała, a pode mną ugięły się nogi – Majka, jakiś chłopak do ciebie przyszedł !
- Jaki chłopak ? – odezwał się znajomy głos z wnętrza domu. Po chwili w drzwiach pojawiła się znana mi postać. Maja.
- Dawid… - usłyszałem jej łagodny głos.  
Po chwili podeszła do mnie i przytuliła mnie. Z oczu leciały mi łzy. To ona. Po tylu latach znalazłem ją. Nie mogę uwierzyć. Wdycham jej zapach. Zmieniła się. Bardzo. Przypomina mi … mamę. Wygląda doroślej. Po chwili podchodzi Agnieszka. Podchodzi do nas. Łapię ją za rękę i przedstawiam Mai. Wchodzimy do środka. Ładne mieszkanko. Przestronne, jasne, ciepłe. Siadam z Agą w salonie i czekam na Maję. Mam jej tyle do powiedzenia. Ona mi zapewne też.  

* * * * * * * * * * * * * * * * *

Witajcie ! Oto moja pierwsza część opowiadania ''Dlaczego ?!''. całe opowiadanie podzielone będzie na dwie, albo trzy części. Jak zwykle w punkcie kulminacyjny wszystko zje*. Czekam na Wasze komentarze. nawet nie wiecie jak one motywują do pracy.

PseudoPisarz

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 3819 słów i 21384 znaków.

13 komentarze

 
  • PseudoPisarz

    Brak weny.... :x Mam pomysł na kryminalnego erotyka :P

    7 lip 2014

  • Karou

    też ich nie lubie ( choć sama się za takie zabrałam) ale niektóre trafią w mój gust, a więc... kiedy kolejna część? :D

    7 lip 2014

  • PseudoPisarz

    Dziękuję za miłe słowa. Czuję się wyróżniony z powodu, że moje opowiadanie Ci się spodobało ^^

    7 lip 2014

  • Gabi14

    Nie cierpię miłosnych opowiadań. Nienawidzę ich. Dla mnie są one nudne i wciąż te same, powtarzające się scenariusze. I jeżeli już jest jakieś miłosne, które przeczytałam na ,,odczep się'' to czytanie tego było dla mnie czystą przyjemnością - brawo ^^ ale tak jak wcześniej te błędy, które są zauważalne, jednak można przymknąć na nie oko ;)

    7 lip 2014

  • Insane

    Spodobało mi się to jak przenosisz wydarzenia w czasie. W innych opowiadaniach tego nienawidzę, a tutaj wręcz mi się spodobało. Fabuła jest świetna, postacie mi się podobają i z opowiadania potrafiłam jako tako poznać niektórych charaktery. Jestem zadowolona z lektury i cieszę się, że jest tego więcej :D

    26 cze 2014

  • PseudoPisarz

    DZIĘKI ZA DOBRE CHĘCI XD  :lol2:

    24 kwi 2014

  • Mattunel

    TO CI POMOGE XD

    23 kwi 2014

  • PseudoPisarz

    Może jednak skorzystam z tej czerwonej linijki  :blee: Nie umiem tak strasznie ''rozciągać'' fabuły, i nie potrafię też przenieść punktu kulminacyjnego do ostatniej części  :sad: Dzięki za komentarze :p

    23 kwi 2014

  • Ciafu

    Dobrze, ale jak mówili inni jest kilka błędów :D Np. w pewnym momencie gdy był czasownik lp. 3 osoby, była końcówka ,,ę", zamiast ,,e" lub zamiast wierzyć, bylo wieżyć ( przecież nawet się odmienia na wiara! ). Ogółem opowiadanie jest mega, czekam na dalsze części ;D

    23 kwi 2014

  • Mattunel

    Hmm Jabber dobrze pisze :)
    Faktycznie mógłbyś zrobić jakąś tajemnicę która zachęciłaby do przeczytania wszystkiego do ostatniej części tak jak zrobiłem to ja. Skoro twierdzisz że zje*iesz punkt kulminacyjny to zastostuj taki manerw. Ale i tak dziękuję, że zastosowałeś się do moich rad z przerwami między tekstem  :smile:

    22 kwi 2014

  • Jabber

    Zauważyłem kilka małych błędów ortograficznych. Takie tam małe pierdółki. Może warto skorzystać ze znanej, czerwonej linijki podkreślającej błędy? Jedyne, co mnie tam najbardziej raziło, to na początku: wróciła s.... Czytać tekst kilka razy! Co do samej fabuły, to akcja toczy się ciut za szybko, ale chyba taki jest zamiar, skoro ma być to podzielone na dwie/trzy części? Taka historia może zasługiwałaby na wolniejszą akcję, zarzucenie jakiejś tajemnicy, którą odkrywać można byłoby z każdą częścią

    22 kwi 2014

  • PseudoPisarz

    Dzięki za podpowiedź :D Postaram się ją wprowadzić w moje opowiadania  :smile:

    22 kwi 2014

  • Mattunel

    Więc like poszedł.
    Jak już stawiasz te akapity to rób nad nimi linijkę przerwy. Tekst czyta się wtedy przyjemniej i mniej gubisz się czytając je.

    "odkręcam kurek od kranu" - Ciekawe słownictwo stosujesz  :cool:
    Życzę powodzenia i czekam na następne = ) !!

    22 kwi 2014