- Marco, wezwij do mnie mości Gabriela – powiedziała stanowczo Elaine kilka godzin później do strażnika na korytarzu, gdy już rozgościła się w swojej nowej komnacie. Mężczyzna skinął jej tylko głową i bez słowa oddalił się w poszukiwaniu wilkołaka. Elaine usiadła tymczasem na szerokiej leżance i splotła dłonie na kolanach, oczekując przybycia swego strażnika. Zerknęła w okno, z którego rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok na góry i odległe miasteczko.
Po kilku minutach oczekiwania do drzwi komnaty zastukano i na jej zaproszenie, do środka wszedł Gabriel. Skinął się jej i postąpił kilka kroków, zanim przystanął wyczekująco.
- Pani wzywała... – odezwał się cicho.
- W rzeczy samej. Chciałabym porozmawiać z tobą o sytuacji, której byłeś dziś świadkiem – powiedziała spokojnie, nakazując mu, by usiadł.
- Dlaczego akurat ze mną? – zdumiał się szczerze. – Są przecież królewscy doradcy, ministrowie...
- Nie ufam im w tej sprawie – powiedziała od serca. – Są przekupni i zapewne z radością wbiliby mi sztylet w serce, a spotkanie z cesarzem Austrii uświadomiło mi, że najpewniej posiadam w swoich szeregach zdrajcę, który działa przeciwko mnie...
- Czy to dlatego odsunęłaś od siebie swą siostrę? – zainteresował się.
- Po części... Powiedz mi jednak, mości Gabrielu, czy ty, który masz wśród nas najbardziej obiektywne spojrzenie, czy... co o tym sądzisz? Postąpiłam właściwie? Bo obawiam się, że cokolwiek bym nie zdecydowała, skutki tego i tak uderzają we mnie, jakby przede mną znajdował się niewidzialny mur...
- Być może sama zbudowałaś ten mur, moja pani...
- Nie rozumiem...
- Twoja siostra chce dla ciebie jak najlepiej, pragnie twego szczęścia... Te plany, byś poślubiła jakiegoś wampira... Być może chodzi jej tylko o twe dobro, wasza wysokość... Sądzę też jednak, że w obecnej chwili, gdyś tak bardzo poróżniona z siostrą, a ona ci nie sprzyja, było to jedyne rozsądne wyjście z sytuacji. Księżniczka postąpiła bardzo roztropnie. Winna porozmawiać z tobą o tym na osobności, możliwie jak najłagodniej, a nie od razu niemal skakać ci do gardła... Niewątpliwie stąpasz jednak po niebywale kruchym lodzie, wasza wysokość, zalecałbym podwójną ostrożność przy podejmowaniu każdej decyzji.
- Sądzisz więc, że... że ktoś chciałby odsunąć mnie od tronu? – zapytała po chwili milczenia.
- Sądzę, wasza wysokość, że sama już wzięłaś tę ewentualność pod uwagę w swych rozważaniach, czyż nie? Sama powiedziałaś, że nie ufasz swoim doradcom...
- Mądryś – rzuciła tylko, wstając i podchodząc do strzelistych drzwi balkonowych.
- Uczyłem się, moja pani – wyjaśnił, również wstając.
- Naprawdę? – zdumiała się nieco, spoglądając na niego z szacunkiem, którego wcześniej w jej oczach nie było.
- Owszem – przyznał. – Ojciec mój pragnął, bym został bankierem, tak samo, jak on, dlatego zapewnił mi odpowiednie wykształcenie...
- Musisz zatem pochodzić z zamożnej rodziny... – zauważyła.
- Owszem. Pieniędzy nam nie zbywało... Jak powiedziałem, ojciec był bankierem na południu kraju... Byłem jedynakiem, ukochanym dzieckiem... Matka zmarła w połogu, rodząc martwe dziecko – przełknął ślinę. – Ojca mocno to podłamało, bo naprawdę ją kochał. A potem...
- Co takiego? – zapytała łagodnie, patrząc na niego uważnie.
- Gdy byłem już dorosły, wyrzucił mnie z domu.
- Dlaczego?!
- Dopuściłem się hańby, wasza wysokość. Zakochałem się w nieodpowiedniej kobiecie. Oszukała mnie, twierdząc, że jest ze mną brzemienna... Poszedłem do ojca, prosić o pieniądze, choć wiedziałem, że będzie się wściekał. Nie mieliśmy ślubu... Ale był honorowym człowiekiem i dał mi te pieniądze. Następnego dnia dama mego serca zniknęła z całą kwotą. Szukałem jej przez ponad tydzień, sądząc, że być może została porwana. Dopiero kiedy zrozumiałem, jak perfidnie ze mną postąpiła. Wróciłem do domu odarty z godności i pieniędzy ojca. Wyklął mnie, tym samym chroniąc się przed gadaniem ludzi w mieście. Nie mam do niego o to żalu, postąpił właściwie. Rzekł, żem niegodzien nosić szlachetne nazwisko jego przodków i wyrzucił mnie z domu... Gdy i ja umrę, linia mego rodu zgaśnie bezpowrotnie.
- To przykre – wyszeptała. Podszedł do niej i stanął dość blisko, patrząc jej w ciemne oczy.
- Nie użalam się, wasza wysokość. Pochowałem ojca kilka lat temu i od tamtej pory jedynie włóczęga po kraju pozwalała mi zapomnieć o wstydzie... Dowiedziałem się jednak, że kobieta, którą tak nieopatrzenie ongiś obdarzyłem uczuciem, w ten sam sposób oszukała jeszcze kilku innych mężczyzn. Złapano ją w końcu i skazano na śmierć za czary – powiedział łagodnie, spoglądając w usiane milionem gwiazd ciemne niebo. – Za chwilę świt. Obejmę wartę...
- Dziękuję.
- Nie musisz dziękować, wasza wysokość. To mój obowiązek.
- Dziękuję, że mi o sobie opowiedziałeś... – mruknęła, dotykając jego ramienia.
Tymczasem wściekła i zmęczona Amelia wróciła z patrolu do zamku i przed udaniem się na zasłużony odpoczynek, wyszła jeszcze do ogrodu, by chwilę ponapawać się widokiem. Zauważyła, że w komnacie siostry palą się świece. Ją samą dostrzegła na balkonie rozmawiającą z Gabrielem. Zgrzytnęła zębami, widząc, jak Elaine kładzie mu dłoń na ramieniu.
Obrócił się szybko w jej stronę, niechcący trącając ją tak mocno ramieniem, że aż się zachwiała. By uchronić kobietę przed upadkiem, objął ją mocno w pasie i przyciągnął do siebie. Spojrzał w jej ciemne oczy.
- Wasza wysokość... – wychrypiał, po czym złączył ich usta w czułym pocałunku.
Zdezorientowana nieco, a jednocześnie kompletnie wściekła Amelia cofnęła się szybko do zamku. To, co przed chwilą przez czysty przypadek zobaczyła, przyprawiło ją o mdłości! Jej siostra całowała się z wilkołakiem!!! Coś takiego było niedopuszczalne! Czuła przemożną chęć wtargnięcia w tej właśnie chwili wraz z oddziałem strażników do komnaty Elaine, zgładzenia tego przebrzydłego psa i oskarżenia siostry o zdradę!
- "Czemu tu stoisz?” – usłyszała głos swego dowódcy za plecami. Wzdrygnęła się i odwróciła w jego stronę.
- Za pozwoleniem, skończyłam już patrol i chciałaby udać się na zasłużony odpoczynek – powiedziała. Mężczyzna popatrzył na nią krytycznie i uśmiechnął się wrednie.
- Obserwowałem cię na patrolu. Zachowujesz się niczym rozkapryszona dziwka i dyrygujesz wszystkimi, a samej nie robisz nic. Zastanawiam się, czy już teraz złożyć na ciebie raport do królowej, czy dać ci po prostu solidną nauczkę? – warknął.
- Jak śmiesz?! – doskoczyła do niego, łapiąc go za surdut jedwabnego munduru. – Ty w ogóle wiesz, do kogo mówisz?!
Jej bunt nie trwał jednak długo, bo już po chwili dowódca powalił ją na kamienną posadzkę i przyłożył jej długi sztylet do gardła.
- Sądzę, że tygodniowy pobyt w lochu o wodzie dobrze ci zrobi! – warknął cicho, odsłaniając kły. Powstał i bronią pokazał jej, że ma uczynić to samo. Wstała niechętnie, patrząc na niego spod byka. Urażona duma mocno bolała. – A teraz maszeruj do swojej nowej "komnaty”!
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
AuRoRa
Przeszłość Gabriela jest ciekawa, ale nieszczęśliwa. Szykuje się odwet, siostra może wykorzystać to co wie. Ciekawie to rozgrywasz Czekam na następny odcinek.
elenawest
@AuRoRa ;-) dzięki :-)
AnonimS
Hm skomplikowane te ich relacje...pozdrawiam
elenawest
@AnonimS obiecuje, ze jeszcze bardziej sie skomplikuja
AnonimS
@elenawest nie strasz.... :P i pamiętaj o pajączku...
elenawest
@AnonimS pamietam, pamietam, spokojnie ;-)