- Czy zdołałam cię zadowolić ojcze?
- O tak, córko. Tańczyłaś niczym natchniona przez Wielką Tanit. Twój taniec bardzo przysłużył się moim planom. Mam niemal pewność, iż zdołam odwrócić niebezpieczeństwo zagrażające naszemu Miastu.
- Rzymianin wydawał się jednak bardzo... powściągliwy.
- Och, nie znasz tych ludzi Sofonisbo. Zachowują chłód na zewnątrz, w środku płonąc od żaru emocji.
- Odniosłam wrażenie, że dostrzegł moją obecność dopiero wtedy, gdy zaprosiłeś mnie do udziału w rozmowie.
- I tutaj również wypadłaś znakomicie, córko. Srebro wydane na twoich nauczycieli nie poszło na marne. Zaintrygowałaś Scypiona, a taniec tym bardziej rozpalił jego uczucia.
- Czy naprawdę jednak sądzisz, ojcze, że zainteresowanie prokonsula moją osobą wpłynie na losy wojny?
- To już nie twój problem, córko. Scypiona i jego emocje pozostaw mnie.
- Skoro tak, domagam się, abyś dotrzymał danego słowa. Chcę poślubić Masynissę bez dalszej zwłoki.
- Tak się stanie, gdy tylko upora się z kłopotami w swoim królestwie i powróci do Kartaginy z obiecanym oddziałem jeźdźców.
- Nie później, ojcze, pamiętaj.
- Oczywiście. Jeżeli nadal będziesz tego chciała. Uczynimy to dla dobra Miasta. Tymczasem wezwałem cię, córko, w innym celu niż dyskusja o księciu Numidów. Chciałbym, abyśmy wspólnie wysłuchali w ukryciu pewnej interesującej rozmowy.
- Jakiej rozmowy?
- Chodź ze mną, to sama się przekonasz. Zachowaj jednak ostrożność i ciszę, prokonsul nie może dowiedzieć się o naszej obecności. Chodzi o sprawy państwowe najwyższej wagi.
- Prokonsul?
- Tak, to jeden z rozmówców. Chciałbym, abyś na własne uszy usłyszała, co ma do powiedzenia.
- Jak sobie życzysz, ojcze.
Pomimo obojętnej z pozoru odpowiedzi, płonęła z ciekawości. Jakież to przetargi i negocjacje toczyły się potajemnie w pałacu króla Syfaksa? Jakim sposobem ojciec zdołał przeniknąć ich tajemnicę? Oczywiście, był mistrzem podstępnych intryg, w tej materii odnosił sukcesy o wiele większe, niż na polach bitew. Ale dlaczego zamierza wtajemniczyć ją obecnie w swoje poczynania?
Szybkim krokiem przemierzali mniej reprezentacyjne korytarze pałacu, nie napotykając służby. Ojciec wydawał się doskonale zorientowany w labiryncie pogmatwanych przejść, komnat, magazynów. Znaleźli się wreszcie w niewielkim pomieszczeniu, drzwi do którego Hazdrubal otworzył wyjętym z fałd szaty kluczem. Starannie przekręcił go w zamku od środka. Słabego światła dostarczał umieszczony gdzieś wysoko świetlik, wpuszczający srebrzysty blask księżyca. Ojciec przyłożył palec do ust, ponownie przypominając o konieczności zachowania ciszy, następnie wskazał córce umieszczone na odpowiedniej wysokości, niewielkie otwory obserwacyjne, oferujące jednak dobry widok na komnatę za ścianą. Zajrzała ciekawie, nikogo nie dostrzegając, pogrążone w półmroku pomieszczenie było puste.
- Musimy chwilę poczekać – wyszeptał Hazdrubal.
Zapowiedziana chwila znacznie się przedłużyła. Domyśliła się, iż zajęli swoje miejsca z wyprzedzeniem, by nie zaalarmować tych, którzy mieli odbyć potajemne w ich mniemaniu spotkanie. Wreszcie usłyszeli kroki, odgłos otwieranych i zamykanych drzwi. Pojawił się blask lampy oliwnej.
- Proszę tędy, panie.
Głos króla Syfaksa. To on miał więc spotkać się z prokonsulem. Wobec nikogo innego, może z wyjątkiem towarzyszącego obecnie jej samej ojca, gospodarz nie zachowywałby się zresztą z podobnym szacunkiem. W słabym świetle rozpoznała surową postać Rzymianina.
- Rozumiem, że przyprowadziłeś mnie do tego miejsca, panie, aby odpowiedzieć na moje propozycje.
- To prawda, prokonsulu. Ściany królewskich apartamentów często miewają uszy. Tutaj możemy porozmawiać swobodnie.
- Cóż więc postanowiłeś? Muszę wkrótce wracać i chcę znać twoją decyzję.
- Oferujesz mi, panie, w imieniu Republiki, status przyjaciela i sojusznika ludu rzymskiego. W zamian miałbym wesprzeć twoją armię, gdy wylądujesz na afrykańskim wybrzeżu. Miałbym zaatakować Kartaginę.
- Zaatakować miasto, które od pokoleń gnębi twój kraj. W zamian otrzymałbyś przyjaźń Rzymu, łupy oraz ziemie odebrane Kartagińczykom po wspólnym zwycięstwie. Mam upoważnienie senatu i ludu, by przedstawić taką propozycję.
- To bardzo wspaniałomyślna oferta, prokonsulu. Chcę jednak czegoś jeszcze.
- Czegóż to?
- Chcę głowy i ziem mojego największego wroga.
- Kto jest wrogiem większym niż Kartagina?
- Masynissa, który mieni się królem Numidów. Numidzi mogą mieć tylko jednego władcę i to ja nim jestem. Chcę, aby nasz sojusz obejmował także pozbycie się tego bezczelnego młodzieniaszka.
- Nie zostałem upoważniony do składania deklaracji w tej kwestii.
- Jako prokonsul posiadasz, panie, prawo podejmowania decyzji w razie zaistnienia istotnej potrzeby.
- W tej chwili takiej potrzeby jednak nie dostrzegam.
- Masynissa to również wróg Rzymu. Czyż nie walczył przeciwko rzymskim armiom w Hiszpanii? Czyż nie przyczynił się do śmierci twego ojca i stryja, panie? Czyż nie stawał w bitwie naprzeciw twoich legionów?
- Doceniam go jako godnego przeciwnika. Powtarzam, nie mam upoważnień, by podejmować proponowane przez ciebie, panie, zobowiązania. Zadowól się pozycją sojusznika i przyjaciela ludu rzymskiego oraz łupami zdobytymi na Kartaginie.
- Nie podejmiesz takich zobowiązań nawet wtedy, gdyby zależał od tego nasz sojusz?
- Nie. Nie mam właściwych pełnomocnictw.
- Jako prowadzący zamorską wojnę prokonsul posiadasz, panie, dużą swobodę działania. Mógłbyś zgodzić się na moją propozycję, a po wspólnym zwycięstwie senat i lud z pewnością zaaprobowałyby przyjęte przez ciebie rozwiązania.
- Byłbym wdzięczny, panie, gdybyś nie pouczał mnie o zakresie władzy prokonsula oraz zasadach podejmowania decyzji przez senat i lud rzymski.
- A więc zdecydowanie nie zgadasz się na upadek Masynissy? Dlaczego, panie?
- To nie twoja sprawa, królu.
- Może dlatego, prokonsulu, że książę już wcześniej zaofiarował ci swoje usługi? Jeszcze w Hiszpanii? Zdradził Kartaginę i potajemnie służył Rzymowi, służył tobie? A honor rzymskiego urzędnika i arystokraty nie pozwala zapomnieć o złożonych obietnicach? A przynajmniej ty sam, panie, w taki sposób ten honor pojmujesz?
Zamarła z wrażenia. Ukochany miałby okazać się zdrajcą? Zdradziłby Miasto, ojca, a przede wszystkim ją samą oraz ich miłość? W napięciu oczekiwała na opóźniającą się odpowiedź Scypiona.
- Nie mam nic do powiedzenia w tej kwestii.
A więc to prawda, jej serce niemal pękło wśród dojmującego poczucia krzywdy i żalu.
- Rozumiem, panie. Ty również powinieneś jednak zrozumieć, że w tej sytuacji nasz sojusz jest niemożliwy.
- Podejmujesz złą decyzję, królu. Ostrzegam, zapłacisz za nią ty sam, a razem z tobą twoi poddani.
- To ty, prokonsulu, już wcześniej wybrałeś sojusznika.
- Wobec takiej odpowiedzi nie widzę potrzeby i możliwości, by nadal korzystać z twojej gościny, uprzejmej zresztą i hojnej. Jutro odpływam.
- Jak sobie życzysz, panie. Jako gospodarz czuję się jednak nadal zobowiązany dbać o bezpieczeństwo twojej podróży. Zatrzymam więc przez kilka dni Hazdrubala oraz jego eskadrę.
Scypion wbił w Syfaksa uważne spojrzenie.
- A więc to tak... Powtarzam, królu, podejmujesz złą decyzję. I nie myśl, że nie wiem dlaczego postanowiłeś tak, a nie inaczej. Książę Masynissa nie ma tu wiele do rzeczy. Kierujesz się, panie, uczuciami. A to nigdy korzyści w polityce nie przynosi. Wspomnisz jeszcze moje słowa i moje ostrzeżenie.
- Skoro zamierzasz jutro nas opuścić, prokonsulu, sądzę, że powinieneś przygotować się do podróży.
- I ja tak uważam. Chodźmy więc, zapewne w przyszłości spotykamy się w innych okolicznościach.
Odczekali jeszcze jakiś czas, zanim sami ruszyli w drogę powrotną, nadal nie napotykając straży ani służby. Szła jak ogłuszona. Masynissa zdradził! Masynissa zdradził! Na własne uszy usłyszała faktyczne potwierdzenie jego czynu z ust samego prokonsula. Zmagała się w milczeniu ze straszną nowiną. Gdy znaleźli się wreszcie w komnatach Hazdrubala, nie wytrzymała.
- Czy Masynissa naprawdę związał się z tym Rzymianinem? - Rozpaczliwie liczyła na to, że ojciec zaprzeczy i odsłoni inne znaczenie podsłuchanej rozmowy.
- Tak, oddał się potajemnie na usługi Scypiona. Dowiedziałem się o tym zbyt późno i była to jedna z głównych przyczyn naszej przegranej.
- Dlaczego wcześniej nic mi o tym nie powiedziałeś?
- A uwierzyłabyś? Uwierzyłabyś, gdybyś nie usłyszała o tym z ust samego prokonsula?
- Nie, nie uwierzyłabym... Zwłaszcza tobie, ojcze. Wybacz te słowa. - Omal się nie rozpłakała, całą siłą woli zdołała jednak powstrzymać łzy. - Dlaczego on to zrobił?
- Rzymianie zaoferowali mu więcej, niż mogłaby kiedykolwiek Kartagina. Obiecali mu nasze ziemie, pola, pastwiska... Wybrał wielkość własnego rodu i własnego królestwa.
- Przedłożył je ponad mnie i ponad naszą miłość...
- Taki jest ten świat, córko.
- Nigdy bym w to nie uwierzyła, nigdy.... Gdyby nie słowa prokonsula...
Nagle przyszła jej do głowy pewna wątpliwość.
- W jaki sposób dowiedziałeś się, ojcze, o potajemnej rozmowie króla i tego Rzymianina? I w jaki sposób zdołałeś ją podsłuchać? Jesteś mistrzem w podobnych intrygach, ale jednak... Tutaj, na obcym dworze...
- Domyśl się, córko. Cokolwiek byś o mnie sądziła, zawsze podziwiałem twój rozum.
- Musiałeś otrzymać pomoc, to oczywiste. Tylko czyją?
- To też wydaje się oczywiste.
- Coś takiego mógł zorganizować jedynie król Syfaks, pan tego pałacu. To on przyprowadził prokonsula w umówione wcześniej miejsce, to on pokierował rozmową w taki sposób, by zmusić Rzymianina do niedwuznacznego potwierdzenia zdrady Masynissy. To on wskazał ten ukryty magazyn, usunął z naszej drogi służbę i straże. To Syfaks jest twoim wspólnikiem, czyż nie tak, ojcze?
- Powtarzam, mogę być dumny z twojego rozumu.
- Pozostaje już tylko ostatnie pytanie, dlaczego król postąpił w taki właśnie sposób, odrzucając równocześnie sojusz z Rzymem?
- Może dlatego, córko, że zdecydował się na sojusz z naszym Miastem?
- Cóż jednak możemy mu zaoferować, co przewyższyłoby propozycję Rzymu? Głowę Masynissy? Czy to dlatego prokonsul mówił na końcu o uczuciach i ostrzegał króla przed kierowaniem się nimi w polityce?
- Sofonisbo... Scypion miał na myśli coś innego... Podczas niedawnej uczty prowadziłaś uczoną rozmowę z Rzymianinem, ale zatańczyłaś dla króla Syfaksa.
- Co chcesz przez to powiedzieć, ojcze?
- Podczas negocjacji zaoferowałem królowi małżeństwo z kartagińską arystokratką najszlachetniejszej krwi, z tobą, moja córko. Oczarowałaś go swym tańcem i umiera z pożądania. Posiadasz ten dar, zesłany przez Wielką Tanit. Potrafisz zauroczyć mężczyzn, żaden ci się nie oprze. Przyznaję, wykorzystałem to dla dobra naszej ojczyzny, dla dobra Miasta. Syfaks sprzymierzy się z nami przeciwko Rzymowi, w obecnej chwili bardzo potrzebujemy takiego sojusznika.
- A ta podsłuchana rozmowa?
- Król zorganizował wszystko na moją prośbę, abyś na własne uszy usłyszała o zdradzie Masynissy. Wiedziałem, że w innych okolicznościach nigdy nie zgodziłabyś się na to małżeństwo.
- A skąd wiesz, że zgodzę się teraz? Gdy wiem już, że rozmowa została zainscenizowana przez dwóch mistrzów intrygi?
- Ale zdradę Masynissy potwierdził swoimi słowami i jeszcze wymowniejszym milczeniem sam prokonsul. Duma oraz poczucie godności nie pozwoliły mu skłamać i oszukać własnego sojusznika. Mogę podziwiać prawdziwie rzymską, prostolinijną uczciwość Scypiona, ale przekona się wkrótce, że to w istocie naiwność, która przywiedzie go do zguby.
- To, że Masynissa nie dotrzymał przysięgi nie oznacza jeszcze, iż muszę poślubić Syfaksa.
- Córko, proszę cię o to nie w imię twoich urażonych uczuć, chociaż potrafię zrozumieć twój ból. Proszę w imieniu naszego Miasta, któremu zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo. Najdalej za kilka miesięcy Rzymianie wylądują pod murami Kartaginy.
- Raz już sprzedałeś mnie, ojcze, za pięciuset numidyjskich jeźdźców.
- Syfaks przyprowadzi trzydzieści tysięcy. Z taką siłą możemy wspólnie pokonać Scypiona oraz każdą inną armię, która ośmieli się postawić stopę na naszej ziemi. Rzymianie kiedyś już się o tym przekonali, w czasach naszych ojców i dziadów. Teraz przekonają się ponownie.
- A cały ten nowy sojusz, przyszłość Miasta, zależą ode mnie...
- Tak, córko. Przyszłość i samo istnienie Kartaginy zależą od twojego małżeństwa. Król wesprze nas tylko wtedy, gdy zostaniesz jego żoną. Szalę decyzji Syfaksa przechylił twój taniec. Musisz się zgodzić, wierzę w naszą wspólną miłość dla Miasta.
A więc niech tak się stanie. Poślubię króla Syfaksa z miłości... Z miłości dla Miasta. I będzie to dzień pogrzebu innej miłości. Dzień pogrzebu Sofonisby.
3 komentarze
Funkykoval197
i znów zaskoczenie zdradą. Jak Ty to robisz ? 😀
nefer
@Funkykoval197 Mam podstępną i zdradziecką naturę. 😉 Wspomagają mnie zresztą autorzy starożytni. Wariacje w tej opowieści są moje, ogólny przebieg wydarzeń oparty na realnych wydarzeniach, a przynajmniej relacjach źródeł.
Funkykoval197
@nefer aż tak krytycznie z tą naturą to się nie oceniaj. Z księciem Nektanebo i kapłanami Ozyrysa nie wygrasz 😁
nefer
@Funkykoval197 Ha, Nefer z Abydos kiedyś z nimi wygrał, ale gdzie mnie tam do jego talentów.
Funkykoval197
Myślałem o tym że oni mieli o wiele nikczemniejszą naturę niż ta o której sądzisz że ją masz. Wobec nich to jesteś 😇
MistEunice
Jak zwykle.... nie idzie się oderwać : )
nefer
@MistEunice Dzięki, że zdołałaś oderwać się od swoich zajęć i przeczytać.
Czytelnik3
Dlaczego inteligentne opowiadania pojawiają się tak rzadko?
nefer
@Czytelnik3 Bo niewielu jest inteligentnych Czytelników. 😉
agnes1709
@nefer 🤣
Czytelnik3
@nefer Albo pisarzy.
nefer
@Czytelnik3 Ogólnie uważam, że najtrudniej o inteligentnych bohaterów. Ale też najtrudniej ich stworzyć i poprowadzić.
Funkykoval197
@nefer ale Ty to potrafisz. Wiem że to zalatuje wazeliną, ale ja na prawdę tak sądzę.
nefer
@Funkykoval197 Tak czy inaczej, dzięki za uznanie. Nefer miał być lebskim chłopakiem z prowicji. 😉
Funkykoval197
I był, a dla miłośników PDK nadal jest 😁