Sofonisba, cz. 9

- Czy zdołałam cię zadowolić ojcze?
     - O tak, córko. Tańczyłaś niczym natchniona przez Wielką Tanit. Twój taniec bardzo przysłużył się moim planom. Mam niemal pewność, iż zdołam odwrócić niebezpieczeństwo zagrażające naszemu Miastu.
     - Rzymianin wydawał się jednak bardzo... powściągliwy.
     - Och, nie znasz tych ludzi Sofonisbo. Zachowują chłód na zewnątrz, w środku płonąc od żaru emocji.
     - Odniosłam wrażenie, że dostrzegł moją obecność dopiero wtedy, gdy zaprosiłeś mnie do udziału w rozmowie.
     - I tutaj również wypadłaś znakomicie, córko. Srebro wydane na twoich nauczycieli nie poszło na marne. Zaintrygowałaś Scypiona, a taniec tym bardziej rozpalił jego uczucia.
     - Czy naprawdę jednak sądzisz, ojcze, że zainteresowanie prokonsula moją osobą wpłynie na losy wojny?
     - To już nie twój problem, córko. Scypiona i jego emocje pozostaw mnie.
     - Skoro tak, domagam się, abyś dotrzymał danego słowa. Chcę poślubić Masynissę bez dalszej zwłoki.
     - Tak się stanie, gdy tylko upora się z kłopotami w swoim królestwie i powróci do Kartaginy z obiecanym oddziałem jeźdźców.
     - Nie później, ojcze, pamiętaj.
     - Oczywiście. Jeżeli nadal będziesz tego chciała. Uczynimy to dla dobra Miasta. Tymczasem wezwałem cię, córko, w innym celu niż dyskusja o księciu Numidów. Chciałbym, abyśmy wspólnie wysłuchali w ukryciu pewnej interesującej rozmowy.
     - Jakiej rozmowy?
     - Chodź ze mną, to sama się przekonasz. Zachowaj jednak ostrożność i ciszę, prokonsul nie może dowiedzieć  się o naszej obecności. Chodzi o sprawy państwowe najwyższej wagi.
     - Prokonsul?
     - Tak, to jeden z rozmówców. Chciałbym, abyś na własne uszy usłyszała, co ma do powiedzenia.
     - Jak sobie życzysz, ojcze.
     Pomimo obojętnej z pozoru odpowiedzi, płonęła z ciekawości. Jakież to przetargi i negocjacje toczyły się potajemnie w pałacu króla Syfaksa? Jakim sposobem ojciec zdołał przeniknąć ich tajemnicę? Oczywiście, był  mistrzem podstępnych intryg, w tej materii odnosił sukcesy o wiele większe, niż na polach bitew. Ale dlaczego zamierza wtajemniczyć ją obecnie w swoje poczynania?
     Szybkim krokiem przemierzali mniej reprezentacyjne korytarze pałacu, nie napotykając służby. Ojciec wydawał się doskonale zorientowany w labiryncie pogmatwanych przejść, komnat, magazynów. Znaleźli się wreszcie w niewielkim pomieszczeniu, drzwi do którego Hazdrubal otworzył wyjętym z fałd szaty kluczem. Starannie przekręcił go w zamku od środka. Słabego światła dostarczał umieszczony gdzieś wysoko świetlik, wpuszczający srebrzysty blask księżyca. Ojciec przyłożył palec do ust, ponownie przypominając o konieczności zachowania ciszy, następnie wskazał córce umieszczone na odpowiedniej wysokości, niewielkie otwory obserwacyjne, oferujące jednak dobry widok na komnatę za ścianą. Zajrzała ciekawie, nikogo nie dostrzegając, pogrążone w półmroku pomieszczenie było puste.
     - Musimy chwilę poczekać – wyszeptał Hazdrubal.
     Zapowiedziana chwila znacznie się przedłużyła. Domyśliła się, iż zajęli swoje miejsca z wyprzedzeniem, by nie zaalarmować tych, którzy mieli odbyć potajemne w ich mniemaniu spotkanie. Wreszcie usłyszeli kroki, odgłos otwieranych i zamykanych drzwi. Pojawił się blask lampy oliwnej.
     - Proszę tędy, panie.
     Głos króla Syfaksa. To on miał więc spotkać się z prokonsulem. Wobec nikogo innego, może z wyjątkiem towarzyszącego obecnie jej samej ojca, gospodarz nie zachowywałby się zresztą z podobnym szacunkiem. W słabym świetle rozpoznała surową postać Rzymianina.
     - Rozumiem, że przyprowadziłeś mnie do tego miejsca, panie, aby odpowiedzieć na moje propozycje.
     - To prawda, prokonsulu. Ściany królewskich apartamentów często miewają uszy. Tutaj możemy porozmawiać swobodnie.
     - Cóż  więc  postanowiłeś? Muszę wkrótce wracać i chcę znać twoją decyzję.
     - Oferujesz mi, panie, w imieniu Republiki, status przyjaciela  i sojusznika ludu rzymskiego. W zamian miałbym wesprzeć twoją armię, gdy wylądujesz na afrykańskim wybrzeżu. Miałbym zaatakować  Kartaginę.
     - Zaatakować miasto, które od pokoleń gnębi twój kraj. W zamian otrzymałbyś przyjaźń  Rzymu, łupy oraz ziemie odebrane Kartagińczykom po wspólnym zwycięstwie. Mam upoważnienie senatu i ludu, by przedstawić  taką propozycję.
     - To bardzo wspaniałomyślna oferta, prokonsulu. Chcę jednak czegoś jeszcze.
     - Czegóż  to?
     - Chcę głowy i ziem mojego największego wroga.
     - Kto jest wrogiem większym niż Kartagina?
     - Masynissa, który mieni się królem Numidów. Numidzi mogą mieć tylko jednego władcę i to ja nim jestem. Chcę, aby nasz sojusz obejmował także pozbycie się tego bezczelnego młodzieniaszka.
     - Nie zostałem upoważniony do składania deklaracji w tej kwestii.
     - Jako prokonsul posiadasz, panie, prawo podejmowania decyzji w razie zaistnienia istotnej potrzeby.
     - W tej chwili takiej potrzeby jednak nie dostrzegam.
     - Masynissa to również wróg Rzymu. Czyż nie walczył przeciwko rzymskim armiom w Hiszpanii? Czyż nie przyczynił się do śmierci twego ojca i stryja, panie? Czyż nie stawał w bitwie naprzeciw twoich legionów?
     - Doceniam go jako godnego przeciwnika. Powtarzam, nie mam upoważnień, by podejmować proponowane przez ciebie, panie, zobowiązania. Zadowól się pozycją  sojusznika i przyjaciela ludu rzymskiego oraz łupami zdobytymi na Kartaginie.
     - Nie podejmiesz takich zobowiązań nawet wtedy, gdyby zależał od tego nasz sojusz?
     - Nie. Nie mam właściwych pełnomocnictw.
     - Jako prowadzący zamorską wojnę prokonsul posiadasz, panie, dużą swobodę działania. Mógłbyś zgodzić się na moją propozycję, a po wspólnym zwycięstwie senat i lud z pewnością zaaprobowałyby przyjęte przez ciebie rozwiązania.
     - Byłbym wdzięczny, panie, gdybyś nie pouczał mnie o zakresie władzy prokonsula oraz zasadach podejmowania decyzji przez senat i lud rzymski.
     - A  więc zdecydowanie nie zgadasz się na upadek Masynissy?  Dlaczego, panie?
     - To nie twoja sprawa, królu.
     - Może dlatego, prokonsulu, że książę już wcześniej zaofiarował ci swoje usługi? Jeszcze w Hiszpanii? Zdradził Kartaginę i potajemnie służył Rzymowi, służył tobie? A honor rzymskiego urzędnika i arystokraty nie pozwala zapomnieć o złożonych obietnicach? A przynajmniej ty sam, panie, w taki sposób ten honor pojmujesz?
     Zamarła z wrażenia. Ukochany miałby okazać się zdrajcą? Zdradziłby Miasto, ojca, a przede wszystkim ją samą oraz ich miłość? W napięciu oczekiwała na opóźniającą się odpowiedź Scypiona.
     - Nie mam nic do powiedzenia w tej kwestii.
     A więc to prawda, jej serce niemal pękło wśród  dojmującego poczucia krzywdy i żalu.
     - Rozumiem, panie. Ty również powinieneś jednak zrozumieć, że w tej sytuacji nasz sojusz jest niemożliwy.
     - Podejmujesz złą decyzję, królu. Ostrzegam, zapłacisz za nią ty sam, a razem z tobą twoi poddani.
     - To ty, prokonsulu, już  wcześniej wybrałeś  sojusznika.
     - Wobec takiej odpowiedzi nie widzę potrzeby i możliwości, by nadal korzystać z twojej gościny, uprzejmej zresztą  i hojnej. Jutro odpływam.
     - Jak sobie życzysz, panie. Jako gospodarz czuję się jednak nadal zobowiązany dbać o bezpieczeństwo  twojej podróży. Zatrzymam więc przez kilka dni Hazdrubala oraz jego eskadrę.
     Scypion wbił  w Syfaksa uważne spojrzenie.
     - A więc to tak... Powtarzam, królu, podejmujesz złą decyzję. I nie myśl, że nie wiem dlaczego postanowiłeś tak, a nie inaczej. Książę Masynissa nie ma tu wiele do rzeczy.  Kierujesz się, panie, uczuciami. A to nigdy korzyści w polityce nie przynosi. Wspomnisz jeszcze moje słowa  i moje ostrzeżenie.
     - Skoro zamierzasz jutro nas opuścić, prokonsulu, sądzę, że powinieneś przygotować się do podróży.
     - I ja tak uważam. Chodźmy więc, zapewne w przyszłości spotykamy się w innych okolicznościach.
     Odczekali jeszcze jakiś  czas, zanim sami ruszyli w drogę powrotną, nadal nie napotykając straży ani służby. Szła jak ogłuszona. Masynissa zdradził! Masynissa zdradził! Na własne uszy usłyszała faktyczne potwierdzenie jego czynu z ust samego prokonsula. Zmagała  się w milczeniu ze straszną nowiną. Gdy znaleźli się  wreszcie w komnatach Hazdrubala, nie wytrzymała.
     - Czy Masynissa naprawdę związał  się z tym Rzymianinem? - Rozpaczliwie liczyła na to, że ojciec zaprzeczy i odsłoni inne znaczenie podsłuchanej rozmowy.
     - Tak, oddał się potajemnie na usługi Scypiona. Dowiedziałem się o tym zbyt późno i była to jedna z głównych przyczyn naszej przegranej.
     - Dlaczego wcześniej nic mi o tym nie powiedziałeś?
     - A uwierzyłabyś? Uwierzyłabyś, gdybyś nie usłyszała o tym z ust samego prokonsula?
     - Nie, nie uwierzyłabym... Zwłaszcza tobie, ojcze. Wybacz te słowa. - Omal się nie rozpłakała, całą siłą woli zdołała jednak powstrzymać  łzy. - Dlaczego on to zrobił?
     - Rzymianie zaoferowali mu więcej, niż mogłaby kiedykolwiek Kartagina. Obiecali mu nasze ziemie, pola, pastwiska... Wybrał wielkość własnego rodu i własnego królestwa.
     - Przedłożył je ponad mnie i ponad naszą miłość...
     - Taki jest ten świat, córko.
     - Nigdy bym w to nie uwierzyła, nigdy.... Gdyby nie słowa prokonsula...
     Nagle przyszła jej do głowy pewna wątpliwość.
     - W jaki sposób dowiedziałeś się, ojcze, o potajemnej rozmowie króla i tego Rzymianina? I w jaki sposób zdołałeś ją podsłuchać? Jesteś mistrzem w podobnych intrygach, ale jednak... Tutaj, na obcym dworze...
     - Domyśl się, córko. Cokolwiek byś o mnie sądziła, zawsze podziwiałem twój rozum.
     - Musiałeś otrzymać pomoc, to oczywiste. Tylko czyją?
     - To też wydaje się  oczywiste.
     - Coś takiego mógł zorganizować jedynie król Syfaks, pan tego pałacu. To on przyprowadził prokonsula w umówione wcześniej miejsce, to on pokierował rozmową  w taki sposób, by zmusić  Rzymianina do niedwuznacznego potwierdzenia zdrady Masynissy. To on wskazał ten ukryty magazyn, usunął z naszej drogi służbę i straże. To Syfaks jest twoim wspólnikiem, czyż nie tak, ojcze?
     - Powtarzam, mogę być dumny z twojego rozumu.
     - Pozostaje już tylko ostatnie pytanie, dlaczego król postąpił w taki właśnie sposób, odrzucając równocześnie sojusz z Rzymem?
     - Może dlatego, córko, że zdecydował  się na sojusz z naszym Miastem?
     - Cóż jednak możemy mu zaoferować, co przewyższyłoby propozycję Rzymu? Głowę Masynissy? Czy to dlatego prokonsul mówił na końcu o uczuciach i ostrzegał króla przed kierowaniem się nimi w polityce?
     - Sofonisbo... Scypion miał na myśli coś innego... Podczas niedawnej uczty prowadziłaś uczoną rozmowę z Rzymianinem, ale zatańczyłaś dla króla Syfaksa.
     - Co chcesz przez to powiedzieć, ojcze?
     - Podczas negocjacji zaoferowałem królowi małżeństwo z kartagińską arystokratką najszlachetniejszej krwi, z tobą, moja córko. Oczarowałaś go swym tańcem i umiera  z pożądania. Posiadasz ten dar, zesłany przez Wielką Tanit. Potrafisz zauroczyć mężczyzn, żaden ci się nie oprze. Przyznaję, wykorzystałem to dla dobra naszej ojczyzny, dla dobra Miasta. Syfaks sprzymierzy się z nami przeciwko Rzymowi, w obecnej chwili bardzo potrzebujemy takiego sojusznika.
     - A ta podsłuchana rozmowa?
     - Król zorganizował wszystko na moją prośbę, abyś na własne uszy usłyszała o zdradzie Masynissy. Wiedziałem, że w innych okolicznościach nigdy nie zgodziłabyś się na to małżeństwo.
     - A skąd wiesz, że zgodzę się teraz? Gdy wiem już, że rozmowa została zainscenizowana przez dwóch mistrzów intrygi?
     - Ale zdradę Masynissy potwierdził swoimi słowami i jeszcze wymowniejszym milczeniem sam prokonsul. Duma oraz poczucie godności nie pozwoliły mu skłamać i oszukać własnego sojusznika. Mogę podziwiać prawdziwie rzymską, prostolinijną uczciwość Scypiona, ale przekona się wkrótce, że to w istocie naiwność, która przywiedzie go do zguby.
     - To, że Masynissa nie dotrzymał przysięgi nie oznacza jeszcze, iż muszę poślubić Syfaksa.
     - Córko, proszę cię o to nie w imię twoich urażonych uczuć, chociaż potrafię zrozumieć twój ból. Proszę w imieniu naszego Miasta, któremu zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo. Najdalej za kilka miesięcy Rzymianie wylądują pod murami Kartaginy.
     - Raz już sprzedałeś mnie, ojcze, za pięciuset numidyjskich jeźdźców.
     - Syfaks przyprowadzi trzydzieści tysięcy. Z taką siłą możemy wspólnie pokonać Scypiona oraz każdą  inną armię, która ośmieli się postawić stopę na naszej ziemi. Rzymianie kiedyś już się o tym przekonali, w czasach naszych ojców i dziadów. Teraz przekonają się ponownie.
     - A cały ten nowy sojusz, przyszłość Miasta, zależą ode mnie...
     - Tak, córko. Przyszłość i samo istnienie Kartaginy zależą od twojego małżeństwa. Król wesprze nas tylko wtedy, gdy zostaniesz jego żoną. Szalę decyzji Syfaksa przechylił twój taniec. Musisz się zgodzić, wierzę  w naszą wspólną miłość dla Miasta.
     A więc niech tak się stanie. Poślubię  króla Syfaksa z miłości... Z miłości dla Miasta. I będzie to dzień pogrzebu innej miłości. Dzień pogrzebu Sofonisby.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i historyczne, użył 2253 słów i 13279 znaków.

3 komentarze

 
  • Funkykoval197

    i znów zaskoczenie zdradą. Jak Ty to robisz ? 😀

    10 lis 2023

  • nefer

    @Funkykoval197 Mam podstępną i zdradziecką naturę. 😉 Wspomagają mnie zresztą autorzy starożytni. Wariacje w tej opowieści są moje, ogólny przebieg wydarzeń oparty na realnych wydarzeniach, a przynajmniej relacjach źródeł.

    11 lis 2023

  • Funkykoval197

    @nefer aż tak krytycznie z tą naturą to się nie oceniaj. Z księciem Nektanebo i kapłanami Ozyrysa nie wygrasz 😁

    15 lis 2023

  • nefer

    @Funkykoval197 Ha, Nefer z Abydos kiedyś z nimi wygrał, ale gdzie mnie tam do jego talentów.  :devil:

    15 lis 2023

  • Funkykoval197

    Myślałem o tym że oni mieli o wiele nikczemniejszą  naturę niż ta o której sądzisz że ją masz. Wobec nich to jesteś 😇

    15 lis 2023

  • MistEunice

    Jak zwykle.... nie idzie się oderwać : )

    9 lis 2023

  • nefer

    @MistEunice Dzięki, że zdołałaś oderwać się od swoich zajęć i przeczytać.

    10 lis 2023

  • Czytelnik3

    Dlaczego inteligentne opowiadania pojawiają się tak rzadko?

    8 lis 2023

  • nefer

    @Czytelnik3 Bo niewielu jest inteligentnych Czytelników. 😉

    8 lis 2023

  • agnes1709

    @nefer 🤣

    8 lis 2023

  • Czytelnik3

    @nefer Albo pisarzy.

    8 lis 2023

  • nefer

    @Czytelnik3 Ogólnie uważam, że najtrudniej o inteligentnych bohaterów.  ;) Ale też najtrudniej ich stworzyć i poprowadzić.

    8 lis 2023

  • Funkykoval197

    @nefer ale Ty to potrafisz. Wiem że to zalatuje wazeliną, ale ja na prawdę tak sądzę.

    16 lis 2023

  • nefer

    @Funkykoval197 Tak czy inaczej, dzięki za uznanie. Nefer miał być lebskim chłopakiem z prowicji. 😉

    16 lis 2023

  • Funkykoval197

    I był, a dla miłośników PDK nadal jest 😁

    16 lis 2023