(Nie)idealnie

Siedziałam przy barze, sączyłam kolejnego drinka i myślałam. Nad czym? Sporo tego. Studia na pierwszym roku nie były bajką.W zasadzie powinnam teraz siedziec w domu i przygotowywać się do kolokwium. Jednak obecność matki, z którą moje kontakty były delikatnie mówiąc złe sprawiała, że nie mogłam tam wysiedzieć nawet godziny, a co dopiero mówić o całym wieczorze. Przyjazd do Warszawy w ogóle nie był dobrym pomysłem.  Jednak strasznie tęskniłam za ojcem. W zasadzie tylko przez niego utrzymywałam jeszcze kontakt z resztą "rodziny". Myślałam: Jowita, to tylko jeden weekend. Zrób to dla ojca. Potem wrócisz do akademika i przez następne pół roku będziesz udawać, że jesteś zbyt zawalona nauką, żeby przyjechać. W końcu po to wybrałam studia w Krakowie. No i zrobiłam. Przyjechałam wczoraj. I już chcę wracać.  
  
Moje rozmyślania przerwał widok czterech kolesi, którzy właśnie weszli do klubu. Trzej z nich wyglądali jak typowe "byki". Wysocy, dobrze zbudowani, do tego ogolone na zero głowy. Stanęli po drugiej stronie baru, zamówili wódkę i przeczesywali wzrokiem salę. Nie zdziwiło mnie, gdy ich wzrok zatrzymał się na mnie. Nie uważam sie za Miss Polonia, jednak jestem świadoma, jakie wrażenie robię na mężczyznach. Nie grube, lecz krągłe, delikatnie opalone ciało, spore piersi, kręcone blond włosy i duże zielone oczy zawsze przykuwały uwagę. Do tego miałam na sobie czarną, letnią sukienkę do połowy uda i białe sandałki.  
Jeden z nich wyjątkowo długo mi się przyglądał. Nie należę do kobiet, które w takiej sytuacji zawstydzone odwracają wzrok. Patrząc mu bezczelnie w oczy sięgnęłam po swojego drinka i upiłam łyk. Odstawiając  szklankę zauważyłam, jak podchodzi do nich ten, którego widziałam gdy wchodzili. Ten również był wysoki,  jednak nie miał ogolonej głowy, tylko krótkie przystrzyżone blond włosy. Widać było, że również często odwiedza siłownię, co mogłam stwierdzić, ponieważ miał na sobie przylegający czarny t-shirt.  
Powiedział coś do tego, który nadal sie na mnie gapił. Ten coś mu odpowiedział, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wtedy blondyn spojrzał w moim kierunku. Szybka analiza. Miał ok. 25 lat i był przystojny. Zabójczo. Nawet ja, tak wymagająca jeśli chodzi o facetów,nie mogłam mu tego odmówić. Pomimo tego, że wyglądał na młodszego od reszty, widać było, że to on jest "szefem" tej całej bandy. Nie wyglądał na bezmyślnego osiłka, tak jak jego kumple. Tym bardziej, że nie wwiercał we mnie tak chamsko wzroku, lecz po zaledwie kilku sekundach odwrócił sie do "byków", syknął coś do nich, i skierował się w stronę drzwi za barem. Gdy odwrócił się bokiem, zauważyłam cienką, ok. 3 cm białą bliznę na na policzku. Spotęgowała ona tylko wrażenie, jakie zrobił na mnie ten mężczyzna. Sprawiała, że wyglądał jeszcze przystojniej. I niebezpieczniej. Osiłek dopił wódkę, obrzucił mnie jeszcze jednym spojrzeniem i zniknął razem z resztą za drzwiami.  
Zbyt długo mieszkałam w tej okolicy, by nie domyślać się, co tam mogło się dziać, ani kim oni są.  
Po około godzinie postanowiłam wracać do domu. Kiedy wyszłam przed klub, rzucił mi się w oczy czarny, lśniący samochód, chyba mercedes. Nie przyjrzałam mu się zbyt uważnie, ponieważ właśnie podchodzili do niego kolesie z klubu. Jeden z "byków" jak nazywałam ich w myślach, wsiadł za kierownicę, a reszta na tylnich siedzeniach. NIe odjechali jednak. Najwyraźniej czekali na swojego "szefa". Nie myliłam się. Po kilku minutach do samochodu podszedł blondyn. Zauważył mnie. Zanim wsiadł do samochodu, dostrzegłam błysk zainteresowania w jego oczach. Byłam pewna, że odjadą, jednak samochód wykręcił i zatrzymał się tuz obok mnie. Serce zabiło mi szybciej. Czego oni chcą?  
-Wsiadasz? - rzucił krótko blondyn. Jego pewność siebie biła na kilometr.  
-Nie, dzięki. Mama mówiła, żebym nigdy nie wsiadała do samochodu z obcymi. - posłałam mu przekorny uśmiech.  
Blondyn spojrzał na mnie rozbawiony i jakby odrobinę zaskoczony moją pewnością siebie.  
-Nie zgrywaj takiej hardej, mała - rzucił ostrzegawczo kierowca.  
-Zamknij się, nie chce to nie -  odpowiedział mu blondyn - i tak jeszcze się spotkamy - puścił do mnie oczko.  Nim zdążyłam wymyślić jakąś ciętą ripostę, zamknął szybę i odjechali z piskiem opon. Dopiero wtedy przyszło otrzeźwienie. Wsiadając do taksówki ochrzaniałam się w myślach. Czy ty kurwa nigdy nie umiesz ugryźć się w język? Najwyraźniej nie. No cóż, pozostawało mi mieć nadzieję, że blondyn chciał mnie tylko nastraszyć i nigdy więcej się nie spotkamy. Co było zresztą bardzo prawdopodobne, przecież w poniedziałek wracałam na studia.  
Wysiadając z taksówki, automatycznie rozejrzałam się. Ulica była pusta. Pozostało stoczyć jeszcze batalię z matka, która na pewno czekała, żeby mnie opieprzyć i mogłam położyć się spać.  
-Gdzie się znowu szlajałaś?! - usłyszałam zanim jeszcze zdążyłam zamknąć za sobą drzwi.  
-Po co się tak wydzierasz? Dorosła jestem, nie muszę ci się tłumaczyć - odpowiedziałam spokojnie.  
-Przyjeżdżasz raz na kilka miesięcy i nawet wtedy nie można z tobą porozmawiać, bo ciągle cię nie ma. - Ty nas olałaś na 8 lat, bo najważniejsza była kariera. Przypomniałaś sobie o nas jak byłam już dorosła i wielkie zdziwienie, że córeczka już nie jest malutka, pomyślałam.  
-Porozmawiać? Masz na myśli te ciągłe krzyki i pretensje, nawet nie wiadomo o co? - odpowiedziałam.  
-Jak mam się nie denerwować, skoro ty zamiast uczyć się, ciaglę gdzieś łazisz?
-Nigdy nie miałam żadnych problemów z nauka, doskonale o tym wiesz. Lepiej powiedz wprost, że boli cię, że się wyprowadziłam i nie masz jak uciszyć swoich wyrzutów sumienia, że ważniejsza była kariera od rodziny - odparowałam. Nie lubiłam używać tej karty. Chciałam zapomnieć o tych latach, kiedy matka całe tygodnie spędzała w pracy, wieczory na nauce, a weekendy na studiach. Dopiero kiedy byłam w liceum, przystopowała. Denerwowało mnie, że nagle zaczęła wpieprzać się w moje życie.  
Widząc, że matka już nic nie powie, rzuciłam "dobranoc" i skierowałam się do łazienki.  
  
Nie mogłam zasnąć. Rzucałam się w łożku, aż mnie głowa rozbolała. Skutek wypitego alkoholu. Wstałam z łóżka i otworzyłam okno. Patrzyłam na pustą ulicę, myśląc o sytuacji przed klubem. Wtedy ulicą przejechał samochód. W zamyśleniu nie zwrócił na niego większej uwagi. Dopiero, gdy zatrzymał sie przy końcu ulicy, przyjrzałam mu się uważniej.  
Czarny mercedes. Serce podeszło mi do gardła. To niemożliwe, to tylko przypadek. Szybko zamknęłam okno. Wzięłam głęboki wdech i policzyłam w myślach do dziesięciu. Z wachaniem ponownie otworzyłam okno i wyjrzałam na ulicę. Samochód zniknął. Odetchnęłam. Pewnie ktoś wykręcał. Zapaliłam papierosa, uspokoiłam się. Stwierdziłam, że dość wrażeń na dziś. Położyłam się do łóżka.  

Mam nadzieję, że teraz lepiej :) czekam na komentarze :)

mariola

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1303 słów i 7247 znaków.

3 komentarze

 
  • Micra21

    Jest nieźle, ale drobne błędy nadal są. Przed "i" nie stawiamy przecinka, chyba, że się powtarza, nie "tylnich" a "tylnych", "..nie zwróciłam na niego...", "Z wahaniem...". Popraw te błędy przy pomocy edycji ze swojego konta. Pozdrawiam

    2 lis 2015

  • nienasycona

    Jest lepiej:D

    18 sie 2015

  • Paulaaaa

    Jak dla mnie to fantastyczne opowiadanie! Czekam z niecierpliwością na kolejną część :)

    14 sie 2015