Źróło: fakt.plChwila słabości i afera gotowa. A jaki wstyd! Violetta W. (26 l.) z Prudnika (woj. opolskie) sama nie wie, co ją popchnęło, by wejść pod kołdrę w szpitalnym łóżku, na którym leżał jej chłopak. Mówi, że chciała się tylko przytulić. Ledwie to uczyniła, gdy w drzwiach sali stanęła pielęgniarka. Na widok kobiecych łydek wystających spod posłania pacjenta podniosła alarm. Chwilę potem była już policja.
Skandal wybuchł kilka dni temu bladym świtem na oddziale chirurgii szpitala w Prudniku. To tam leczy się Tomasz S. (23 l.), który został pobity i ze wstrząśnieniem mózgu leży na ośmioosobowej sali.
Tego dnia oprócz niego leżał na sali tylko jeden pacjent. O godzinie 6 rano przyszła go odwiedzić dziewczyna.
Violetta W. ubrana w bluzę z długim rękawem rozpinaną na zamek, spodnie i klapki weszła do szpitala nieniepokojona przez nikogo. Odnalazła salę na chirurgii, a w niej swojego chłopaka. Przywitali się czule...
– No i wtedy, na chwilę położyłam się przy Tomku. Leżeliśmy tak szepcząc cicho, by nie obudzić drugiego chorego. No i wtedy weszła pielęgniarka – opowiada nam Violetta.
Przyszła, by podać Tomaszowi S. kroplówkę. Kiedy zobaczyła dziewczynę w łóżku, zaniemówiła na chwilę z wrażenia, a potem...
– Bardzo zdenerwowana powiedziała mi, że jak tak mogę robić i, że na dodatek położyłam się w butach. Zażartowałam, że buty mogę ściągnąć – opowiada dziewczyna.
Tego było za wiele. Pielęgniarka pobiegła po policjantów, którzy byli na terenie szpitala wezwani przez jednego z pacjentów, któremu skradziono zegarek.
Raban zrobił się nie z tej ziemi, bo personel szpitala stwierdził, że dziewczyna znaleziona w jednej z męskich sal, nie dość, że pewnie spędziła tam całą noc, to jeszcze na dodatek jest... naga!
Policja nie kazała na siebie długo czekać. Po kilkudziesięciu sekundach w drzwiach sali stanęła umundurowana policjantka z surowym wyrazem twarzy. Kazała dziewczynie natychmiast wstać.
Ale na surowej minie się skończyło. Kiedy Violetta W. wyjaśniła w jakich okolicznościach się tu znalazła, a policja na własne oczy zobaczyła, że dziewczyna nie jest rozebrana, nakazała jej opuścić salę.
– Spisali mnie, ale nie dali ani mandatu, ani grzywny, nic. Pouczyli mnie tylko, że nie można kłaść się do łóżka pacjentów i kazali wyjść ze szpitala, co zrobiłam – opowiada.
Prudnicka policja potwierdza, że w szpitalu, którego lekarze i pielęgniarki nie chcieli z nami rozmawiać, rzeczywiście do incydentu doszło.
– Nasz funkcjonariusz pouczył tę kobietę o tym, że niewolno kłaść się do łóżek pacjentów, ale nie znaleźliśmy podstaw do ukarania dziewczyny. Uważnie wysłuchała tego co mamy do powiedzenia, po czym zgodnie z nakazem opuściła budynek – mówi Piotr Pogoda z prudnickiej policji.
A Violetta ma żal do personelu szpitala, że narobił jej tyle wstydu. – Nie zrobiłam nic złego, a oni zachowali się tak jakbym nie wiadomo co tam robiła. Nie byłam tam całą noc, nie byłam rozebrana. To wymysły – przekonuje Violetta W.
[Maja Majewska]
źródło: fakt.pl
Dodaj komentarz