Uwielbiam pisać na każdy w zasadzie temat.
Gorzej, że praktycznie na wielu tematach się nie znam dlatego staram się improwizować.
A co do opowieści, to powiem Ci, że ja bardzo się rozwodzę, dopisuję
to, co każdy już chwilę temu sam się domyślił, co powoduje, że zaczynam
zapisywać praktycznie sekwencje.
Mówiąc kolokwialnie, po prostu ten typ tak ma.
Mam nadzieję, że też tak lubisz.
Pewnie jakbym chciał skończyć jakąś historię, którą tu
zacznę to kobiety zdążyłyby w tym czasie zajść w ciążę, urodzić i wychować te dzieci,
a ja nadal bym pisał swoje - za przeproszeniem pierdolamento.
Zresztą sami się przekonacie..
Taa, to się zareklamowałem. rekomendacja z pierwszej ręki.
razem:
Zaginiona II
Bardzo subiektywna retrospekcja bólu po utracie bratniej duszy..
Miał wielkie szczęście bo zbieg okoliczności postawił na jego drodze
Juliet, która sprawiła, że wszystko przed było tylko preludium do życia.
Taa, ileż to osób mogłoby się pod tym tekstem podpisać z adnotacją:
- Ja też miałem taką Juliet i....gdybym mógł cofnąć czas to zrobiłbym
wszystko by nie odeszła.
Dojrzałe marzenia # 1
01880915
Na dobranoc
@Istota Ja teza nie,,,A tak powaznie, to mogłoby Ci wyjsc na niekorzysc
SOFIA PRYNDEL 74
Jak to w życiu bywa nie wszystko da się zaplanować.
Tak niestety było w sobotę, dnia wczorajszego po
słowackiej stronie Tatr....
Aura uparła się by roztoczyć przed nami swoje podwoje.
Niziutko nad ziemią położyła swoją zawiesinę szadzi i
....Jak to zwykła mówić moja świętej pamięci babcia:
- Rób, co chcesz, pisz wiersze.
Cóż, trzeba było w Bachledowej dolinie dreptać i
wyłapywać dosłownie metry widoku.
Zamiast strzelać zdjęcia z platformy ( 24 metry) na lewo
i prawo, omiatając przestrzeń nad koronami drzew.
Przemierzyłem to nie widząc ludzi na prawej flance.
Wieża widokowa ( 32 metry) służyła za statek widmo,
majacząc pośród pokrywającej ją mgiełki.....
Przejechaliśmy do pobliskiego Starego Smokowca.
Tu kolejką dostaliśmy się do Hrebenioka, gdzie znajduje
się Świątynia lodowa.
Taa...
Nie chcę narzekać i naprawdę jestem pełen uznania
dla ludzi, którzy przyłożyli dłoń do tego manualnego
cacka.
Ale, - zawsze jest jakieś ale - jeśli dwa namioty o średnicy
25 metrów można nazwać świątynią to czym jest arena
cyrkowa?
Wykonana tam z zegarmistrzowską precyzją Bazylika
Bożego Grobu, protoplastka tej za Jerozolimy, budzi
szacunek i chylę czoła.
Tylko nie omieszkam porównać to do zapowiedzi
programowych i tego jak opakowali to nasi Słowaccy
bracia w spocie rekomendującym to na yt.
Szczerze?
Dwa światy.
Inne światy.
Dodać trzeba, że w środku panuje ( bo musi) - 15 stopni,
agregaty pracują w pocie czoła a my mimo wyłożonego
gumowego dywanika nie pozujemy zbyt długo przy
wilku czy nimfie wodnej....
Być może Marzena ma rację mówiąc, że moje nastawienie
i małe rozczarowanie wypływa przez fakt niedawnej
wizyty w Izraelu:
- Co się dziwisz, po takich widokach teraz
ciężko jest to przebić.
Może i tak.
W każdym razie, nim tam się wybierzecie, sprawdzacie
pogodę i ...inne oferty.
Mój świat #1
I to właśnie mnie słabi u Ciebie,
Wyszukiwanie sobie z tekstu tego,
co można przekuć na swoją modłę.
Piszesz w tedy jako pokrzywdzona,
jak to strasznie Monisia doznaje
ciosów. Bo koleżanki be, nieszczere
wobec mnie, a w ogóle to kopią
pod Tobą. O Hoksie cała epopeja.
...Tylko ja się pytam gdzie Twoje
przyznanie, że masz zachcianki?
To jest różnica między nami, ja w kwietniu
podszedłem i powiedziałem wprost:
Zachowałem się jak BURAK....
Przyznałem, że czasem mi odbija.
I miło by było gdybyś Ty od czasu do czasu,
powiedziała i uderzyła się w pierś.
Tak trudno Ci przyznać, że masz
czasem syndrom księżniczki, włącza Ci się
och o ach i nie ma zamiłuj..
A wystarczyło mi dziś rano napisać:
- Robert, masz rację.
W lipcu mi się już nie chciało nawet
czytać tego, co pisałeś.
A za drugim razem jakoś mnie przestało
to bawić .
I rzeczywiście jak mam doła to wtedy tak
zaczepiam cię, choć wiem, że tylko na chwilę
i po to by się podbudować. Bo zawsze coś
miłego napiszesz czy pochwalisz..
Koniec, kropka....
...Tyle Moniko, niczego więcej nie chciałem.
Wiesz jak ja cenię szczerość i pokazanie
swych słabości....
Urosłabyś w moich oczach.
Ale nie, Ty wolisz grać na emocjach,
- Śmieci same się wynoszą -
Niemal widziałem Cię w roli Ofelii na
scenie Starego Teatru ..
Brawo.
Co do tego jakie masz relacje za koleżankami,
to wiem, coś o tym.
Moja mama jako najmłodsza, była koło 30 - tki,
objęła takie stanowisko za samymi kobietami.
Mówiła mi, że nigdy w życiu nie przeżyła czegoś
takiego. Wolała mieć samych mężczyzn.
Wy kobiety jesteście zawistne, ciągle coś wam
nie pasuje itp.
Musisz z tym się pogodzić jeśli chcesz trzymać
z Iwanowskim, będziesz miała tylko pracę bez
koleżanek. ...
Nie, mylisz się, duuuużąo jeszcze nie powiedziałem.
Ale to, co chciałbym powiedzieć i tak nie ma
znaczenia jeśli druga strona nie umie być
otwarta na polemikę.
Jeśli widzi swoje racje i to, co chce
przeforsować jest ważne.
A u Ciebie, niestety, tak właśnie jest.
Widocznie tak Ci się lepiej żyje ze świadomością,
że jesteś idealna.
I najłatwiej trzasnąć drzwiami,
mówiąc, że się ją przegoniło.
Pokażą mi gdzie jest napisane, że nie życzę sobie
Twoich wpisów?
To raczej oksymoron za Twojej strony..
Wprost przeciwnie, ja od lipca nakłaniam Cię do
większej aktywności byś przestała udawać, że
nie słyszysz, nie doczytałaś itp:
To ja wymyślałem tematy do rozmowy, proponowałem
swoje opowieści, epickie przeżycia.
No niestety, nic, ni hu,hu....nic
Cię nie ruszało.
Dziwne, że dziś po 2 miesiącach
posuchy masz taka werwę pisarską.
Wiesza bardzo dobrze, że ja Ci zawsze
odpiszę. Gorzej, że Ty masz kłopot z
trafieniem na mój profil.
Tylko, że ja cierpliwie czekam, nie piszę,
że się wynoszę i wiadereczko z łopatka
jest moje ale porzucam je i wspaniałomyślnie
Ci je zostawiam i niech będzie, że to ja
jestem najgorszy.
To nie wyjście za sytuacji.
To infantylne.
Z nikim się nigdy nie kłócę i za Tobą też
nie zamierzam.
Udawać niewidzialną się nie da zwłaszcza jeśli
się to ogłosi.
Ja dawniej Ciebie widziałem jako szukającą
atencji ale nie opowiadałem tego na każdym
kroku gdy Cię widziałem.
Po prostu starałem się zachować normalnie.
A tak poza tym, to nie wiem w czym problem?
Napisałaś w czwartek, że przejrzałaś moje
relacje i jak zawróciłem Ci uwagę, że to
posty a relacje są od kilku miesięcy niestety
omijane
przez Ciebie to wstawiłaś smutną ikonkę.
Co to miało znaczyć????
Że jest Ci przykro, że ośmieliłem się
przypomnieć o sobie?
Czy o to, że Tobie wypomniałem?
Moniko, jak zaczniesz pisać i mówić otwarcie
i przyjmować krytykę to na pewno będzie
między nami dobrze.
Na potwierdzenie słów, możesz mi wypomnieć
moje grzeszki, sytuacje, słowa, gesty.
Ja chętnie się przyznam
do nich i może nawet bez tłumaczenia i szukania
usprawiedliwienia, potwierdzę to.
Mój świat #4
A wręcza odwrotnie.
Jak widzisz, że wymykam się,
to wtedy stajesz się aktywna, dajesz
polubienia, czy jak teraz napisałaś aż 6!!!
wiadomości i to wyczerpujących.
Cóż, widocznie muszę zawsze miesiąc
być wyalienowany z Twojego życia by
dostąpić zaszczytu odpisania przez
użytkownika czaarnulkaa...
Mariusz się pytał czy będę z nim w nocy
więc odpowiadam i Tobie, że tak , dziś
zaczynam pracę.
To tyle Moniko.
Tak już między nami jest.
Ja mam niewielu znajomych, ale jak już
z kimś utrzymuję kontakt to oczekuję
zaangażowania.
Ty niestety nie mogłaś mi tego zapewnić.
Najwidoczniej jestem tak nudny i pospolity,
że nie jestem w tanie zainteresować Cię
rozmową.
Pogodziłem się z tym.
Najważniejsze, że mamy obok takie osoby,
co nas rozumieją
Mój świat #4
Zacznę od końca, bo bardzo mi się
spodobała tak miła wiadomość.....
Ojejku!!!...
Jakie to miłe przeczytać takie słowa,
wręcz troski.
Dziękuję, aż mi się tak lekko na sercu zrobiło.
Jakbyś była teraz bliziutko, to bym Cię za to
przytulił i pociumał w skroń...
Napisałem o tej nieszczęsnej wacie byś nie
pomyślała, że przeczytałem i mam to gdzieś.
Naprawdę w lusterku wyglądałem z tymi
oczyma jak Bazyliszek.
Zabezpieczyłem się w kaptur, maskę ale
trudno trzymać ją nad głową i wciskać między
legary przez kilka godzin i nie patrzeć czy to
szczelnie robię. A to pyli tymi drobinkami...
Pewnie wiesz, że dopiero kontakt z wodą
powoduje ból i swędzenie.
Tak więc po wyjściu z kabiny miałem problem
by nie trzeć oczu więc przeczytałem tylko fragment
ostatniej wiadomość . Zresztą widać jak wpisałem
Ci te kilka słów, same błędy...wybacz...
W każdym razie dziękuję za dobre słowo,
Jest już teraz dobrze a zaczerwienienie pewnie
ustąpi do nocy by się Kuba mnie nie wystraszył
podczas klejenia....
A teraz do rzeczy...
Hm....Hoksa, co powiedział?
Na pewno wszystko powtórzył, a sporo ubarwił.
Już na placu gdy układaliśmy materiał na domki
na Jacka naczepę, zaczął temat
Patrzyłem na Ciebie byś zaprzeczyła albo
mu zwróciła uwagę.
Ale zachowywałaś się jakbyś była naprawdę urażona
a on widząc Twoją postawę nakręcił się i
całe śniadanie streszczał, co się zmieniło
między nami......
...Może to jest infantylne, co wrzucam na instagram,
ale ja taki jestem, nie mam nigdy nic do
ukrycia.
Marzena dała mi na to przyzwolenie, nie
przeszkadza jej moje dziwactwo i radość, z
tego, że sobie coś nagrywam z jej udziałem.
Ona zresztą sama działa w ten sposób na
Tik-Toku, montując urywki z różnych wędrówek
czy scen z jej życia.
Jeśli dla Was jest to powód do drwin to
powiem jak Ty:
- Przychodzę do pracy dla siebie, -
To co wrzucam traktuję jak pamiętnik.
Jak mówi Marzena:
- To dobra odskocznia na zimę
gdy dopadnie cię nostalgia.
Wtedy przeglądasz to, co było
miłe dla oka.
= = =
Najciekawsze jest to, że kilka tygodni temu
gdy Artura dał na taśmówkę a Ty miałaś
kreślić z Hoksą.
To Artur ze śmiechem mi powiedział:
- " Monika podeszła do mnie i powiedziała,
że musiała iść po stopery. i dodała:
Widzisz, jakoś z tobą ich nie potrzebowałam.
I dodał:
Przekonała się jak i my, że on pierdo...albo
znudziło jej się to ciągłe
- Monia, jak tam?...
A teraz nagle taka komitywa między wami?
Hm....Zaskoczyło mnie to,
bo poznałem Cię trochę i wiem, że jesteś
dyskretna i nie powtarzasz tego, co pisaliśmy
a tu takie zwierzenia i to z Hoksą.
No cóż, zabronić nie mogę, ale proszę
Cię byś się zastanowiła czy warto.
Ja kilka razy Cię przytuliłem i już były
pytania czy mamy się ku sobie bo i Ty
jakoś po tym objęciu odchodzisz
uśmiechnięta.
Zbudowałaś przez lata coś trwałego i
pięknego w związku z narzeczonym.
Szkoda by było gdyby plotki spowodowały,
że chłopak by miał jakieś ale do Ciebie.
Miłość to jedyne, co warto mieć na stałe
i cieszyć się tą drugą kochana osobą
Wiesz sama jak ludzie lubią by zrobić dramę
i mieć pożywkę do pierdo....po kątach.
....Nie jestem naiwny i wiem, że nikogo aż tak
nie obchodzi moje szczęście.
Jednak nie chcę za góry zakładać, że nimi
powoduje tylko i wyłączanie ciekawość.
Jeżeli widzę, że się uśmiechają i są miłe
to nie będę udawał, że to mnie nie rusza i
jest mi obojętne, bo tak nie jest.
W przeciwieństwie do Ciebie jeśli o tym mówią
to do mnie i w pozytywnym aspekcie.
Ty Moniko, bez urazy ale jednak nie podeszłaś
do mnie z takim pytaniem a wolałaś wypowiedzieć
się o tym Hoksie...
......I na koniec o mym trzymaniu głowy ponad
tym, co przyziemne.
Przejrzyj sobie powyższy nasze wpisy.
Ostatni ja dałem 10 września i to taaaaki
długi, że było co odpisywać
W tym czasie byłaś trochę na urlopie i liczyłem,
odpiszesz....
Hm .....cisza...jak po śmierci organisty...
Dopiero dokładnie po miesiącu dostałem
polubienie za ta wiadomość.
Ciekawe,.....
Miesiąc potrzebowałaś by przeczytać
to, co ja z radością pisałem do kogoś,
kogo uważałem za przemiła i sympatyczna
osobę.
Dalej.
Relacje. Jak zerkniesz wyżej to naliczysz chyba z
osiem:
- robertmazaur16 zareagował na twoją relacje.
Czy to jest z sadu o brzoskwiniach, zachód
słońca zrobiony z okna, czy fotka w spódniczce
( notabene, bardzo dobrze wyglądasz w takim
stroju.) Zawsze wpisywałem coś, co mi akurat
się skojarzyło...
Ja w tym czasie trochę zacząłem więcej
sobie zwiedzać, ale jakoś nie doczekałem
się wejść o komentarzu nie wspomnę..
,..Dlatego masz rację, uniosłem się honorem.
Tak jak Ci w lipcu pisałem dlaczego przestałem
pisać na dobranoc.
Ja nie jestem zdesperowany, bardzo lubię
sygnał:
- czaarnuulkaa, przesłała wiadomość.
Ale nie będę nigdy stał pod drzwiami i liczył
na łaskę na wycieracz.
W sierpniu znowu zacząłem pisać do Ciebie,
bo mówiłaś, że nie jest Ci to obojętne.
Czujesz się nawet spokojniejsza.
Uwierzyłem, ale jak zauważyłem, czym bardziej
się staram tym Ty mniej to doceniasz.
A wręcz odwrotnie.
Jak widzisz, że,
Mój świat #4
Zacznę od końca, bo bardzo mi się
spodobała tak miła wiadomość.....
Ojejku!!!...
Jakie to miłe przeczytać takie słowa,
wręcz troski.
Dziękuję, aż mi się tak lekko na sercu zrobiło.
Jakbyś była teraz bliziutko, to bym Cię za to
przytulił i pociumał w skroń...
Napisałem o tej nieszczęsnej wacie byś nie
pomyślała, że przeczytałem i mam to gdzieś.
Naprawdę w lusterku wyglądałem z tymi
oczyma jak Bazyliszek.
Zabezpieczyłem się w kaptur, maskę ale
trudno trzymać ją nad głową i wciskać między
legary przez kilka godzin i nie patrzeć czy to
szczelnie robię. A to pyli tymi drobinkami...
Pewnie wiesz, że dopiero kontakt z wodą
powoduje ból i swędzenie.
Tak więc po wyjściu z kabiny miałem problem
by nie trzeć oczu więc przeczytałem tylko fragment
ostatniej wiadomość . Zresztą widać jak wpisałem
Ci te kilka słów, same błędy...wybacz...
W każdym razie dziękuję za dobre słowo,
Jest już teraz dobrze a zaczerwienienie pewnie
ustąpi do nocy by się Kuba mnie nie wystraszył
podczas klejenia....
A teraz do rzeczy...
Hm....Hoksa, co powiedział?
Na pewno wszystko powtórzył, a sporo ubarwił.
Już na placu gdy układaliśmy materiał na domki
na Jacka naczepę zaczął temat
Patrzyłem na Ciebie byś zaprzeczyła albo
mu zwróciła uwagę.
Ale zachowywałaś się jakbyś była urażona
a on widząc Twoją postawę nakręcił się i
całe śniadanie streszczał, co się zamieniło
międzay nami.
Najciekawsze jest to, że kilka tygodni temu
gdy Artura dał na taśmówkę a Ty miałaś
kreślić z Hoksą.
To Artur ze śmiechem mi powiedział:
- " Monika podeszła do mnie i powiedziała,
że musiała iść po stopery. i dodała:
Widzisz, jakoś z tobą ich nie potrzebowałam.
I dodał:
Przekonała się jak i my, że on pierdo...albo
znudziło jej się to ciągłe
- Monia, jak tam?...
A teraz nagle taka komitywa między wami?
Hm....Zaskoczyło mnie to,
bo poznałem Cię trochę i wiem, że jesteś
dyskretna i nie powtarzasz tego, co pisaliśmy
a tu takie zwierzenia i to z Hoksą.
No cóż, zabronić nie mogę, ale proszę
Cię byś się zastanowiła czy warto.
Ja kilka razy Cię przytuliłem i już były
pytania czy mamy się ku sobie bo i Ty
jakoś po tym objęciu odchodzisz
uśmiechnięta.
Zbudowałaś przez lata coś trwałego i
pięknego w związku z narzeczonym.
Szkoda by było gdyby plotki spowodowały,
że chłopak by miał jakieś ale do Ciebie.
Miłość to jedyne, co warto mieć na stałe
i cieszyć się tą drugą kochana osobą
Wiesz sama jak ludzie lubią by zrobić dramę
i mieć pożywkę do pierdo....po kątach.
Mój świat #4
Skoro się pożegnałaś, pisząc,
że nie będziesz więcej ...hm...
zaśmiecać ...To pozostaje mi
to uszanować.
To przykre dla mnie, bo jeszcze
we wrześniu nasza relacja była
baaaardzao mnie zadowalająca.
Miałem koleżankę, która była mi
bliska....
Nie sądziłem, że poznanie dziewczyny,
która lubi jak ja zwiedzać, godzinami
opowiadać o podróżach. Zadzwonić,
pisać, co porabia itp. Będzie dla Ciebie
czymś negatywnym.
Nie chcę już nawet przytaczać słów
Hoksy na śniadaniu, co mu powiedziałaś
o tym bo to żenujące...
Szkoda, że nie potrafisz jak Tereska, czy
Ela, podejść i przytulić się ze słowami:
- Robercik, jak się cieszę, fajnie, że
masz kogoś.....Opowiadaj czy coś z
tego będzie itp..
...No niestety, wróciła dawna natura, kokietki,
która chce być adorowana i obsypywana
komplementami i nikt nie może być
ważniejszy...
Moniko strzeliłaś po prostu focha, dlatego
nawet nie zaglądasz na moje relacje bo
nie chcesz zobaczyć mojego szczęścia..
Dlatego wczoraj było mi bardzo przykro
w pracy.....
Ja się cieszę, że masz narzeczonego,
że spędzacie weekendy, śmiejecie się,
spędzacie radosne chwile. Planujecie
przyszłość, dajecie sobie ciepło, mówicie
komplementy, dotykacie z czułością...
Bo po prostu tak jest, jak się z kimś zżyjesz to
cihcesza by mu było dobrze.
...To tyle,....
Liczę, że przemyślisz sprawę i jak ja w niedalekiej
przyszłości złożę Ci z uśmiechem na
twarzy życzenia zamążpójścia.
Tak i Ty odrzucisz dumę i pokażesz
klasę i zachowasz się jak Tereska i Ela. ..
Wspaniałego weekendu, dla Ciebie i
Twojego narzeczonego.
Niech Wam się wszystko uda, co sobie
zaplanowaliście..
Mój świat #1
To był piękny październikowy dzień. Jeden z tych do których się
wzdycha gdy ma się za sobą taki paskudny, dżdżysty wrzesień.
Wyjechałem za rana do grodu Kraka, by poczuć klimat stuleci,
przejść się po dawnych komnatach dumnej Bony.
Pierwszym wyborem miał być Szczebrzeszyn, ale jednak z braku
frekwencji musiałem wybrać Małopolskę.
Nie żebym był uprzedzony, o nie, po prostu zawsze wybieram
te miejsca gdzie rzadko się trafia oferta.
PTTK, to jednak nie Caritas i wybierają te miejscowości, gdzie
mogą przynieść korzyść. i Kraków to. jednak standard, więc
zostawiłem go sobie na później.
No cóż, wyszło inaczej i w drugą sobotę miesiąca zwiedzałem
w raz z rzeszą ludzi to klimatyczne miasto.
Nie, nie!.
Nie porzucajcie czytania, nie zamierzam tu opisywać wrażeń z
Wawelu, Mariackiego czy przejażdżki dorożką za sześć stówek.
którą mój chłopski tyłek nawet nie dotknął.
Oczywiście, że mnie nie stać na taką rozrzutność a dwa, gdybym
to zrobił moja siostra by powiedziała:
- :Chyba cię Pan Bóg opuścił. -
Chciałem opowiedzieć o czymś zupełnie innym, o relacjach
czysto ludzkich.
Mianowicie, podziwiając dzwon Zygmunta, jak zobaczycie na
slajdach w internecie, jest takie okno powleczone siatką.
Widok jest przedni tylko trzeba wizjer przybliżyć między tą
chyba nawet ryflowaną kratownicę i fota jak złoto.
Kulturalnie się wepchałem atakując bliżej futryny i ...jeeeest.
Oglądam się za siebie a tu dwie panie grzecznie stoją i
próbują z boku zrobić takie ujęcie za tymi kratkami.
Głupio mi się zarobiło, że taki zasłoniłem i pozwoliłem
kobietom na uwiecznienie tej panoramy z Wawelu.
- Proszę podejść to kamera się znajdzie miedzy oczkiem
siatki i będzie ładniejsze - zaproponowałem.
To były moje pierwsze słowa do tych uczestniczek wycieczaki.
A do jednej za nich pierwsze z wielu jakie wypowiedziałem
w następnych dwóch godzinach.
Gdy zeszliśmy przed ten monumentalny obiekt,
przewodniczka zapytała czy chcemy zobaczyć nad Wisłą
smoka ziejącego ogniem.
- Być w Krakowie i nie mieć zdjęcia smoka.
No oczywiście, że chcemy - mniej więcej takich słów
użyła blondynka, która po piętnastej spacerowała ze
mną po tym urokliwym mieście.
Mój świat #4
Co mam do reklamowania?
A choćby to, że jak wchodzę na profil,
to kogoś, a nie firmy.
Mnie nie interesuje, co komu nie idzie i
wciska swoje badziewie w gazetki, czy
poprzez media i instagram.
Chcę wiedzieć, co dany człowiek ma
za priorytety, cele, marzenia, czym po
prostu żyje.
Jak mi coś będzie trzeba to wystarczy kilka
ruchów palcem i jutro będzie do odbioru....
Sama zresztą widzisz jak zareagowały osoby
na to, co zachwalałaś. Zapewne było przewracanie
oczyma i poszukiwanie kolejnych postów....
A co do zaproszenia na priv.
Ja nie mam niczego do ukrycia.
Jak zawsze piszę, co myślę, nie czaruję i nie
zachwalam jak mi się nie podoba.
Nie można mi zarzucić, że tylko neguje, bo jest
pod kilkoma postami ciepłe słowo i pochwały
można się doczytać....
Dlatego jak masz argumenty to śmiało, nie wstydź
się polemiki i na swoim profilu pokaż na co Cię stać.
Nie bój się , kto wie czy obserwujący się nie przyłączą
i wypowiedzą na temat reklamowania...
Miłego popołudnia.
Mój świat #4
No niestety, wszystko, co dobre ma swój kres.
Pocieszam się jednak, że to prawie 3 tygodnie jeszcze
a nie jest powiedziane, że jesień będzie dżdżysta..
Czego Tobie Angelo jak i sobie życzę...
Mój świat #4
Skąd?
Zawsze lubiłem się bawić w pisanie.
Najpierw papeteria a później klawiatura.
Wrzucałem swoje historyjki na portale literackie
dla amatorów a odkąd wciągnęły mnie zdęcia
to czasem za przyzwyczajenia coś jeszcze
mnie natchnie i - jak słusznie zauważyłaś - rozkminy.
Cóż, nawyk lub zboczenie ( wybierz sama )
pozostał.
Budzę się tak nad ranem i zamiast pokimać to ja za
telefon i odpowiadam na komentarze.....
Niech ta sobota będzie jedną z lepszych we ....wrześniu
Mój świat #4
Ciężko czasem pogodzić się za niektórymi
sprawami.
Śmierć zawsze jest trudnym doświadczeniem,
zaskoczy, zastanowi a czasem jeśli ta osoba
była nam bliska, to zmienia
nasze dotychczasowe życie
Gorzej jeśli to ta odchodząca nie może
się pogodzić i próbuje tu dawać znak o sobie.
Czy mój brat wciąż jeszcze tu jest?
Wiem, że wielu uzna to za przejaw nadwrażliwości.
Być może znajdą się osoby, które stwierdzą, że za tego
samotnego życia mam odchyły od normy...
Nie ważne, chcę się za tym podzielić.
Podczas mszy w dniu pogrzebu w kaplicy, celebrant
głosił mowę pożegnalną, wspomniał o błędach
Krzysztofa, o słabościach i tym, co słabe w nas wszystkich.
I w tym momencie drzwi za jego plecami się otworzyły i
po chwili powoli zamknęły.
Przypadek?
Być może.
Gdy byliśmy w domu w którym mieszkał i zamarł,
sprawdzić dokumenty, rachunki itp.
W pewnym momencie brakło prąd.
Nie wybiło, nie nastąpiło przesilenie ale główny
wyłącznik został przekręcony.
Kto mógł to w danym momencie pobytu w domu
tego dokonać?
Nie chcę nawet dociekać.
W nocy byłem w pracy, przeszedłem przez długość
hali by spojrzeć na traka, czy został doprowadzony
do ładu.
Wracając zobaczyłem, że światło jest włączone w
szatni. Podszedłem do schodów ( szatnia jest usytuowana
na piętrze ) i wdrapałem się po stopniach.
Ku mojemu zaskoczeniu nie musiałem dotykać kontaktu,
panowała ciemność.
Stałem przez kilka sekund, nie wiedząc, co mam o tym
sądzić gdy od strony toalety usłyszałem dwa głuche
dźwięki.
Nie umiem tego nazwać, Zamykanie drzwi?
Nie wiem.
Nie chcę więcej nic dodawać.
Nic nie sugeruję ale nigdy takiego czegoś nie doświadczyłem.
Mam prośbę, jeśli ktoś o czymś takim słyszał albo
zna autopsji to proszę się podzielić swoim doświadczeniem.
Mój świat #4
Szkoda, ..
Tyle mojego wyjaśnienia.
Mam nadzieję, że jakoś dojdziemy do ładu
i jeszcze będziemy beza sztuczności się
do siebie uśmiechać a może i rozmawiać.
Przytulam Cię tak wirtualnie Moniko, bo
ja wciąż Cię baaardzao lubię.
P.S. Wybacza za cierpkie słowa ale
musiałem wylać żale.
Pa, piękna, zielonooka.
Mój świat #4
Po tym jak wróciłem za pielgrzymki otworzyły mi
się oczy. Zobaczyłem, że można się codziennie
modlić, ale i zażyć pięknych chwil. Zobaczyć
nowe miejsca, potańczyć, zanurzyć się w morzu,
Poznać kulturę danego kraju, a w autokarze czy wieczorem
w hotelu porozmawiać z innymi uczestnikami.
Panie poczęstowały swoimi drinkami, poopowiadały
o sobie itp'
Po co Ci to Moniko piszę?
Bo z rozpędu zaprosiłem Cię na taką wyprawę.
Aby nie była to od razu tak wielką podróżą zaproponowałem
wyjazd Twoim autem na kilka godzin ( Zakopane, mogłaś wybrać
dowolne miejsce, Mogłaś zadecydować, ja tylko rzuciłem
luźną propozycję )
I co?
Cisza. Nie poruszyłaś tematu, jakbym o nic nie pytał.
Przykro mi, bo mam wrażenie jakbyś odebrała to jako
coś niestosownego.
Nie
Dla tego dla jasności wyjaśnię:
Znasz mnie na tyle by wiedzieć, że nie jestem jakimś
podrywaczem, który kombinuje by wyrwać kogoś na
parę godzin.
Jestem sam i nie myślę o związku.
Nie proponuję więc żadnego chodzenia, schadzek,
po lokalach czy cielesnych uniesień.
Jestem osobą wierzącą i 10 przykazań jest dla mnie
podstawą i sensem życia.
Miałem z 2 razy okazję być sam na sam za kobietą ale
nie kopulowałem z nimi i jestem z tego dumny, że
grzecznie usnąłem a nie wykorzystałem okazję.
Tym bardziej teraz gdy jestem już w średnim wieku
nie próbowałbym nawet myśleć o takich rzeczach.
Wiem, ze to śmiałe, co piszę ale chcę byś miała
wiedzę, co do moich intencji.
A są one proste.
Jesteś bardzo miłą, delikatna i ciepłą osobą.
Jesteś mi bardzo bliska i uczyniłabyś mi przyjemność
gdybyś mi towarzyszyła podczas takich eskapad.
Traktuję Cię z szacunkiem, jesteś dla mnie jak taka
Bratnia Dusza .
Wiem, że moje zachowanie ( głaskanie, całusy w policzek
objęcie w pasie) są trochę nachalne i krępujące ale uwierz
nigdy bym nie zrobił czegoś, co by Ci sprawiło przykrość.
To co jest teraz jest tak cenne dla mnie i jest tym czymś
wartościowym, że nie oczekuję niczego więcej.
Wystarczy mi Twoja sympatia, nie chcę byś mnie
kochała jak mężczyznę bo to wszystko mija, przechodzi
w rutynę. Wolę byś miała mnie za przyjaciela, osobę, która
chce i lubi z Toba przebywać, pisać i słuchać o Twoich
marzeniach. To jest wartość na lata i tego chciałbym.
Zabolała mnie Twoja obojętność.
Wiem, że mogę uchodzić za takiego cwaniaka, bo
czasem mało się odzywam, przechodzę dzień i
wydaję się zadowolony sam za siebie.
Ale to taka moja słabość, neurotyzm, a tak na prawdę
uwielbiam rozmawiać.
Po paru dniach po tej propozycji byłem przygotowany
na odmowę.
Liczyłem się z tym, że napiszesz::
- Robert, pisanie owszem, ale coś więcej
nie wchodzi w grę.
Koniec kropka.
Przyjąłbym to do wiadomości.
Pewnie, że nie tryskałbym humorem,
w końcu to odmowa...No cudów nie ma
bym to potraktował tak leciutko .
Ale uwierz mi dalej bym się pchał do Ciebie.
Dalej byś była zaczepiana a gdybym stał
bliżej to i szybki całus by się przytrafił.
Zdziwisz się ale to nie to zadecydowało.
Nie to spowodowało, że przestałem pisać
i tak tylko - jak określasz - słabo Cię witam.
Już w czerwcu kilka razy słowo - WYSWIETLONE -
pojawiało się pod moją wiadomością na dobranoc,
na drugi dzień koło 17, 18-stej następnego dnia.
Czyli 20 godzin potrzebowałaś by to odczytać.
Dziwne to było bo wiem, że Ty jak Teresa często
trzymasz telefon w dłoni.
Pytałem czy nie masz dość tego pierdolamento
ale też nie odpowiedziałaś ani tak ani nie.
Nadszedł wreszcie dzień w którym po
nocy przy otwartym oknie poczułaś się gorzej.
Bolało Cię gardło, więc rano zapytałem jak
samopoczucie.
Do nocy nie uzyskałem odpowiedzi więc
doszedłem do wniosku, że masz dość.
Jestem tak nudny, że odczytujesz ( a może
tylko przeleciałaś tekst z grzeczności) tak
dla świętego spokoju, a teraz
jeszcze stałem się wścibski i dociekliwy.
Moniko, wycofałem się bo nie chcę by mi
ktoś robił grzeczność na siłę.
Nie jestem aż tak zdesperowany by prosić
kogoś o rozmowę o kilka słów.
Owszem, pisałem o tym, że lubię dźwięk i tekst
- czarnulka przesłała wiadomość. -
To cieszyło.
To prawda, pisałem to by Cię może zachęcić,
trochę zmotywować do pisania ale nie z
poczucia obowiązku.
Jesteś dobrym człowiekiem, tylko odczuwam
w Tobie jakąś blokadę, jakbyś się bała otworzyć,,
Nie umiesz być asertywna,
Unikasz odpowiedzialności, wolisz przeczekać
a nuż się samo rozwiąże.
W tym wypadku pozwoliłaś mi uwierzyć, że
to dla Ciebie jest ważne bo bałaś się napisać,
że to już stało się powszednie i nie cieszy jak
na początku.
Podsumowując::
Nie jestem obrażony, po prostu dziwnie się
czuję z tym, że tak tego w porę nie zauważyłem.
A raczej, że tak długo sądziłem, że to minie i
zaczniesz być tak jak ja.
Opowiadająca o sobie, chętna na znajomość
bez myśli o parowaniu, spotkaniach czy jeszcze
czymś poważniejszym .
No cóż, nie jest to teraz przyjemne.
Udajemy, że nic się nie stało.
Jak wczoraj, miła rozmowa, śmiech ale
w szerszym gronie.
Nie ma spojrzenia w oczy, nie umiem
podejść do Ciebie i na pożegnanie
życzyć Ci udanego weekendu.
Przytulić, poczuć jak pięknie pachniesz i
Mój świat #4
Po tym jak wróciłem z pielgrzymki otworzyły mi
się oczy. Zobaczyłem, że można się codziennie
modlić, ale i zażyć pięknych chwil. Zobaczyć
nowe miejsca, potańczyć, zanurzyć się w morzu,
Poznać kulturę danego kraju, a w autokarze czy wieczorem
w hotelu porozmawiać z innymi uczestnikami.
Panie poczęstowały swoimi drinkami, poopowiadały
o sobie itp'
Po co Ci to Moniko piszę?
Bo z rozpędu zaprosiłem Cię na taką wyprawę.
Aby nie była to od razu tak wielką podróżą zaproponowałem
wyjazd Twoim autem na kilka godzin ( Zakopane, mogłaś wybrać
dowolne miejsce, Mogłaś zadecydować, ja tylko rzuciłem
luźną propozycję )
I co?
Cisza. Nie poruszyłaś tematu, jakbym o nic nie pytał.
Przykro mi, bo mam wrażenie jakbyś odebrała to jako
coś niestosownego.
Dla tego dla jasności wyjaśnię:
Znasz mnie na tyle by wiedzieć, że nie jestem jakimś
podrywaczem, który kombinuje by wyrwać kogoś na
parę godzin.
Jestem sam i nie myślę o związku.
Nie proponuję więc żadnego chodzenia, schadzek,
po lokalach czy cielesnych uniesień.
Jestem osobą wierzącą i 10 przykazań jest dla mnie
podstawą i sensem życia.
Miałem z 2 razy okazję być sam na sam za kobietą ale
nie kopulowałem z nimi i jestem z tego dumny, że
grzecznie usnąłem a nie wykorzystałem okazję.
Tym bardziej teraz gdy jestem już w średnim wieku
nie próbowałbym nawet myśleć o takich rzeczach.
Wiem, ze to śmiałe, co piszę ale chcę byś miała
wiedzę, co do moich intencji.
A są one proste.
Jesteś bardzo miłą, delikatna i ciepłą osobą.
Jesteś mi bardzo bliska i uczyniłabyś mi przyjemność
gdybyś mi towarzyszyła podczas takich eskapad.
Traktuję Cię z szacunkiem, jesteś dla mnie jak taka
Bratnia Dusza .
Wiem, że moje zachowanie ( głaskanie, całusy w policzek
objęcie w pasie) są trochę nachalne i krępujące ale uwierz
nigdy bym nie zrobił czegoś, co by Ci sprawiło przykrość.
To co jest teraz jest tak cenne dla mnie i jest tym czymś
wartościowym, że nie oczekuję niczego więcej.
Wystarczy mi Twoja sympatia, nie chcę byś mnie
kochała jak mężczyznę bo to wszystko mija, przechodzi
w rutynę. Wolę byś miała mnie za przyjaciela, osobę, która
chce i lubi z Toba przebywać, pisać i słuchać o Twoich
marzeniach. To jest wartość na lata i tego chciałbym.
Zabolała mnie Twoja obojętność.
Wiem, że mogę uchodzić za takiego cwaniaka, bo
czasem mało się odzywam, przechodzę dzień i
wydaję się zadowolony sam z siebie.
Ale to taka moja słabość, neurotyzm, a tak na prawdę
uwielbiam rozmawiać.
Po paru dniach po tej propozycji byłem przygotowany
na odmowę.
Liczyłem się z tym, że napiszesz::
- Robert, pisanie owszem, ale coś więcej
nie wchodzi w grę.
Koniec kropka.
Przyjąłbym to do wiadomości.
Pewnie, że nie tryskałbym humorem,
w końcu to odmowa...No cudów nie ma
bym to potraktował tak leciutko .
Ale uwierz mi dalej bym się pchał do Ciebie.
Dalej byś była zaczepiana a gdybym stał
bliżej to i szybki całus by się przytrafił.
Zdziwisz się ale to nie to zadecydowało.
Nie to spowodowało, że przestałem pisać
i tak tylko - jak określasz - słabo Cię witam.
Już w czerwcu kilka razy słowo - WYSWIETLONE -
pojawiało się pod moją wiadomością na dobranoc,
na drugi dzień koło 17, 18-stej następnego dnia.
Czyli 20 godzin potrzebowałaś by to odczytać.
Dziwne to było bo wiem, że Ty jak Teresa często
trzymasz telefon w dłoni.
Pytałem czy nie masz dość tego pierdolamento
ale też nie odpowiedziałaś ani tak ani nie.
Nadszedł wreszcie dzień w którym po
nocy przy otwartym oknie poczułaś się gorzej.
Bolało Cię gardło, więc rano zapytałem jak
samopoczucie.
Do nocy nie uzyskałem odpowiedzi więc
doszedłem do wniosku, że masz dość.
Jestem tak nudny, że odczytujesz ( a może
tylko przeleciałaś tekst z grzeczności) tak
dla świętego spokoju, a teraz
jeszcze stałem się wścibski i dociekliwy.
Moniko, wycofałem się bo nie chcę by mi
ktoś robił grzeczność na siłę.
Nie jestem aż tak zdesperowany by prosić
kogoś o rozmowę o kilka słów.
Owszem, pisałem o tym, że lubię dźwięk i tekst
- czarnulka przesłała wiadomość. -
To cieszyło.
To prawda, pisałem to by Cię może zachęcić,
trochę zmotywować do pisania ale nie z
poczucia obowiązku.
Jesteś dobrym człowiekiem, tylko odczuwam
w Tobie jakąś blokadę, jakbyś się bała otworzyć,,
Nie umiesz być asertywna,
Unikasz odpowiedzialności, wolisz przeczekać
a nuż się samo rozwiąże.
W tym wypadku pozwoliłaś mi uwierzyć, że
to dla Ciebie jest ważne bo bałaś się napisać,
że to już stało się powszednie i nie cieszy jak
na początku.
Podsumowując::
Nie jestem obrażony, po prostu dziwnie się
czuję z tym, że tak tego w porę nie zauważyłem.
A raczej, że tak długo sądziłem, że to minie i
zaczniesz być tak jak ja.
Opowiadająca o sobie, chętna na znajomość
bez myśli o parowaniu, spotkaniach czy jeszcze
czymś poważniejszym .
No cóż, nie jest to teraz przyjemne.
Udajemy, że nic się nie stało.
Jak wczoraj, miła rozmowa, śmiech ale
w szerszym gronie.
Nie ma spojrzenia w oczy, nie umiem
podejść do Ciebie i na pożegnanie
życzyć Ci udanego weekendu.
Przytulić, poczuć jak pięknie pachniesz, i
pociumać.
SOFIA PRYNDEL 74
Ja też jak i Ty, mogę obyć się bez metanolu ale
lubię jak jestem nad morzem usiąść i dopuścić
do krwi ten specyfik by głowa się pocieszyła...
Organizm potrzebuje takiego czegoś by uwolnić
ten bufor emocji...Jesteśmy słabymi istotami,
które potrzebują takiego oczyszczenia. Zwariowalibyśmy,
gdyby nie było możliwości takiego resetu w postaci"
wygadania się, pośmiania , przytulenia czy lekkiego
rauszu.
Wszystko jest dla ludzi.
Z 3 lata temu zostałem do 19 i Marek mnie odwoził .
Zeszło nam na temat braku snu, on mówił o stresie i
że czasem coś chlapnie na to konto.
Powiedziałem mu wtedy, że ja lubię z kimś wypić bo
wciągam go w tematy i wiele mogę się dowiedzieć po
alkoholu o jego charakterze a i o mnie samym
....Rozmowa się po tym urwała i
jakoś do dzisiaj nie mamy sobie wiele do powiedzenia.
Nawet jak mnie nie ma w pracy nie docieka powodu...
.Cóż, czasem1 zdanie zmienia stosunki z ludźmi...
......Co do wesela....Leszek Ogarek kiedyś powiedział do mnie:
- " Robert!. Czego ty się nie ożenisz?
Dlaczego tobie ma być lepiej niż mnie"
Masz rodzinę, znajomych, sąsiadów i wiesz, że
to ( dane statystyczne z przeprowadzonych ankiet)
przechodzi w rutynę po 2 latach.
Zauroczenie, szaleństwo chemii w głowie, dreszcze
na sam dotyk dłoni na policzku, czy najwspanialszy
seks po którym rozczulamy się do łez....niestety też.
Wiem, wiem, zabrzmiało okrutnie ale tak mówią ci,
co przeżyli to i są albo i nie razem...
To oni szczerze wyznali, że to harówka i ciągłe ustępstwa
czyli kompromis.
Kto tego nie akceptuje i nie znajdzie radości w dawaniu
siebie 2 osobie, ten nie ma co w to się pakować....
Najgorszą głupotą dla mnie jest mówienie o tej
przysłowiowej szklance wody podanej w chorobie.
Raz podczas kolędy ksiądz mi powiedział:
- " Pan tak sam tu mieszka, a nie przydałaby się
jakaś niewiasta by ....( tu padły te słowa)
Zapytałem go, czy to by była miłość, gdybym
ślubował komuś oddanie a w rzeczywistości widziałbym
w tej kobiecie bezpieczeństwo....
Kiedyś koleżanka powiedziała mi, że nie chciałaby już wracać
do macierzyństwa, tych nocy nie przespanych, ciągłych
problemów z wychowywaniem.
Teraz po 40 - stce jest jej dobrze.
Synowie dorośli, ona może po pracy nie spieszyć się do
domu bo obiad, bo lekcje, bo odwożenie ich na zajęcia.
Spokojnie pochodzi po sklepach, ma wolną głowę, a w
domu ciszę i czas dla siebie.
Mojej mamy sąsiadce ( po 40- stce) zmarł mąż 2 lata temu.
Mama:
- Bernadetko, nie myślisz o ponownym związku?
Bernadeta:
- Pani Ulu, nie mówię nie, ale na dziś nie mam parcia.
Przeżyłam swoje, mam syna - wzruszyła ramionami. -
Jeśli już, to jak mnie dopadnie chandra, to chciałabym
mieć przyjaciela do którego zadzwonię i wyskoczylibyśmy
posiedzieć przy ciachu. Wygadać się , zająć czas, albo raz
na kilka tygodni wyskoczyć na cały dzień w Bieszczady
czy gdzieś na weekend.
Ale wiązać się z kimś? No nie wiem.
.....Nigdy nikomu bym nie odradzał ani zachęcał do
związku. Wiem tylko jedno, że jeśli ktoś od nastoletniego
życia planował bycie matką, ojcem, dom to dla niego
świętość, uroczystości, rozmowy, gwar, wspólny posiłek,
sadzenie drzewek, koszenie trawy itp:
A na sam widok młodego małżeństwa z dzieckiem czuje,
że to coś warte wszelkich wyrzeczeń, skromniejszego
może życia, jazdę przez wiele lat tym samym autem,
brak czasu dla siebie itp....To powinien do tego dążyć ,
znaleźć taką bratnią duszę, która ma to za priorytet,
nie swoje ambicje i plany na bycie kimś ale mówi wciąż
- my - Pyta o zadanie, respektuje jego opinię.
To warto z nim być i nie ma, co szukać kwadratowych
jaj bo nikt nie jest idealny a można tak zrobić jak moja
koleżanka....ale to może nie dziś .......Zgadzam się
za Tobą, Moniko, to Twoje życie i masz prawo czekać
na to, co podpowie Ci serce, kobieca intuicja.
Czy zwykły zmysł obserwacyjny. Jeśli nie czujesz na
stówę, że w to warto wejść, to nie wmawiaj sobie, że
powinnaś, że starsi maja rację. ..
Bo to już czas i się dotrzecie a dziecko jak się pojawi
to zwariujecie ze szczęścia. ...Warto, to jedno nawet trzeba
dobrze przeanalizować, obserwować i słuchać.
Zresztą sama wiesz jak wiele par po kilku latach
wypowiada się o swoim życiu...
Wybacz za takie długie - za przeproszeniem -
pierdolamento. Od jutra postaram się tylko o 2 zadania
na dobranoc ...Spokojnej nocy, Moniko
Mój świat #1
Na początku byłem zdezorientowany.
Bo jak to? Dziewczyna, której nie schodzi
uśmiech z buzi, tak towarzyska, potrafiąca
konwersować i nie jest pewna czy w umówionym
czasie będzie w stanie być " jak zawsze" ?
Taa, tak nas Moniko przyzwyczaiłaś, że można
podejść wygadać się, pożalić i ....odejść.
Dopiero później w czasie klejenia doszło do mnie, że
sama pisałaś o tym, że czasem musisz zapomnieć
o swych problemach i uśmiechać do nas w pracy.
Jesteś takim wodzirejem, od którego wymagamy
samozadowolenia i rady na nasze bolączki,
ale niekoniecznie bierzemy pod uwagę, że sam
atrakcyjny wygląd nie daje przepustki do szczęścia.
Nie przyjmujemy do wiadomości, że możesz mieć
kobiece dolegliwości, domowe problemy czy
zwyczajnie apatia odebrała Ci wigor i podsuwa
ciężkie tematy, stwarza wizje z złym zakończeniem.
....Jak każdy musisz to odreagować po godzinach
w pracy i stąd chyba to słowo " presja", w takich
wyjściach ze znajomymi, których nie chciałabyś w tym
ciężkim okresie zawieść udawanym optymizmem...
Ja mam problem z goła inny, mianowicie syndrom
Piotrusia Pana, Zachowuję się jak chłopczyk,
który jak mu coś odbije, to strzeli focha
( niestety odczułaś to i Ty ) nie chce to nie gada,
Nie zapyta, o samopoczucie, nie wesprze, patrzy
na swe potrzeby.
Choć moja mama to określa wprost,
słowami: - egoizm, wygoda, dbanie o własne
dupsko. I dosadniej: - " Jesteś cykor, który
boi się wziąć odpowiedzialność za coś poważniejszego.
zaryzykować, stąd byle jaka praca, i samotność
Synu, poszedłeś na łatwiznę, wycofałeś się
za prawdziwego życia."
....Taa, mamy są kochane, patrzą z boku, widzą lepiej
i potrafią z miłości rzucić taką "cieplutką" refleksję....
Dobranoc, Moniko
Jak powiadała moja kuzynka do syna:
- Niech Ci się przyśnią baranki i aniołki.
Bez uczuć # 2
Witaj! Moniko.
Dziś jest ten dzień gdy śpimy sobie Moniko razem...
Chodzi mi o czas, w tą noc, tak jak i Ty
obciążę moje łóżeczko
swoją fizjonomią. Przytulę się do swego
jasieczka { mam nadzieję, że nie zrzucę go by marzł
na podłodze . A bywam i taki okrutny ) i wstanę jak inni.
Masza rację, że przeważnie dostajemy takie wiadomości
tekstowe, które nie wnoszą wiele w nasz dzień.
Oczywiście to miłe, gdy wrzucisz zdjęcie i zobaczysz po
chwil, że ktoś wpisze:
- " Wow. Ale laska"
" Piękna Ty moja"
Czy - " Super wyglądasz"
Albo robisz sobie jakąś sałatkę, słodzisz herbatę
a tu piknie telefon, wycierasz szybko dłonie albo
kulturalnie jak ja oblizujesz palce i :
- "Co tam, stara?"
Albo wiele mówiący o stanie emocjonalnym mego kolegi:
- " Co robisz? Bo mnie za chwilę chuj strzeli"
Taa, to oczywiście cieszy,, ze ktoś pamięta o nas,
że taki biedny żuczek kogoś obchodzi i nie sam się
zmaga z życiem........
Ale jednak mam niedosyt jak i Ty,
bo chcę jak piszesz czegoś głębszego.
Powiedzieć o tym, co w tym momencie mnie
nurtuje, na co czekam, co cieszy, boli, czy
na
Wczoraj przesadziłem z gabarytami, więc
dziś króciutko.
Sobota to najcudowniejszy dzień.
Taki naprawdę nasz, emocjonalny i z
planami.
Żałuję, że maj się kończy bo to od niego
zaczynają się ogródkowe spotkania.
Te nocne posiadówki, śpiewy u sąsiada.
Kobiety odsłaniają nieco więcej, przed nami
gorące dni...
To dziś najwięcej wrzucimy relacji ze swego
wieczornego szaleństwa....A co?
Niech widzą jak się spędza wieczór.
Wszelkie fotki w dziwnych pozach,
stołu ze specjałami itp
Co ciekawe zauważyłem, żeby jak było fajnie,
to i tak sięgamy po komórkę i sprawdzamy,
co u " konkurencji". Jak Hania czy Irek balują.
Życzę Ci więc Moniko, żebyś miała wspaniały
wieczór, zarwij noc, zapomnij się ( no może
nie aż tak ) Niech uśmiech gości na twej buzi,
rozmowy wciągają a muzyka wprawia Twe
ramiona w miłe wibracje.
A później wróć o własnych siłach ( żart, wiem słaby)
do podusi i niech Ci się przyśni piękny jak na jawie
sen. Byś po przebudzeniu pomyślała:
- Ja pikole! Ja chcę dalej tak.
Dobranoc, Moniko
Bo jak każdy mam dzień, że przebudzę się i mam
ochotę gdzieś wyjechać na kilka dni by coś zwiedzić
czy choćby odpocząć od rutyny.
Czasem wstanę i nie mam ochoty na żadne towarzystwo,
na rozmowę, wszystko mnie irytuje.
A bywa, że wręcza odwrotnie, nawet z poważnych spraw
robię sobie żarty.
Czasem sam się dołuję, myśląc, że źle wykorzystuję
swój czas tu na ziemi.
By już jutro obudzić się z myślą, że jest dobrze,
nikogo nie krzywdzę, kocham matkę, utrzymuję
kontakt z rodziną, stanę do rozmowy z sąsiadem,
staram się być miły, rzetelny w pracy itp.
Więc jestem happy i wręcza wzór konspekt dla innych.
I nie uwierzysz ale czasem mija kilka godzin a mnie ni z
gruchy ni za pietruchy dopada pesymizm, że jestem
jednak be,
bo byłem wobec kogoś krytyczny, temu nie pomogłem
a o tamtej źle pomyślałem a w nocy miałem słabość
i rozmyślałem o jej kobiecych sferach erogennych.
I klękam wtedy do pacierza i mówię Bogu o
sobie, pytając, jak to ze mną jest.
Bo ciężko komuś o tym opowiadać..
Czy to w pracy czy wśród znajomych
Mimo, ze ciągu dnia wypowiadamy setki zdań, ale tak naprawdę
niewiele jest w nich nas samych, naszych pragnień, myśli,
ukrytych gdzieś głęboko.
Niby się śmieję, słucham, opowiadam ale to mało istotne,
czasem wręcz o tym po chwili zapominam.
Dlatego ja bardzo sobie cenię słowo, autentyczne,
otwarte osoby.
Które nie szukają na siłę splendoru, mówiąc, co
zrobiły, jak kogoś zgasiły zadaniem.
Ile wydały na zakupy czy, że do 2 w nocy pił z Heniem.
Szukam takich, co pokażą mi, że też maja słabości,
czasem im chce się popłakać ale i umieją marzyć,
cieszyć się za drobnych zwycięstw.....
Dobranoc, Moniko.