I to właśnie mnie słabi u Ciebie, Wyszukiwanie sobie z tekstu tego, co można przekuć na swoją modłę. Piszesz w tedy jako pokrzywdzona, jak to strasznie Monisia doznaje ciosów. Bo koleżanki be, nieszczere wobec mnie, a w ogóle to kopią pod Tobą. O Hoksie cała epopeja. ...Tylko ja się pytam gdzie Twoje przyznanie, że masz zachcianki? To jest różnica między nami, ja w kwietniu podszedłem i powiedziałem wprost: Zachowałem się jak BURAK.... Przyznałem, że czasem mi odbija. I miło by było gdybyś Ty od czasu do czasu, powiedziała i uderzyła się w pierś. Tak trudno Ci przyznać, że masz czasem syndrom księżniczki, włącza Ci się och o ach i nie ma zamiłuj.. A wystarczyło mi dziś rano napisać: - Robert, masz rację. W lipcu mi się już nie chciało nawet czytać tego, co pisałeś. A za drugim razem jakoś mnie przestało to bawić . I rzeczywiście jak mam doła to wtedy tak zaczepiam cię, choć wiem, że tylko na chwilę i po to by się podbudować. Bo zawsze coś miłego napiszesz czy pochwalisz..
Koniec, kropka....
...Tyle Moniko, niczego więcej nie chciałem. Wiesz jak ja cenię szczerość i pokazanie swych słabości.... Urosłabyś w moich oczach. Ale nie, Ty wolisz grać na emocjach, - Śmieci same się wynoszą - Niemal widziałem Cię w roli Ofelii na scenie Starego Teatru .. Brawo. Co do tego jakie masz relacje za koleżankami, to wiem, coś o tym. Moja mama jako najmłodsza, była koło 30 - tki, objęła takie stanowisko za samymi kobietami. Mówiła mi, że nigdy w życiu nie przeżyła czegoś takiego. Wolała mieć samych mężczyzn. Wy kobiety jesteście zawistne, ciągle coś wam nie pasuje itp. Musisz z tym się pogodzić jeśli chcesz trzymać z Iwanowskim, będziesz miała tylko pracę bez koleżanek. ... Nie, mylisz się, duuuużąo jeszcze nie powiedziałem. Ale to, co chciałbym powiedzieć i tak nie ma znaczenia jeśli druga strona nie umie być otwarta na polemikę. Jeśli widzi swoje racje i to, co chce przeforsować jest ważne. A u Ciebie, niestety, tak właśnie jest. Widocznie tak Ci się lepiej żyje ze świadomością, że jesteś idealna. I najłatwiej trzasnąć drzwiami, mówiąc, że się ją przegoniło. Pokażą mi gdzie jest napisane, że nie życzę sobie Twoich wpisów? To raczej oksymoron za Twojej strony.. Wprost przeciwnie, ja od lipca nakłaniam Cię do większej aktywności byś przestała udawać, że nie słyszysz, nie doczytałaś itp: To ja wymyślałem tematy do rozmowy, proponowałem swoje opowieści, epickie przeżycia. No niestety, nic, ni hu,hu....nic Cię nie ruszało. Dziwne, że dziś po 2 miesiącach posuchy masz taka werwę pisarską. Wiesza bardzo dobrze, że ja Ci zawsze odpiszę. Gorzej, że Ty masz kłopot z trafieniem na mój profil. Tylko, że ja cierpliwie czekam, nie piszę, że się wynoszę i wiadereczko z łopatka jest moje ale porzucam je i wspaniałomyślnie Ci je zostawiam i niech będzie, że to ja jestem najgorszy. To nie wyjście za sytuacji. To infantylne. Z nikim się nigdy nie kłócę i za Tobą też nie zamierzam. Udawać niewidzialną się nie da zwłaszcza jeśli się to ogłosi. Ja dawniej Ciebie widziałem jako szukającą atencji ale nie opowiadałem tego na każdym kroku gdy Cię widziałem. Po prostu starałem się zachować normalnie. A tak poza tym, to nie wiem w czym problem? Napisałaś w czwartek, że przejrzałaś moje relacje i jak zawróciłem Ci uwagę, że to posty a relacje są od kilku miesięcy niestety omijane przez Ciebie to wstawiłaś smutną ikonkę. Co to miało znaczyć???? Że jest Ci przykro, że ośmieliłem się przypomnieć o sobie? Czy o to, że Tobie wypomniałem? Moniko, jak zaczniesz pisać i mówić otwarcie i przyjmować krytykę to na pewno będzie między nami dobrze. Na potwierdzenie słów, możesz mi wypomnieć moje grzeszki, sytuacje, słowa, gesty. Ja chętnie się przyznam do nich i może nawet bez tłumaczenia i szukania usprawiedliwienia, potwierdzę to.
To był piękny październikowy dzień. Jeden z tych do których się wzdycha gdy ma się za sobą taki paskudny, dżdżysty wrzesień. Wyjechałem za rana do grodu Kraka, by poczuć klimat stuleci, przejść się po dawnych komnatach dumnej Bony. Pierwszym wyborem miał być Szczebrzeszyn, ale jednak z braku frekwencji musiałem wybrać Małopolskę. Nie żebym był uprzedzony, o nie, po prostu zawsze wybieram te miejsca gdzie rzadko się trafia oferta. PTTK, to jednak nie Caritas i wybierają te miejscowości, gdzie mogą przynieść korzyść. i Kraków to. jednak standard, więc zostawiłem go sobie na później.
No cóż, wyszło inaczej i w drugą sobotę miesiąca zwiedzałem w raz z rzeszą ludzi to klimatyczne miasto. Nie, nie!. Nie porzucajcie czytania, nie zamierzam tu opisywać wrażeń z Wawelu, Mariackiego czy przejażdżki dorożką za sześć stówek. którą mój chłopski tyłek nawet nie dotknął. Oczywiście, że mnie nie stać na taką rozrzutność a dwa, gdybym to zrobił moja siostra by powiedziała: - :Chyba cię Pan Bóg opuścił. -
Chciałem opowiedzieć o czymś zupełnie innym, o relacjach czysto ludzkich. Mianowicie, podziwiając dzwon Zygmunta, jak zobaczycie na slajdach w internecie, jest takie okno powleczone siatką. Widok jest przedni tylko trzeba wizjer przybliżyć między tą chyba nawet ryflowaną kratownicę i fota jak złoto. Kulturalnie się wepchałem atakując bliżej futryny i ...jeeeest. Oglądam się za siebie a tu dwie panie grzecznie stoją i próbują z boku zrobić takie ujęcie za tymi kratkami. Głupio mi się zarobiło, że taki zasłoniłem i pozwoliłem kobietom na uwiecznienie tej panoramy z Wawelu. - Proszę podejść to kamera się znajdzie miedzy oczkiem siatki i będzie ładniejsze - zaproponowałem.
To były moje pierwsze słowa do tych uczestniczek wycieczaki. A do jednej za nich pierwsze z wielu jakie wypowiedziałem w następnych dwóch godzinach.
Gdy zeszliśmy przed ten monumentalny obiekt, przewodniczka zapytała czy chcemy zobaczyć nad Wisłą smoka ziejącego ogniem.
- Być w Krakowie i nie mieć zdjęcia smoka. No oczywiście, że chcemy - mniej więcej takich słów użyła blondynka, która po piętnastej spacerowała ze mną po tym urokliwym mieście.
Na początku byłem zdezorientowany. Bo jak to? Dziewczyna, której nie schodzi uśmiech z buzi, tak towarzyska, potrafiąca konwersować i nie jest pewna czy w umówionym czasie będzie w stanie być " jak zawsze" ? Taa, tak nas Moniko przyzwyczaiłaś, że można podejść wygadać się, pożalić i ....odejść. Dopiero później w czasie klejenia doszło do mnie, że sama pisałaś o tym, że czasem musisz zapomnieć o swych problemach i uśmiechać do nas w pracy. Jesteś takim wodzirejem, od którego wymagamy samozadowolenia i rady na nasze bolączki, ale niekoniecznie bierzemy pod uwagę, że sam atrakcyjny wygląd nie daje przepustki do szczęścia. Nie przyjmujemy do wiadomości, że możesz mieć kobiece dolegliwości, domowe problemy czy zwyczajnie apatia odebrała Ci wigor i podsuwa ciężkie tematy, stwarza wizje z złym zakończeniem. ....Jak każdy musisz to odreagować po godzinach w pracy i stąd chyba to słowo " presja", w takich wyjściach ze znajomymi, których nie chciałabyś w tym ciężkim okresie zawieść udawanym optymizmem... Ja mam problem z goła inny, mianowicie syndrom Piotrusia Pana, Zachowuję się jak chłopczyk, który jak mu coś odbije, to strzeli focha ( niestety odczułaś to i Ty ) nie chce to nie gada, Nie zapyta, o samopoczucie, nie wesprze, patrzy na swe potrzeby. Choć moja mama to określa wprost, słowami: - egoizm, wygoda, dbanie o własne dupsko. I dosadniej: - " Jesteś cykor, który boi się wziąć odpowiedzialność za coś poważniejszego. zaryzykować, stąd byle jaka praca, i samotność Synu, poszedłeś na łatwiznę, wycofałeś się za prawdziwego życia." ....Taa, mamy są kochane, patrzą z boku, widzą lepiej i potrafią z miłości rzucić taką "cieplutką" refleksję....
Dobranoc, Moniko Jak powiadała moja kuzynka do syna: - Niech Ci się przyśnią baranki i aniołki.
4 komentarze
milegodnia
I to właśnie mnie słabi u Ciebie,
Wyszukiwanie sobie z tekstu tego,
co można przekuć na swoją modłę.
Piszesz w tedy jako pokrzywdzona,
jak to strasznie Monisia doznaje
ciosów. Bo koleżanki be, nieszczere
wobec mnie, a w ogóle to kopią
pod Tobą. O Hoksie cała epopeja.
...Tylko ja się pytam gdzie Twoje
przyznanie, że masz zachcianki?
To jest różnica między nami, ja w kwietniu
podszedłem i powiedziałem wprost:
Zachowałem się jak BURAK....
Przyznałem, że czasem mi odbija.
I miło by było gdybyś Ty od czasu do czasu,
powiedziała i uderzyła się w pierś.
Tak trudno Ci przyznać, że masz
czasem syndrom księżniczki, włącza Ci się
och o ach i nie ma zamiłuj..
A wystarczyło mi dziś rano napisać:
- Robert, masz rację.
W lipcu mi się już nie chciało nawet
czytać tego, co pisałeś.
A za drugim razem jakoś mnie przestało
to bawić .
I rzeczywiście jak mam doła to wtedy tak
zaczepiam cię, choć wiem, że tylko na chwilę
i po to by się podbudować. Bo zawsze coś
miłego napiszesz czy pochwalisz..
Koniec, kropka....
...Tyle Moniko, niczego więcej nie chciałem.
Wiesz jak ja cenię szczerość i pokazanie
swych słabości....
Urosłabyś w moich oczach.
Ale nie, Ty wolisz grać na emocjach,
- Śmieci same się wynoszą -
Niemal widziałem Cię w roli Ofelii na
scenie Starego Teatru ..
Brawo.
Co do tego jakie masz relacje za koleżankami,
to wiem, coś o tym.
Moja mama jako najmłodsza, była koło 30 - tki,
objęła takie stanowisko za samymi kobietami.
Mówiła mi, że nigdy w życiu nie przeżyła czegoś
takiego. Wolała mieć samych mężczyzn.
Wy kobiety jesteście zawistne, ciągle coś wam
nie pasuje itp.
Musisz z tym się pogodzić jeśli chcesz trzymać
z Iwanowskim, będziesz miała tylko pracę bez
koleżanek. ...
Nie, mylisz się, duuuużąo jeszcze nie powiedziałem.
Ale to, co chciałbym powiedzieć i tak nie ma
znaczenia jeśli druga strona nie umie być
otwarta na polemikę.
Jeśli widzi swoje racje i to, co chce
przeforsować jest ważne.
A u Ciebie, niestety, tak właśnie jest.
Widocznie tak Ci się lepiej żyje ze świadomością,
że jesteś idealna.
I najłatwiej trzasnąć drzwiami,
mówiąc, że się ją przegoniło.
Pokażą mi gdzie jest napisane, że nie życzę sobie
Twoich wpisów?
To raczej oksymoron za Twojej strony..
Wprost przeciwnie, ja od lipca nakłaniam Cię do
większej aktywności byś przestała udawać, że
nie słyszysz, nie doczytałaś itp:
To ja wymyślałem tematy do rozmowy, proponowałem
swoje opowieści, epickie przeżycia.
No niestety, nic, ni hu,hu....nic
Cię nie ruszało.
Dziwne, że dziś po 2 miesiącach
posuchy masz taka werwę pisarską.
Wiesza bardzo dobrze, że ja Ci zawsze
odpiszę. Gorzej, że Ty masz kłopot z
trafieniem na mój profil.
Tylko, że ja cierpliwie czekam, nie piszę,
że się wynoszę i wiadereczko z łopatka
jest moje ale porzucam je i wspaniałomyślnie
Ci je zostawiam i niech będzie, że to ja
jestem najgorszy.
To nie wyjście za sytuacji.
To infantylne.
Z nikim się nigdy nie kłócę i za Tobą też
nie zamierzam.
Udawać niewidzialną się nie da zwłaszcza jeśli
się to ogłosi.
Ja dawniej Ciebie widziałem jako szukającą
atencji ale nie opowiadałem tego na każdym
kroku gdy Cię widziałem.
Po prostu starałem się zachować normalnie.
A tak poza tym, to nie wiem w czym problem?
Napisałaś w czwartek, że przejrzałaś moje
relacje i jak zawróciłem Ci uwagę, że to
posty a relacje są od kilku miesięcy niestety
omijane
przez Ciebie to wstawiłaś smutną ikonkę.
Co to miało znaczyć????
Że jest Ci przykro, że ośmieliłem się
przypomnieć o sobie?
Czy o to, że Tobie wypomniałem?
Moniko, jak zaczniesz pisać i mówić otwarcie
i przyjmować krytykę to na pewno będzie
między nami dobrze.
Na potwierdzenie słów, możesz mi wypomnieć
moje grzeszki, sytuacje, słowa, gesty.
Ja chętnie się przyznam
do nich i może nawet bez tłumaczenia i szukania
usprawiedliwienia, potwierdzę to.
milegodnia
To był piękny październikowy dzień. Jeden z tych do których się
wzdycha gdy ma się za sobą taki paskudny, dżdżysty wrzesień.
Wyjechałem za rana do grodu Kraka, by poczuć klimat stuleci,
przejść się po dawnych komnatach dumnej Bony.
Pierwszym wyborem miał być Szczebrzeszyn, ale jednak z braku
frekwencji musiałem wybrać Małopolskę.
Nie żebym był uprzedzony, o nie, po prostu zawsze wybieram
te miejsca gdzie rzadko się trafia oferta.
PTTK, to jednak nie Caritas i wybierają te miejscowości, gdzie
mogą przynieść korzyść. i Kraków to. jednak standard, więc
zostawiłem go sobie na później.
No cóż, wyszło inaczej i w drugą sobotę miesiąca zwiedzałem
w raz z rzeszą ludzi to klimatyczne miasto.
Nie, nie!.
Nie porzucajcie czytania, nie zamierzam tu opisywać wrażeń z
Wawelu, Mariackiego czy przejażdżki dorożką za sześć stówek.
którą mój chłopski tyłek nawet nie dotknął.
Oczywiście, że mnie nie stać na taką rozrzutność a dwa, gdybym
to zrobił moja siostra by powiedziała:
- :Chyba cię Pan Bóg opuścił. -
Chciałem opowiedzieć o czymś zupełnie innym, o relacjach
czysto ludzkich.
Mianowicie, podziwiając dzwon Zygmunta, jak zobaczycie na
slajdach w internecie, jest takie okno powleczone siatką.
Widok jest przedni tylko trzeba wizjer przybliżyć między tą
chyba nawet ryflowaną kratownicę i fota jak złoto.
Kulturalnie się wepchałem atakując bliżej futryny i ...jeeeest.
Oglądam się za siebie a tu dwie panie grzecznie stoją i
próbują z boku zrobić takie ujęcie za tymi kratkami.
Głupio mi się zarobiło, że taki zasłoniłem i pozwoliłem
kobietom na uwiecznienie tej panoramy z Wawelu.
- Proszę podejść to kamera się znajdzie miedzy oczkiem
siatki i będzie ładniejsze - zaproponowałem.
To były moje pierwsze słowa do tych uczestniczek wycieczaki.
A do jednej za nich pierwsze z wielu jakie wypowiedziałem
w następnych dwóch godzinach.
Gdy zeszliśmy przed ten monumentalny obiekt,
przewodniczka zapytała czy chcemy zobaczyć nad Wisłą
smoka ziejącego ogniem.
- Być w Krakowie i nie mieć zdjęcia smoka.
No oczywiście, że chcemy - mniej więcej takich słów
użyła blondynka, która po piętnastej spacerowała ze
mną po tym urokliwym mieście.
milegodnia
Na początku byłem zdezorientowany.
Bo jak to? Dziewczyna, której nie schodzi
uśmiech z buzi, tak towarzyska, potrafiąca
konwersować i nie jest pewna czy w umówionym
czasie będzie w stanie być " jak zawsze" ?
Taa, tak nas Moniko przyzwyczaiłaś, że można
podejść wygadać się, pożalić i ....odejść.
Dopiero później w czasie klejenia doszło do mnie, że
sama pisałaś o tym, że czasem musisz zapomnieć
o swych problemach i uśmiechać do nas w pracy.
Jesteś takim wodzirejem, od którego wymagamy
samozadowolenia i rady na nasze bolączki,
ale niekoniecznie bierzemy pod uwagę, że sam
atrakcyjny wygląd nie daje przepustki do szczęścia.
Nie przyjmujemy do wiadomości, że możesz mieć
kobiece dolegliwości, domowe problemy czy
zwyczajnie apatia odebrała Ci wigor i podsuwa
ciężkie tematy, stwarza wizje z złym zakończeniem.
....Jak każdy musisz to odreagować po godzinach
w pracy i stąd chyba to słowo " presja", w takich
wyjściach ze znajomymi, których nie chciałabyś w tym
ciężkim okresie zawieść udawanym optymizmem...
Ja mam problem z goła inny, mianowicie syndrom
Piotrusia Pana, Zachowuję się jak chłopczyk,
który jak mu coś odbije, to strzeli focha
( niestety odczułaś to i Ty ) nie chce to nie gada,
Nie zapyta, o samopoczucie, nie wesprze, patrzy
na swe potrzeby.
Choć moja mama to określa wprost,
słowami: - egoizm, wygoda, dbanie o własne
dupsko. I dosadniej: - " Jesteś cykor, który
boi się wziąć odpowiedzialność za coś poważniejszego.
zaryzykować, stąd byle jaka praca, i samotność
Synu, poszedłeś na łatwiznę, wycofałeś się
za prawdziwego życia."
....Taa, mamy są kochane, patrzą z boku, widzą lepiej
i potrafią z miłości rzucić taką "cieplutką" refleksję....
Dobranoc, Moniko
Jak powiadała moja kuzynka do syna:
- Niech Ci się przyśnią baranki i aniołki.
andre san
czyżby Sanok?