Szkolna Miłość cz.6

I wtedy najmniej oczekiwanym momencie, gdzie miało dojść do mojego pocałunku z Patrykiem, ponownie się wywróciłam, upadając przy tym na lód. Normalnie świetnie, lepszego momentu nie mogłam wymarzyć, aby upaść. Dlaczego zawsze mi zdarzają się takie sytuacje? Czy tylko mojej osobie jest pisany taki pech?
-Nela wszystko w porządku? Nic tobie się nie stało?
Ehhh... Gdybyś wiedział, jakie myśli biją się w mojej głowie. Strasznie jestem na siebie zdenerwowana, że jestem taką niezdarą. Byliśmy o krok, aby pomiędzy nami zaszło coś więcej niż przyjaźń, chyba że to wytwór mojej wyobraźni. W sumie taka opcja, również mogła wchodzić w grę. Ale tak bardzo chcę ją wykluczyć...
-Haha, nic mi się nie stało, taka ze mnie straszna niezdara, wybacz że musisz się o mnie zawsze martwić... Opuściłam głowę na dół z zażenowania, nie chciałam w tym momencie, patrzyć na jego śliczne oczy, Bo znając siebie, bym bez problemu rozkleiła się, a wtedy to już w ogóle pomyślałby o mnie, nie wiadomo co...
-Wiesz Nelcia, musisz wiedzieć że jest wiele niezdarnych Księżniczek, a jak sądzisz dlaczego?  
Nadal nie podnosiłam głowy...
-Oświeć mnie w takim razie...Powiedziałam bardzo cicho tak, jak bym miała się zaraz rozkleić z bezsilności.
-A to dlatego, żeby je ratować z opresji, a zadanie takie mają Książęta, którzy zarazem są wybawicielem na białym rumaku, teraz już wszystko rozumiesz?
Nic nie odpowiedziałam na to, tylko kiwnęłam głową że się z nim zgadzam.
-Chyba nadal nic nie rozumiesz...Niespodziewanie uniósł moją brodę do góry, spojrzał swymi maślanymi oczkami prosto w moje, nie wiedziałam o co mu chodzi, dlaczego tak się zachowuje, czyżby jednak tego wszystkiego nie ubzdurałam?
-Pozwól że rozjaśnię tobie obraz... Jego twarz stopniowo zbliżała się do mojej i wtedy stało się coś o czym, bym tylko śniła. Delikatnie zaczął mnie całować w usta. Dla mnie w tym momencie stanął czas, jego pocałunki koiły wszystkie moje zmysły, marzyłam aby ten moment, nigdy się nie skończył. A gdy odsunął się delikatnie ode mnie, zauważyłam na jego buzi delikatną zmianę, jego policzki były delikatnie różowe, a z jego twarzy nie znikał banan. Nie wiedziałam co powiedzieć, nawet nie musiałam, bo od razu usłyszałam kojący moje uszy głos Patryka...
-Mam nadzieje że wszystko zrozumiałaś, puścił do mnie oczko i złapał mnie za dłoń, aby dalej kontynuować jazdę na łyżwach. Nie mogła uwierzyć nagły obrót akcji, myślałam że wszystko zepsułam, przez moją niezdarność, a tu jednak nie. Wciąż pragnę jego ust, mimo że jesteśmy bliżej siebie, to wciąż dla mnie mało, pragnę więcej jego...
-Czy moja Księżniczka, będzie tak wiecznie milczeć? Zaczął się śmiać, od ucha do ucha...
-Hmmm... A czemu by nie? A od kiedy jestem twoją Księżniczką? Puściłam do niego oczko...
-Może dlatego, że chcę dowiedzieć się o tobie więcej i więcej, poznać ciebie dogłębnie, jak to od kiedy? Od zawsze, puścił do mnie oczko.
-Haha, co to za propozycje niemoralne? Ciekawych rzeczy się dowiaduję w dzisiejszym dniu, uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie no co ty wydaje ci się, że moja osoba i takie propozycje, puścił oczko.Widzisz jak dobrze mieć mnie, przy sobie. Zaczął się szczerzyć od ucha do ucha.
-Haha, a tobie coś wpadło do oka? Że cały czas puszczasz oczko?
-Tak owszem ty...Przyciągnął mnie do siebie i zbliżał się do mnie coraz bliżej i bliżej, oczekując na kolejny pocałunek, a tu taki wał...Gdy prawie stykały się już nasze usta, on szybko się odsunął i zaczął się śmiać cynicznie.
-Nie ma tak dobrze, jak chcesz się całować to sama możesz zacząć...
Normalnie osłupiałam...W sumie to tak wyglądało z jego perspektywy, że to on ma cały czas wychodzić z inicjatywą, jeżeli chodzi o zbliżenie. Tak teraz na to spojrzeć to faktycznie mogło, tak to wyglądać. Ciekawe czy się zdziwi jak go złapię za kurtkę i go do siebie przyciągnę, a wtedy go pocałuję. Nie to głupi pomysł, co on wtedy o mnie pomyśli?
Że jestem jakaś, nie wyżyta czy coś...
-Haha, a kto powiedział, że chciałabym? Zaczęłam się szeroko szczerzyć do niego.
-Nel, kogo jak kogo, ale mnie to nie oszukasz, uśmiechnął się delikatnie...
Gdy skończyliśmy jeździć na łyżwach, powoli zaczeliśmy kierować się do wyjścia, wciąż nie mogłam przestać o tym myśleć, cały czas mnie kusiło żeby to zrobić. Tak się zamyśliłam, że nie słuchałam co do mnie mówił Patryk...
-Nad czym tak rozmyślasz?
W końcu się otsząsnęłam i ogarnęłam że coś do mnie mówił...
-Nad niczym, po prostu zapatrzyłam się... Co lepszego mogłam mu powiedzieć? Że rozmyślałam nad intrygą, na jego osobę. Którą wątpię że wykonam, ponieważ boję się jego reakcji.
-Faktycznie ładny widok na ulicę, zaczął się śmiać.
-Żebyś wiedział, zaczęłam się szczerzyć. To gdzie teraz idziemy?
-Ale jesteś niecierpliwa, spokojnie na pewno nie wyprowadzę cię w pole i tam cię nie zakopię.
-Pocieszający jesteś, nie wiem co bym, bez ciebie zrobiła.
-Pewnie nic, haha.
-Ja na twoi miejscu, nie była bym taka pewna...Złapałam go za kurtkę, przyciągając go do siebie pocałowałam go, a on odwzajemnił pocałunek. Gdy skończyliśmy, nie wiedziałam jak mam się zachować. Chcąc uniknąć niezręcznej ciszy, dogryzłam mu...
-I co zaskoczony?
-Hmmm... Szczerze? Tak i to jak, uśmiechnął się...
Po pietnastu minutach spacerku, doszliśmy na miejsce. Była to niewielka restauracja w stylu retro, pierwszy raz ją w sumie na oczy widziałam.Wystrój zrobił na mnie wielkie wrażenie, nie mogłam się napatrzeć. Gdy usiedliśmy, zamówiliśmy dla siebie jedzenie, które zjedliśmy i ruszyliśmy dalej.To był dzień nieskończoncych niespodzanek dla mnie, które przygotował Patryk dla nas. W końcu dotarliśmy do celu, był to budynek, w który odbywały się przeróżne występy.
-Co powiesz na dobry kabaret?
-Haha w sumie czemu, by nie? Ale tak teraz myśląc, bez sensu wydawać pieniądze, skoro mam kabaret za free, zaczęłam się śmiać.
-Ależ z ciebie zrobiła się żartownisia, wiem że jestem jedyny w swoim rodzaju, ale pozwolę komuś innemu się wykazać, puścił oczko. Gdy weszliśmy już na salę i zajeliśmy swoje miejsca, nie mogłam się doczekać występu, a jak już się zaczął to nie wiadomo, kiedy się skończył. Tak się uśmialiśmy za wszystkie swoje czasy, że aż nas policzki bolały oraz brzuch. Zdąrzyłam dopiero sobie uświadomić, że nasz dzisiejsze spotkanie, tak szybko minęło i niestety zbiża się kukońcowi. Powoli kierowaliśmy się do mojego domu, trzymając się za dłonie. Z daleka widziałam swój dom, wiedziałam że już za moment puszczę jego dłoń i nie wiadomo, kiedy się zobaczym. Ta myśl przyprawiała mnie prawie do rozpaczy, ale jak to się mówi, , wszystko co dobre, szybko się kończy''. I tak było w tym przypadku, już doszliśmy do mojej bramy, nastąpił czas pożegnania. Nie wiedziałam, jak się z nim pożegnać, więc postanowiłam go cmoknąć w policzek.
-Bardzo dziękuję że mnie odprowadziłeś, oraz za wspaniały spędzony dzień, uśmiechnęłam się delikatnie.
-To raczej ja powinienem podziękować tobie, puścił oczko. Świetnie się bawiłem, mam nadzieje że na taki kolejny dzień, nie będę długo czekać, uśmiechnął się.
-Możesz być o to spokojny, dobrze w takim razie, nie będę ciebie już zatrzymywać. Jeszcze raz dziękuję, dobranoc... Pocałowałam go w policzek, a gdy już się odwróciłam i zamierzałam kierować się w stronę domu, poczułam dłoń Patryka na swojej ręcę.
-Chyba sobie żartujesz, że w taki sposób ze mną się żegnasz. Przyciągnął mnie do siebie, przy tym mocną mnie obejmując i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
-Teraz możesz iść, uśmiechnął się szyderczo...
Nie wiedziałam, jak mam na to wszystko zareagować, więc szybko wleciałam do domu, jak poparzona. Jak przekroczyłam próg, nie wiadomo skąd usłyszłam unoszący się śmiech, mojego Taty.
-Co tak wleciałaś, jak byś potwora zobaczyła? Randka się nie udała?
-Andrzej przestań tak wypytywać naszą córkę, ledwo co weszła zdychana do domu. Więc Słońce, jak było na randce? Opowiadaj.
-Haha, Nela czy ty to słyszałaś? Co pierw twoja Matka powiedziała do mnie, a co teraz robi, zaczął śmiać się z niedowierzenia.
-Przecież mowiłam wam wcześniej że to nie randka, pójdę już na górę.Bo jednak przyda się naszykować na jutrzejszy dzień do szkoły.
-Widzisz Andrzej co najlepszego narobiłeś, spłoszyłeś ją i teraz niczego się nie dowiemy...
Nie miałam ochoty na rozmowę z Rodzicami, którzy oczekiwali na relacje z mojej radnki, którą jak im powiedziała wcześniej nią nie było. Oraz powiedzieć, że miałam dzisiaj swój pierwszy pocałunek w swoim życiu z Patrykiem, który raczej nie jest moim chłopakiem. Już bym słyszała brak zachwytu mojego Taty oraz Mamę, która by się cieszła z jednej strony, a z drugiej nie koniecznie. Skoro jestem już jestem u siebie w pokoju przydało, by się naszykować na jutrzejsze katorgii ze strony Kasandry, oraz na moje ulubione lekcje z matematyki, która rewelacyjnie mi nie szła. Gdy skończyłam się pakować do szkoły, poszłam się wykąpać i jak wróciłam z pod prysznica, pierwsze co zrobiłam ułożyłam się wygodnie na łóżk. I cały czas myśli moje nie odchodziły od Patryk, tak się zamyśliłam, że wystraszył mnie dźwięk SMS. Od razu zobaczyłam, kto do mnie napisał, miałam nadzieje że był to Patryk. Niestety nie był to ona, ale Gabii.
-Cześć Nel jutro mnie nie będzie w szkole, ponieważ złapała mnie jakaś gryp. Mogła bym na ciebie liczyć, abyś pożyczyła mi notatki z tych dnii co mnie nie będzie, oraz o zadania domowe? Żebym sobie robiła wszystko na bieżąco, może przez to nie będę się nudzić w domu.
-Oy Gabii współczuję, ale nie ma problemu notatki i prace domowe, wszystko będę tobie dostarczać na bieżąco.
-Dziękuję, cieszę się że mogę na tobie polegać.
-Od tego się ma w końcu przyjaciólki, wracaj szybko do zdrowia, bo z Niną nam będzie ciebie brakować w szkole i w ogóle.
-Dziękuję, trzymaj się Nelcia, dobranoc kolorowych snów.
-Dobranoc, wzajemnie...
Czekając długi czas na wiadomość od Patryka, której jednak do tej pory nie otrzymałam. Zaczęłam się coraz bardziej niepokoić i zadręczać się myślami czy coś mu się stało? Czy coś źle zrobiła? Nawet nie wiadomo skąd przyszła mi myśl, że tylko się mną zabawił i to wszystko co się wydarzyło w dzisiejszym dniu, było tylko jedną razową przygodą. Nie mogę przecież tak myśleć Patryk nie jest taki i na takiego nie wygląda. Pewnie czymś się zajął, bądź padł ze zmęczenia po całym tygodniu. Spojrzałam na godzinę... Już po 23, przydało by się w końcu pójść spać, bo jak tak dalej będę się zadręczać to już w ogóle nie pójdę spać. A wtedy nie będę normalnie funkcjonować w szkole. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam muzykę z telefonu i powoli zaczynałam zasypiać, aż w końcu zasnęłam...

Marzycielka98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i szkolne, użyła 2087 słów i 11317 znaków, zaktualizowała 9 kwi 2018.

Dodaj komentarz