Witajcie!
Mam na imię Julka mam 15 lat mieszkam w małej wiosce w niewielkim domu z rodzicami bratem Adamem i kuzynkom Agą, która mieszka z nami od siedmiu lat kiedy to jej rodzice i brat zginęli w wypadku samochodowym.
Moja historia rozpoczęła się od pewnego małego epizodu. Zaczęło się od powrotu z miasta jakoś tak w połowie lipca. Ja i moja mama wysiadłyśmy z zaparkowanego w garażu samochodu, wzięłam część zakupów i poszłam do domu. w domu już nie było tak przyjemnie. Od progu witał mnie obraz pijanego taty, śpiącego na kanapie. Widok niby znajomy ale zawsze smuci i rozczarowuje tak samo. Łagodnie mówiąc mama też nie była zachwycona.
Mama doskonale wie że nie lubię być w domu kiedy tata jest pijany z resztą ona też często wychodziła w takich sytuacjach. Ona wyszła na kawę do sąsiadki, a ja przebrałam się, wzięłam pieniądze i wyszłam. Chciałam być sama, nie miałam ochoty tłumaczyć nikomu co mi jest.
Dziś chciałam sobie odpowiedzieć na pytanie które zadaje od miesięcy. Zastanawiam się jaką on czerpie przyjemność z upijania się co dzień do nieprzytomności.
Kiedy doszłam do sklepu obok mojej szkoły(ok. 5km od domu) poprosiłam jakiegoś już nieźle wstawionego faceta pod sklepem o 4 piwa i 0, 5l. Z zapasami poszłam wzdłuż rzeki wąską ścieżką, następnie przeszłam na drugą stronę mostu. Nie przypadkowo wybrałam akurat to miejsce. Zawsze tu spotykamy się prawie całą klasą jeśli trzeba coś oblać. Siedziałam tak pijąc już drugie piwo i nagle coś we mnie pękło, zrozumiałam że chce zrobić to co on, to za co go tak nienawidzę. Trzymając w dłoni butelkę do połowy napełnioną piwem przeszłam przez most i nagle mnie zamurowało.
Nie tylko ja miałam plany się dziś upić. Przede mną stał Mateusz i Romek koledzy z klasy. Stali i nie wiedzieli co powiedzieć, ja za to powiedziałam gdzie zostawiłam resztę alkoholu i powiedziałam żeby się częstowali, wetknęłam Mateuszowi butelkę z niedopitym piwem, minęłam ich i poszłam. Stali tam nie ruszając się krótką chwilę nie widziałam tego ale czułam, po chwili Mateusz złapał mnie za ramie i odwrócił w swoją stronę:
-Nie musisz uciekać możesz się napić z nami-powiedział
-Ja i tak już się zbierałam.
-To dlaczego zostawiłaś tyle wódki i piw?
-Plany się zmieniły.
-Daj spokój, choć!
-Nie serio już muszę iść!
-Co się dzieje?
-Nic muszę lecieć, cześć!
-Może cię podwiozę!- Krzyknął gdy byłam już kilka metrów od niego, słyszałam ale nie zareagowała.
Wróciłam do domu piechotą. Na miejscu byłam ok.22. Położyłam się spać i nie długi czas zajęło mi zaśnięcie.
W te wakacje nie wydarzyło się już nic ciekawego, oprócz....hmmm małej przeprowadzki.
Zaczęło się jak zwykle-niewinnie....
Ale o tym w następnej części, która powstanie tylko jeśli początek wam się spodoba.
Komentujcie i piszcie co sadzicie. Pozdrawiam Julka
6 komentarzy
Komentator
Super fajnie piszesz i twoje opowiadanie potrafią wciągnąć .pisz dalej nie zniechęcaj sie krytykami
SpeedFire
Jeżeli możesz, to rozwijaj wszystko. Opisy miejsc itd. I błędy ortograficzne. Sorki, jeżeli urażę ale pisownia jest na poziomie dyslektyka w stadium zaawansowanym.
Lolka
Może być ciekawie :P
kotek
typowa kupa te opowiadanie
Komentator
@kotek uważaj co mówisz
Komentator
To znaczy nie bądź taki/taka surowa
usmiech
ciekawie się zapowiada pisz
sweetkicia
Pisz ciąg dalszy