i później jest już tylko lepiej...a później znowu wszystko się wali cz.1

Heeej to jest część pierwsza tego opowiadania i mam nadzieje o wyrozumiałość :D

...Zaczęło się od mojego urodzenia, a więc urodziłam się 1 lutego 1994 roku, jakieś 20min po Harrym. Od tamtej pory jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, to znaczy nie wiem jak teraz, ale tak było wcześniej. kiedy już trochę podrośliśmy, bawiliśmy się razem w piaskownicy, w berka, chowanego itp, nigdy się nie nudziliśmy, jak skończyliśmy 10 lat chłopak pokazał mi jak pięknie potrafi śpiewać. W końcu kiedy mieliśmy 12 lat, zakochaliśmy się w sobie i byliśmy razem. Po jakimś czasie udało mi się go namówić na xfactora.
- Harry, obiecaj mi, że jak będziesz już na to gotowy, pojedziesz do xfactora i go wygrasz, albo przynajmniej spróbujesz, proszę cię. - powiedziałam wtedy błagalnym głosem.
- Obiecuję, ale dopiero wtedy kiedy będę gotowy. - zagroził mi palcem, ja się uśmiechnęmiał 16 lat pojechał do programu, a ja jego siostra Gemma, mama i ojczym oraz moi rodzice pojechaliśmy go wspierać. Wypadł wtedy naprawdę bardzo dobrze, byłam z niego dumna, zresztą tak jak do tej pory. Na całe szczęście przeszedł wtedy dalej, ja razem ze swoimi rodzicami i rodzicami chłopaka wróciliśmy do Holmes Chapel, a on niestety musiał zostać. Co tydzień oglądałam odcinki i bardzo się cieszyłam, że dalej nie odpadł. Pewnego dnia włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać, okazało się, że odpadł, była załamana, ale na szczęście w ostatniej chwili powiedzieli, że jeśli zgodzi się na zostanie w programie, ale będzie musiał stworzyć zespół z czwórką chłopaków, Liamem, Louisem, Niallem i Zaynem, to będzie mógł zostać, zgodził się, znowu byłam szczęśliwa. Co dziennie z nim rozmawiałam, jak nie przez telefon to przez skypa lub smsy. Wreszcie nadszedł finał, niestety chłopaki zajęli trzecie miejsce, ale i tak podpisali kontrakt z wytwórnią Sony Music, a teraz są najbardziej znanym zespołem na świecie. Kiedy program się skończył on wrócił do domu, niestety nie na długo, ponieważ żeby kontynuować karierę musi mieszkać w Londynie i miał 3 dni na spakowanie się i pożegnanie z rodziną itp.
- Posłuchaj, bo ja nie będę już tutaj mieszkał, ponieważ żeby kontynuować karierę muszę mieszkać w Londynie, więc także lepiej będzie kiedy ze sobą zerwiemy. - powiedział mi wtedy, a ja się popłakałam.
- Jasne, rozumiem cię doskonale, tak też mi się wydaję, że tak będzie lepiej. - powiedziałam i go wtedy przytuliłam. Leżeliśmy na moim łóżku i właśnie tej nocy straciłam z nim dziewictwo. Dwa dni później kiedy musiałam się z nim pożegnać, bo musiał iść na samolot, wybuchłam głośnym płaczek, nigdy nie sądziła, że przez takie coś się rozstaniemy. Gdy wróciłam do domu zamknęłam się w swoim pokoju, ale i również w sobie, z nikim nie rozmawiałam nie śmiałam się, a z pokoju wychodziła tylko na śniadania, obiady, kolacje i do łazienki. Dwa tygodnie po jego wyjeździe miałam straszne mdłości i co chwile biegałam do łazienki. Dobrze, ze nie było rodziców. Na wszelki wypadek sprawdziłam, w kalendarzyku kiedy miałam ostatnią miesiączkę, spóźniała się już ponad tydzień, za strachem wyszłam do apteki kupiłam trzy testy ciążowe kiedy  byłam już w domu, zrobiłam pierwszy test, tak jak pokazywała instrukcja, musiałam poczekać pięć minut, po upływie czasu, test był pozytywny, zrobiłam jeszcze te dwa co mi zostały, również wynik był pozytywny. Zaczęłam płakać i się załamałam, przecież ja miałam dopiero 16 lat, tego samego dnia kiedy wieczorem przyszli rodzice powiedziałam im to,  
- Mamo, tato tylko nie bądźcie źli. - powiedziałam dalej płacząc.
- Co się stało skarbie, dlaczego płaczesz? - zapytali równo.
- Jestem w ciąży, będziecie dziadkami - powiedziałam szeptem, ale na tyle głośno, że usłyszeli. Nic nie powiedzieli tylko poszli na górę. Po 30min wrócili z trzema walizkami,  
- Wynoś się z tego domu, nie chcemy cię znać, wiesz co sąsiedzi sobie teraz o nas pomyślą?!?!?!!! - zaczęła krzyczeć mama.
- To chcesz mnie wyrzucić z domu, a co się stanie ze mną i dzieckiem, gdzie ja zamieszkam, co ja mam teraz zrobić? - zapytałam płacząc.
- To już nie jest nasza sprawa, nie jesteś już naszą córką! - krzyknęła mama i wyrzuciła walizki za drzwi, ja się szybko ubrałam i wyszłam. Poszłam do mojej najlepszej przyjaciółki Jessicy, ona mnie przygarnęła, mieszkała sama, bo jej rodzice są bardzo bogaci i płacą jej za mieszkanie. Opowiedziałam jej wtedy wszystko ona zaczęła mnie pocieszać i mówiła, że wszystko się jakoś ułoży, ale jakoś mi się w to nie chciało wierzyć, ale miała rację, tak zaczęłam myśleć kiedy po 9 miesiącach urodziła Vanesse, wtedy nie wiedziałam jeszcze, że ona ma raka. Tak jak mówiłam wcześniej wszyscy "przyjaciele" się ode mnie odwrócili i jak przechodziłam przez ulicę, słyszałam tylko szepty na mój temat. A jak się dowiedziałam, że moja córka jest ciężko chora? Tego dowiecie się później... Heeej to jest część pierwsza tego opowiadania i mam nadzieje o wyrozumiałość

MisieQ420_PL

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 964 słów i 5231 znaków.

Dodaj komentarz