Dramione. Część 15

Nie wiem czy rozdział się w jakimś stopniu spodoba, ale idę na żywioł i go wstawiam. Wszelkie komentarze będę brała oczywiście do serca, wasza opinia jest jak najbardziej dla mnie ważna i pozwala mi pisać kolejne części. No cóż raz się żyje. Pozdrawiam. ~Hermionka.




Niedzielny poranek jak i noc nie należały do przyjemnych Draco gorączkował i praktycznie on jak i Hermiona nie spali całą noc. Gryfonka martwiła się o narzeczonego.

- Powinnaś się już zbierać. - szepnął blondyn.  
- Już Ci mówiłam, nie ruszam się. - dotknęła jego czoła. - Gorączka nie spada.  
- Ojciec zajmie się Scorpiusem. Od ponad roku ich nie odwiedzałaś.  
- Do tej pory jakoś Ci to nie przeszkadzało. - powiedziała lekko poirytowana.- Poza tym to oni się ode mnie odwrócili. Harry miał zostać ojcem chrzestnym Scora. Bez słowa wyjechał z rudą i nawet nie raczył powiedzieć, że spodziewają się dzieci.  
- Nie złość się, złość piękności szkodzi a ty nie masz czym szastać. - powiedział.  
- Ty też nie masz czym szastać, już ci się zakola robią o tu. - wskazała palcem.  
- Żartowałem przecież.
- Ale ja nie żartowałam. - posłała mu całusa i udała się do kuchni by wysłać list z wiadomością do Potterów.  



Drogi Harry!

Niestety nie będziemy mogli przyjść na obiad. Przepraszam.  

H.G.  

Kobieta zwinęła pergamin i podała go czarnej sowie. Po chwili kobieta patrzyła na oddalającego się ptaka. W momencie kiedy chciała zabrać się za przygotowanie obiadu z salonu doszedł do mniej płacz Scorpiusa.  
Z uśmiechem patrzyła jak Draco usiłuje uspokoić synka.  
- Scora należy przewinąć, zatykanie mu ust smoczkiem niczego nie da. - powiedziała rozbawiona i podeszła do niego biorąc na ręce synka, poszła go przewinąć.  


~*~

Ruda kobieta krzątała się po kuchni przygotowując obiad. Harry zajmował się dzieciakami, a Ron nakrywał do stołu. Odkąd widziała Hermione minęły wieki. Sama nie wiedziała dlaczego się tak zachowała i przestała rozmawiać z Mioną.  
Kiedyś byli nie rozłączni. Ich przyjaźń była mocna i prawdziwa. Gdy pojawił się Draco wszystko zaczęło się zmieniać, Hermiona z każdym dniem się od nich oddalała. Z każdym dniem było inaczej.  
Z rozmyśleń wyrwało ją stukanie w okno. Od razu rozpoznała sowę Malfoy'a. Wzięła pergamin od ptaka i go rozwinęła.  
- Hermiony nie będzie. - rzekła beznamiętnie.  
- Przecież miała być. - oburzył się Ron. - Mówiliście, że nie jest z Malfoy'em wiec nie rozumiem co ma takiego ciekawego do roboty.  
- Nie napisała powodu. - westchnęła Ruda.  
- Chciałem powiedzieć, że ją kocham. Od dawna się do tego przygotowuje. Malfoy wszystko zniszczył.  
- Ron, Hermiona wybrała życie bez nas. - odezwał się Harry, chociaż wiedział, że nie była to prawda. To oni odsunęli się od niej. Żadna ze stron nie chciała wykonać pierwszego kroku.
- Muszę ją zobaczyć, Harry muszę. - Ron ruszył do wyjścia i po chwili już go nie było. Ronald teleportował się przed dom byłej gryfonki. Westchnął i zapukał do drzwi. Po chwili drzwi otworzyła Hermiona.  
- Ron? Co ty tu robisz? - spytała zszokowana.  
- Miona ja już tak dłużej nie mogę. - odezwał się robiąc krok w jej stronę.
- Czego nie możesz? - spytała z przerażeniem i spojrzała w jego oczy.  
Mężczyzna zrobił jeszcze jeden krok wziął w dłonie jej twarz i namiętnie pocałował. Hermiona była w totalnym szoku by cokolwiek zrobić. Po chwili w jej głowie zapaliła się czerwona lampka. Draco. Oderwała się od Ronalda i spojrzała z przerażeniem w bok. Chciała podejść do Draco, ale ten zatrzymał ją ruchem ręki i po chwili już go nie było.  
Spojrzała ze łzami w oczach na byłego przyjaciela.  
- Wyjdź. - szepnęła.  
- Hermiona.  
- Wynoś się! - powiedziała już podniesionym głosem i wskazała mu drzwi. Patrzyli sobie w oczy i po chwili Rona już nie było. Gryfonka zamknęła drzwi osunęła się po nich.  
Jej szloch rozniósł się po mieszkaniu. To musiał być sen. To nie mogło się stać na prawdę. Nie chciała tego pocałunku, nie tak miało być.  


~*~


Rudy mężczyzna siedział w salonie swoich przyjaciół o pił Ognistą. Ciągle czuł smak ust Hermiony, to było coś niesamowitego. Gdy ją pocałował przez jego ciało przeszły przyjemne dreszcze. Był zadowolony z tego, że tak od razu Hermiona go nie odrzuciła. Nie miał pojęcia skąd tam wziął się Malfoy, przecież nie byli razem. No cóż, jego mina była bezcenna. Dla takich chwil warto się poświęcać. Uśmiechnął się pod nosem i wypił całą zawartość Ognistej w Szklance.  
- Mówię wam gdybyście widzieli jego minę. - powiedział zadowolony rudy.  
- Nie podoba mi się to co zrobiłeś. - rzekł poważnym głosem Potter.  
- Przesadzasz. No cóż na mnie już czas. - pożegnał się i opuścił dom Potterów.
- Nie poznaję go. - powiedziała Ginny i udała się do sypialni.  
Harry tylko westchnął i udał się za żoną.  

~*~

Draco nie wrócił na noc do domu. Szatynka kompletnie nie wiedziała, gdzie mógłby być jej narzeczony.  

W jednej chwili jej życie legło w gruzach. Była mu wdzięczna za to, że Scorpius został z nią. Nie przeżyłaby rozstania z synem.  
Noc nie należała do spokojnych. Nie mogła spać. Bez Dracona łóżko było puste i zimne. Jej serce wypełniła wielka pustka. Może Malfoy dał jej czas na to, aby się wyprowadziła? Tak co całkiem możliwe.  
Nie chciała mieszkać w wielkiej posiadłości sama. Słone łzy spłynęły po jej policzkach. Nie chciała wychowywać sama Scora.  

"I used to believe
We were burnin' on the edge of somethin' beautiful
Somethin' beautiful
Sellin' a dream
Smoke and mirrors keep us waitin' on a miracle
On a miracle."  

Z dziecięcego łóżeczka dobiegł płacz dziecka. Hermiona otarła łzy i wstała łóżka. Szybkim krokiem podeszła do Scora i wzięła go na ręce. Chłopiec nieco się uspokoił.  
- Bardzo go przypominasz, wiesz? - szepnęła i usiadła na łóżku. - Te oczka, włoski. - pocałowała go w czoło.  

"Say, go through the darkest of days
Heaven's a heartbreak away
Never let you go, never let me down
Oh, it's been a hell of a ride
Driving the edge of a knife
Never let you go, never let me down"

Nieco uspokojona Hermiona zabrała się za przyrządzanie śniadania. Poszła spać bez kolacji, co przyczyniło się do jej potwornego burczenia brzucha z samego ranka.  
Zawsze z rana pachniało świeżo parzoną kawą. Westchnęła i zajadała się kanapkami.  

~*~

Teleportował się do swojej posiadłości we Francji. Był cholernie wściekły. Jak ona mogła mu to zrobić? I to jeszcze z Łasicem. Ciągle przed oczami miał tą scenę w progu jego domu. Rudzielec całujący się z jego narzeczoną. Jego serce krwawiło. Krwawiło przez kobietę jego życia, przez jego Hermionę.  
Nie chciał jej widzieć, nie chciał widzieć nikogo. Chciał być sam, sam ze swoimi myślami.  

Obudził go mocny ból głowy, przesadził wczoraj z ognistą, ale nie potrafił być trzeźwy po czymś takim. Musiał pozwolić sobie na chwilę zapomnienia.  
Z wielkim trudem wstał z łóżka i skierował się do łazienki, musiał się odświeżyć.  
Letnia woda spływała po jego bladym ciele. Jego wszystkie mięśnie były spięte, ale pod wpływem wody rozluźniały się.  
Wytarł ciało miękkim, puchatym ręcznikiem. Założył świeże ubrania i udał się do kuchni.  
Czuł pustkę w sercu. Tęsknił za Scorem i Hermioną. Tak cholernie tęsknił. Wypił eliksir na kaca i od razu poczuł się lepiej.  

~*~

Hermionka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1412 słów i 7610 znaków, zaktualizowała 18 sty 2017.

Dodaj komentarz