Film akcji na żywo

Wydarzyło się zaledwie wczorajszego dnia, sama nie wiem czy zakwalifikować do kategorii kryminał czy przygoda, gdyż obie te kategorie pasują tu doskonale. Ale zacznijmy od początku.

Około godziny 16 zamierzałam wyjść do sklepu zrobić ostatnie zakupy przed planowanym grilem, gdy nagle przed moim domem pod prąd przejechał rozpędzony samochód a tuż za nim dwa pędzące radiowozy, cofnęłam się do domu i wyszłam od strony kuchni, pyskując w myślach na pirata drogowego i pędzących policjantów. Do sklepu miałam ledwie kilka metrów więc szybko wróciłam do domu. Zajęta planami grillowymi nie zwróciłam uwagi na to że obok mojego domu parkują już 4 radiowozy. Mieszkam w dzielnicy szeregowców, gdzie mieszkanka przylegają do siebie po 5, 6w szeregu, z jednej strony mamy ulicę a od tyłu ogródki i parking.Piszę o tym gdyż będzie to przydatne w części dalszej tej opowieści.

Wyjmując mięso z lodówki usłyszałam dość głośne uderzenie, wybiegłam przed dom bo miałam wrażenie że to tuż koło mojego domu, nic nie zobaczyłam więc wróciłam do domu. ale gdy znowu usłyszałam tępy dźwięk pobiegłam sprawdzić okna w sypialniach na górze, może któreś się otwarło i trzaska o mur pomyślałam, ale wszystko było w początku, gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam że wokół mojego domu gromadzi się coraz więcej ludzi, zaciekawiona wyjrzałam bardziej i wtedy rozległo się kolejne uderzenie. Spojrzałam w kierunku z którego rozległ się dźwięk i... o rany.... na dachu budynku stojącego obok siedział około 16 letni chłopak i wyrywał dachówki z dachu. Oczywiście dołączyłam do grona ciekawskich i prawie do połowy wychyliłam się przez okno. Na kilka dobrych minut zapomniałam o grilu, o znajomych, którzy mieli zaraz przyjść na grilla, oczywiście zapomniałam również o telefonie który leżał w kuchni na stole i po prostu sobie powarkiwał w rytm brzdęku lodówki. Kolejny pocisk lecący z dachu wyrwał mnie z zamyślenia, zupełnie zapomniałam o znajomych którzy mieli za chwilkę przyjść, ale szybciutko zbiegłam na dół a tam telefon aż się urywał.Całe towarzystwo usiłowało się do mnie dodzwonić, koledzy i koleżanki denerwowali się widząc oblężoną twierdzę i zdziwieni nie wiedzieli co robić gdy policyjny kordon zawracał ich z powrotem nie pozwalając dojść do mojego domu. cały nasz szeregowiec i ten na którym urzędował nastoletni terrorysta był ogrodzony taśmami policyjnymi, więc jeżeli ktoś nie znał " tajemnych przejść między domami ten nie miał szans przedostać się w pobliże. Szybko ubrałam buty i wyszłam po znajomych. Pierwszą parę przeprowadziłam bez problemu, wprowadziłam ich do domu i powiedziałam żeby się rozgościli, bo już musiałam biec po kolejnych którzy nie mówiąc ani słowa po angielsku nie wiedzieli czego policjanci od nich chcą. Ich również wprowadziłam i poszłam po kolejną ekipę:)
Z tymi już nie było tak łatwo, policji przybyło i odgrodzili kolejny kawałek przed gapiami i kolegami nastoletniego terrorysty. Koledzy i koleżanki młodego w kilku grupkach zgromadzili się wokół atakującego z góry młokosa podgrzewając go do akcji. Z góry co kilka minut leciały kolejne dachówkowe pociski, porozmawiałam z policjantem o miłej buzi i zabójczym spojrzeniu i uprosiłam go żeby wpuścił moich znajomych na moje podwórko. Gdy wreszcie tam dotarliśmy, na podwórku było już kilka osób rozłożone grille, stołki wyniesione z kuchni, oraz kilkoro sąsiadów którzy musieli ewakuować się z grillowaniem z własnego terenu, gdyż rozwścieczony coraz większą ilością policji małolat rozbierał kolejny komin, po to aby bombardować otaczających go policjantów kawałkami cegieł, odłamkami dachówek czy rurami wyrwanymi z rynien.
Tymczasem do mojego ogródka dołączyli kolejni ludzie, niektórych znałam z widzenia, innych widziałam pierwszy raz w życiu, każdy przychodził z reklamówką pełną kiełbasek, butelek lub puszek z piwem, i innych smakołyków, już dawno brakło szklanek, kubków i talerzyków, więc każdy coś takiego przynosił ze sobą. Dołączyło do nas również kilku policjantów, którzy byli częstowani wodą, sokiem i kawą, prosili ludzi żeby nie wychodzili poza teren ogrodu, gdyż niebezpieczeństwo otrzymania ciosu dachówką było spore. Widowisko było ciekawe, młody człowiek biegał po dachu bombardując kolejnych policjantów, krzycząc go gapiów żeby nie robili mu zdjęć, do kolegów żeby rzucili papierosy, żeby ktoś podstawił mu taksówkę, ubliżając gapią i wyzywając ich od śmieciarzy i brudasów, ot takie tam gówniarskie okrzyki zdesperowanego i naćpanego małolata. Od policjantów pijących u nas kawę dowiedzieliśmy się że małolat ukradł samochód po tym jak policja przyszła do jego domu z zamiarem aresztowania go za jakieś tam przewinienie, po czym ukradzionym samochodem uciekał ulicami naszego miasta, aż gdy stracił możliwość dalszej ucieczki zdesperowany chłopak wszedł na dach jednego z budynków i rozpoczął ostrzał.
Minęło już kilka godzin a małolat nadal terroryzował okolicę, grillujący u mnie ludzie powoli zaczęli rozchodzić się do domów gdyż wielu musiało rano wstać do pracy, zostało tylko kilkoro znajomych, grillowaliśmy sobie piliśmy piwko drinki i było nam całkiem wesoło. Około godziny 24 przyjechali policjanci z grupy antyterrorystycznej, ubrani w odpowiednie stroje, uzbrojeni w policyjne tarcze, gotowi do akcji, czekali jeszcze 4 godziny aż zdjęli terrorystę z dachu. Jak to zrobili niestety już nie widziałam, po prostu zasnęłam, ale z relacji znajomych wiem, że policjanci czekali aż małolat zmęczy się wreszcie i zaśnie, jednakże nastolatek był dość mocno podniecony, środek pobudzający który zażył działał bardzo mocno a dodatkowy stres, aplauz publiczności, siła medialnego przekazu, gdyż nad naszymi domami ciągle latał śmigłowiec, ludzie robili zdjęcia, kto miał kamerkę ten filmował całe zdarzenie, dodawały mu tylko sił. Stojąc tak w ogrodzie zastanawialiśmy się dlaczego policja nie interweniuje tylko cierpliwie czeka, obstawialiśmy jak długo małolat tam wytrzyma, kiedy antyterroryści przystąpią do akcji itp.  
Gdy rano obudziłam się zdano mi relację że około godziny 4:30 gdy małolat zasnął ze zmęczenia policjanci wreszcie wkroczyli do akcji. zdjęli szybko i sprawnie terrorystę z dachu zamknęli do radiowozu szamocącego się i złorzeczącego nastolatka, posprzątali cały bałagan i grzecznie odjechali do dalszych zajęć.
Film akcji zakończył się, teraz trwa liczenie strat, oglądanie porozbijanych okien, witryny sklepów po drugiej stronie ulicy dość poważnie ucierpiały, dostało się przystankowi autobusowemu, kwiaciarni, restauracji, wymieniać można dość długo, gdyż żaden budynek który był w zasięgu nie został cały, każde okno każda szyba ucierpiały od rozwścieczonego małolata. Dach domów na których urzędował małolat jest jest wprost pocięty dużymi wyrwami, najprawdopodobniej chłopak usiłował przedostać się przez strych na niższy poziom i uciec przez któreś z mieszkań lub sklepów.
Koniec filmu akcji, koniec koniec grillowania, sprzątamy parking, liczymy straty oglądamy swoje samochody do których nie mieliśmy możliwości dojść i cieszymy się że nikomu z naszych nic się nie stało., gdyż na ulicy są wyraźne plamy krwi, a więc ktoś ucierpiał. Teraz obstawiamy jak długo młody posiedzi, ale jako 16sto latek no właśnie, posiedzi czy nie???

ajka73

opublikowała opowiadanie w kategorii kryminał, użyła 1355 słów i 7668 znaków.

1 komentarz

 
  • Morosov

    Bardzo dobre, czekam na kolejne.

    26 lip 2012