,, Tam nie może nikt zamieszkać..." cz.3

,,Czym dla ptaka są skrzydła, tym dla człowieka przyjaźń i wznosi go ponad proch Ziemi’’
                                                                                                       Raudive Zenta M.
           3
Nie chcieliśmy przeszkadzać rodzicom w przenoszeniu naszych rzeczy, dlatego zabrałam Agatkę do babci Władzi. Ona na pewno się nie wyprowadziła. Jednak, gdy zapukaliśmy pod jej drzwi nikt nam nie otworzył. Za to nasza dawna sąsiadka wyjrzała zza swojego wejścia i widząc nas otworzyła drzwi szerzej.
- Witajcie! Chodźcie, to zaparzę wam herbaty. Jesteście same?
Twarz pani sąsiadki wcale się nie zmieniła. Wciąż nosiła ten sam fioletowy serdak, szara bluzkę pod szyję i siwą spódnicę. Do tego cienkie rajstopy i grube bawełniane skarpetki w paski. Jej łapcie, już całkiem znoszone przypominały o dacie przydatności, która dawno minęła, ale jak widać wcale się tym nie przyjmowała.
- Nie, teraz będziemy tu mieszkać- odparłam przekraczając próg, z którego nie było już odwrotu.
Jak zawsze odkąd sięgałam pamięcią, gdy sama miałam pięć lat Pani Sąsiadka podała nam na stół krówki i kukułki. Zaparzyła ciepłej herbaty i na środku stołu postawiła grę w kostki. Rozłożyła nasze pionki i z szuflady pod kredensem wyjęła dwie kostki do gry.
- Ania, ty zaczynasz- powiedziała do mnie podając mi kostki, które rzuciłam delikatnie na stół.
- A gdzie będziecie mieszkać?- Zapytała, gdy przesunęłam pięć oczek do przodu.
- W strasznej piwnicy- powiedziała moja siostra nie patrząc na grę. Oczy jej stały się wyłupiaste i mroczne, jakby starała się oddać atmosferę dopiero, co przeżytych emocji.
- Teraz ty kochanie. Słyszałam, że jesteś bardzo mądrą dziewczynką.- Podała jej kostki chcąc odwrócić jej uwagę od płaczu , na który zaczęło się zanosić. Agata wzięła kostki wyraźnie ożywiona komplementem i rzuciła je.
- Dwie szóstki!- Powiedziałam.- Ale ty masz szczęście!
Uśmiechnęła się radośnie i podała kostki Pani Sąsiadce.
- Kiedy byłam w twoim wieku, też zawsze miałam szczęście. Wygrywałam w każdą niemal grę, jaka była wymyślona. Widzę, że ty też masz ten talent.
Aga promieniała już od ucha do ucha. Zdziwiłam się jak łatwo można było rozpogodzić małe dziecko. Wystarczyła mała zmiana tematu, jakiś komplement, a już złe moce i strachy wylatywały im z pamięci. Sama chciałabym móc tak zrobić, ale właśnie ten strach, ten, który odczuwam jest pierwszą oznaką dorosłości.  
Zaczynamy rozważać pewne aspekty życiowe, choćby takie jak założenie ładnej spódnicy, żeby innym się spodobała i przeżywamy, gdy inni spoglądają na nas z dezaprobatą. Myślimy wtedy, co jest z nami nie tak? I potem zamartwiamy się jak dorośli, kiedy trzeba włożyć coś do garnka, ale nie ma, za co tego czegoś kupić. Boimy się wtedy wykluczenia z grupy.
Tak. Strach jest ewidentnym objawem dorosłości.
- Ania mówiła, że jest Pani fajna. I ma Pani krówki.
Spojrzała ukradkiem na talerzyk, gdzie każda krówka była odwrócona do niej przodem. Zupełnie, jakby same prosiły się o uwagę.  
Wiem, że miała na nie ochotę, ale wstydziła się wziąć jedną. Na szczęście Pani Sąsiadka podrzuciła jej aż trzy sztuki, które niespodziewanie wpadły jej prosto w ręce.
- I masz niezły refleks- dodała.
- Wiem. Ćwiczę go z tatą. Czasami tata zabierał mnie na łąkę i tam rzucamy sobie do kosza. On nie zawsze trafia tam piłką, ale ja prawie zawsze tak!
Siostra, gdy tylko poczuła się bezpiecznie rozgadała się na tyle, że stanęłyśmy w połowie gry. Nie wiem, o czym dokładnie rozmawiały, ale widziałam jak ukradkiem Pani Sąsiadka zerkała na mnie dostrzegając moje zdenerwowanie. Nic na to nie mówiła, tylko obserwowała. Ja też kątem oka okalałam jej podłużną twarz, krótkie brązowe włosy, nazbyt przyklapnięte, i małe już lekko skośne brązowe oczka. Niby znałyśmy się dobrze, ale jednak coś się między nami zmieniło. Wyraźnie odczuwałam pewien dystans między nami, choć nie było tego pomiędzy moją siostrą, a nią. Zupełnie, jakby jej niewinność i pokora działały na jej zmysły, jak kiedyś oddziaływały moje. Teraz już wydoroślałam, choć nie wiem czy dziesięć lat uprawniało mnie do ingerencji w sprawy dorosłych. Dla siebie wciąż byłam dzieckiem i chyba taka chciałam pozostać.
Refleksje przerwał mi krzyk jakiejś kobiety z dołu.
- To mama- powiedziała Aga odwracając się do mnie z przerażonymi oczami.
- Chyba musimy już iść- mruknęłam i pani sąsiadka zaczęła zbierać grę do pudełka.
- Odwiedźcie mnie jeszcze kiedyś- szepnęła bardziej do Agi niż do mnie.
- Dobrze, na pewno.
Wychodząc zza drzwi domu Pani Sąsiadki spojrzałam na nią ukradkiem. Patrzyła się na mnie z uwagą i rezerwą.
- Tylko bądźcie ostrożne- powiedziała patrząc tym razem na mnie i zamknęła swoje drzwi. Zeszliśmy ze schodów niemal przeskakując po dwa stopnie i choć chciało mi się krzyczeć, wrzeszczeć i kopać, wszystko na przemian w celu protestu przed wejściem do naszej… ,,piwnicy’’, bo to nigdy nie będzie dla mnie dom, to jednak tylko i wyłącznie dla Agi postanowiłam zachować rozwagę i nie wpadałam w panikę, gdy mama wzięła Agę na ręce, choć miała przecież już pięć lat, a ja sama zmierzałam w otchłań ciemności.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii horror, użyła 1019 słów i 5327 znaków.

Dodaj komentarz