Układ idealny cz.1

Układ idealny cz.1Telefon od właściciela mieszkania, szczególnie w godzinach wieczornych, nigdy nie zwiastował nic dobrego. Tym razem jednak facet przeszedł samego siebie. Oznajmił bowiem, że w ciągu trzech dni cała trójka ma się na tydzień "gdzieś podziać", bo on musi koniecznie teraz przeprowadzić prace remontowe. Z jednej strony fajnie, bo przynajmniej skończą się ciągłe wizyty sąsiadów z dołu i krzyki o zalany sufit, a z drugiej znalezienie czegoś tak szybko nie należało do łatwych zadań. Para zajmująca lwią część mieszkania miała z tym najwięcej problemu, musieli bowiem kombinować i kluczyć między hostelami, a akademikami, w dodatku tuż przed wypłatą. Kinga miała ten luksus, że jej brat Adam mieszkał w tym samym mieście, w dodatku sam. Szybko więc odnowiła ten kontakt, choć i tak dość często się spotykali jak na intensywny tryb życia, jaki obydwoje prowadzili. Adam nie miał najmniejszych problemów z przygarnięciem jej pod swój dach, chociaż niekoniecznie było mu to na rękę. Uznał jednak, że skoro Kinga kiedyś pomogła jemu, to może on się jej teraz zrewanżować. Z resztą i tak w tygodniu niemal by się nie widywali.
Adam pracował jako administrator IT w prywatnej, dobrze prosperującej firmie. Był człowiekiem od wszystkiego, od helpdesku po komunikację z klientem. Często zaczynał pracę o 8:00 i kończył późnym wieczorem. Kinga, młodsza od niego o 3 lata, dopiero co skończyła studia i zaczęła pracę w agencji reklamowej. Pensja porównywalna z gażą stażystki nie wystarczała na całkowite usamodzielnienie się, tak jak w wypadku jej brata, ale po opłaceniu wszystkich rachunków i cotygodniowych zakupów i tak wychodziła na swoje. Ta tygodniowa podmianka mieszkań w zasadzie sprawiła, że będzie o parę stów do przodu, bo właściciel przynajmniej na tyle wykazał się rozsądkiem, że za czas nieobecności najmujących nie policzył im czynszu. W ten oto sposób w niedzielny wieczór, będący preludium letnich upałów nadchodzących w środku lipca, u progu mieszkania na ostatnim, 12 piętrze typowego prlowskiego bloku z wielkiej płyty, stanęła filigranowa blondyneczka, z uśmiechem od ucha do ucha witająca brata-dobroczyńcę.  
- Mogłaś powiedzieć, to bym przyjechał i Ci pomógł z tymi tobołami - zasugerował Adam witając ją i przejmując dwie walizki z jej rąk
- Przestań, taksiarz też ma od czegoś łapy - odparła mu odgarniając włosy z ramion, ukazując przy tym nienaganną opaleniznę na odsłoniętej przez lekką bluzeczkę górnej partii ciała
Mieszkanie jej brata było dość przytulne, 45 metrów nie powalało co prawda wymiarem, ale pozwalało mu stworzyć dwupokojowe lokum, w którym większą część stanowił salon z aneksem kuchennym, a pozostałą część stanowiły łazienka, mała sypialnia i wnęka, która służyła za składowisko gratów i sterty ubrań do prania. Na czas pobytu Kingi Adam przeprowadził się do salonu, jej zostawiając dużo wygodniejsze od starej kanapy łóżko, jeden z pierwszych kupionych przez niego za własne pieniądze mebli. Ogólnie zaś pierwszy kwadrans po jej przyjściu upłynął pod znakiem oprowadzania jej: tu ma lodówkę, tu suszarkę, tu to, tu tamto. Zbliżała się godzina 22, więc mając na względzie bliskość poniedziałku, obydwoje długo nie chcieli się emocjonować nową sytuacją. Tym niemniej wykorzystali jeszcze godzinę czasu na plotki rodzinne i osobiste.
- Palisz jeszcze? - zapytała go siadając przy drzwiach balkonowych
- Tak, częstuj się, leżą na parapecie fajki  
Gdy Kinga sięgnęła po papierosy, wychylając się przy tym w stronę rzeczonego parapetu, Adam stwierdził z uznaniem, że skryte pod obcisłymi dżinsami pośladki prezentują się całkiem nieźle, jak na ich właścicielkę. W końcu siostra nie siostra, ale była bardzo wysportowaną dziewczyną i podobała się wielu facetom. Typowo słowiańska uroda okraszona włosami do ramion, naturalny blond nigdy nie farbowany, piersi może i małe, ale za to urokliwe. Wielu dałoby się pokroić za to, by spędzić z nią noc. Adam nigdy tak o niej co prawda nie myślał, z racji łączącego ich pokrewieństwa, jednak walory fizyczne jego siostry musiały i na nim robić choć minimalne wrażenie. Dziewczyna szybko wyciągnęła zapalniczkę z tylnej kieszeni spodni i zapaliła papierosa. Zaraz po tym rozwiązał jej się język i zaczęła brata wypytywać dosłownie o wszystko, co mieściło się w kanonach ich kontaktów. Szybko okazało się, że w chwili obecnej obydwoje są singlami, chociaż Kinga spotyka się z kimś na zasadach "fuck friends". Praca pochłania ich większą część życia, chociaż nie stronią obydwoje od imprez i swych pasji, czyli kolarstwa w wypadku Adama i książek u jego siostry. Obydwoje też stwierdzili, że muszą się wybrać w końcu do rodziców, pozostawionych 300km na południe w rodzinnej mieścinie. Tak mijał papieros za papierosem, przez co zadymili salon do tego stopnia, że otwarty na oścież balkon niewiele pomagał. Doszli też do porozumienia w sprawach przyziemnych, czyli porannej kolejki do łazienki, czasie pobudki i tego, jak mają przez tydzień nie dać sobie w kość. Po takim "wieczorku zapoznawczym" przed północą, zachowując ustaloną kolejność ogarnęli wieczorną toaletę i szykowali się do snu. Przed zaśnięciem ujrzeli się jeszcze raz, gdy Kinga przechodziła z kuchni do sypialni z kubkiem wody, a Adam właśnie zalegał na kanapie. Rzucili sobie zdawkowe uśmiechy.  
Kingi nie brzydził widok Adama w samych bokserkach, tak samo jak on nie brzydził się, ani w drugą stronę - nie podniecał na widok siostry w prześwitującej beżowej haleczce. W domu rodzinnym tyle razy mijali się odziani w bieliznę, że nie robiło to na nich wrażenia. Poza tym sfera intymna czy seksualna nie była dla nich tematem tabu, zdarzało im się na te tematy rozmawiać, choćby tego wieczora. Szczególnie przez jedną sytuację z przeszłości Kinga zupełnie nie wstydziła się brata. Kiedyś biorąc prysznic poślizgnęła się i skręciła nogę w kostce, więc siłą rzeczy zawołała brata po pomoc sama nie była w stanie wyjść z wanny. Wówczas to pierwszy i jedyny raz widział ją nago jako dorosłą osobę, co nigdy nie wpłynęło na jego postrzeganie siostry w fizycznym aspekcie. Chociaż przynajmniej od tego momentu wiedział, że Kinga goli się między nogami. Jej nie dane było nigdy widzieć brata całkowicie nagiego, ale złapała się na tym, że zamykając za sobą drzwi do sypialni stwierdziła, że przez ostatnie lata Adam wyraźnie zmężniał, nabrał trochę mięśni, szczególnie w nogach - zapewne dzięki pasji, jaką była u niego jazda na rowerze. Żadne tam siłownie, to był sport, który go relaksował. Z tą myślą, niepodszytą innymi skojarzeniami, ułożyła się wygodnie i szybko zasnęła.


Zgodnie z przewidywaniami w ciągu tygodnia nie mieli zbyt dużo okazji, by wchodzić sobie w drogę i w ogóle, by się widzieć. Głównie przez to, że Adam z pracy wracał koło 22 w progi mieszkania, więc Kinga niemal na dobre mogła przywłaszczyć sobie klucze, pilota od telewizora, powidła śliwkowe i kubek urodzinowy. Ryzyko, że wróci po nim i przez to zmusi go do stania pod drzwiami było zerowe. Niewiele przez ten czas rozmawiali, prawdę mówiąc Adam mimo, że zadowolony z życia, po ciężkim dniu nie nadawał się do jakichkolwiek pogawędek. Tym bardziej Kinga miała opory przed tym, by poprosić go o jeszcze jedną przysługę we wtorkowy wieczór.
- Adam... - rzekła niemal skradając się do salonu
- No ? - odparł chłopak nie odrywając głowy od poduszki
- Pomożesz mi w babskiej rzeczy?
- W babskiej?! - odwrócił głowę - czy ja Ci wyglądam na eksperta w tych dziedzinach? Nie, nie wyglądasz grubo w tej bluzce, masz dogolone nogi, ładnie Ci w tej fryzurze. Coś jeszcze?
Wypowiedziane pół żartem słowa nie nosiły ze soba znamion pretensji, raczej były przejawem czysto braterskiego droczenia się.  
- Taaak... - odparła mu wyjmując zza pleców aparat - zrobiłbyś mi kilka zdjęć?
- Kurwa, słit focie na instagrama chcesz wrzucać a ja mam Ci te zdjęcia robić?
- Nie kutasi łbie, chcę sprzedać parę kiecek i potrzebne mi są zdjęcia w sylwetce.
- A po chuj, nie wystarczy, że je na wieszaku sfotografujesz?
- Nie, bo i tak każda chce w sylwetce, bo nie wiedzą jak wygląda na żywo. A nie chcę wstawiać zdjęć sprzed lustra jak jakaś nastka strzelająca sobie selfie. No prooooszę, to tylko kilka fotek...
Po długich namowach udało jej się w końcu namówić brata na to, by podniósł zmęczone cielsko z łóżka i ruszył w jej kierunku. Na zdjęcia Kinga wybrała łysą ścianę w pokoju sypialnym. Kiecki czekały już ułożone na posłaniu.  
- Dobra, to ubierz się i powiedz kiedy mogę wejść - rzekł Adam stając w drzwiach
- Oj przestań, nie będę Cię za każdym razem wołać. Odwróć się jak chcesz, nie udawaj, że tak Cię peszy widok mnie w majtach i staniku
Co by nie mówić, miała w tym sporo racji. Tym bardziej, że specjalnie na tę okazję ubrała się raczej po sportowemu, więc gdy zmieniała swoje odzenie na obcisłą białą sukienkę przez ledwie kilka sekund stała przed nim w typowo sportowych szortach i wybitnie sportowym staniku. Kiecka zamaskowała je idealnie.  
- Dwa zdjęcia, jedno z przodu, drugie z tyłu - rzekła stając pod ścianą - tylko tak, by mi twarzy nie było widać ok ?
Adam usłuchał tej prośby. Już po chwili Kinga miała dwa swoje zdjęcia w aparacie. Zadowolona z efektu przebrała się ponownie, tym razem w równie obcisłą, ale jasnoniebieską kreację. Gdy stanęła tyłem do niego mógł stwierdzić, że ta sukienka wybitnie podkreśla zarówno figurę siostry, jak i jej bieliznę. Kinga nie robiła żadnych teatralnych poz, to trzeba było jej oddać. Zwykłe, proste zdjęcie bez twarzy, choć przy ujęciach tylnych głowę Adam już ujął w całoci. Blondynka przebrała się po raz trzeci i ostatni, w niemniej kuszącą koronkową "małą czarną". Po zakończonej sesji rozpromieniała i roześmiała się jak dziecko, po czym w geście wdzięczności zarzuciła Adamowi ręce na szyję i krzyknęła mu do ucha: DZIĘĘĘĘĘĘKI! Bębenki w uszach brata nie były jej za to wdzięczne, on tym bardziej.  


Paradoksalnie był to wieczór, w który mieli ze sobą najwięcej kontaktu w ciągu tygodnia. Kolejne dni, aż do piątku mijały im na pracy i chwilach tylko dla siebie. A piątek, jak to piątek, oznaczał nieco bardziej aktywny plan na późne godziny. I tak Kinga wybrała się na domówkę do znajomych, a Adam wobec braków w kondycji fizycznej wziął rower i postanowił zrobić sobie maraton przez miasto. Jak wyszedł o 19 z domu, tak wrócił przed 1:00. Ku jego zaskoczeniu, w chwili gdy zsiadał z roweru pod blok podjechała taksówka. Wysiadła z niej Kinga, wręczając taksiarzowi 50złotowy banknot i życząc mu miłej nocy odwróciła się w jego kierunku i wzdrygnęła zaskoczona.  
- O... co Ty tak wcześnie wracasz ? - zapytał Adam rozpinając rękawice
- O, a Ty widzę nocny jeździec - odparła mu radośnie, czym raczej zdradzała dobry humor - a tak jakoś, impreza się nie kleiła, więc zamiast zamulać przyszłam.
Wyciągnęła klucze z torebki i otworzyła grzecznościowo drzwi bratu puszczając go przodem.  
- Ile żeś dzisiaj przejeździł? - zapytała gdy wsiedli do windy
- Coś koło 50tki, czysto rekreacyjnie, jakbym chciał to bym i setkę pojechał - odparł opierając się potwornie zmęczony o ścianę dźwigu
Taki wyczyn mimo wszystko robił na Kindze wrażenie, czemu dała wyraz formując usta w podkówkę i kiwając z uznaniem głową. Nie zdawała się przy tym być ani trochę wstawiona, tym bardziej, że otwierając drzwi do mieszkania zadała mu kolejne pytanie:
- Masz jakieś whisky w domu?
- Whisky? Coś tam się znajdzie, a co? Mało Ci na imprezie, to jeszcze mnie chcesz spić?  
- Właśnie mało, bo tam piłam by nie zasnąć, a teraz mam ochotę się napić dla relaksu. Chyba z siostrą się napijesz stara dupo co?
- Nooo... pomyślę, czy mam wystarczająco Coli..
Po wejściu do mieszkania i zdjęciu butów obydwoje udali się w swoich kierunkach. Adam do łazienki zdjąć przepocone ubranie, a Kinga do sypialni przebrać się w domowe ciuchy. Ale już po kilku sekundach padło soczyste:  
- Nosz kurwa.... Aaaadam, pomóż...
- Co jest ? - zapytał otwierając drzwi
Kinga siłowała się z zapinanym na plecach zamkiem od swojej beżowej sukienki, niemniej obcisłej niż te, które kilka dni temu fotografował na niej na portal aukcyjny.  
- Pomóż mi z tym zamkiem bo kurwicy zaraz dostanę - rzekła odwracając się do niego tyłem
Nie protestował. Sukienka wybitnie podkreślała kształty, jakimi natura i praca nad sobą obdarzyły Kingę, a czujne męskie oko dostrzegło, że na pośladkach rysują się doskonale widoczne linie bielizny. Może i nic niezwykłego, ale po chwili siłowania się z suwakiem oporny zamek w końcu puścił i odsłonił dziewczynie całe plecy i trochę poniżej nich. Tym samym Adam ujrzał idealnie dobrane pod siebie koronkowe elementy czarnej bielizny: stanik i wspomniane stringi.  
- Dzięki - odparła Kinga, po czym jak gdyby nigdy nic zdjęła z siebie kieckę i podeszła do szafki, gdzie miała komplet, jaki zamierzała przywdziać.
Przez kilka sekund wzrok Adama utkwił na jej pośladkach i po chwili na całej sylwetce. A Kinga miała co pokazać, jej kształty w pełni uzasadniały noszenie tak seksownej bielizny. Po chwili jednak zrezygnował z zamiaru dalszego oglądania siostry w takim stroju i wrócił do łazienki. Prawie zapomniał, wchodząc pod prysznic, że nie mieszka tymczasowo sam i nie domknął drzwi. Te zatrzasnęły się zaraz z hukiem popchnięte przez dziewczynę, a komentarz po chwili był wybitnie jednoznaczny:
- Nie świeć tak tym zadem, bo Ci fujarę przewieje. Nalać Ci też?
- Tak, tylko pół na pół - odparł odkręcając wodę
Po krótkiej kąpieli, która dzięki obecności wanny i tak się przedłużyła jak na męskie standardy, Adam wyszedł z łazienki odziany wyłącznie w czarne krótkie spodenki. Nie miał zamiaru przejmować się obecnością Kingi w 30stopniowy upał i zakładać koszulki, którą i tak zaraz przepoci. Dziewczyna z resztą też nie czuła się zakłopotana jego bliskim sąsiedztwem i zastał ją siedzącą na kanapie w szortach i tym samym sportowym staniku, w którym widział ją we wtorek. Pokazała mu dłonią szklankę stojącą na stoliku naprzeciw kanapy. Sama zajęła miejsce przy balkonie i po odpaleniu papierosa rzuciła mu paczkę.
- Masz, odkupiłam Ci. Męskie, nie bój się - rzekła puszczając dym z ust
Adam ochoczo dołączył do jej palącego rytuału. Faktycznie, do tej pory opalał ją z cienkich papierosów, a tym razem dostał od niej"normalnego" Marlboro. Od słowa do słowa zaczęli rozmawiać dosłownie o wszystkim. Pierwsza porcja whisky przeżyła tematy pracowe, plany zawodowe i ogólne. Druga, polana niemal automatycznie po skończeniu pierwszej, rozwiązała im języki bardziej i pojawiły się tematy czysto prywatne. Dzięki temu streścili sobie przede wszystkim swoje życie uczuciowe. Adam wyżalił się na brak normalnych dziewczyn w swoim towarzystwie, niechęć do kolejnych typowo imprezowo-karierowo nastawionych osób płci pięknej i przy okazji uswiadomił ją, że od roku nie miał stałej partnerki. Nie narzekał przy tym, bo tryb życia i tak nie pozwalał mu znaleźć nikogo na stałe, chyba, że tak samo zapracowanego jak on. Kinga zaskoczyła go jeszcze bardziej, bowiem ona stały związek zakończyła tuż po studiach. Uzasadnienie miała krótkie:
- Jemu śpieszno było do ożenku i dzieci. Ja kocham dzieciaki i sama chce mieć gromadkę, ale nie jak mam 26 lat! Od tamtej pory jedyne co miałam, to fuck frienda.
- Zaraz...miałam? - zdziwił się Adam - przecież jeszcze w niedzielę z nim się umawiałaś
- No...to zgaduj Sherlocku, dlaczego wróciłam z tej imprezy o 1 w nocy?  
- Coś odjebał?
- Nie. Nie odjebał, fajny facet jest, tylko no... widzisz, ja mu powiedziałam od razu: seks i tylko seks, nie chcę się wiązać, a poza tym on mnie zwyczajnie kręci tylko w łóżku. Tak tak, fajnie rozumiem, zrób mi gałę i wystarczy, wiesz taki typ nie?
Odpaliła kolejnego papierosa. Po wypuszczeniu dymu ciągnęła dalej swój wywód:
- No i przyszedł teraz, myślałam, że skończymy tak jak się zapowiadało. Wiesz, wyrwiemy się o drugiej, pojedziemy do hotelu, będzie fajnie i spotkamy się za miesiąc, jak dotąd. A ten się wstawił to mu para z gęby wyszła, nie? No i zaczął mówić, że on wie, że mieliśmy tylko seks, ale on chyba mnie kocha, zazdrosny się robi jak mu nie odpisuję, w ogóle to on nie wierzy w taki układ, że tylko seks, bo to każdy w końcu, że jedna strona czegoś więcej chce, zawsze...blablabla. No i wiesz, myślałam, że mu po prostu po alko odbija. Tańczyliśmy w pewnym momencie, to zaczął mnie całować. Powiedziałam mu, nie przeginaj bo nigdzie z Tobą nie jadę. A ten mi do ucha: Kinia, ja Cię naprawdę kocham chyba... kuuuuurwa, proszę Cię. Po pierwsze nienawidzę, jak ktoś do mnie mówi "Kinia", a po drugie no to sam rozumiesz?
- No nie no, rozumiem, facet myślał chyba, że z "tylko seks" zrobi się coś więcej no i sądził, że to już.
- Ale Adam, ja rozumiem jakbym mu dawała jakieś znaki, czy coś. Ale reguły były jasne od początku. Ja mu nawet nie dałam swojego prawdziwego numeru, tylko taki na kartę, zawsze taki daję nowo poznanym osobom. Było jasne: jak chcesz seksu to napisz, jak ja będę chciała to napiszę, spotkamy się w hotelu albo u mnie, albo u niego, sztos sztos, ale jak sperma poleci, to koniec, a potem żadnych przytulanek, nic...  
Ten temat okazał się być bardzo dużym polem do zwierzeń i poznawania tej mniej oczywistej strony każdego z nich. Kinga nakręcała się coraz bardziej, wygadała się Adamowi, jakby był jej starym przyjacielem. W końcu nawet sama to zauważyła i stwierdziła:
- Ej sory że Ci tak ględzę bez sensu...
- Przestań pierdolić, że sory, po to mnie masz no. Zdrówko Twoje w gardło moje - rzekł stukając się z nią czwartą już szklanką whisky
Jak się okazało Kinga piła identyczne porcje co on - połowa trunku, połowa Coli. Szybko dało to o sobie znać, bo na twarzy zaczęły jej wychodzić wypieki i głowę miała coraz cięższą. Jednak obydwoje reagowali na alkohol identycznie - tym niemniej trzeźwość ruchu i umysłu zachowywali całkowitą. Po tym toaście na dłuższą chwilę zapanowała cisza.
Dziewczyna przerwała ją stwierdzeniem, będącym kontynuacją całej tej dyskusji:
- Ja nie wiem, tak cholernie trudno jest znaleźć faceta, który zgodzi się na czysty układ. Fuck friends, bez partnerstwa, tylko seks i przyjemność.
- Wiesz co... - rzekł na to Adam zaciągając się nieco głębiej papierosem i biorąc głęboki wdech - śmieszne jest to, że sam takich dziewczyn nie znam. I też miałbym ochotę na taki układ.  
- No... więc sam widzisz, jak to jest.
- No... tak naprawdę to chyba znając nasze podejście, to żeby mieć stuprocentową pewność powinniśmy sami w taki układ wejść.
- No ja chcę, tylko...
- Nie, nie zrozumiałaś mnie. Żeby wiedzieć, że druga strona nie zechce czegoś więcej, to musielibyśmy sami wejśc w taki układ. Między sobą, ja i Ty.
Kinga utkwiła w nim wzrok na dłuższy moment. Potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
- Dobra, bo nie rozumiem: do czego zmierzasz? - zapytała podejrzliwie
- Mamy te same potrzeby, te same oczekiwania. Po prostu gdyby iść tym torem, to powinniśmy sami być takimi fuck friends.
- Adam...czy Ty mi właśnie proponujesz seks?
- Można to tak nazwać.
- E... - Kinga rzuciła mu zdezorientowany uśmiech - ale... Ty znasz w ogóle takie słowo jak kazirodztwo?
- No znam i według mnie jest wtedy, kiedy się przymusza i, jak sama nazwa wskazuje, jak się rodzą z tego dzieci. A my przecież nie dość, że byśmy się nie zmuszali, to dzieci z tego też nie będzie nie?
- O kurwa... - złapała głęboki wdech i pociągnęła łyk ze szklanicy - no nie, wiedziałam że jesteś pojebem, ale teraz to mnie zagiąłeś... serio i co Ci mam na to odpowiedzieć?
- Kinga, ale pomyśl chwilę - rzekł siadając wygodniej i odstawiając szklankę na stół - to układ po prostu idealny. Jesteśmy rodzeństwem, więc nie ma ryzyka, że będziemy chcieli być parą prawda?
- Nooo...
- W dodatku nikt nie będzie podejrzewał, że jak powiesz "nocuję u brata", to że idziesz do niego na seks nie?
- O maj gad, co Ty w ogóle mówisz?
- Przyznaj, że to ma sens. Bez zobowiązań, bez wykrętów, czysty układ.  
- Ja pierdolę... nie wierzę, że to słyszę... własny brat oferuje mi seks.
- Kinga no, co ryzykujesz? Tyle tylko, że Ci się nie spodobam w łóżku, jak cokolwiek będzie nie halo, to kończymy sprawę i tyle.
- Muszę do łazienki. Sory, zaraz wrócę...
Oczywistym było, że Kinga chciała przynajmniej na chwilę uciąć tę rozmowę i przetrawić to, co właśnie usłyszała. Zamknęła się w pomieszczeniu i spojrzała w lustro. Skropiła twarz wodą z kranu i spojrzała ponownie. Sakramentalne "o kurwa" wyrwało jej się kilka razy. Nie wiedziała, czy to się dzieje naprawdę, czy jest już tak pijana, że źle rozumie słowa własnego brata. Nie, nie była pijana, to wiedziała na pewno. Rozwiązły język to nie pijaństwo. Spojrzała na zegar w telefonie. Dochodziła 3:00. Gdyby nie kłótnia z kochankiem, to właśnie spędzałaby upojną noc w hotelu. A tu ma okazję nadrobić, tylko że z bratem... Nie wychodziła z łazienki przez pół godziny myśląc nad całą tą sytuacją. W końcu zebrała się i opuściła pomieszczenie. Adam siedział nad szklanką whisky jakby unikając jej wzroku. Czyżby przestraszył się tego, co właśnie zrobił?
- Wiesz co... - rzekła zajmując poprzednie miejsce na krześle przy balkonie - co bym Ci nie odpowiedziała na to, będzie odpowiedzią po pijaku. Możemy iść spać i nie kontynuować tej rozmowy teraz?
- Jak chcesz - odparł niby od niechcenia
- Pomyśl najpierw, czy byłbyś w stanie mi to samo zaproponować na trzeźwo.
- Byłbym.
- Nie wierzę.
- To uwierz.
- Nie. Ja idę spać, nie chcę Ci na ten temat nic mówić jak jestem wstawiona. Zaraz powiem o jedno słowo za dużo i tyle tego będzie. Dobranoc
- Spoko. Śpij dobrze.  
- Ty też.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Jej drzwi zatrzasnęły się szybko, a ona nawet nie przebierała się do snu. Zaległa pod kołdrę i zaczęła rozmyślać o niemoralnej propozycji brata. Jak na ironię sen przychodził bardzo szybko i wszelkie próby sklecenia spójnych, trzeźwych myśli kończyły się mieszaniem ich z obrazami nadchodzącego snu, które nigdy nie należą do logicznych i zwartych.  


Adam równie szybko położył się na kanapę, nie rozkładając nawet pościeli. Odpłynął tak szybko, jak nigdy wcześniej. Połączenie wysiłku fizycznego i alkoholu wprawiło jego organizm w stan natychmiastowego snu. Niewiele po 5 rano, gdy słońce już wstawało nad miastem, na swym telefonie dostrzegł wiadomość. SMS od Kingi...
"ZGADZAM SIĘ, PRZYJDŹ"
Nie zastanowiła go ta nagła odmiana. W mgnieniu oka znalazł się w pokoju siostry, która nie wiedzieć czemu leżała pod kołdrą całkowicie naga. Adam od razu po wejściu do pokoju poczuł, jak z bokserek robi mu się naprężony namiot. Nie wiedzieć czemu również nawet nie zamierzał zaczynać od jakiejkolwiek gry wstępnej. Siadł okrakiem nad piersiami Kingi i bezceremonialnie podał jej penisa do ust. Od razu poczuł ciepły, okalający dotych jej warg na swoim żołędziu. Dziewczyna nie oponowała, miała cały czas zamknięte oczy. W zasadzie to on kierował jej ruchami trzymając ją za głowę. Na zewnątrz było dziwnie ciemno, może przez żaluzje zasłonięte na amen? Niewiele przez to widział, ale nie potrzebował tego. Czuł, jak Kinga zaczyna ssać i operować języczkiem. Jak liże go na całej długości, zdejmuje skórkę, to znowu ssie. Znała się na rzeczy, to było pewne. Ale dlaczego nawet nie otworzyła oczu? Aż tak ją to zawstydzało? Długo go tak pieściła, aż w końcu Adam uznał, że skoro gra z nim w udawanie kłody, to on sam przejmie inicjatywę.  
Nie myślał o prezerwatywach, o jakimkolwiek zabezpieczeniu. Zwyczajnie przekręcił ją na brzuch i był gotów, by w nią wejść. Jej szparka była jeszcze bardziej gorąca, niż usta, które przed chwilą robiły mu dobrze. Jęknął z wrażenia, gdy zagłębił się w niej całkowicie. Ona nadal leżała, poddana jego woli bez mrugnięcia. Wydawało mu się, jakby nadal spała, jakby chciała to wszystko skończyć na nieświadomości. Adamowi było jednak mało. Wbijał się w nią z coraz większym impetem, jakby miał przed sobą gwiazdkę porno, a nie własną siostrę. Nie myślał o niej teraz, jak o siostrze. Po prostu ją brał, jak chciał, bez pytania. Widząc, że w tym stanie Kinga zgodzi się chyba na wszystko, postanowił pójść na całość. Wyszedł z niej i po chwili wbił się w jej odbyt. Zadziwiające, jak łatwo mu to przyszło. Zerowy opór, tylko troszkę bardziej zaciśnięta dziurka, niż cipka. Czuł to, tak jak zawsze, gdy posuwał jakąkolwiek inną dziewczynę analnie. Ale na Kingę to było za mało. Chciał ją zerżnąć, wykorzystać okazję, która być może mu już się nigdy nie przytrafi. I ani się obejrzał, jak poczuł, że dobiega do finału. Całym swoim nasieniem oblepił jej plecy, pojękując przy tym przeciągle. A na zewnątrz zaczął padać deszcz. Coraz głośniej...i głośniej...jakby tuż przy nim... i zrobiło się przeraźliwie chłodno...
Wtedy dopiero wróciła mu świadomość. Ocknął się niemal natychmiast zdając sobie sprawę, że leży na tej samej kanapie co wcześniej. Na zewnątrz szaleje burza, deszcz wdziera się do mieszkania, a jemu jest zimno, bo nawet kołdry na sobie nie ma. Ma za to coś, czego się nie spodziewał. Całe bokserki przemoczone, a włosy łonowe dookoła penisa sklejone wszędzie jego własną spermą. Doszedł we śnie. We śnie, w którym rżnął Kingę. Sen całkowicie zrozumiały w obliczu tego, co jej proponował przed nieco ponad godziną, ale przy tym... cholernie podniecający. Ciągle miał przed oczami dwa obrazy: siostry ssącej mu pałę i jego kutasa wbijającego się w jej anus. Z całą stanowczością jednak stwierdził, że był to tylko sen, bowiem SMSa żadnego nie otrzymał, a sperma była na nim, a nie na plecach dziewczyny. Postanowił czym prędzej ogarnąć się i zmyć z siebie własne nasienie.  


Gdy wracał z łazienki zobaczył Kingę, stojącą przy lodówce w tej samej beżowej haleczce. Tym razem Kinga była prawdziwa, stała wyprężona i w uniesionej do góry ręce trzymała wodę, z której piła łapczywie. Ku jego zaskoczeniu nie wydawała się, jakby chciała za wszelką cenę unikać jego wzroku...

Incestor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5026 słów i 27301 znaków, zaktualizował 22 sty 2016.

7 komentarzy

 
  • Pan Paweł

    :sciana: Noi pna paweł

    4 kwi 2020

  • Incestor

    Druga część siedzi w poczekalni, zapraszam :)

    4 cze 2015

  • Paweł

    Dodasz szybko druga bo się doczekać nie mogę,  ta była ****

    4 cze 2015

  • Incestor

    Dziękuję za komentarze. Druga część w zasadzie po poprawkach czeka, aż ta "wejdzie na główną" ;)

    3 cze 2015

  • valkan

    Dla mnie bomba ;) ciekawy pomysł i świetnie napisane :-) Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam ;)

    3 cze 2015

  • nienasycona

    Nie moje klimaty, ale fajnie się to czytało:)

    3 cze 2015

  • kamila12535

    Pisz dalej proszę super i

    2 cze 2015