Układ idealny cz.5

Układ idealny cz.5Postój przy tak długiej podróży był koniecznością, więc mniej więcej w połowie trasy auto zjechało na parking i cała piątka zatrzymała się przy niewielkiej przydrożnej stacji benzynowej. Kupili kilka energetyków i uzupełnili zapasy papierosów na całą noc. Oprócz Kingi i Adama paliła też Karolina, która ochoczo dołączyła do nich zostawiając swojego faceta z Grubym. Pogawędki wypełniły im się wspomnieniami, bieżącymi sprawami, na które z racji rzadkich kontaktów nigdy nie mieli dość czasu, a to, czego nie poruszyli w trakcie postoju nadrobili w samochodzie. Praktycznie cały czas o czymś rozmawiali, więc chłopak Karoliny, Maciek, uznał za najlepsze zamienić się z Adamem miejscami i umożliwić dzięki temu całej trójce spokojną kontynuację pogawędek bez konieczności rozpraszania Grubego. Ta propozycja przypadła wszystkim do gustu, jednak przed wcieleniem jej w życie Kinga udała się do znajdującej się na stacji toalety. Długo nie wracała, po kwadransie pojawiła się rezolutnie wymachując małym plecaczkiem i udając małą dziewczynkę, chcąc tym samym raczej przeprosić za tak długie oczekiwanie na nią przez resztę.
- Co Ty tyle czasu tam robiłaś ? - zapytała Karolina udając zdenerwowaną
- Lewatywę - odparła jej półżartem kuzynka
Wszyscy pojęli to jako żart, będący głupią odpowiedzią na głupie pytanie. Wszyscy...poza Adamem. W nowym układzie siedzeń jego siostra była pośrodku, między Karoliną a nim. Z siedzącą po drugiej stronie wozu kuzynką czasami w trakcie rozmowy dokonywali wymiany spojrzeń. Po jednym z takich momentów w głowie Adama pojawiła się dziwna myśl. "Karolinka też na niezłą dupę wyrosła" - stwierdził przez chwilę podziwiając jej dekolt i długie, kasztanowe włosy. Oprzytomniał dość szybko, bo dalsze myślenie w tych kategoriach mogło doprowadzić zbyt wielu kosmatych skojarzeń. Skupił się więc wyłącznie na rozmowie.


Minęły kolejne dwie godziny, po których zajechali do celu swej podróży - hotelu na przedmieściach ich rodzinnego miasta, należącego do większej sieci, ale urządzonego tak kameralnie, jakby był osobnym zajazdem. Niby dwa piętra plus parter, ale stylizowane na karczmę, w dodatku z wielkim ogródkiem i mnóstwem pobocznych atrakcji, dla dzieci przede wszystkim placyk zabaw, a dla dorosłych większy teren do grillowania i gry w siatkówkę. Robił wrażenie, szczególnie, że w okolicy był jeszcze sporej wielkości las. Spojrzeli na zegarki, do ślubu było jeszcze półtorej godziny. Mieli więc czas na zameldowanie się i spokojne przebranie oraz, w wypadku dziewczyn, umalowanie i wspólne robienie fryzur. W trakcie szybkiej wizyty w recepcji pozostawili rzecz jasna swoje dowody osobiste do wglądu, a Pani za ladą powtarzała ich imiona pod nosem:
- Tak... Pani Kinga, Pani Karolina, Pan Adam i Pan Jan, tu macie Państwo klucz z numerem pokoju
- Janek! - krzyknął Maciek - kurwa, wreszcie wiem jak Ty masz na imię - dodał zwracając się do "Grubego"
- To Karolina Ci nie powiedziała? - zapytała ze zdziwieniem Kinga
- No jakoś tak wyszło - usłyszeli w odpowiedzi od kuzynki
W tak dobrych nastrojach rozeszli się do swoich pokoi. Chociaż stwierdzenie "swoich" było tu mocnym nadużyciem, Pani z recepcji znała bowiem jedynie układ noclegów podany przez organizatorkę wesela. Tymczasowo podzielili się tak, że mężczyźni poszli założyć garnitury do pokoju, gdzie docelowo miał być tylko Maciek i Karolina, a dziewczyny przebierały się tam, gdzie ostatecznie nocować będą Adam z Kingą. Oczywiście męska część ekipy była gotowa po 10 minutach, więc na dziewczyny czekali we trzech na zewnątrz hotelu. Adam z papierosem w dłoni, Gruby i Maciek nieco na uboczu, nie chcąc wdychać dymu tytoniowego. Pierwsza dołączyła do nich Karolina ukazując się reszcie w pięknej, obcisłej sukience koloru czerwonego, sięgającą do połowy ud, z frędzelkiem w pasie i odważnym, choć na pewno nie wulgarnym dekoltem. Maciek rozpromienił się na ten widok, po jego spojrzeniu już było widać, że jego dziewczyna zaimponowała mu wyglądem.
- A Kinga gdzie? - zapytał Adam gasząc papierosa
- Jeszcze kończy makijaż, zaraz zejdzie - usłyszał w odpowiedzi
Usiadł na ławeczce z dala od całej trójki. Gestem dłoni Karolina zaprosiła go do siebie, gdy sama zajęła miejsce w "palarni". Skorzystał z tego i zapalił drugiego papierosa w ciągu paru minut.
- Adam... - zaczęła sciszając głos - mogę Cię o coś prosić?
- No pewnie... - odparł czując, że temat jest poważny
- Nie mówcie Mańce o tym, że się zamieniliśmy na pokoje dobra?
- Ok, ale czemu?
- Bo babka w hotelu jej będzie robiła jakieś dzikie akcje, to taki moher jest, że razem to tylko nowożeńcy albo rodzina, wiesz o co chodzi...
- Spoko, ale jej chyba nie musi mówić?
- Nie, ale lepiej niech nie wie, bo zaraz się zacznie stresować. Ok?
- O CZYM GADACIE?! - nagły krzyk podniósł się zza pleców Karoliny
To Kinga dołączyła do reszty, prezentując się im w swojej weselnej kreacji. Żaden szczegół nie umknął uwadze Adama, mimo, że kiecka była dość prosta. Błękitna(według kobiecego nazewnictwa - miętowa), przepasana cienkim czarnym paskiem na biodrach sukienka, dość zwiewna, choć nadal trzymająca się blisko ciała, z obłędnie kuszącą siateczką ponad linią piersi i koronką na plecach, sięgającą połowy długości. Doskonale uwypuklała figurę i pasowała do letniej opalenizny Kingi, sięgała tak jej kuzynce - do połowy uda. Włosy miała spięte w prosty, ale utrwalony lakierem kucyk zawiązywany do góry. Bystre oko Adama dostrzegło jeszcze lekko schowany pod siateczką biały stanik. Dla sporej części weselników, w tym tych z partnerkami, ta dziewczyna w tej kreacji byłaby pewnie jedną z tych, na których oko zatrzyma się na dłużej. Teraz jednak, nim impreza się rozpoczęła, ona dołączyła do reszty ekipy, czy raczej palącej jej części i sama wyciągnęła lekkiego, cienkiego "slima". Karolina wtajemniczyła ją, że temat, jaki poruszali, był identyczny z tym, o którym dziewczyny rozmawiały za zamkniętymi drzwiami. Kolejne pociągnięcia dymka upłynęły już pod znakiem gadki-szmatki, po której Kinga teatralnie uwiesiła się swojego brata i idąc z nim pod rękę zaszła do samochodu. Po krótkim czasie pojechali do kościoła, oddalonego od hotelu o 10 kilometrów. Na miejscu pojawili się pół godziny przed mszą. Mańka i jej wybranek pozowali akurat do zdjęć, robionych przez czujnego i nieco nadgorliwego fotografa. Kinga i Karolina zgodnie stwierdziły, że będzie trzeba na niego uważać, bo facet nie przepuści żadnej okazji do strzelenia komuś z gości ciekawej fotki. Z panną młodą przywitały się udając nastolatki, czyli piszcząc i rzucając się sobie na szyję. W istocie nie widziały się ponad rok, żadna z dwóch dziewczyn nie mogła bowiem dotrzeć na wieczór panieński koleżanki. Dostały za to przyjacielską reprymendę i przykaz, by na weselu bawić się do upadłego. Męska część towarzystwa została w tyle. Maciek zagadał Adama w dość prostej sprawie:
- Ty w ogóle znasz te Mańkę? Albo jej faceta?
- W sumie to ją tylko, z widzenia - odparł skupiając wzrok wcale nie na dziewczynie w sukni ślubnej, a na swej siostrze
- To jak Ty żeś się tu znalazł?
- Stary no, prosta sprawa. Kinga miała iść z jakimś swoim gachem, ale się rozeszli na dwa miesiące przed. No i stwierdziła, że jak ma brać kogoś nieznanego, kto nie wiadomo, czy jej wstydu nie zrobi i się nie najebie w cztery dupy, to woli wziąć mnie. Przynajmniej mnie zna i wie, że siary nie będzie
- Nie no jasne, myślałem po prostu, że kogoś tu znasz
- Z gości to trochę znam. Nie bój nic, Gruby rozkręci imprezę nie? - ostatnie pytanie zadał w stronę trochę wyłączonego z rozmowy kuzyna
- No wiadomka, nie? Się schudło te 2 kilo to mogę szaleć - odparł wywołany Gruby
- Ty, ile Ty ważysz? - spytał Maciek
- 93.400
- To wcale nie taki gruby jesteś
- Do niedawna miał połowę tej wagi i jedynkę z przodu - wtrącił Adam
Z tej wesołej rozmowy wyrwały ich dziewczyny, które musiały odstąpić pannę młodą ciotkom i wujkom. Zaproponowały przy tym wejście do kościoła. Cała piątka zajęła miejsce w tylnym rzędzie, pośród ponad setki osób zaproszonych na uroczystość. Po chwili już zaczęła się msza, jak to ślubna ceremonia - bez specjalnej historii, nie licząc drobnego zgrzytu między księdzem i fotografem. Potem rzecz jasna miało miejsce składanie życzeń, kopert i kwiatów, standardowa część każdego ślubu. Wreszcie wszyscy wrócili do hotelu, gdzie w części jadalnej odbywało się właściwe wesele. Po pierwszym tańcu pierwszy poczęstunek, nieśmiertelny rosół. Kinga i Adam usiedli w środkowej części sali, obok nich para znajomych, przedzielająca ich od Karoliny, Maćka i Grubego.


Po premierowych toastach na cześć nowożeńców zaczęła się zabawa w rytm, a jakże, disco polo. Cała piątka wmieszała się w tłum, tańcząc w swojej grupie. W miarę upływu czasu muzyka była jeszcze bardziej skoczna, wodzirej dobrze dobierał repertuar pod publikę. Gruby zaczął wywijać na parkiecie i wziął w obroty najpierw Karolinę, a po chwili Kingę. To ośmieliło dziewczyny, które zrobiły sobie zabawę w odbijanego. Pierwsza zaczęła Karolina, która kolejną piosenkę przetańczyła z Adamem. Widząc brata w całkiem dobrej formie Kinga przy następnym kawałku "odbiła" go kuzynce. Obydwie zupełnie nie przejmowały się tym, że tańczą jakby nie patrzeć w gronie rodzinnym, obejmowały swych partnerów, pozwalały się prowadzić za rękę, dotykać ich ramion, kłaść dłonie na plecach. Po prostu dobrze się bawiły. Niedługo potem DJ puścił akurat wolniejszy kawałek. Zaczęli go w parach takich, jak skończyli wcześniejszy utwór - Adam z Karoliną, a Gruby z Kingą. Maciek nie został sam, bo przy nim tańczyła inna dziewczyna, która nie miała osoby towarzyszącej, a była jak się okazało jego znajomą. W trakcie tego powolnego przytulańca każda z par wymieniała między sobą luźne uwagi. Nieraz jednak spojrzenia Kingi i Adama spotykały się. Dziewczyna puściła bratu oczko, co on odwzajemnił tym samym gestem.
- Wyładniałeś ostatnio - szepnęła mu Karolina
- Lepiej późno niż wcale, nie? - odparł obracając to w żart
- Masz już kogoś?
- No przecież z Kingą przyszedłem
- W życiu, dowcipnisiu
- Życiorys piszesz? Chodź na szluga, to Ci może opowiem
Po tej propozycji obydwoje, jak tylko skończył się taniec, wyszli na zewnątrz. Tam zaczęli rozmawiać o tym, co zainteresowało Karolinę. Adam nie zwierzał się za często, w dodatku robił to tak, jakby wyglądało na to, że nie narzeka na obecny stan rzeczy. Kuzynka usiłowała jakby zachęcić go, by rozejrzał się po zgromadzonych na weselu gościach, w końcu było kilka wolnych dziewczyn. On ją jednak stonował i poprosił, by ta nie bawiła się w swatkę i lepiej niech powie, co to za jeden ten Maciek i jak jej się z nim żyje. W środku rozmowy usłyszeli znajomy głos:
- Kto mi brata podrywa? Aaa, sorry, to tylko Ty... - to Kinga dołączyła do towarzystwa palaczy
- No podrywam, bo sam poderwać nie potrafi. Weź no go w obroty, bo on nam tu starym kawalerem zostanie
- Ty się o niego nie bój, dobrze sobie radzi nie? - puściła bratu kolejne oczko - ładnie to tak Maćka zostawiać i kuzyna bałamucić?
- Maciek jest dużym chłopcem, poradzi sobie, on z resztą i tak nie może znieść, jak ja palę.
- UŚMIEEEECH - pojawił się nagle głos znikąd, a raczej zza ich pleców
To Gruby chciał im zrobić zdjęcie. Obie dziewczyny teatralnie uwiesiły się na Adamie, który jedną i drugą objął za ramiona. Reszta weselników w tym czasie "poszła na jednego", więc i oni wrócili do sali, co by troszkę podwyższyć poziom procentów w organizmie. Zabawa rozkręcała się z każdą minutą coraz bardziej. Ekipa powiększyła się o dwie dodatkowe pary i znajomą Maćka, która nie wiedzieć czemu bardzo chciała tańczyć z Grubym. W kolejnych tańcach i zabawach stanowili już naprawdę zgraną ekipę, w której partnerami i partnerkami wymieniano się bez żadnych podtekstów, dla dobrej zabawy. Nadszedł kolejny przytulaniec, których prowadzący serwował już coraz więcej, także na życzenie nowożeńców. Tym razem Adam nie przepuścił okazji i odbił Kingę, nie pozwalając jednemu z facetów szukających osoby to tańca zbliżyć się do niej. Nie zrobił tego bez celu, miał swój interes w tym. Gdy nadarzyła się okazja, pośród ogólnego rozweselenia, jakie towarzyszyło im w trakcie powolnych kroków w rytm smętnej melodii, zapytał ją szeptem do ucha:
- Czekamy do nocy?
- Nie wiem, czy wytrzymam - usłyszał w odpowiedzi równie ściszonym głosem
Uśmiechnął się do niej szeroko, po czym znowu nachylając się rzekł:
- Zawsze można na szybko w czasie oczepin
Lekkie zastanowienie na twarzy blondynki skończyło się stwierdzeniem:
- Za duże ryzyko, poza tym Karolina ciągle skleja ekipę, najpierw musi odpaść.
- Jest dopiero dwudziesta, spokojnie. Ona się tak ślini na tego Maćka, że ja się nie zdziwię, jak sama z nim na szybki numerek pójdzie
- No ale oni, a my to co innego.
- Nie da się ukryć.
- Poza tym ona się ślini nie tylko na Maćka
- Co masz na myśli?
- Zatańcz z nią kolejny wolny, to zobaczysz
Koniec utworu. Kinga ostentacyjnie klepnęła Adama w biodro, udając, że jej brat dobrze się sprawił w tańcu. Jej słowa dały mu jednak sporo do myślenia, chociaż był niemal stuprocentowo pewny, że Karolina po prostu jest wesoła i trochę uderza jej do głowy alkohol. Starał się odegnać te dziwne stwierdzenia i przez następne godziny skupić się na imprezie. Odłączył się więc od ekipy i tymczasowo dołączył do mężczyzn skupionych wokół dwójki starych znajomych. Wśród nich zabawił dość długo, całe następne toasty i tańce do 22 przetańczył i przepił w ich towarzystwie. Wróciły stare wspomnienia, w dodatku wśród tej paczki znalazła się jedna, całkiem zgrabna i ładna dziewczyna, która przyszła na wesele sama. Z nią Adam mógł sobie pozwolić na nieco więcej, chociażby w tańcu objąć za biodra, brzuch, czy zwyczajnie na niezbyt pruderyjne ruchy. Ta zdawała się to odwzajemniać i podobała jej się taka zabawa. Wyszli razem na papierosa, pogadali i zaczęła się między nimi kształtować nić porozumienia. Trochę flirtu owszem, było, ale obydwoje uznali, że teraz jest fajnie, wódeczka i tańce, ale i tak mieszkają w różnych miastach, więc szans na znajomość nawet czysto teoretyczną nie ma. W końcu postanowił wrócić do swojej ekipy, tym bardziej, że po oczepinach mieli pożegnać Grubego.
Na parkiecie w tym czasie szły hity bardziej dyskotekowe, więc coraz więcej ludzi bawiło się przy muzyce innej, niż disco polo. Ku zaskoczeniu Adama, Kinga i Karolina tańczyły nie z chłopakami, tylko ze sobą. Miały przy tym ubaw po pachy imitując męskie ruchy, łapanie dłońmi w talii, udawane pocałunki w szyję, klepanie się po tyłkach. Choć była to tylko imprezowa głupawka, dla niego wyglądało to całkiem pociągająco. Dla Maćka z resztą też, chociaż on był w o tyle komfortowej sytuacji, że z żadną z dziewczyn nie łączyły go więzy krwi. Przy następnej przerwie na papierosa dziewczyny nadal śmiały się z całej sytuacji, a panowie komentowali to na swój sposób. Wszyscy uszli nieco na ubocze całej imprezy, w miejscu, gdzie nikt, tym bardziej natrętny fotograf, obecnie nie przebywał - skryli się za ścianą hotelu. Wtedy Maciek rzekł zdecydowanie:
- Ej dziewczyny, jak już się tak macałyście, to mogłyście sobie chociaż buzi dać
- Perwers - skwitowała Kinga
- No co, po tyłku się dotykałyście, a buzi sobie nie dacie?
- Chciałbyś to zobaczyć co?
- Ja też - wtrącił Adam, czym zaskoczył chyba obie panie
Wówczas Karolina chwyciła Kingę za ramię, przyciągnęła do siebie i przykleiła swoje usta do jej warg. Zwykłe cmoknięcie, dłuższe niż normalne, ale bez języczka.
- Zadowoleni? - zapytała kokieteryjnie w stronę obydwu mężczyzn
- Nawet bardzo - odparł Maciek, Adam tym razem pominął to milczeniem
Kinga nie wydawała się być specjalnie zażenowana tym, co zrobiły. Dziewczyny często okazują sobie głupawe czułości, od takiego buziaka jeszcze nikt nie umarł. W dodatku zdobyła się na dodatkowy, pikantny żart wypowiedziany na głos tak, by męska część grona też usłyszała:
- Wiecie, jakbym była lesbijką, to Karola by dziś na pewno nie spała z Maćkiem
- Kinga, to Twoja kuzynka przecież! - udawał oburzenie Gruby
- Nie no, na tę jedną noc mogę ją odstąpić - zażartował Maciek
- Nie rozpędzaj się tak - przyhamowała go jego partnerka
Zmienili temat na bardziej bezpieczny. Komentowali parę młodą, ich widoczne zdenerwowanie i stres, by wszystko wyszło jak należy. Mańka z resztą tylko raz zabawiła ze starymi koleżankami, mając ponad setkę gości trudno było jej się dziwić, że nie znalazła wiele czasu. Wystarczyło jednak, by każdy z paczki dostrzegł, jak bardzo dziewczyna przeżywa ten dzień mimo, że wszystko szło bez zarzutu. Gdy usłyszeli wodzireja zapraszającego na parkiet ponownie wrócili do środka.


Zbliżała się powoli godzina oczepin. Wszyscy byli już lekko, acz przyjemnie wstawieni, nie było żadnych ekscesów i procenty nie uderzały nikomu za bardzo do głowy. Poza ogólną dozą rozweselenia, rozwiązłego bardziej niż zwykle języka i odrobiną chaosu w ruchach wszyscy trzymali się dobrze. Przy kolejnym tańcu Adam sam odbił Karolinę Maćkowi, na co on zareagował porywając Kingę w swoje objęcia. Tańcząc z kuzynką Adam postanowił obserwować ją pod kątem tego, co zasugerowała mu siostra. Przy żywszych partiach utworu obydwoje tańczyli dość szybko, ale przy zwolnieniu tempa Karolina zrobiła coś, czego on się najmniej spodziewał. Stanęła do niego tyłem i zaczęła kręcić tyłeczkiem zachęcając go, by razem z nią zniżył się na kolanach. On postanowił pójść o krok dalej. Rozejrzał się, czy wokół nie ma bezlitosnego fotografa i uchwycił ją za biodra. Najpierw podjął jej grę, a potem położył dłoń na jej brzuchu i obrócił ją przodem do siebie. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała w oczy. Uśmiechała się, ale jakoś dziwnie. Inaczej, niż do tej pory. Gdy wcześniej identycznie tańczył z Kingą, nie ruszało go to, bo wiedział, że gdy wybije godzina snu, oni pójdą w inne tango. Ale Karolina patrzyła na niego identycznie... Może to wpływ alkoholu, może tego, że się dawno nie widzieli? Ale trudno było mu nie dostrzec, że dziewczyna go prowokuje. Jej obcisła, czerwona sukienka doskonale to podkreślała. Nagle zaczęła się śmiać, co miało na celu chyba rozładowanie tego dziwnego napięcia.
- Nie zjem Cię przecież, Adaś no... - rzekła obracając się wokół jego ręki
- Wiem - odparł całkiem spokojnie - ale zaskoczyłaś mnie
- Lubię się tak bawić
- Gdyby nie to, że jestem Twoim kuzynem, to by mnie Maciek zabił chyba
- Oj przestań, to tylko taniec!
- No nikt by nie był zachwycony, gdyby jakiś facet obracał w tańcu jego laskę w krótkiej, obcisłej czerwonej kiecce.
- Wieloma rzeczami nie byłby zachwycony.
Była ciągle wesoła, zniknął ten erotyzm, jaki w pewnym momencie wytworzył się w jego głowie. Więc widocznie tak się lubiła bawić, sama to stwierdziła. Ale trudno było mu wytłumaczyć całusa, jakiego dostał w policzek na koniec tej zabawy. Karolina podbiegła potem do swego faceta, który akurat dokonywał obrotu Kingi wokół swojej ręki i tym razem to ona jej "odbiła" swojego mężczyznę. Całując go namiętnie w usta chyba chciała uciąć wszelkie głupie pomysły, jakie mogły mu przyjść do głowy, gdy patrzył na nią wijącą się przed kuzynem. Kinga odwróciła się do Adama. Dała mu dyskretnie znać, by wyszli na zewnątrz. Powolnym krokiem opuścili salę i udali się w kierunku ławek, ustawionych niemal przy wjeździe do hotelu.
- I co? - spytała, gdy znaleźli się z dala od ludzi i zgiełku.
Wyraźnie czekała na wieści o Karolinie.
- No co, najebana jest - odparł wyciągając paczkę z kieszeni - klei się, a potem się śmieje jak głupia, wstawiła się. Tyle.
Kinga rozejrzała się dokoła i po upewnieniu się, że nikogo w promieniu dziesiątek metrów nie ma sciszyła głos pytając:
- Idziemy na górę?
- Teraz za duże ryzyko - odpowiedział jej równie cicho - sama mówiłaś
- Sprawdziłam ściany, muza gra i nic nie będzie słychać
- Zaraz oczepiny, poza tym Gruby jeszcze nie pojechał, a ma w pokoju rzeczy i dokumenty
- A o której on się zbiera?
- Zaraz po oczepinach
- Dobra, wytrzymam. Ale... - tu na chwilę zmieniła głos na bardziej uwodzicielski, zachowując przy tym ciągłą ostrożność - liczę na szybki numerek, góra 10 minut
- Tylko na tyle?
Przytknęła mu palec do ust, zaciągnęła się dymem i szepnęła:
- Noc jest długa...
Tym samym ucięła dalszą rozmowę na ten temat. Mieli dokładnie 41 minut do północy. Wtedy obydwojgu ten czas zaczął się wybitnie dłużyć. Wrócili na parkiet. Dołączyli do innej ekipy znajomych, tych na szczęście nie brakowało i nie musieli bawić się wyłącznie w towarzystwie kuzynostwa i Maćka.
Wreszcie nadeszła najbardziej wyczekiwana przez nich zabawa. Obydwoje wywołani do tłumu jako single, wkopani przy tym przez Karolinę, nawet nie starali się złapać rekwizytów rzucanych za plecy przez nowożeńców. Zgodnie z planem, welon złapała dziewczyna w czerwonej sukience, a krawat jej Maciek. Para była tym wybitnie zachwycona, a wodzirej jeszcze bardziej, bo mógł żądać ku uciesze publiczności więcej "gorzko, gorzko!". Gruby zrobił zakochanej parze kilka ostatnich zdjęć, po czym trącił łokciem Adama i dał mu znać, że jemu już czas ruszać w drogę powrotną. Odciągnęli więc Karolinę i Maćka na bok, by ci mogli się z nim pożegnać. Dziewczyna uściskała brata, jej chłopak podziękował za podwiezienie i po chwili obydwoje wrócili na parkiet.
- Masz klucz do pokoju nie? - zapytał Gruby Adama
- No mam, chodź. Zaraz wrócę, koszulę przebiorę bo się spociłem jak świnia - rzekł kierując ostatnie słowa do Kingi, ale tak, by usłyszała je reszta
Obydwoje wiedzieli, że to był tylko pretekst, stwierdzenie dla zmylenia kuzynostwa. Wcielali w życie swój zamysł. Nie dalej, jak 5 minut po tym Kinga tańcząc obok Karoliny oznajmiła jej, że też zaraz wróci, bo jej się papierosy skończyły. Nie skłamała przy tym, miała dodatkową paczkę kupioną na stacji, leżącą w torebce, a przez całą imprezę paliła jak smok. Kuzynka machnęła na nią ręką i wróciła do obściskiwania swego partnera. A Kinga nie niepokojona przez nikogo poszła na drugie piętro i po korytarzu dotarła do ostatniego pokoju. Muzyka docierała z parteru nawet tutaj, była przy tym bardzo głośna, podkreślana w dodatku przez basy. Zapukała, dla pewności. Adam otworzył jej drzwi i gestem głowy zaprosił do środka dając do zrozumienia, że współlokator wziął wszystko co swoje i już sobie poszedł.


To był ten moment. Maski kochanków znowu pokryły ich umysły. Pożądanie sięgnęło zenitu, gdy klucz w zamku przekręcił się i niewyjęty z niego zablokował innym dostęp do pokoju.
- Teraz dopiero będziesz miał przepoconą koszulkę - rzekła, nim rzuciła mu się na szyję
Całowali się, jakby rok nie uprawiali seksu. Ich dłonie błądziły po plecach i pośladkach, zaciskając się na co czulszych miejscach. Kinga pociągnęła Adama wprost do znajdującej się w przeciwnym rogu łazienki. Te drzwi zostawiła otwarte na wypadek, gdyby ktoś jednak wpadł na pomysł ich niepokoić. Ale tego ryzyka nie było, nie mogło go być. Przecież Gruby odjechał, a Karolina zostawiła wszystkie swoje rzeczy w pokoju swego chłopaka. Przezorność jednak zachować musieli, więc przy otwartych drzwiach Adam przyszpilił ją do ściany i dalej całował.
- Tylko mnie nie rozbieraj, jak ją zdejmę to już drugi raz nie włożę... - wysapała w przerwie na złapanie oddechu
- To jak niby chcesz?
- Tutaj przed lustrem. Podwiń tylko co trzeba. I nie każ mi dłużej czekać...
Temperatura rosła z każdą chwilą. Łazienka była dużo mniejsza niż ta, gdzie zrobili to pierwszy raz. Nie było w niej przede wszystkim żadnego miejsca, poza ścianą, o które mogliby się oprzeć. Ale to nie stanowiło większego problemu. Dziewczyna uniosła do góry nogę, oplotła nią biodro kochanka, dając mu lepszy dostęp do swojego tyłeczka. Zaraz poczuła jego dłoń i zwinne palce rozgrzewające ją i przygotowujące do tego, czego pragnęła. Już po chwili jej stringi wylądowały na podłodze, a ona przylegająca do ściany mogła zobaczyć, jak Adam podwija jej kieckę i klęka. Już była podniecona, ale gdy poczuła czubek jego języczka na łechtaczce otworzyła szerzej usta i zamknęła oczy. Chciała krzyknąć, dać mu do zrozumienia, że tego właśnie chce. Nie mogła jednak ryzykować, że ją ktokolwiek usłyszy. Teraz to było największe wyzwanie - nie być głośno, gdy czuła, że za chwilę dojdzie pierwszy raz tej nocy. Była tak nakręcona, że Adam nie musiał długo się starać o szczęśliwy finał. Namiętnie lizał jej kobiecość trochę przy tym pomagając sobie palcem. Gdy zbliżał się ten moment chwyciła go za głowę obydwiema dłońmi, zacisnęła materiał sukienki i patrzyła w dół z otwartymi szeroko ustami, z których wydobywał się jedynie cichy odgłos westchnienia i coś na brzmienie "haaaa". Znów mu się udało doprowadzić ją do szaleństwa, znów dzięki niemu znalazła się w ekstazie. Kiedy wstał znów wbiła się wargami w jego usta, by mu okazać swoje zadowolenie.
Ręką sięgnęła do kosmetyczki leżącej na umywalce. Po chwili grzebania w środku podała mu paczuszkę z prezerwatywą. Czekała. Patrzyła. Widziała, jak jej brat pospiesznie zsuwa spodnie i wyjmuje z majtek nabrzmiałego penisa. Stała, wyczekując, aż założy kondoma. Aż w końcu on gotowy chwycił ją i ustawił tak, by jej wzrok padał na lustro. Rękami oparła się o umywalkę i lekko wypięła do tyłu. Oddała mu się całkowicie, gdy ponownie podwinął jej kieckę i wbił się bez ostrzeżenia w jej cipkę. W lustrze doskonale widziała, jak ją posuwa. Od razu, bez wytchnienia, szybko i mocno. Jego dłonie trzymały ją za biodra, by po sekundzie wylądować na cycuszkach. Seks w ubraniu pobudzał ich obydwoje. On w eleganckiej koszuli, stojący za nią, zapinający ją, skuloną przed nim w błękitnej sukience, pieszczący jej piersi, całujący po szyi. Jego dotyk, ten zakazany owoc, którego nigdy nie powinna posiąść, sprawiał jej wyłącznie ekstatyczną przyjemność. Świadomość, że jest w niej i sunie dziko, była nieprzyzwoicie przyjemna. Kinga odlatywała coraz bardziej, starając się tłumić wszelkie odgłosy, jakie miała ochotę wydawać. Szczególnie w chwilach, gdy on biorąc ją tak ostro wsuwał języczek do jej ust i trzymał rękami za piersi.
On mógł tak bez końca, chociaż wiedział, że teraz nie mieli czasu na długie harce. Patrząc w lustro szukał jej wzroku. Gdy go napotkał, zobaczył jak Kinga lubieżnie się uśmiechnęła i zagryzła wargi. Po chwili znowu otworzyła usta, by bezgłośnie zachęcić go do finału. Jedną rękę przełożył więc przez całe piersi, a drugą zjechał w dół. Po objęciu jej łona zaczął ją brać jeszcze szybciej, dociskając do siebie i czując, jak po jej szyi spływa pot. Cicho westchnął i przywarł do niej, wbijając się w nią najgłębiej, jak mógł. Ona pomogła mu w tym pocierając tyłeczkiem i zniżając się na nogach. Z czubka żołędzia wyszło całe jego nasienie, zatrzymując się w woreczku na końcu prezerwatywy. Nie zmieniając pozycji zakończył ten szybki numerek długimi i delikatnymi pocałunkami, które Kinga z rozkoszą przyjęła i oddawała je z równym zapałem. Nieważne, że nie zdążyła drugi raz szczytować, nadrobią to jeszcze tej nocy. Jeszcze przez chwilę trwali tak, z jego kutasem w niej i ich języczkami bawiącymi się ze sobą. Na koniec Adam delikatnie z niej wyszedł, zdjął wypełnioną spermą gumkę i zapobiegawczo upewnił się, że nic nie pękło.
- Tylko schowaj to do siebie - powiedziała Kinga zakładając skąpe majteczki
- Wiem, spokojnie, wszystko pod kontrolą - odparł zawijając flaka w dużą ilość papieru toaletowego i po chwili wychodząc z łazienki - wyglądasz obłędnie w tej niebieskiej sukience
- To jest miętowa, głuptaku
- Mięta to jest w Tymbarku

Gdy tylko schował efekt ich stosunku w najgłębszą część plecaka, usłyszeli coś, co u obydwojga wywołało niemal palpitację serca. Pukanie do drzwi. Głośne, stanowcze i poparte kobiecym krzykiem. Rozpoznali go bez trudu, była to Karolina, która wołała kuzynkę po imieniu i prosiła o otwarcie drzwi.
- O kurwa... - szepnęła cicho Kinga
- Idź do łazienki, ja ją zagadam - rzekł Adam i trzymając w ręku wymiętą koszulę krzyknął do drzwi - ZARA!
Dziewczyna zamknęła się w łazience zastanawiając się, od jak dawna kuzynka stoi pod drzwiami. Różne myśli jej przychodziły do głowy, zaczynała się naprawdę bać. Adam w tym czasie otworzył drzwi.
- Co jest? - zapytał pewnym głosem na widok znajomej twarzy
- Gdzie Kinga?
- W łazience sra, a co?
- A bo jej potrzebuję na moment. KINGA WYŁAŹ!!!
Jakby nie patrzeć fakt, że nie zdradzała objawów, jakby wiedziała co zaszło przed chwilą zdjął rodzeństwu kamień z serca. Zza drzwi toalety dobiegło głośne: "CHWILA!". Adam wrócił do łóżka, by faktycznie przebrać przepoconą koszulę. Jak tylko łazienka została otwarta, Karolina wparowała do niej jakby zostawiła tam coś niezwykle cennego.
- Kinga, pomóż... - rzekła błagalnym tonem - ten kretyn zapomniał gumek, mówiłaś, że masz jakąś na wszelki wypadek, jak coś zarwiesz. Podziel się, bądź człowiekiem noooo
Kingę oblał nagle zimny pot. Rzeczywiście, gdy się przebierały jeszcze przed mszą, Karolina zauważyła paczkę z prezerwatywą w jej kosmetyczce. Taki dialog też miał między nimi miejsce:
- Oooo, widzę, że coś planujesz na wieczór...
- Cóż, jak się jakiś trafi fajny, to czemu mam nie skorzystać. Wywalę Adama z pokoju na godzinę i po sprawie
Tylko, że teraz ona tej gumki po prostu nie miała, bo ją przed chwilą zużyła...

Incestor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5704 słów i 30989 znaków, zaktualizował 11 mar 2016.

6 komentarzy

 
  • ktossss

    Czekam z niecierpliwością  ;)

    24 cze 2015

  • yzo

    kiedy cz. 6?

    20 cze 2015

  • ktos00

    Ciekawe co teraz wymyślą :D

    19 cze 2015

  • Zozol

    Niech Adam da jej gumki

    17 cze 2015

  • xx

    mam nadzieje że ta Karolinka im sie nie wpierdooli do tego układu :P

    17 cze 2015

  • yzo

    ciekawe jak sie bedzie tłumaczyć :D

    17 cze 2015