Trzy siostry... cz. 3

- A teraz zróbmy to wreszcie, bo inaczej na nic cała ta rozmowa.

Chciała mu powiedzieć, że rozmowa nie została jeszcze skończona, dała jedna za wygraną. Gdy poczuła na szyi jego usta, zrozumiała, że nie będzie miała siły zmagać się z własnym pożądaniem. Dopadło ją natychmiast i kazało wstrzymać oddech. Rozgrzało krew, zakołysało w głowie, wprawiło całe ciało w niecierpliwe drżenie. Wcześniej planowała, że w podobny momencie zapali świece, by stworzyć nastrój i doprowadzić do tego, żeby potulnie przyjął wszystkie jej warunki. Teraz jednak gwałtowne emocje zmusiły ją do rezygnacji z chytrego planu. Z uwodzeniem będzie musiała zaczekać, bo w tej chwili rozbudzone zmysły domagały się natychmiastowego zaspokojenia.

Zacisnęła palce na muskularnych plecach Patryka. Siła, giętkość, ciepło tego silnego ciała działały na nią niczym najsilniejszy afrodyzjak. Niecierpliwie siłowała się z opornym swetrem, aż wreszcie udało się jej ściągnąć go przez głowę Patryka i cisnąć niedbale w kąt. Gdy zaś ujrzała jego nagie ramiona i szeroki tors, nabrała ochoty na więcej.
- Masz chyba najcudowniejsze ciało na świecie - szepnęła, ocierając się o niego jak kotka.
- Znam, jedno znacznie lepsze.

Gorący oddech parzył jej skórę. Kiedy poczuła dłonie Patryka na swoich ramionach, zacisnęła powieki, ale zaraz potem otworzyła je znowu. "Nie zamykaj oczu" - powróciły jak echo jego słowa sprzed kilku tygodni. Pozwoliła mu oswobodzić się z górnej części kombinezonu. Kiedy jednym ruchem rozpiął srebrny pasek, sama odrzuciła pobrzękujące obręcze daleko w tył. Teraz silne dłonie zwinnie wśliznęły się pod miękki materiał i zaczęły podróżować po jej ciele. Usta zwarły się w gorączkowym pocałunku. Języki oplatały się wokół siebie, zachęcone swoją gładkością i ciepła wilgocią. Uwolniły się, dopiero kiedy obojgu zabrakło tchu.

Patryk wziął ją na ręce i przez moment tulił do siebie, jakby była jego dzieckiem, a nie kochanką. Widocznie ona też musiała się tak poczuć, bowiem oparła ufnie głowę o jego ramię, zaskoczona tym, że wydaje się sobie poddać bez walki. Patrzyła mu prosto w oczy, gdy kładł ją na puszystym dywanie i drżącymi rękami zsuwał z niej kombinezon, pod którym była zupełnie naga. Intensywna barwa jego oczu, a także ich wyraz wystarczył, żeby jej ciało przygotowało się na przyjęcie kochanka. Julia, wiedziała, że wieczór skończy się właśnie tak, czekała na tę chwilę, ale kiedy ta wreszcie nadeszła, zaskoczyła ją gotowość własnego ciała wystarczyło jedno długie, głębokie spojrzenie, żeby całkowicie utraciła nad sobą kontrolę i oplotła Patryka zaborczo zaciskając nogi wokół jego bioder tak mocno, jakby bała się, że może uciec.

A Patryk patrzył wciąż w jej rozpalone, nieprzytomne oczy i jak kiedyś, tak i teraz Julia kojarzyła mu się z pogańską boginią albo syreną, która dopadła swoją ofiarę i nie zamierza jej wypuścić z morderczego uścisku. Chciał być tą ofiarą, czuł, że mógłby umrzeć w tej chwili bez cienia żalu. Krew przelewała się w jego żyłach jak rozszalała fala. Zapach, ten sam, który poczuł już pierwszego dnia, musiał mieć rzeczywiście narkotyczny wpływ na jego organizm. Kleił się do skóry i włosów, rozpalał do białego, mącił myśli. Wyzwalał w nim jaką pierwotną, brutalną siłę, z którą gniótł i miażdżył jej chętne ciało.

Wilgoć jej skóry podniecała go tak, że z całych sił ocierał twarz o pokryte kropelkami potu ramiona. Dłonie i usta nie miały dość smakowania pełnych piersi. Każdy ruch sprawiał, że pragnienie stawało się nie do wytrzymania. Siłowali się ze sobą, chcąc jednocześnie dawać sobie najsilniejsze, najbardziej pobudzające pieszczoty. Julia zdzierała z niego dżinsy, a on czuł, że nie zdąży, że nie wytrzyma. Każda sekunda była torturą, każdy moment zwłoki rozdzierał bólem niezaspokojenia. Aż wreszcie wszedł w nią z okrzykiem bezmiernej radości i ulgi.

Jej ciało natychmiast zacisnęło się wokół niego niczym rozgrzana, plastyczna masa, która przylgnęła idealnie do każdego skrawka jego skóry. Był w niej i czuł, że jest gładka i śliska niczym wnętrze muszli. Jej krzyk przypłynął do niego z daleka, przedarł się przez mrok, który ogarnął jego umysł.

Smukłe, delikatne palce zaciskały się spazmatycznie i wplątywały w puch dywanu. Pierwsza gorąca fala, która unosiła Julię, była jak ogłuszający ryk wodospadu. Porwała ją, ale nie uwolniła do końca z bolesnego napięcia, które wciąż czuła każdym nerwem rozedrganego ciała. Chciała jeszcze więcej, jeszcze silniej, więc wygięła się i z nową siłą przywarła do ruchliwych bioder Patryka.

Szybko zespolili się w jednym rytmie, wpadli w obłędny taniec, który z każdą chwilą stawał się coraz dzikszy, coraz bardziej brutalny. W ostatnim momencie Patryk zebrał wszystkie siły, aby choć na chwilę odsunąć się i spojrzeć w jej twarz. To zaś, co zobaczył, nieuchronnie pchnęło go ku krawędzi, przed którą jeszcze się cofał. Splótł mocno dłonie z dłońmi Julii, a potem runął w raz z nią w otchłań, w przepaść, w kipiel rozkoszy.

Szumiało mu w głowie dokładnie tak samo, jak podczas wakacji nad morzem, kiedy porwała go i skołowała silna oceaniczna fala. Poczuł w ustach smak, który do złudzenia przypominał cierpką gorycz słonej, morskiej wody. Pierwszą myślą, która przyszła mu do głowy, było to, że nareszcie jest wolny. A pierwszym słowem, które wyszeptał ochryple, było imię kochanki.

~nataluska5

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1047 słów i 5721 znaków.

1 komentarz

 
  • Żyleta

    fajne zmysłowe... piszesz realnie o porządaniu... świetne

    1 lip 2012