Tajemnicze spotkanie w deszczu.. cz. 2

Tajemnicze spotkanie w deszczu.. cz. 2Szymon otworzył powoli powieki, powracając do rzeczywistości. Dźwięki, które docierały do niego podpowiadały mu, że znajduje się w samochodzie i pędzi po autostradzie. Blask promieni słonecznych padał na twarz, przyjemnie ją ogrzewając. Przekręcił głowę i próbował usiądź w wygodniejszej pozycji, lecz nie pozwalały mu na to kajdanki, które przyczepione były do fotela. Szarpnął, chcąc się uwolnić.
- Widzę, że się obudziłeś. Nie szarp się, to nic nie da, a jedynie zrobisz sobie krzywdę. – Te słowa wypowiedziała kobieta. Zmrużył oczy, przypatrując się jej dokładnie. To była nieznajoma, która go porwała, i z którą uprawiał najlepszy seks w jego życiu. Na samo wspomnienie poczuł jak zaczyna mu stawać. Oparł głowę i zamrugał powiekami. Ciało reagowało z pewnym opóźnieniem.
- Co mi wstrzyknęłaś? – Zapytał, zastanawiając się, jaka substancja krąży po jego organizmie. Nadgarstki ponownie zaczynały go piec.
- Niedużą dawkę silnego środka usypiającego. Padłeś jak kłoda. Normalnie to już dawno przestałby działać, ale na takich jak ty działa zupełnie inaczej. – Uśmiechnęła się delikatnie, spoglądając na mężczyznę od czasu do czasu. Skupiona była na drodze. Musieli jechać dość wcześnie, gdyż na autostradzie nie było zbyt wielu aut. Szymon spojrzał na licznik i aż uniósł brwi ze zdziwienia. Jechali prawie dwieście na godzinę, a on nie czuł tej prędkości. Nie jechali samochodem Barowskiego. W wewnątrz wyglądało na normalny samochód bez większych luksusów, zastanawiał się, co znajdowało się pod maską, skoro pędzili tak szybko.
- Takich jak ja? Co to ma znaczyć? Wyjaśnisz mi coś w końcu. – Przypatrywał się swojej porywaczce. Zdał sobie sprawę, że nawet nie zna jej imienia. To wszystko było bardzo skomplikowane. Porwanie, niesamowity seks, a teraz podróż. Szymon miał mętlik w głowie, nasuwały mu się różne pytania, ale najbardziej chciał wiedzieć, jak ona się nazywa. Przestało się liczyć, że uśpiła go wbrew jego woli. Wiele by dał żeby znów móc skosztować jej warg, zagłębić się w gorącym wnętrzu. Zamknął powieki, starając się odgonić niebezpieczne myśli, lecz w umyśle również widział ją nagą i gotową na niego.
- Wszystko wyjaśni się niedługo – powiedziała, spoglądając na Szymona, po czym wzrokiem powędrowała do jego krocza. Zagryzła wargę, a potem znów spojrzała na drogę. Mężczyzna zastanawiał się czy przypadkiem nie słyszała jego myśli. Postanowił, że nie będzie  o tym myśleć, skupi się na Marlenie. Lecz teraz ona  przestała się dla niego liczyć. Stała się mglistym wspomnieniem, krótkim epizodem w jego życiu. Za wszelką ceną starał się przypomnieć jak brzmi jej głos, śmiech, ale słyszał i widział tylko nieznajomą. Zawładnęła jego ciałem i umysłem. Nie przyznał się przed sobą, ale zaczęła go pociągać i to bardzo mocno. Czyżby przytrafił mu się syndrom sztokholmski?
- A mogę wiedzieć gdzie jedziemy? – Spróbował jeszcze raz, może powie mu chociaż tą jedną rzecz. Najgorsza była niepewność, co się z nim stanie. Wolałby żeby powiedziała wprost, że pozbędzie się go.
- Do wsi pod Krakowem. Niedługo powinnyśmy być na miejscu. – Odparła i włączyła delikatną muzykę. Prowadziła samochód bardzo sprawnie, jakby robiła to od kilku lat. Ciekawe ile mogła mieć lat. Jeśli chodziło o wygląda zewnętrzny, to maksymalnie dwadzieścia pięć lat, ale tak naprawdę mogła być już po trzydziestce. Myląca była jej drobna postura i dziecięca buźka. Szymon zdążył się już przekonać, że nie można oceniać po pozorach. Plecy bolały go nadal po tym jak jednym ciosem powaliła go na ziemię, a była jeszcze ranna.
- Jak twoja rana? – Przekierował wzrok na brzuch, który ukryty był pod przylegającym materiałem, który opinał się na piersiach. Czy ona specjalnie ubierała taki strój żeby jeszcze bardziej wytrącić go z równowagi? Zatrzymał dłużej spojrzenie na biuście i żałował, że nie miał okazji, aby dotknąć ich i pomasować.
- Dobrze, dzięki tobie. – Ponowny uśmiech sprawił, że mężczyzna poczuł się spokojnie, ale nie na, tyle aby się odprężyć. Powoli odzyskiwał już władanie nad ciałem. W głowie ciągle szumiały mu słowa nieznajomej. ‘Takich jak ty.‘ Co to mogło znaczyć? Przecież był normalnym facetem. Chciał rozwiązać tę zagadkę, lecz od intensywnego myślenia rozbolała go jedynie głowa. Oparł ją o zagłówek i spojrzał na nużący obraz autostrady. Powieki samoistnie zaczęły opadać, a wtedy do jego uszu dotarło mruczenie, lecz głośniejsze niż kota. Odwrócił głowę do tyłu i mało nie dostał zawału.
- Czy na tylnym siedzeniu leży sobie czarna pantera?! – Zawrócił się do kobiety, patrząc to na nią, to na wielkiego, czarnego kota, który wlepiał w niego żółte ślepia.
- Wybacz, zapomniałam ci o niej powiedzieć. Nala jest niegroźna. – Zachichotała cicho i spojrzała w lusterko na zwierzę, puściła mu oczko i ponownie skupiła się na jeździe. Szymonowi nie było do śmiechu. Wprawdzie kot nie wykazywał żadnego zainteresowania jego osobą, ale sama świadomość, że za nim znajduje się niebezpieczne zwierzę wywołała w nim strach. Jak ona mogła być tak spokojna i opanowana? Mężczyzna miał naprawdę serdecznie tego dość. Przez kajdanki nie mógł wykonać żadnego ruchu. Pragnął jedynie uciec z samochodu, ale czy chciał uciec od niej? Tajemniczej nieznajomej? Westchnął jeszcze raz i postanowił nie pytać na razie o nic. Kobieta nie była zbyt rozmowna, za to dość często spoglądała we wsteczne lusterko jakby rozmawiała z tym wielkim kotem. Chyba już kompletnie mu odbiło. Przecież ludzie nie gadają ze zwierzętami! Nieznajoma nerwowo patrzyła we wsteczne lusterka. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła gdzieś.
- Tak, dogonili nas. Powinniśmy być na miejscu za trzydzieści minut. Tylko dwóch. Tak, dam sobie radę. Do zobaczenia. – Niestety Szymon nie słyszał, co mówiła druga osoba. Niczego nie pojmował.
- Kto nas dogonił? Możesz mi w końcu coś powiedzieć? – Zapytał zdenerwowany.
- Odkuj się i łap za kierownicą, ja zaraz wracam. – Rzuciła mężczyźnie kluczyki, zwolniła trochę samochód, po czym wyskoczyła z niego. Dla Szymona jakby czas się zatrzymał. Pochwycił kluczyki, a jego porywaczki nie było już na miejscu kierowcy. Szybko uwolnił się i przesiadł tam gdzie przed chwilą była kobieta. Dodał gazu i spojrzał we wsteczne lusterko. Na siedzeniu nie było już pantery, za to zobaczył jak nieznajoma wyciąga coś z kieszeni. U jej boku znajdował się kot. Mężczyzna pokiwał głową z niedowierzaniem, lecz potem się uśmiechnął. Skoro ona była tam, a on tutaj sam, to znaczy, że mógł uciec. Ta myśl wkradła się do jego głowy, włączył kierunkowskaz i miał już zjeżdżać na najbliższym zjeździe, kiedy na miejscu zmaterializowała się porywaczka.
- Co do cholery! – Krzyknął, wracając samochodem na właściwy tor.
- Nawet o tym nie myśl. Myślałeś, że pozwolę ci uciec? Tak dużo rzeczy jeszcze nie wiesz Szymonie.. – Zaczęła i zaśmiała się cicho. Wyciągnęła niewielką strzykawkę i wbiła igłę w udo. Widać przyniosło jej to ulgę. Rozsiadła się wygodnie w fotelu i odetchnęła.
- Co to wszystko ma znaczyć? Nie pojadę dalej dopóki mi czegoś nie powiesz! – wcisnął gwałtownie hamulec, w tym samym momencie poczuł gorącą jeszcze lufę przy swojej głowie.
- Jedź! Albo twój mózg pobrudzi mi samochód! Jedź! – Nie chcąc sprawdzić czy pociągnęłaby za spust ruszył gwałtowanie. – Jeszcze jakieś dwa kilometry i zjeżdżamy. Tylko teraz bez żadnych numerów. Naprawdę nie chciałabym potem sprzątać auta po twojej głowie. – Zachichotała ponownie, chociaż Szymonowi w ogóle nie było do śmiechu. Lecz gdzieś w głębi duszy czuł, że nie mogłaby go zranić. Nie wiedział, skąd takie odczucie, ale był tego stuprocentowo pewien. Tak jak kazała zjechał na najbliższym zjeździe. Nie odzywała się prawie wcale, tylko kierowała go dokąd mają jechać. Tak samo jak wczoraj. Robiło się to już powoli nudne. Wjechali do niewielkiej wsi, lecz zatrzymali się dopiero przy niewielkiej chatce na skraju lasu. Kobieta wysiadła i najpierw wypuściła panterę.
- Wysiadaj i bądź grzeczny. – Pokierowała go do wejścia. Szymon szedł z drążącym sercem. Nie wiedział, co na niego tam czeka. Może tutaj właśnie zamierzała go zabić, a może sprzedać. Zastanawiał się również kim była osoba, z którą rozmawiała przez telefon. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Kot ciągle dreptał u jej boku. Był znacznie większy niż Szymon sobie wyobrażał. Długie pazury zostawiały głębokie ślady w ziemi. Wolałby żeby nie zrobił tego samego z jego ciałem. Poczekał bezpiecznie aż zwierzę również zniknie, po czym niepewnym krokiem wszedł do środka.
- Szymon! Jak dobrze cię widzieć! – W pierwszej chwili nie poznał, do kogo należy głos, a potem wszystko się wyjaśniło jak za pomocą czarodziejskiej różdżki.
- Wujku? Co ty tutaj robisz? – zapytał, wchodząc głębiej do domu. Nie zwracał uwagi na urządzenie, wpatrywał się intensywnie w swojego wuja, którego nie widział odkąd skończył dziewięć lat.
- Wchodź, wchodź. Mamy dużo do omówienia. – Uśmiechnął się tajemniczo, zapraszając mężczyznę do środka.

Szymon otwierał coraz szczerzej usta ze zdziwienia. Nie kontrolował reakcji swojego ciała. Słowa docierały do niego, lecz nic nie rozumiał. Jakby wuj przemawiał w obcym języku. Popijał już drugiego drinka, alkohol zaczynał już powoli na niego działać. Dzięki temu rozluźnił się, ale nadal był niespokojny.
- Poczekaj, poczekaj. Ja nic z tego nie rozumiem. Jeszcze raz, ale tym razem powoli.- Polecił wujowi, który w ekscytacji, mówił szybko i niewyraźnie.
- Dobrze. Zacznę od początku. W naszej rodzinie co kilka pokoleń uaktywniają się pewne cechy. Można to nazwać zdolnościami. Dziedziczenie jest naprawdę różne. Były okresy, gdzie wszyscy w rodzinie posiadali dary, ale również, kiedy przez trzy pokolenia nic się nie działo. Tak było właśnie teraz. Myśleliśmy, że ta cecha już dawno zanikła, a jednak ty ją masz. Twój ojciec byłby wniebowzięty.
- Możesz mi powiedzieć co to za dar? – Szymona zaczynał się już niecierpliwić. Wuj napił się herbaty, po czym przemówił:
- To nie jest jeden określony dar. Posiadasz w sobie cechy, które znacznie przewyższają normalnych ludzi. Z łatwością przychodzi ci przyswajanie trudnych rzeczy, jesteś bardzo dobry w sporcie, masz nadzwyczajną inteligencję, szósty zmysł do niektórych sprawy. Ale najważniejsze jest to, że potrafisz przenosić się w czasie! W przyszłość czy w przeszłość. To bez znaczenie. Ciebie nie obejmują prawa fizyki. Jesteś ponad nimi! – Powiedział uradowany, spoglądając na swojego siostrzeńca.
- Przepraszam? Co potrafię? Podróżować w czasie? Przecież to jest niedorzeczne! Podróże w czasie nie istnieją! – Szymon wstał, a potem zaczął chodzić nerwowo po niewielkim pokoju. W kącie na krześle siedziała kobieta, bawiła się nożem, a u jej stóp leżał kot.
-Weź to i sam sprawdź. Wciśnij guzik i przekonaj się. Wszystko co mówię jest prawdą. – Wuj dał Barowskiemu zwykły zegarek. Jedyną jego odznaczając się cechą było to, że wyglądał  staro. Szymon pokręcił głową bez przekonania, założył na rękę zegarek. Spojrzał ostatni raz na wujka, na nieznajomą, po czym nacisnął czarne pokrętło.

Pierwsze co zobaczył to siebie, odwróconego tyłem. Dziwnie było patrzeć na własne ja, ale z innej perspektywy. Czas zaczął się cofać. Widział jak wuj tłumaczy mu to wszystko, jak nieznajoma zerka na niego ukradkiem. Pantera śpi pod nogami pani. W jednej chwili widział to wszystko, a w drugiej siedział już przy stole biorąc do ust szklankę. Wujek ponownie zaczął mu mówić o darze.
- Poczekaj, już wszystko  wiem. – Szybko ściągnął z ręki maszynę do podróżowania w czasie.

- Tak? A więc udało się! Słyszysz Ofelio? Udało się! Tak długo na to czekaliśmy. Żałuję, że nie ma przy tym twojego ojca. Chodź, mamy jeszcze wiele do omówienia. – Powiedział starszy mężczyzna i skierował się do drugiego pomieszczenia. Ofelia.. Z tego wszystko Szymon zapamiętał jak miała na imię jego porywaczka. Zerwała się nagle z krzesła i ruszyła w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz? – Zapytał, zanim zdążył ugryźć się w język.
- Ciebie nie powinno to interesować. Czeka cię długo noc, idź już. – Spojrzała na niego przez ramię, po czym wyszła z domu, a razem za nią pantera. Szymon jeszcze chwilę stał w osłupieniu, a potem posłusznie poszedł za wujkiem.

Kobieta oparła się o drzwi i starała się zapanować nad bijącym sercem. Czemu teraz? Czemu on? Zastanawiała się gorączkowo. Przecież to mógł być każdy, ale jednak padło na niego. Będzie musiała powiedzieć o wszystkim Stefanowi. Na pewno mu się to nie spodoba, ale to stało się samo. Nie miała żadnego wypływu na bieg wydarzeń. Odepchnęła się od drzwi i skierowała się w głąb lasu. Po chwili spaceru znalazła się na niewielkiej polanie. Usiadła na środku, krzyżując nogi i zaczęła medytować. Nala spoczęła u jej boku. Ofelia pogłaskała zwierzę, po czym ułożyła dłonie na kolanach, zamykając powieki. Zaczęła cicho szeptać w starym języku. Pantera, która leżała przy jej nogach zaczęła znikać, za to pojawiła się na łopatce w postaci tatuażu. Nigdy nie lubiła tego rytuału, ale było to konieczne. Przejechała opuszkami palców po skórze, podniosła się, a potem wróciła do domu.

Szymon siedział w ciemności na łóżku. Starał się przyswoić wszystkie informacje, które przekazał mu wuj Stefan. Mimo, że minęło parę godzin, on nadal nie dowierzał. Przekonał się na własnej skórze, ale dla niego to wydawało się jedynie snem, z którego się obudzi. Położył się. Powinien myśleć o swoim darze i o podróżach w czasie, a w jego myśli ciągle wkradała się Ofelia. Nie mógł wyrzucić jej z głowy. Jak uporczywa piosenka, która towarzyszy nam cały czas. Przymknął powieki i starał się zasnąć. Odpływał już powoli do krainy snów, kiedy poczuł delikatny ciężar na sobie.
- Cii… To tylko ja. – wyszeptała Ofelia bardzo blisko jego twarzy. Na policzku czuł jej ciepły oddech. Przez panujące ciemności widział tylko zarys sylwetki.
- Co ty tutaj robisz? – Mógł wysilić się na coś bardziej lepszego. Lecz kobieta nie odpowiedziała tylko zaczęła go całować. Szymon odpowiedział na pocałunek, zatracając się w nim.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2648 słów i 14946 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • pieszczoch45

    Bardzo mi się podobało. pozdrawiam miłego dnia

    9 maj 2016

  • chaaandelier

    @pieszczoch45 Dziękuję bardzo i pozdrawiam. ;)

    9 maj 2016

  • Szarik

    Wygospodarowałem wreszcie chwilę by w spokoju przeczytać ;) Muszę przyznać, że druga część jest od pierwszej lepsza. Jakieś drobiazgi do przyczepienia się to by się znalazły, ale nie psują przyjemności. Poproszę o kolejną część i to już :D

    9 maj 2016

  • chaaandelier

    @Szarik Kolejna część się piszę. :D

    9 maj 2016

  • ~Davina12

    Czekam na kolejną część.... Masz talent :* <3

    6 maj 2016

  • chaaandelier

    @~Davina12 Dziękuję. ;)

    6 maj 2016