Tajemnicze spotkanie w deszczu..

Tajemnicze spotkanie w deszczu..Silny, porywisty wiatr ścinał gałęzie, które z głośnym trzaskiem spadały na ziemię. Mocny deszcz sprawiał, że gleba stawiała się miękka i powstawały na niej błotniste kałuże. Był koniec marca, a pogoda przywoływała wspomnienia jesieni. Zbliżały się święta Wielkanocne i każdy pragnął chociaż odrobiny słońca, aby przywrócić trochę światła do ponurej rzeczywistości. Natura na przekór obdarowała deszczem i pochmurnym niebem. Przez gęste czarne chmury czasami przedzierał się księżyc, który dawał niewielką poświatę. Auto marki BMW X3 pędziło przez drogę z zawrotną prędkością. Długie światła padały na drogę, oświetlając ją. W zakamarkach lasu skrywały się różne zwierzęta, zaczynające żer. Niektóre niebezpiecznie zbliżały się do asfaltu.
Trzydziestodwuletni Szymon Barowski spieszył się do kochanki. Miał do przejechania jeszcze dużą odległość, lecz oczami wyobraźni już widział jej nagie ciało, jak dotyka jędrnych piersi, całuje brodawki. Jedną ręką sięgnął niżej, do najcenniejszego skarbu, poczuł wilgoć powstając na fałdkach. Palce kierowały się do łechtaczki, ale erotyczne wizje zostały przerwane gwałtownie. Samochód zatrzymał się z głośnym piskiem. Mężczyzna nerwowo spojrzał przed siebie. Kilka centymetrów przed maską stała postać. Ubrana na ciemno, patrzyła prosto na mężczyznę. Chciał wysiąść i sprawdzić, czy nic się nie stało, lecz zanim dotknął klamki, postać znalazła się już obok niego, na siedzeniu pasażera. Ciężkie krople deszczu przecinały ciszę niczym dobrze naostrzony nóż. Nie dostrzegł czy jest to kobieta czy mężczyzna, gdyż twarz miała przysłoniętą kapturem.
- Nie odzywaj się i jedź! – Szymon chciał już się odezwać, kiedy zobaczył błyszczącą lufę wycelowaną w jego bok, zacisnął mocno usta. Nie pozostało mu nic innego jak wykonać polecenie swojego napastnika. Ścisnął mocno kierownicę i ruszył z piskiem opon. W głowie pojawiały się już różne wizje, jak zakończy się ta podróż. Jedną z nich było, że tajemniczy nieznajomy zastrzeli go, porwie samochód, a ciało pozostawi w rowie. Starał się odpędzić ponure myśli i skupić się na drodze. Nagłe szarpnięcie spowodowało syknięcie postaci. Kątem oka dostrzegł jak zdejmuje kaptur i spod niego wynurza się burza czarnych loków. To była kobieta. Młody mężczyzna był naprawdę zdezorientowany. Nie wiedział czego ona chce od niego. Teraz mógł być już w obcięciach Marleny, a zamiast tego ktoś go porwał. W dodatku zmierzali w niewiadomym kierunku. Westchnął bardzo cicho, nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. W kompletniej ciszy przejechali trzydzieści minut, a może i dłużej. Szymon stracił już poczucie czasu. Kobieta kazała skręcić mu w coraz to gorsze drogi. Zjechali z głównej trasy i znaleźli się w lesie. Po kolejnej godzinie zaczął się niecierpliwić. Jechali dwadzieścia na godzinę, mógł teraz swobodnie przyglądać się swojej porywaczce. Delikatna buźka, wąskie usta i zielone oczy wpatrzone w las, nie wyrażające żadnych uczuć.
- Już się napatrzyłeś? – Odwróciła głowę w jego stronę i skrzywiła się. Chwyciła się za bok i Szymon zauważył, że ciemny materiał jest mokry.
- Ty krwawisz! – Krzyknął i skręcił nagle, chcąc się zatrzymać.
- Nie pozwoliłam ci się odezwać! Jedź dalej! – Odparła i wyciągnęła pistolet, lecz tym razem celowała w głowę. Ścisnął mocno ręce na kierownicy i wrócił na polną drogę. Miał serdecznie tego dość. Porwała go, rozkazywała i celowała do niego z broni. Niech tylko się uwolni, to pokaże jej. Kobieta zgięła się w pół i oddychała głośno. Musiała naprawdę cierpieć, a nie chciała od niego pomocy. I dobrze jej tak. Szymon był kiedyś ratownikiem medycznym i mógł jej pomóc, ale skoro uparła się, że nie, to nie. Po piętnastu minutach wjechali na niewielkie podwórko. Zatrzymał się przy płocie tam, gdzie kazała mu kobieta. Nie dostrzegł zbyt wiele. Był środek nocy i do tego znajdowali się w samym środku lasu. Szymon miał złe przeczucie co do tego.
- Wyłaź. Weź wszystkie swoje rzeczy. – Poleciła mu i wyskoczyła z trudem z auta. Ledwo trzymała się na nogach, a jednak cały czas celowała do Szymona. Nie miał możliwości aby uciec. Chwycił niewielką walizkę i zamknął samochód. Wskazała, że ma iść przed nią, w stronę niewielkiej chatki. Zastanawiał się gdzie mogą się dokładnie znajdować. Przecież nie mogli aż tak daleko zjechać. Marlena pewnie zacznie go szukać, jeśli nie pojawi się do rana. Kobieta nie odzywała się za dużo. Każdy ruch sprawiał jej ból, ale mocno i pewnie trzymała pistolet. Otworzył drzwi i weszli do środka. Porywaczka popchnęła go, zamknęła drzwi, a potem zapaliła światło. Nagły blask lampy oślepił mężczyznę, musiał zakryć dłonią oczy i dopiero po chwili przyzwyczaił się do jasności. W środku wyglądało zupełnie inaczej niż na zewnątrz. Nowoczesne sprzęty, jasne kolory. Znajdowali się w niewielkim salonie, którego centralne miejsce zajmował kominek. Po prawej znajdowały się drzwi, prawdopodobnie do łazienki. Kuchnia połączona była z salonem. Gdyby nie te okoliczności, pomyślałby, że jest tu naprawdę przytulnie. Można by rzec, że idealne miejsce na romantyczny wypad z dziewczyną. Tylko Szymon nie miał dziewczyny, a kobieta, która tu z nim była mierzyła do niego z broni. Położył walizkę przy drzwiach i zastanawiał się, co teraz z nim będzie. Kobieta była drobnej budowy, dużo niższa i chudsza od niego. Szymonowi wpadł do głowni genialny pomysł. Kobieta odłożyła broń na stolik i zdjęła bluzę. Nie spodziewała się ataku mężczyzny. Podszedł do niej od tyłu i złapał za szyję, unieruchamiając. Lecz kobieta swobodnie wyrwała się z uścisku i powaliła zaskoczonego Szymona na ziemię.
- Jeszcze jeden taki numer, a odstrzelę ci jaja. – Chwyciła go mocno za dłoń i szarpnęła, podnosząc do góry. Na tak drobną kobietę była zaskakująco silna. Zaprowadziła go do pokoju po lewej. Znaleźli się w niewielkiej acz miłej sypialni. Na środku znajdowało się wielkie podwójne łóżko. Porywaczka podeszła do grzejnika, który znajdował się pod oknem. Wyciągnęła kajdanki i przykuła Szymona do grzejnika.
- Może mi wyjaśnisz po co tutaj jestem. Zabijesz mnie? – Zapytał i poczuł silne uderzenie w policzek.
- Mówiłam, nie odzywaj się! Siedź cicho i mi nie przeszkadzaj. Może jak będziesz grzeczny to wrócisz do swojej kochanki cały i zdrowy, a teraz zamknij się. – Spojrzała na niego gniewnym wzrokiem. Szymon widział w tych zielonych oczach wściekłość i rozdrażnienie. Serce waliło mu jak oszalałe. A jeśli naprawdę postanowi go zabić? Co wtedy? Miał trzydzieści lat. Chciał jeszcze pożyć. Pragnął zrobić tak wiele rzeczy. Kobieta zniknęła, zostawiając go z burzą myśli w głowie. Skąd wiedziała o Marlenie? Czyżby go obserwowała? Usłyszał jak odkłada broń na stół. Z tego miejsca nic nie widział. Próbował wyszarpać rękę z kajdanek, ale nie zdołał tego zrobić, za to na nadgarstku zaczęły pojawiać się czerwone otarcia. Rozwiązał krawat, który niespodziewanie zaczął go dusić, odpiął dwa guziki i ściągnął marynarkę z jednego ramienia. Chciał się odezwać i dowiedzieć po co tutaj jest, ale bał się, że kobieta może go zabić. Była wybuchowa i bardzo agresywna, postanowił nie prowokować jej więcej. Może dzięki temu daruje mu życie. Do sypialni dochodziły coraz to inne dźwięki. Stukot sztućców, syknięcia, cięcia.
- Kurwa! – Usłyszał głos kobiety i postanowił interweniować.
- Mogę ci pomóc, kiedyś byłem ratownikiem! – Krzyknął i zamilkł kiedy w drzwiach pojawiła się ona tylko w sportowym staniku. Na żebrach miała wielka ciętą ranę, z której sączyła się krew. Podeszła do niego szybkim krokiem, odpięła od grzejnika i pociągnęła za sobą.
- Zszyjesz i wracasz pod grzejnik. – Poleciła mu, a potem usiadła na krześle. Na stole rozłożona była apteczka, nić i igła.
- Pozwolisz, ze najpierw przemyję ranę. – Ściągnął marynarkę, podwinął rękawy i usiadł obok niej. Nieznajoma trzymała pistolet i bawiła się nim.
- Rób i nie gadaj. – Upiła trochę bursztynowego płynu z butelki i odchyliła się. Szymon mógł swobodnie przyglądać się jej ciału. Jędrne acz małe piersi opięte były sportowym stanikiem, który unosił się powoli pod wpływem jej oddechu. Na obojczyku miała tatuaż w kształcie kota. Czarnego, wielkiego kocura, który wlepiał w niego żółte ślepia. Mężczyzna speszył się i powrócił do opatrywania rany. Na gazę wylał trochę wody utlenionej i przyłożył do rany. Kobieta skrzywiła się, spinając mięśnie. Zmywając krew, zastanawiał się kto mógł zadać tej drobnej kobiecie taki cios. Rana miała piętnaście centymetrów i była głęboka na półtora. Nie była groźna, ale sądząc po stanie porywaczki, straciła dużo krwi. Zamknęła oczy i popijała mocny alkohol.
- Teraz będzie bolało. – Przemówił i nawlekł igłę na nitkę. Przyłożył do delikatnej skóry i zaczął szyć. Kobieta nawet nie drgnęła tylko otworzyła powoli oczy. Wpatrywała się w mężczyznę zielonymi oczami. Czuł na sobie jej wzrok lecz nie przerwał swojej czynności. Po skończonym szyciu przykleił plaster, który pokrywał całą ranę.
- Jeszcze bandaż. – Odezwała się po długiej ciszy i wstała. Podała mu niewielkie zawiniątko, a Szymon posłusznie rozwinął bandaż, a potem zaczął obejmować nim brzuch kobiety. Delikatny dotyk na skórze wywołał u mężczyzny dziwne drżenie. Miał tylko nadzieję, że porywaczka tego nie zauważyła.
- Skończone. – Zapiał bandaż na klips i podniósł głowę do góry. Napotkał mroczne spojrzenie zielonych oczu.
- Nie do końca. – Wyszeptała bardzo cicho i zbliżyła się do Szymona. Czuł na policzku ciepły oddech. Pachniała cytryną i wiatrem. Wspięła się na palce, dotykając prawie jego ust. Mężczyzna chciał się odezwać lecz nie wydobył żadnego dźwięku z gardła, zamiast tego poczuł jak delikatne wargi całują go. Zaskoczony chciał odtrącić nieznajomą, ale nie mógł tego zrobić. Mroczna siła popchała go w ramiona kobiety. Objął dłonią talię i przyciągnął do siebie. Odwzajemnił pocałunek, zatapiając się w rozkosznych ustach. Wolą rękę wplótł w gęste włosy, od samego początku miał na to ochotę. Pocałunek pozbawił tchu obojga. Dyszeli ciężko, opierając się czołami i patrząc głęboko w oczy. Niespodziewanie porywaczka zrzuciła wszystkie zbędne rzeczy ze stołu i usiadła na nim. Szymon od razu znalazł się przy niej i zaczął całować czule. Sprawnie pozbywali się ubrań, chcąc jak najszybciej zasmakować swoich ciał. Spodnie znalazły się na podłodze, a obok nich reszta odzieży. Przylgnęli do swoich ciał spragnieni bliskości. Szymon chwycił mocno uda partnerki, przyciągając do siebie. Spojrzał w jej zielone oczy i wszedł jednym ruchem w jej wnętrze. Westchnęła cicho i objęła nogami mężczyznę w pasie. Zmniejszyli dystans między sobą, Szymon całował łapczywie wargi, poruszając się szybko i gwałtownie. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Połączyli nie tylko ciała, ale i dusze. Kobieta również odczuwała nowe doznania, poznawała nowe uczucia, których nie była świadoma. Oboje wiedzieli, że ten dzień, ta chwila zmieni ich życia na zawsze. Wchodził szybko, chcąc zabrać nieznajomą do krainy rozkoszy. Kobieta dłońmi zaznaczała czerwone ślady na umięśnionych plecach kochanka. Wiedziała, że poniesie poważne konsekwencje swojego czynu, ale od samego początku czuła silne przyciąganie do tego mężczyzny. Kiedy pierwszy raz ją dotknął, przez drobne ciało przeszedł dreszcz, nieznane emocje zawładnęły nią, umysł znalazł się daleko stąd. Silne dłonie zaciskające się na biodrach, powodowały ból, ale nie przeszkadzało jej to. Jutro pojawią się tam drobne siniaki. Moment spełnienia przyszedł niespodziewanie. Jęknęła przeciągle i opadła na stół, przeżywając niesamowite chwile. Zamknęła oczy, chcąc przedłużyć ten stan. Mężczyzna wykonał kilka głębszych pchnięć zalewając jej wnętrze spermą. Opadł, dysząc ciężko na ciało nieznajomej i wtulił się w drobne piersi. Słuchał bicia serca i zastanawiał się co właściwie się stało. Uprawiał seks z obcą kobietą, która go porwała. To było niedorzeczne lecz on miał ochotę na jeszcze. Nie nasycił się jej ciałem. Miał ochotę spróbować i pocałować każdy zakamarek. Szymon podniósł się z kochanki i patrzył na jej rozmarzone oczy. Włosy opadały na ramiona, uniesione kąciki ust. Dla niego właśnie w tym momencie była najpiękniejsza. Nagle znalazła się przy mężczyźnie i uśmiechnęła się szerzej.
- To zaboli. – Powiedziała, a Szymona patrzył na nią zdezorientowany. Na szyi poczuł delikatne ukłucie i odpłynął do krainy snów.


// To opowiadanie pojawiło się już na innym portalu. Na razie reszta moich tekstów jest zawieszona. Wybaczcie, ale nie wiem kiedy do nich wrócę. Miłej lektury.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2370 słów i 13404 znaków, zaktualizowała 26 kwi 2016.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • BlackBazyl

    Świetny kawałek lektury zapowiada się świetna seria :D Zabieram się właśnie za lekturę innych części :D

    14 maj 2016

  • chaaandelier

    @BlackBazyl Dziękuję i miłej lektury. :)

    14 maj 2016

  • Okolonocny

    Hmmm, zanosi się na kolejny cykl z wampirem. Wybornie!

    6 maj 2016

  • chaaandelier

    @Okolonocny Ten cykl będzie o czymś zupełnie inny. ;)

    6 maj 2016

  • Okolonocny

    @chaaandelier Ok, a zatem zobaczmy :)

    6 maj 2016

  • Szarik

    Wróciłaś w dobrym stylu :) Jest ciekawie i dynamicznie, wręcz prosi się o ciąg dalszy ;) A i jako urodzona maruda dodam, że znalazłem kilka drobiazgów, których mógłbym się czepić, ale musiałem bym nie usechł :D

    26 kwi 2016

  • chaaandelier

    @Szarik Lubię Twoje czepialstwo więc masz wybaczone. :P

    27 kwi 2016

  • violet

    Bardzo mi się podoba :)

    26 kwi 2016

  • chaaandelier

    @violet Dziękuję. :)

    27 kwi 2016